Lech Poznań na jutrzejszy mecz ze Stalą Mielec będzie miał tylko dwóch zdrowych środkowych obrońców. Z czego jednym z nich jest Maksymilian Pingot, który dopiero niedawno zadebiutował w pierwszej drużynie Kolejorza. John van den Brom nie zamierza jednak dramatyzować.
Kolejorz dość ospale zabiera się do uzupełnienia braków na pozycji stopera. Pół roku temu z klubem pożegnał się Thomas Rogne i od tego czasu do Kolejorza nie dołączył żaden środkowy obrońca. W dodatku od wiosny uraz leczy Bartosz Salamon. Sytuacja nie byłaby tak fatalna, gdyby nie to, że drobnego urazu nabawił się też Antonio Milić.
John van den Brom został zapytany na konferencji prasowej przed meczem Stalą o to, czy nie potrzebowałby jeszcze jednego obrońcy na środek defensywy: – Normalnie mamy czterech środkowych obrońców. Jeden z nich jest kontuzjowany, o czym wiedzieliśmy wcześniej. Milić z kolei może nie być gotowy do gry w jutrzejszym spotkaniu i wówczas będziemy mieli tylko dwóch stoperów. Testowałem ostatnio na tej pozycji Kwekweskiriego i on moim zdaniem może tam zagrać. Alan Czerwiński również. Więc na razie jest w porządku – odpowiedział Holender.
Pewny gry jest zatem tylko Lubomir Satka. Obok Słowaka może zagrać 19-letni Maksymilian Pingot, który dopiero w meczu o Superpuchar Polski zadebiutował w pierwszym zespole. W tamtym starciu na środku obrony zagrał też Nika Kwekweskiri, nominalnie środkowy pomocnik. Jak twierdzi szkoleniowiec poznaniaków jako stoper wystąpić może też Alan Czerwiński, jednak wówczas od pierwszej minuty ponownie zagrać będzie musiał Joel Pereira, który ma w nogach występ z Karabachem Agdam.
Mecz Lecha ze Stalą w sobotę o godzinie 15:00.
WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ: