Reklama

Papszun: Nasza kadra nie była tak mocna, jak niektórzy opowiadali

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

27 maja 2022, 18:50 • 12 min czytania 52 komentarzy

Faktycznie rozważaliśmy takie kroki. Uznaliśmy, że obrażanie Rakowa to wyraz braku szacunku. Coś takiego nie powinno się zdarzyć – przyznał Marek Papszun, który w rozmowie z Weszło potwierdził, że klub z Częstochowy rozważał bojkot Gali Ekstraklasy. Trener Rakowa odniósł się również do przegranej na finiszu walki o tytuł mistrzowski, kontuzji stoperów oraz wypowiedział się na temat możliwych transferów z częstochowskiego klubu.

Papszun: Nasza kadra nie była tak mocna, jak niektórzy opowiadali

Jesteśmy już kilka dni po rozstrzygnięciach w Ekstraklasie. Pewnie analizował trener mecze z Cracovią (1:1) i Zagłębiem Lubin (0:1). Straty punktów w tych spotkaniach wpłynęły na to, że Lech Poznań ostatecznie wyprzedził Raków w walce o mistrzostwo Polski, a jeszcze trzy kolejki przed końcem rozgrywek wszystko było w waszych rękach. Przegraliście tytuł trochę na własne życzenie?

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa): Można tak powiedzieć. Analizowałem dwa wspomniane mecze dość skrupulatnie. Naszą największą bolączką w nich była skuteczność, a w zasadzie jej brak. W przekroju całego sezonu zazwyczaj potrzebowaliśmy czterech okazji do zdobycia jednej bramki. W meczu z Cracovią stworzyliśmy sobie osiem okazji bramkowych i strzeliliśmy tylko jednego gola. Z Zagłębiem było podobnie, bo mieliśmy dziewięć okazji, ale żadnej nie udało się wykorzystać. To były dwa mecze, w których stworzyliśmy sobie stosunkowo dużo sytuacji bramkowych, bo nasza sezonowa średnia na spotkanie to 6,6 okazji na strzelenie gola. Z Cracovią i Zagłębiem byliśmy po prostu bardzo nieskuteczni, patrząc na perspektywę całych rozgrywek. Rywale stworzyli sobie po trzy okazje.

W pierwszym przypadku skończyło się na remisie 1:1, a w drugim przegraliśmy w Lubinie 0:1. Sama jakość naszej gry nie była zła. Zabrakło tylko i aż skuteczności. Oczywiście, teraz po czasie można „dopisać” do tego każdą ideologię. Ktoś powie, że zawodnikom „drżała noga”, a ktoś inny, że „to kwestie psychologiczne i głowa lub że za bardzo chcieliśmy”. Różnie to można interpretować. Fakty są takie, że nie graliśmy źle. Z Cracovią mecz był pod naszą kontrolą. Na koniec dodam tylko, że w spotkaniu ostatniej kolejki z Lechią Gdańsk (3:0) stworzyliśmy sobie sześć okazji i… strzeliliśmy trzy gole. Tak czasami niestety wygląda piłka. Były też inne elementy i okoliczności.

Reklama

Właśnie i tu pojawia się temat kontuzji. W zasadzie przez cały sezon towarzyszyły wam urazy głównie środkowych obrońców. W różnych momentach zmagali się z nimi: Tomas Petrasek, Zoran Arsenić, Milan Rundić, Andrzej Niewulis czy Bogdan Racovitan. Trzech ostatnich zabrakło w trzech ostatnich meczach. Zastanawiał się trener z czego brały się kontuzje akurat stoperów? Słyszałem opinię, że duża intensywność treningów w Rakowie nie wpływa najlepiej na stawy wysokich, a co za tym idzie stosunkowo ciężkich piłkarzy.

To jest dość duże uproszczenie. Racovitan nie miał kontuzji kończyn dolnych, tylko górnych (uraz i operacja baraku). Doznał jej w lutowym meczu z Górnikiem Zabrze (1:1 – przyp. red.). Wypadł nam później na całą rundę. Trzeba więc przeanalizować całokształt tych urazów. Andrzej Niewulis miał problemy ze stawami kolanowymi, tylko należy pamiętać, że on ma już 33 lata. To są różne zaszłości i przeciążenia, które odkładają się latami i wpływają na jego urazowość. Tomas Petrasek ma blisko dwa metry wzrostu (dokładnie 199 centymetry – przyp. red.) i waży 100 kilogramów. Niekoniecznie ma warunki, które predysponują go do uprawiania piłki nożnej na najwyższym poziomie, a mimo to od lat radzi sobie, między innymi dzięki naszym metodom treningowym. Milan Rundić miał ewidentne problemy, żeby odpowiednio dobrze znosić obciążenia treningowe. W jego przypadku dużą rolę odegrały nie tylko kontuzje, ale też różne choroby wewnętrzne. Przeszedł m.in. Covid-19. Przyczyn w zależności od zawodnika jest wiele. Do sportu profesjonalnego trzeba być zdrowym, żeby znosić obciążenia. Nie przesadzałbym jednak z tym, że u nas jest jakoś wyjątkowo ciężko. Ktoś już buduje i tworzy jakieś mity. Na pewno intensywność nie jest większa niż w klubach z zachodniej Europy. Podejrzewam, że do takiej jeszcze nam brakuje.

tomas-petrasek-andrzej-niewulis

Przez kontuzje wyszło też, że w Rakowie zabrakło głębi składu. Na których pozycjach trener dostrzega w swoim zespole największe braki? Życie i rozgrywki Ekstraklasy pokazały, że potrzebujecie mieć w kadrze po prostu większą liczbę środkowych obrońców.

Oczywiście, że tak. W pełni się z tym zgadzam. Zawodnicy potrzebują rywalizacji. Przypomnę też, że na dobrą sprawę mieliśmy tylko dwóch bramkarzy. Grając w eliminacjach Ligi Konferencji, Ekstraklasie i Pucharze Polski po prostu musimy mieć trzech golkiperów, walczących ze sobą o miejsce w bramce. Jesteśmy przecież klubem, który w ostatnich dwóch sezonach pokazał, że chce walczyć o najwyższe cele. Nie może być więc tak, że przez cały rok mamy tylko dwóch bramkarzy.

Mieliśmy też tylko jednego lewego skrzydłowego czy jak kto woli lewego wahadłowego. Przez cały sezon w sztabie musieliśmy się z tym zmagać. To pokazuje, że jeszcze dużo pracy przed nami, żeby ściągnąć do klubu wartościowych zawodników w zasadzie na każdą pozycję. Już w tej chwili mocno nad tym pracujemy. Nie wiemy też na razie kto z obecnej kadry odejdzie.

Reklama

Wracając do piłkarzy z pola, to Patryk Kun nie miał rywalizacji. Nie mieliśmy dla niego żadnej alternatywy. Czasami na jego pozycji grali zawodnicy z przymusu. W kilku meczach z lewej strony wystąpił Fabio Sturgeon, czyli ofensywny środkowy pomocnik. Nasza kadra nie była więc tak mocna, jak niektórzy opowiadali. „Szeroka i supermocna”? Ja się z tym nie zgadzam. Szczególnie było to widać przy kontuzjach czołowych graczy. Wspomnę chociażby o Marcinie Cebuli. Z niewieloma wyjątkami brakowało go w zasadzie nie tylko przez całą ostatnią rundę, ale w sumie przez cały sezon. W lidze zagrał przecież tylko dwanaście razy. Racovitan jak wspominałem stracił całą rundę. Po drodze były też jakieś mniejsze bądź większe urazy innych piłkarzy. Naprawdę w pewnych momentach tego sezonu nie było nam łatwo. Być może dlatego ostatecznie zabrakło nam kilku punktów. Tym bardziej bardzo cenię sobie to, co udało się osiągnąć: wicemistrzostwo i zdobycie Pucharu Polski. I to wszystko drugi rok z rzędu.

Wspomniał trener o graniu na trzech frontach. Latem ubiegłego roku doszliście do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji, gdzie odpadliście z belgijskim Gentem (1:0 i 0:3). Tamto doświadczenie sprawia, że teraz nieco inaczej będzie pan przygotowywał zespół do nowego sezonu i europejskich rozgrywek?

Do eliminacji Ligi Konferencji jakoś specjalnie nie będziemy się przygotowywać. Musimy przygotować się na trudy całego sezonu. Chcemy nadal rozwijać zespół. Duża jego część pamięta poprzednie występy w europejskich pucharach i wie jaki to wysiłek. Wierzę też, że w miarę szybko dołączą do nas nowi gracze. Trzeba będzie ich jak najszybciej wdrożyć w realia naszej drużyny. Mam nadzieję, że będą potrzebować na to jak najmniej czasu. Specjalnych przygotowań do Ligi Konferencji nie będzie. Musimy po prostu wykorzystać doświadczenia, które zebraliśmy przed rokiem. Chodzi też o sprawy organizacyjne czy logistyczne, takie jak przeloty czy przejazdy na poszczególne mecze. Rok temu skonfrontowaliśmy się z nowym poziomem piłkarskim. Szczególnie było to widać w spotkaniach z Gentem. Mamy teraz świadomość jak podchodzić do meczów z takimi rywalami. Mamy wiedzę na temat wyboru kierunku, w którym chcemy podążać.

Zimą i w trakcie rundy wiosennej dołączyło do was kilku zawodników ze wschodniej Europy, było to efektem wojny na Ukrainie. Władysław Koczerhin (52 minuty w Rakowie, poprzednio Zoria Ługańsk), Luka Gagnidze (10 minut, wcześniej FK Urał) czy Ilja Szkurin (63 minuty, Dynamo Kijów) na dobrą sprawę nie zaistnieli w pana drużynie. Czy wiadomo co stanie się z nimi latem?

Koczerhin na pewno z nami zostaje. To jest nasz zawodnik, z którym podpisaliśmy długi kontrakt (do 30 czerwca 2025 – przyp. red.). Gagnidze był wypożyczony z Rosji i nie do końca wiem, co z nim będzie. Ale to jest problem wielu piłkarzy z rosyjskiej i ukraińskiej ligi. Nie będę ukrywał, że chciałbym żeby Luka z nami został. Jeżeli chodzi o Szkurina, to wypożyczenie nie będzie kontynuowane.

A co będzie z liderami Rakowa? Vladan Kovacević na Gali Ekstraklasy nie ukrywał, że ma konkretne propozycje. Ivi Lopez też powiedział, że będzie rozmawiał z władzami klubu na temat swojej przyszłości. Obaj podkreślali też, że mają umowy ważne do czerwca 2024 roku. W podobnej sytuacji jest jeszcze Fran Tudor. Wasi najlepsi gracze na pewno będą dostawać takie propozycje, z których będą chcieli skorzystać. Dotychczas rzadko sprzedawaliście swoje gwiazdy. Ten czas się zbliża?

Oczywiście, że tak. Taka jest kolej rzeczy. Docelowo taka jest strategia klubu – rozwijanie piłkarzy i sprzedawanie ich z dużym zyskiem. Dla nas, dla klubu, dla właściciela i dla mnie obecnie nie mamy dobrego momentu, żeby pozbywać się któregokolwiek z podstawowych zawodników. Najpierw chcemy albo wychować, albo znaleźć ich następców. Dopiero wtedy będziemy gotowi na to, żeby najlepsi odchodzili. Wiemy jednak jakie są realia i trzeba się z tym liczyć. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że chciałbym żeby wszyscy zostali chociaż na te najbliższe pół roku. Pomogliby nam w pucharach. Fajnie by było, gdyby to się mogło odbyć na podobnych zasadach jak transfer Jakuba Kamińskiego z Lecha do Wolfsburga. Umowę podpisał pół roku przed finalnym transferem. Trochę oczywiście spekuluję i wiem, że to jest życzeniowe, ale dla mnie i dla drużyny byłoby to najlepsze. Vladan powiedział, że ma jakieś oferty. Ok, być może do jego agentów faktycznie ktoś się odezwał, ale na razie nie dostaliśmy za niego żadnej oferty.

ivi-lopez-vladan-kovacevic

Biorąc jednak pod uwagę, że w Ekstraklasie zostanie utrzymany przepis o młodzieżowcu, to patrząc na poprzedni sezon najczęściej wystawiał trener do gry Bena Ledermana. On w nowym sezonie straci ten status z racji wieku. Na drugiego najlepszego młodzieżowca w Rakowie wyrósł Kacper Trelowski, który nadal będzie młodzieżowcem w kolejnych rozgrywkach. Może więc przychodzi dobry moment, żeby spieniężyć Kovacevicia, bo i tak w nowym sezonie Ekstraklasy będzie mniej grał?

Być może będziemy musieli to rozważyć. Trudno teraz jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytanie. Wszystko zależy też od tego, kogo uda się nam pozyskać. Wariant, który pan opisał również wchodzi w grę. Jeżeli chodzi o podstawowego młodzieżowca w nowym sezonie, to mamy nie tylko Kacpra. Są też przecież: Oskar Krzyżak, Szymon Czyż czy wracający z wypożyczenia do Warty Poznań Daniel Szelągowski. Przepis o młodzieżowcu w Ekstraklasie będzie determinował ich losy i po części naszą strategię na rynku transferowym.

Wspomniał pan o Szelągowskim. W Warcie niezłą rundę rozegrał inny piłkarz wypożyczony z Rakowa – Miguel Luis. On też będzie brany pod uwagę i dostanie swoją szansę w Rakowie?

W chwili obecnej lepszą opcją dla Miguela będzie znalezienie mu klubu, w którym znów będzie dostawał więcej szans. W Warcie pokazał się z niezłej strony. U nas będzie miał o to ciężko. Nie zakładam obecnie, żeby do nas wrócił. To chłopak, który może się jeszcze rozwinąć. Będziemy szukać rozwiązania, żeby jeszcze więcej grał. Zaprezentował się z na tyle dobrej strony, że na pewno dostanie jakieś propozycje. W dalszym ciągu jest to nasz zawodnik.

Kolejnym wypożyczonym do Warty graczem był Jordan Courtney-Perkins. Trudno jednak przypuszczać, że on przebije się w Rakowie, skoro nie do końca poradził sobie w poznańskim klubie…

Dokładnie tak. Musimy go jeszcze zweryfikować, żeby wiedzieć na jakim poziomie sportowym daje radę. W przypadku Jordana będziemy szukali kolejnego wypożyczenia.

W wywiadzie dla kanału „Foot Truck” na serwisie YouTube dał trener do zrozumienia, że zaczyna panu powoli brakować kolejnych wyzwań do spełniania ambicji w Rakowie. Myślę jednak, że po tym sezonie i po okolicznościach w jakich straciliście szansę na tytuł, ta ambicja chyba jednak została podrażniona. Dobrze to odbieram?

Nie, trochę źle pan to zrozumiał. Ambicji mnie, całemu sztabowi i zawodnikom w drużynie na pewno nie zabraknie. Bardziej chodziło mi o to, że kiedyś ciągle musiałem coś komuś udowadniać. Piłkarze też. Dziś nie mówię, że ja i mój zespół osiągnęliśmy nie wiadomo jakie wyniki. W ostatnim sezonie potwierdziliśmy swoją przynależność do ścisłej ekstraklasowej czołówki. Dlatego nasze ambicje i chęć pokazania wszystkim na co nas stać przestają być takim kołem napędowym naszych działań.

Przed nami jednak kolejny sezon i nowe wyzwania. Znowu chcemy walczyć o najwyższe cele. To nie będzie łatwe, bo dużo będzie zależało od tego, o czym mówiliśmy na wstępie. Chodzi o utrzymanie czołowych graczy. To jest duża niewiadoma. Podobnie jak odpowiednia jakość nowych piłkarzy, których mam nadzieję uda się sprowadzić. Chciałbym żeby trafili do nas zawodnicy, którzy wejdą od razu do składu. Ciekawi mnie, co stanie się na przykład z Koczerhinem. Czy on od początku sezonu będzie w stanie nam pomóc? Ma do tego potencjał. Ważne też będzie to, co stanie się z Marcinem Cebulą, Andrzejem Niewulisem czy Bogdanem Racovitanem. Liczę, że jak najszybciej wrócą do odpowiedniej formy i będą stanowić o sile zespołu.

A wracając jeszcze do Koczerhina, to na jakiej pozycji trener widzi go w Rakowie? W Zorii Ługańsk grał w zasadzie na każdej pozycji w pomocy.

W Zorii był trochę rzucany po różnych pozycjach. Oni tam mieli dużo swobody. Jak ja to mówię: „Grali tam trochę bezsystemowo”. Jak go widzę bardziej na pozycji „numer dziesięć”.

wladysław-koczerhin

Jeszcze jedna kwestia. Jak to było z rozważaniem przez Raków bojkotu Gali Ekstraklasy? Ostatecznie się na niej pojawiliście się. Wiem, że nie było to takie pewne i napisałem o tym na Twitterze. Po czym zdementował to właściciel klubu Michał Świerczewski. Zrobił to ponad cztery godziny po moim wpisie. Według moich informacji pomysł z bojkotem wyszedł bardziej od drużyny i niż od władz klubu. Może pan potwierdzić, że w istocie tak było?

Faktycznie rozważaliśmy takie kroki. Uznaliśmy, że obrażanie Rakowa to wyraz braku szacunku. Coś takiego nie powinno się zdarzyć. Z naszej strony były gratulacje dla Lecha i to jest dla mnie normalne. Przegraliśmy rywalizację o mistrzostwo Polski. W finale Pucharu Polski my byliśmy lepsi. W całym sezonie dwa razy wygraliśmy bezpośrednie mecze i raz zremisowaliśmy. Cieszę się, że byliśmy na Gali Ektraklasy, bo jest ona zwieńczeniem roku, zwieńczeniem rywalizacji dla całego piłkarskiego środowiska. Na co dzień rywalizujemy ze sobą, ale raz na jakiś czas możemy też razem poświętować. I tak też się stało.

ROZMAWIAŁ MACIEJ WĄSOWSKI

 

WIĘCEJ O RAKOWIE:

Fot. Newspix

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Arek Dobruchowski
2
Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Ekstraklasa

Komentarze

52 komentarzy

Loading...