Reklama

Kozacy i badziewiacy. Pan piłkarz Joel Pereira i inni

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

10 maja 2022, 12:18 • 4 min czytania 22 komentarzy

Wygrywa rywalizację z reprezentantem Polski, który jeszcze jesienią z powodzeniem występował w Lidze Mistrzów. Prawą nogą mógłby wiązać krawaty. Trzyma formę, dokłada ekstra elementy, na palcach jednej ręki moglibyśmy zmieścić wszystkie jego gorsze mecze. Brał udział przy dwunastu bramkach Lecha Poznań w tym sezonie. Joel Pereira to pan piłkarz na warunki tej ligi. 

Kozacy i badziewiacy. Pan piłkarz Joel Pereira i inni

Z całego zespołu Kolejorza tylko Joao Amaral częściej od niego lądował w jedenastce Kozaków (tak samo często Mikael Ishak i Jakub Kamiński). Z całej drużyny aktualnego lidera tabeli Ekstraklasy tylko Pedro Rebocho zbiera lepsze noty (prawy obrońca – 5,68, lewy obrońca – 5,75). W finale Pucharu Polski popełnił fatalny błąd, ale jeśli Lech zostanie mistrzem Polski na stulecie swojego istnienia, wszelkie grzechy zostaną mu wybaczone, bo z Piastem Gliwice znów zagrał na miarę własnych umiejętności.

Zaprezentował świetną grą do przodu, w swoim stylu doskonale czuł się z piłką przy nodze, a za każdym razem gdy tylko widział przestrzeń i miejsce na dośrodkowanie – zagrywał dalekie piłki na nos, co zobaczyliśmy także przy otwierającym trafieniu dla ekipy z Poznania: Jakub Kamiński chciał zgrywać głową (sam to przyznał w przerwie przed kamerami Canal+), ale na jego szczęście wyszedł mu celny strzał. Czy jesteśmy zdziwieni? Nie. Co tu dużo gadać – Joel Pereira to kozak.

Dla kogo jeszcze znalazło się miejsce w jedenastce Kozaków? Jest Łukasz Zwoliński po hat-tricku ze Stalą Mielec. Jest trójka z Legii – jak zwykle kapitalny Josue, jak zwykle skuteczny Wszołek i wreszcie przydatny Patryk Sokołowski. Jest Matus Putnocky, który pewnie mógł lepiej zachować się przy straconym golu, ale gdyby nie jego parady Śląsk nie miałby żadnych szans na remis z Pogonią. Zwracamy też uwagę na zwyżkę formy Filipa Starzyńskiego. Popularny Figo, niegdyś naprawdę klasowy rozgrywającym, od podpisania nowego i lukratywnego kontraktu z Zagłębiem był cieniem samego siebie, ale w ostatnich tygodniach, kiedy Miedziowi biją się o utrzymanie w Ekstraklasie, nie sposób odmówić mu podjęcia próby wzięcia na swoje barki odpowiedzialności za grę lubińskiego zespołu:

Reklama
  • Radomiak – dwa gole, kluczowe podanie, nota: 6,
  • Lechia Gdańsk – gol, nota: 6,
  • Górnik Zabrze – gol, nota: 6.

Tak trafia się do Kozaków.

Jedenastka Badziewiaków składa się zaś w lwiej części z cyrkowej trupy z Radomia i Zabrza. Na pełen kuriozalnych zwrotów akcji zaprosili nas szczególnie ci pierwsi. Właściwie to, gdybyśmy wybierali też najgorszego trenera i najgorszego działacza kolejki spokojnie zmieścilibyśmy w tym miejscu pucułowatego Mariusza Lewandowskiego i wspaniałego Sławomira Tadeusza Stempniewskiego, ale takie są zasady, że im oszczędzimy złośliwości, a sobie nerwów przy stukaniu palcami w klawiaturę lapotopa. Wystarczy, że skupimy się na piłkarzach.

W meczu z Zagłębiem Lubin tylko Karol Angielski otrzymał od nas notę wyjściową. Resztę radomskiej bandy oceniliśmy grubo poniżej przeciętniej. Najgorsi – jak widać – okazali się Dawid Abramowicz (nie będziemy krytykować, bo rozgrywa dobry sezon), Raphael Rossi (pewnie jeden z pięciu najlepszych stoperów ligi, więc tym bardziej nie wypadało mu zagrać tak tragicznie), Filipe Nascimento (wielki zjazd względem początku sezonu), Tiago Matos (prawa obrona to definitywne i ostatecznie nie jego pozycja, a mamy też poważne wątpliwości, czy Ekstraklasa powinna być jego ligą) i Luis Machado (cóż, stały bywalec Badziewiaków).

Ale dobra, koniec, nie pastwmy się już.

Swoje za uszami ma też defensywa Górnika Zabrze. Grzegorz Sandomierski to sympatyczny chłopak, ale niezmiennie rzuca się na ziemię jak wóz z węglem. I nie widać w tej kwestii żadnej poprawy. Przez ostatnie półtora roku Rafał Janicki w pocie czoła pracował na odklejenie od siebie łatki elektryka i sabotażysty, naprawdę całkiem sprawnie zakamuflował się w Górniku, ale mecz z Legią udowodnił, że wciąż drzemią w nim niewyczerpane pokłady boiskowego poczucia humoru. Żeby jednak być uczciwym – równo odpieprzali też Erik Janżą (wyratował się tylko dwoma asystami) i Przemysław Wiśniewski, który choć szykuje się do zagranicznego wyjazdu, w tym sezonie więcej razy dawał nam powód do umieszczenia go w jedenastce Badziewiaków (trzy razy) niż Kozaków (zero razy).

Reklama

Czytaj więcej o Kozakach i Badziewiakach:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...