Niezależnie od tego, pod jakim szyldem ligowym Śląsk Wrocław będzie występował w następnym sezonie, trzeba tam zrobić porządki. W kadrze występują piłkarze, z którymi bez żadnych skrupułów klub musi się po prostu pożegnać. Nie przedłużać kontraktów, pozwolić im odejść za darmo, lub na nich zarobić, póki jest jeszcze okazja. Rewolucja to może za duże słowo, ale poważny lifting będzie konieczny. Mimo wszystko bardziej z myślą o Ekstraklasie, bo tuż za plecami Śląska na razie nikt – w domyśle Zagłębie Lubin i Wisła Kraków – nie kwapi się do uciekania z tonącego okrętu.
Oczywistym jest, że ewentualny spadek do 1. ligi uruchomiłby we Wrocławiu opcję “czystka” na większą skalę. Jednakże nie ma to większego znaczenia. Czy Śląsk grałby dziś o frytki w środku tabeli Ekstraklasy, czy szykowałby się do dalekich wyjazdów na Rzeszów w 1. lidze – narracja byłaby podobna. Owszem, to kwestia subiektywna, bo jeden kibic powie, że z “zawodnika A” da się jeszcze coś wykrzesać, a inny “piłkarz B” musi wylądować na liście transferowej. Dlatego, żeby pogodzić wszystkich, można pół-żartem powiedzieć, że po takiej końcówce sezonu i kompromitacji z Termaliką do wymiany nadają się niemal wszyscy.
Ale dobra, przejdźmy do rzeczy.
Piotr Waśniewski w rozmowie z nami przyznał, że w Śląsku Wrocław nadchodzi szereg zmian personalnych. Swoimi słowami wyraźnie dał do zrozumienia, że chodzi przede wszystkim o piłkarzy doświadczonych. Zdaniem włodarzy klubu właśnie oni mieli pokazać cojones w trudnym momencie, ale dzieje się coś zupełnie innego. Weterani zawodzą: – Moim zdaniem bardzo istotne w kontekście naszych obecnych problemów jest to, że zawodnicy o większym doświadczeniu nie spełniają oczekiwań, które wobec nich mamy. A są one wyższe niż względem przeciętnego pod względem doświadczenia czy młodego zawodnika. Niektórym doświadczonym piłkarzom kończą się kontrakty, ale póki sezon trwa, nie podejmujemy rozmów. Chcemy, żeby najpierw pokazali, co trzeba na boisku – powiedział w marcu prezes WKS-u.
Z kim powinien pożegnać się Śląsk Wrocław?
Marcel Zylla
Jeśli chodzi o piłkarzy, którzy mają dłuższy kontrakt niż do czerwca 2022 roku, znajdzie się kilka nazwisk w kontekście pożegnań. Pierwszym z brzegu jest Marcel Zylla, który w naszej opinii dostał wystarczająco dużo czasu, żeby się wykazać. Ale tego czasu nie wykorzystał. Latem 2020 roku trafił do Śląska z rezerw Bayernu, co potrafiło zrobić jakieś wrażenie. Okej, na jego pozycji prym wiódł Mateusz Praszelik i wpływu takiej rywalizacji nie można bagatelizować. Z drugiej strony piłkarz nie może zasłaniać się faktem, że nie był młodzieżowcem nr 1. Tym bardziej, że trochę minut jednak dostał. 10 meczów w pierwszym składzie, 20 z ławki. Dwa gole i trzy asysty.
Gdy Zylla regularnie dostawał szanse w tym roku już po odejściu Praszelika, po prostu nie wnosił zbyt wiele ciekawego. A jako że w następnym sezonie 22-latek nie będzie biegał po boisku z opaską młodzieżowca, jego wartość dodatkowo spadnie. Pomocnik Śląska ma kontrakt do 2024 roku, więc można jeszcze na nim coś zarobić. Śląsk może iść w zaparte, spróbować podbić jego wartość i sprzedać dopiero za rok, ale w żadnym wariancie nie ma mowy o takim dealu jak z Płachetą czy Praszelikiem. Ten strzał Dariusza Sztylki okazał się niecelny. Lepiej już inwestować w o rok starszego Adriana Łyszczarza.
Krzysztof Mączyński
Idąc dalej, mamy Krzysztofa Mączyńskiego z umową do 2023 roku. Zaznaczmy: Mączyńskiego, który za kilka tygodni kończy 35 lat. We wrocławskich realiach to żadne novum, żeby trzymać w składzie leciwych piłkarzy. Patrz: zaraz 37-letni Celeban i 36-letni Pawelec, którzy dopiero rok temu na dobre dołączyli do rezerw. Mowa jednak o innej pozycji, a na tle Celebana również o innym przygotowaniu fizycznym.
Jeden z byłych piłkarzy Śląska zdradził nam “off the record”, że z 31-krotnym reprezentantem Polski nie postawi się kroku naprzód. Czy to w zwykłym pressingu, czy pod kątem wdrożenia planu na szybszy, bardziej intensywny i fizyczny futbol. Jeśli klub z trenerem pragną rozwoju konkretnie w tej formacji, bazowanie na formie Mączyńskiego to w dłuższej perspektywie ślepy zaułek. Tak, “Mąka” nadal jest ważnym ogniwem w zespole i jesień miał całkiem dobrą, ale od tamtej pory jego droga zaczyna przypominać casus Waldemara Soboty. Jako środkowy pomocnik kapitan Śląska nie daje już na tyle dużo, żeby w następnym sezonie traktować go jak pewniaka w pierwszej jedenastce. To zrozumiałe, wiek i kontuzje robią swoje. Dlatego warto tutaj rozważyć rozstanie jeszcze na rok przed końcem kontraktu.
Erik Exposito
Nie sposób też nie odnieść się do Erika Exposito, który zimą jedną nogą był już poza Wrocławiem. – Przedłużyliśmy kontrakt z Exposito z myślą o sprzedaży zimą. Jedyną przesłanką nie było zasypanie jakiejś dziury finansowej. Zaplanowanego już transferu nie zrobiliśmy po prostu pół roku wcześniej. Uważaliśmy, że to zaburzy sytuację sportową klubu. To zmieniło się zimą, bo mieliśmy już przygotowanego następcę Exposito w postaci Quintany. Czy robiliśmy ten transfer na siłę? Nie. Przebieraliśmy w ofertach. Pojawiła się jedna, która była bardzo lukratywna dla zawodnika i ciekawa dla nas. Próbowaliśmy więc przeprowadzić tę transakcję, która skończyło się fiaskiem, ale nie na linii klub-klub. Exposito dostał do podpisania bardzo kontrowersyjne zapisy. Zdziwiłbym się, gdyby po ich zobaczeniu zawodnik z agentem byli w stanie je zaakceptować – powiedział na łamach Weszło Piotr Waśniewski.
Mimo że Exposito wiosnę ma bardzo słabą z racji zawalonego okresu przygotowawczego, klub będzie musiał go wytransferować. Chętni na pewno się znajdą, choć oferty raczej nie będą już tak lukratywne. W każdym razie, skoro masz w kadrze niejako następcę hiszpańskiego napastnika (choć to inne profile piłkarskie) i Fabiana Piaseckiego, musisz tutaj zrobić jakiś ruch. Quintana miał za mało czasu, żeby potwierdzić swoją wartość, natomiast z Piaseckiego w Śląsku może jeszcze będą ludzie. Dla całej trójki miejsca w klubie nie ma, to pewne. Najlogiczniejszym wyjściem będzie zatem dokończenie procesu, który wszedł już w życie w zeszłym roku.
Diogo Verdasca
Jeśli kogoś z letniego zaciągu należy wymienić w kontekście wycofania się z transferu czym prędzej, oczywiście z myślą o zarobku, to właśnie Verdaskę. Portugalczyk był transakcją bezgotówkową i podpisał umowę do 2024 roku. O ile o Quintanie jesteśmy w stanie powiedzieć, że przyda mu się drugi sezon szansy, o tyle przypadek Verdaski przynosi trochę inne wnioski. Momentami to był najgorszy obrońca Śląska obok Lewkota. Elektryczny, wolny, często podejmujący złe decyzje prokurujące sytuacje bramkowe dla rywali. Do tej pory nie wybronił się swoją jakością, jego solidne występy możemy zliczyć zaledwie na palcach jednej ręki. CV ma niezłe, mowa w końcu o przeszłości w 2. lidze hiszpańskiej, ale w Izraelu chyba oduczył się gry w piłkę.
Lepiej postawić na trójkę Tamas – Golla – Bejger, pamiętając jeszcze o niezweryfikowanym Gretarssonie. Nawet sam trener Tworek chyba zaczął to zauważać. Okej, kibice mają złe świeże wspomnienia z tym tercetem, ale jeden mecz z Termaliką nie może wszystkiego zamazać.
“Ekipa 2022” z jednym wyjątkiem
Z wyjątkiem Marka Tamasa wszyscy wymienieni tutaj piłkarze powinni opuścić Śląsk Wrocław. Albo inaczej: to Śląsk nie powinien starać się o ich usługi na kolejny sezon. Nie ma to sensu, taki Sobota czy Putnocky są już daleko po drugiej stronie górki. Z kolei Robert Pich, mimo że jest postacią zasłużoną, też od dłuższego czasu zjeżdża z jakością w dół. Zrobił swoje na początku sezonu, ale im dalej w las, tym było gorzej. Mówiąc wprost, w kampanii 2021/2022 nie zasłużył na nową umowę.
Dino Stiglec, o ile potrafi raz na jakiś czas posłać dobre dośrodkowanie, nie wygląda już na gościa, który wróci z formą z pierwszego sezonu w Śląsku. Lepiej, jeśli klub zainwestuje w młodszego obrońcę, bardziej dynamicznego. Co Chorwat zrobił dobrego, to oczywiście jego. Ale czy tym sezonem przekonał, że zasługuje na przedłużenie kontraktu? No nie, tak średnio.
Na grafice nie został wymieniony Jakub Iskra, ale on planowo ma wrócić z wypożyczenia do SPAL. 19-letni prawy obrońca nie przekonał do siebie ani sztabu Jacka Magiery, ani Piotra Tworka. Nie prezentuje na ten moment poziomu Ekstraklasy.
WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:
- Dlaczego Śląsk używa zagrywek z czasów słusznie minionych?
- Nawet Opera Wrocławska nie zagrałaby tak smutnego dramatu
- Gaśnie gwiazda Waldemara Soboty
- Olsen: Gdybym mógł coś zmienić, nie odmówiłbym Interowi
- Waśniewski: Spadek z Ekstraklasy? Rozważamy każdy wariant
Fot. Newspix