Reklama

Sędziowie dokładają emocji w walce o mistrzostwo. Niestety

redakcja

Autor:redakcja

10 kwietnia 2022, 12:33 • 6 min czytania 89 komentarzy

Po piątkowym meczu jednego z kandydatów do mistrzostwa Polski dyskutowało się głównie o tym, dlaczego sędzia nie widział ewidentnego zagrania ręką w polu karnym. Po sobotnim występie kolejnej z ekip walczących o tytuł zastanawiamy się natomiast, dlaczego… sędzia nie widział ewidentnego zagrania ręką w polu karnym. Aż strach pomyśleć, jaki temat znajdzie się na tapecie po ostatnim gwizdku dzisiejszego starcia Rakowa Częstochowa ze Śląskiem Wrocław. Trzeba zatem postawić pytanie, czy to jeszcze sportowa rywalizacja o pierwsze miejsce w Ekstraklasie, czy już konkurs na to, kogo najmniej skrzywdzą sędziowie?

Sędziowie dokładają emocji w walce o mistrzostwo. Niestety

Dwa kardynalne błędy

Przypomnijmy pokrótce, o jakich sytuacjach mowa.

Najpierw starcie Pogoni Szczecin z Wisłą Płock (1:2). Pisaliśmy w pomeczowej relacji: „Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego w doliczonym czasie gry sędzia nie wskazał na wapno, gdy Dusan Lagator dosłownie chwycił piłkę pod pachę po strzale Kostasa. Nie zmienił swojej decyzji nawet po otrzymaniu szybkiego komunikatu z wozu VAR. Okej, Lagator był ustawiony blisko, ale miał wyciągniętą rękę, a później na ułamek sekund zwyczajnie zatrzymał piłkę. Niepojęte”.

No i wczorajsza batalia Lecha Poznań z Legią Warszawa (1:1). Kolejny mecz o gigantycznym ciężarze gatunkowym w kontekście walki o mistrzostwo kraju. Pisaliśmy: „Najpierw okradziona została Pogoń, teraz Lech. Ostatnia akcja, Lindsay Rose blokuje wystawioną ręką strzał Joela Pereiry zmierzający do bramki. Damian Sylwestrzak po chwili gwiżdże po raz ostatni i… nie wracał do tematu. Nadal mógł to sprawdzić i skonsultować z wozem VAR. W Bundeslidze kiedyś podczas spotkania Mainz z Freiburgiem doszło nawet do sytuacji, w której obie drużyny zeszły do szatni na przerwę, a po chwili wróciły na boisko, bo sędziowie postanowili przyznać jedenastkę gospodarzom. Tutaj jednak z niezrozumiałych względów nie było żadnego ciągu dalszego”.

Reklama

Obsada sędziowska obu spotkań, dla porządku:

  • Pogoń Szczecin – Wisła Płock
    • sędzia główny: Piotr Lasyk
    • sędziowie asystenci: Krzysztof Myrmus, Bartłomiej Lekki
    • sędzia techniczny: Karol Arys
    • sędzia VAR: Tomasz Kwiatkowski
    • asystent VAR: Marcin Boniek
  • Lech Poznań – Legia Warszawa
    • sędzia główny: Damian Sylwestrzak
    • sędziowie asystenci: Adam Karasewicz, Bartosz Kaszyński
    • sędzia techniczny: Sebastian Jarzębak
    • sędzia VAR: Krzysztof Jakubik
    • asystent VAR: Radosław Siejka

Niejasne przepisy

Owszem, Pogoń na tle Wisły zaprezentowała się zaskakująco słabo. Lech w ligowym klasyku również wypadł dość blado, nie zdołał odpowiednio docisnąć Legii. Ale postawmy sprawę jasno – dla omawianego przez nas tematu to nie ma żadnego znaczenia, nie jest w najmniejszym stopniu usprawiedliwieniem dla arbitrów.

Powiemy wam zresztą szczerze – trochę nas to wszystko irytuje, żeby już nie uciekać się do wulgarnych sformułowań. Generalnie mamy bowiem w bieżącym sezonie naprawdę interesującą batalię o mistrzostwo Polski. W grze pozostają trzy wyrównane, mocne zespoły, z których każdy prezentuje – jak na realia ekstraklasowe – całkiem atrakcyjny futbol. I widać było choćby w trakcie zimowego okna transferowego, że działacze każdego z tych klubów mają wielką ochotę na zgarnięcie tytułu. Ekipy Lecha czy Rakowa nie tylko się nie osłabiły, ale wręcz dodały sobie argumentów w rywalizacji o najwyższy stopień podium. Pogoń może i straciła Kacpra Kozłowskiego, lecz ściągnęła Wahana Biczachcziana. Krótko mówiąc – w czubie tabeli zrobiło się gęsto od emocji.

A wtedy wkraczają sędziowie, cali na czarno. Znów trzeba analizować obrysy ciała obrońców, protokół VAR i inne pozasportowe kwestie.

Reklama
Piotr Lasyk

Sprawa jest zresztą zagmatwana z powodu coraz mniej czytelnych przepisów dotyczących zagrania futbolówki ręką. Na przykład Rafał Rostkowski na łamach TVP Sport z pełną powagą napisał, iż przytrzymanie piłki pod pachą przez Lagatora nie stanowiło złamania reguł. – Po pierwsze: piłka została kopnięta z bliska – Lagatora trafiła z małej odległości. Miał bardzo mało czasu na reakcję. Za mało. Wprawdzie ręka robiła ruch w kierunku miejsca, w którym za chwilę znalazła się piłka, ale uważna analiza tej sytuacji dowodzi, że ruch ręki Lagatora był naturalny w tej sytuacji. Ręka przesuwała się naturalnie i zgodnie z koordynacją ruchową tego zawodnika, a dotknęła piłki tylko dlatego, że ta została kopnięta z bliska, w sposób zaskakujący obrońcę – dowodzi Rostkowski.

Z kolei hiszpański arbiter Eduardo Iturralde Gonzalez bronił decyzji o niepodyktowaniu jedenastki dla Lecha w rozmowie z Jakubem Kręcidłą z Canal+Sport. – Dysponując tymi obrazkami, nie dałbym jedenastki. Było zagranie ręką, ale nie przewinienie. Rose starał się zablokować piłkę klatką, ale miał rękę ułożoną naturalnie, nie była uniesiona, nie wyciągał ręki w kierunku piłki – ocenił Hiszpan.

Naturalnie przeważają głosy ekspertów dowodzących ponad wszelką wątpliwość, że należała się jedenastka zarówno dla „Portowców”, jak i dla „Kolejorza”. No ale skoro niektórzy ludzie ze znaczącym sędziowskim doświadczeniem przekonują, iż w sumie to nic strasznego się nie stało, nie został popełniony błąd, to odpowiedzialność się rozmywa. I można tak się bujać w nieskończoność w myśl zasady: jeden rabin powie tak, a inny rabin powie nie. Niby schował futbolówkę pod pachą, ale ruch ręki był naturalny. Może i zablokował ręką strzał w światło bramki, lecz aż tak bardzo jej nie wysunął.

Kompletna paranoja.

Co z transparentnością?

Swoją drogą – skupiamy się na dwóch budzących kontrowersje sytuacjach, ale przecież lista niezrozumiałych decyzji sędziowskich jest dłuższa. W meczu Lech – Legia mieliśmy na przykład do czynienia z chamskim faulem Mikaela Ishaka na Josue. Gracz „Kolejorza” spokojnie mógł wylecieć wówczas z boiska.

W styczniu tego roku Tomasz Mikulski, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, mówił na naszych łamach: – Chcemy zrobić coś takiego jak „Klip Tygodnia”, gdzie będziemy analizować wybrane trudne sytuacje z ostatnich meczów. Na spokojnie, kilka dni po kolejce ligowej. Takie wyjaśnianie pewnych niuansów i przepisów. Czasem pewnie trzeba będzie się delikatnie uderzyć w piersi i przyznać do błędu. Kibicom też należy wytłumaczyć, dlaczego jakaś decyzja została podjęta. Pokazać mechanizm. Przekonałem się do tego pomysłu podczas spotkania z przedstawicielami klubów Ekstraklasy. Mieliśmy szkolenie on-line podczas rundy jesiennej. Wybraliśmy kilkanaście sytuacji i wytłumaczyliśmy kulisy kilku trudnych decyzji. Ludzie z klubów zobaczyli, jakie wątpliwości i dylematy mają sędziowie, oceniając daną akcję na boisku. Perspektywa arbitra głównego, asystentów VAR i kryteria, które analizował VAR. A czasem to niuanse. 

Fajny pomysł. Najwyższa pora wprowadzić go w życie, lepszego momentu na głośną premierę cyklu nie będzie. Apele o większą transparentność decyzji sędziowskich – wzorem pomysłów z innych lig, czy nawet innych dyscyplin sportowych – słychać od dawna, lecz konkretów w temacie cały czas brak.

A tematów do dyskusji, niestety, nie brakuje.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

fot. FotoPyk / NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
1
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce
Ekstraklasa

Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Patryk Fabisiak
2
Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
1
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce
Ekstraklasa

Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Patryk Fabisiak
2
Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Komentarze

89 komentarzy

Loading...