Zostały trzy dni do meczu o mundial ze Szwecją. Jest to więc ten czas, w którym każdy kibic bawi się w selekcjonera i próbuje wytypować skład Polaków na to spotkanie, argumentując każdy ze swoich wyborów. W tego typu spekulacjach rzadko pojawia się nazwisko Szymona Żurkowskiego. Czy słusznie? 90 minut rozegrane przez niego w sparingu ze Szkocją może nam jednak coś sugerować.
Zacząć wypada od faktu, że Żurkowski ze Szkocją debiutował w seniorskiej reprezentacji Polski. Zrobił to w debiucie na stanowisku selekcjonera Czesława Michniewicza. W dodatku na kilka dni przed najważniejszym starciem dla polskiej kadry. Wszystkie te uwagi każą nam przypominać, że wystawienie piłkarza Empoli nie było dziełem przypadku lub załatania dziury na danej pozycji. Selekcjoner nie miał czasu na eksperymenty, musiał potraktować te 90 minut szalenie poważnie.
OTWARTE DRZWI DO PIERWSZEGO SKŁADU
Łatwo można wysnuć wniosek, że każdy, kto wystąpił ze Szkocją, zwiększył swoje szanse na występ przeciwko Szwecji. Oczywiście ktoś musi oddać miejsce na środku ataku Robertowi Lewandowskiemu, z kolei Łukasz Skorupski wpuści między słupki Wojciecha Szczęsnego. Czy po spotkaniu ze Szkocją możemy skreślić któregoś z zawodników pierwszego składu? Arkadiusz Reca rozczarował, ale wciąż ma szansę na kolejny występ. Grzegorz Krychowiak nie przekonał, ale nikt się nie zdziwi, gdy we wtorek rozegra całe spotkanie. Dlaczego mielibyśmy więc skreślać Żurkowskiego?
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem czwartkowego meczu, a już po opublikowaniu składów, mogliśmy przypuszczać kto wygrał rywalizację na danej pozycji. Trudno zakładać, by Michniewicz chciał zobaczyć w pełnym wymiarze czasowym piłkarza, który przegrywa walkę o miejsce w składzie i w takim meczu ze Szkocją może poprawić swoje notowania. Przekaz był raczej jasny – Piotr Zieliński wyprzedza Sebastiana Szymańskiego, Arkadiusz Reca prowadzi w rywalizacji z Patrykiem Kunem czy Tymoteuszem Puchaczem, a Bartosz Salamon jest przed resztą stawki w walce o miejsce trzeciego środkowego obrońcy.
Idąc tym tropem okazuje się oczywistym, że Żurkowski miał wówczas pewniejszą pozycję w kadrze niż siedzący na ławce Krystian Bielik czy posadzony na trybunach Jacek Góralski. Sytuacja zmieniła się jeszcze bardziej, gdy Bielik został wezwany do wejścia na murawę w 44. minucie w miejsce kontuzjowanego Salamona. W ten sposób odpadł kolejny konkurent piłkarza Empoli, bo należy uznać, że Bielik jest teraz przymierzany do gry na środku obrony.
Oczywiście personalia w wyjściowym składzie będą zależeć od przyjętej formacji. Ta wciąż może zostać zmieniona na taką z czwórką obrońców. Michniewicz ma także spore pole do manewru w kwestii linii pomocy, którą może usposobić bardziej defensywnie lub ofensywie. Przykładowe wypuszczenie w bój od pierwszej minuty Zielińskiego i Szymańskiego pewnie ograniczyłoby szansę na występ Żurkowskiego. Niemniej, jest on jednym z nielicznych, który w trakcie meczu ze Szkocją przebywał na murawie od pierwszej do ostatniej minuty. Oprócz niego uczynili to żelaźni kandydaci do gry w pierwszym składzie ze Szwecją – Kamil Glik, Matty Cash i Jakub Moder – a także grający na newralgicznej pozycji Reca oraz stojący między słupkami Skorupski.
Fakt rozegrania przez Żurkowskiego pełnych 90 minut, w połączeniu z nowymi zadaniami Bielika, wątpliwościami wokół Krychowiaka oraz wysłaniem na trybuny Góralskiego, powinien ustawiać Żurkowskiego bardzo wysoko w kontekście pierwszego składu na Szwecję.
MA ZAUFANIE MICHNIEWICZA
Oprócz wszystkich tych pobocznych okoliczności, Żurkowski po prostu sam sobie wypracował szansę na grę w reprezentacji. Po ciężkim początku po przenosinach do Włoch, obecnie ugruntował tam sobie bardzo mocną pozycję. 24-latek jest regularnie chwalony przez swojego klubowego trenera, zagrał w tym sezonie w 28 meczach Serie A, w 22 z nich wychodząc w pierwszym składzie. Nie mamy w reprezentacji Polski takiego kłopotu bogactwa, by przechodzić obojętnie obok takich liczb jednego z kadrowiczów.
ŻURKOWSKI Z CORAZ MOCNIEJSZĄ POZYCJĄ W SERIE A
Czy Żurkowski zapracował sobie na grę przeciwko Szwecji w meczu ze Szkocją? Na pewno tego nie zrobił, ale też nie przekreślił swojego nazwiska. Poza podaniem do Modera w pierwszej połowie ciężko przypomnieć sobie jakiś fragment w jego grze, którym nam specjalnie zaimponował, ale równie ciężko jest znaleźć taki, w którym nas zawiódł. Polacy po prostu nie zagrali dobrego spotkania, a środkowy pomocnik dostosował się do panujących warunków. Nie ma się do czego nadprogramowo przyczepić w kwestii jego indywidualnego występu.
Przy ocenianiu szans na występ Żurkowskiego nie można zapominać o jego relacjach z Michniewiczem. Piłkarz Empoli był jednym z tych, z którym selekcjoner spotkał się osobiście w trakcie objazdu po Europie zaraz po nominacji na stanowisko selekcjonera. – Żurkowski jest filarem Empoli, zbiera świetne recenzje, a też jeszcze nie dostąpił zaszczytu gry w kadrze – mówił przed zgrupowaniem selekcjoner.
Jednym z argumentów popierających kandydaturę Michniewicza do roli trenera pierwszej kadry był ten o jego wcześniejszym doświadczeniu z młodzieżówką. Nie zapominajmy więc, kto był wówczas jednym z liderów kadry U-21, która walczyła o awans na mistrzostwa Europy i ostatecznie pojechała na turniej w 2019 roku.
Na drodze do włoskiej imprezy Żurkowski zagrał w 9 z 12 meczów, będąc filarem linii pomocy. Strzelił wówczas jedną bramkę i zanotował cztery asysty. Jeśli grał, niemal zawsze robił to w pełnym wymiarze czasowym. W trakcie mistrzostw zagrał we wszystkich trzech meczach, znacznie przykładając się do zwycięstwa nad Belgią. W ostatnim, wysoko przegranym meczu z Hiszpanią, zagrał z opaską kapitańską na ramieniu.
Michniewicz ma więc zaufanie do swojego sprawdzonego człowieka, któremu zaufał już w swoim debiucie, gdy za rogiem czeka najważniejszy mecz w jego trenerskiej karierze. Powinno nam to sugerować, że Żurkowskiego w kontekście występu ze Szwecją absolutnie nie można skreślać. Mimo że rzadko pojawia się on w przewidywanych przez ekspertów składach, jego wyjście od pierwszej minuty na Stadionie Śląskim nie powinno być we wtorkowy wieczór żadną niespodzianką.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Łapiński: W obecnej dyspozycji Krychowiak nie nadaje się do reprezentacji
- Arkadiusz Milik – największy pechowiec w krainie pechowców
- Przeanalizujmy opcje. Jak zagramy ze Szwecją?
Fot. Newspix