Reklama

Żurkowski z coraz mocniejszą pozycją w Serie A. Czy to moment na kadrę?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

17 stycznia 2022, 17:01 • 6 min czytania 30 komentarzy

Przez pierwsze pół roku we Włoszech zwiedzał ławki rezerwowych i trybuny Serie A. Przez następne półtora roku ustabilizował swoją pozycję w czołowej drużynie Serie B. Awansował do włoskiej ekstraklasy. A jesienią Szymon Żurkowski stał się pierwszoplanową postacią średniaka Serie A. Być może spodziewaliśmy się, że 24-latek szybciej przyzwyczai się do włoskiej futbolu, ale wygląda na to, że wreszcie zaczyna spełniać pokładane w nim oczekiwania.

Żurkowski z coraz mocniejszą pozycją w Serie A. Czy to moment na kadrę?

Problem zdecydowanej większości polskich piłkarzy polega na tym, że po wyjeździe na zachód potrzebują czasu, by przyzwyczaić się do przeskoku. I dotyczy to niemal wszystkich młodych Polaków opuszczających Ekstraklasę. Tych, którzy wyjeżdżali jako ligowe gwiazdy i tych, którzy byli wschodzącymi gwizdkami naszej ligi. Niektórzy źle znoszą ten czas – przecież przyzwyczaili się do tego, że nawet w słabszym okresie trener zaczyna od nich ustalanie składu. Skandowało się ich nazwiska po golach. Media umieszczały ich w rankingach najlepszych albo w pierwszej trójce, albo chociaż w pierwszej piątce.

A po wyjeździe spotyka ich zderzenie ze ścianą. Trenerzy dopiero ich poznają i nie muszą traktować ich jak święte krowy. Rywalizacja na treningach jest o wiele wyższa. Ze statusu „pan piłkarz” spadają na status „jeden z wielu”. Kibice dopiero uczą się ich nazwiska. Media niejednokrotnie to nazwisko przekręcają.

Wydawało się, że Szymon Żurkowski po wyjeździe z Ekstraklasy będzie jednym z wyjątków od reguły. Że zdecydowanie szybciej przejdzie proces aklimatyzacji i adaptacji, a dzięki swoim warunkom fizycznym i sposobie gry pokona te punkty skokiem, zamiast cierpliwym marszem. Pamiętacie tego chłopaka z Górnika przed wyjazdem? Gość wyglądał jak maszyna. Wreszcie mieliśmy w lidze młodego Polaka, który potrafił dryblować i wygrywać pojedynki w ofensywie. W dodatku Żurkowski imponował szybkością i siłą. Radził sobie w odbiorze. Potrafił odpalić rakietę z dystansu. Był uniwersalnym wielozadaniowcem, który – tak się wtedy wydawało – jest w stanie z miejsca wskoczyć do przyzwoitej drużyny z silniejszej ligi.

Reklama

I tak potrzebował czasu

Ale u Żurkowskiego przeskok między Górnikiem Zabrze a Fiorentiną był jednak zbyt duży. W pierwszej rundzie we Włoszech zagrał dwukrotnie – raz wszedł na boisko na kilkadziesiąt sekund, drugi raz na dziewięć minut. Fiorentina była w drugiej połowie tabeli, wprowadzanie młodego Polaka było ryzykiem, wygryzła go konkurencja. Szybko okazało się, że pomocnik musi wykonać klasyczny manewr Polaków w Italii – wypożyczenie do Serie B. Najlepiej do klubu, gdzie będzie grał regularnie.

I od tego momentu zaczęło to wyglądać na modelowe i osławione już „stawianie kolejnych kroków”.

  • Pierwsza runda na wypożyczeniu w Empoli – siedem spotkań.
  • Druga runda na ponownym wypożyczeniu do Empoli – dziesięć meczów, coraz częstsze wychodzenie w pierwszym składzie.
  • Trzecia runda w Empoli –  piętnaście występów, z czego dziesięć od pierwszej minuty, Empoli było liderem przez wszystkie dziewiętnaście kolejek i pewnie przyklepało awans.

Problemem były tylko konkrety. Przez cały sezon na zapleczu Serie A Żurkowski strzelił dwa gole, nie zaliczył żadnej asysty. Stosunkowo mało jak na gracza, który w zespole lidera rozegrał blisko 1300 minut w środku pola. Ale mimo tego Żurkowski był chwalony. Latem plotkowano, że do Fiorentiny zgłosiła się Atalanta, która sondowała możliwość wykupu Polaka. Miała zainwestować w przyszłość – to oni chcieli wypożyczyć znów Żurkowskiego i pilnować jego progresu. Chwalił go też Dario Dainelli, dyrektor techniczny Fiorentiny.

We Florencji uznano, że lepiej śledzić progres Polaka w Empoli niż ściągać go do siebie z wypożyczenia i bawić się w półśrodki. Skoro „Zupa” odnalazł się w innym zespole, skoro rozwija się i skoro awansował do Serie A, to lepiej nie zaburzać tego progresu.

I wygląda na to, że był to strzał w dziesiątkę.

Przełomowy sezon?

W tym sezonie Żurkowski jest już podstawowym piłkarzem Empoli. I to nie gościem, który gra, bo ktoś grać musi, tylko ma wydatny wpływ na styl gry i na punktowanie beniaminka w Serie A. Na pewno pobije rekord liczby minut w jednym sezonie na włoskich boiskach (1126 minut obecnie). Ma już najwięcej meczów w wyjściowym składzie w jednym sezonie (14 z 21, które rozegrał). Ma najlepsze liczby w klasyfikacji kanadyjskiej – cztery gole i dwie asysty.

Reklama

Tylko Nedim Bajrami i Andrea Pinamonti brali udział przy większej liczby zdobytych bramek przez Empoli.

Ale Żurkowski wygląda też nieźle na tle całej ligi. Zerkamy w statystyki dostarczane przez WyScouta:

  • Żurkowski zajmuje piąte miejsce w Serie A pod względem celności podań progresywnych (zdobywających teren, granych do przodu),
  • jest na 27. miejscu w lidze pod względem liczby progresywnych rajdów z piłką na 90 minut gry,
  • jest na 14. miejscu w lidze pod względem progresji piłki do przodu z wykorzystaniem rajdów,
  • ma 63% udanych dryblingów i pojedynków w ofensywie, co daje mu 15. miejsce w lidze pod względem skuteczności,
  • jest piątym najczęściej faulowanym piłkarzem w lidze, najczęściej spośród wszystkich pomocników.

WyScout prowadzi też swój ranking na pozycjach według swoich algorytmów. Co bierze pod uwagę? To akurat tajemnica platformy statystycznej, ale według tych algorytmów Żurkowski jest obecnie siódmym najlepszym środkowym pomocnikiem ligi. Wyprzedza m.in. Bonaventurę, Locatellego, McKenniego, Rabiota. Żurkowskiego wyprzedzają tylko Luis Alberto, Thorsby, Mychitarian, Barella, Calhangolu i Milinković-Savić.

To oczywiście wciąż daleka droga do nazywania go diamentem ligi, gwiazdą Serie A czy gościem, dla którego kibice przychodzą na stadiony. Ale po dwa i pół roku roku we Włoszech Żurkowski jest w miejscu, które może cieszyć – i jego, i polskich kibiców. Dlaczego? Ano dlatego, że rośnie nam kadrowicz.

Czy to już moment na reprezentację?

Robiliśmy pod koniec zeszłego roku rankingi Polaków na poszczególnych pozycjach. Do kompletnej biedy na skrzydłach czy lewej obronie do całkiem niezłej rywalizacji w środku pola. Mówiąc wprost – choć nie jest to poziom Francji czy Niemiec – wśród środkowych pomocników wyklarowała nam się całkiem pokaźna grupa zawodników rywalizujących o uznanie selekcjonera. Być może nigdy wcześniej nie mieliśmy takiego problemu bogactwa na tej pozycji.

No bo czy kiedyś wcześniej mieliśmy dwóch regularnie grających środkowych pomocników w Premier League? Nigdy – Klich i Moder przecierają szlaki. Zieliński ma za sobą rok życia w Napoli. Do tego zaliczający świetne liczby w Rosji Krychowiak. Sebastian Szymański jest ceniony za grę w Dynamie. Linetty gra regularnie w Torino. Za Kozłowskiego Brighton płaci 10 mln euro. Do tego do zdrowia wraca Jacek Góralski, w ciągu miesiąca do gry powinien wrócić Krystian Bielik. Dorzućmy jeszcze gości, których niedawno byli powoływani – Rafał Augustyniak, Damian Szymański, Nicola Zalewski. Jeszcze Filip Jagiełło grający w Serie B czy Damian Dąbrowski notujący kolejny bardzo dobry sezon w Ekstraklasie.

Gdzie w tym gronie umieścić Żurkowskiego? W Empoli gra jako pół-prawy lub pół-ewy środkowy pomocnik w ustawieniu 1-4-3-1-2. Sporo drybluje, często atakuje ofensywną tercję boiska rajdami z głębi pola, ale jest też zaangażowany w defensywę. W kadrze rozpatrywalibyśmy go na pozycji jednego ze środkowych pomocników. Zielińskiego liczymy jako „dziesiątkę”, podobnie Szymańskiego i Linettego, który też został tam przesunięty. Żurkowski rywalizuje zatem na ten moment w kadrze z Moderem, Klichem, Krychowiakiem, Kozłowskim, Damianem Szymańskim, Augustyniakiem, a zaraz i z Góralskim oraz Bielikiem.

Klich i Moder wydają się na ten moment poza zasięgiem. Krychowiak? Znamy przyzwyczajenia selekcjonerów – eksperymentowali z grą na dwie „ósemki”, ale zawsze kończyło się do klasycznego ustawienia z Krychowiakiem nastawionego na defensywę. Ale reszta? Biorąc pod uwagę formę i wpływ na zespół – Żurkowski nie musi czuć kompleksów.

A biorąc pod uwagę, że Klich nie zagra z Rosją w pierwszym meczu barażowym, to kolejka przed Żurkowski do kadry robi się jeszcze krótsza.

Czy to już moment na powołanie? Wydaje się, że powoli już trzeba do tego tak podchodzić. A na pewno trzeba wymieniać Żurkowskiego w gronie kandydatów do gry w kadrze.

ZOBACZ WIĘCEJ O SERIE A:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

30 komentarzy

Loading...