Choć oficjalnie stanie się to dopiero 4 kwietnia, to już teraz możemy napisać jedno z najważniejszych zdań w historii naszego sportu: Iga Świątek została nową liderką rankingu WTA! To pierwsza osoba z Polski, która osiągnęła taki sukces w singlowych rozgrywkach. Świątek po raz kolejny przeszła więc do historii tego sportu. Jej kariera jest już teraz największą w historii polskiego tenisa, a przecież Iga ma dopiero 20 lat!
Ash abdykuje, Iga korzysta
Oczywiście, że gdzieś można by przyczepić do tego wszystkiego małą gwiazdeczkę, a na dole napisać, że Świątek nie byłaby liderką, gdyby Ash Barty nie podjęła decyzji o końcu kariery. Z drugiej strony jednak Iga i tak byłaby blisko Australijki po turnieju w Miami niezależnie od tego, jaki osiągnęłaby w nim wynik. Zmiana na topie rankingu wydawała się nadchodzić bez względu na szokujący wszystkich wybór Ash. Dlatego gwiazdkę sobie darujemy. I napiszemy wprost: Iga po prostu na to miejsce zasłużyła. Przyznawała to zresztą… sama Barty.
– Nigdy nie zwracałam przesadnej uwagi na ranking, więc nie do końca wiem, kto może zostać numerem jeden. Jeśli jednak będzie to Iga, to nie ma lepszej osoby. Jest niesamowitym człowiekiem i wspaniałą tenisistką. Sposób, w jaki wnosi na kort tę świeżą, nieustraszoną energię, jest fantastyczny. Uwielbiałam testować się w starciach z nią. Uwielbiałam z nią grać, trenować i spędzać czas z jej teamem. To wspaniała osoba, jedna z pierwszych, które napisały do mnie po moim ogłoszeniu. To było naprawdę miłe. Myślę, że naprawdę na to zasługuje. Mam nadzieję, że uda jej się wejść na tę pozycję i pozostać sobą, robić wszystko po swojemu i nadal gonić swoje marzenia oraz cele – mówiła Australijka.
Po takiej laurce ze strony tenisistki uważanej powszechnie za najlepszą zawodniczkę ostatnich kilku lat, Polce nie pozostało nic innego, jak faktycznie wskoczyć na pozycję numer jeden i napisać tym samym historię. Nie było zawodniczki z naszego kraju, która dostałaby się w rankingu tak wysoko. Agnieszka Radwańska, oczywiście najlepsza ze wszystkich pozostałych Polek, kilkukrotnie wchodziła na drugie miejsce. Nigdy nie udało jej się jednak wdrapać na sam szczyt. Nie dorównuje Idze też żaden z singlistów – tam rekordzistą od kilku miesięcy jest Hubert Hurkacz, który był 9. na świecie.
Świątek jest najlepsza. Podobnym wyczynem w historii polskiego tenisa mógł się pochwalić jedynie Łukasz Kubot, który łącznie 19 tygodni przewodził rankingowi deblowemu. Ale debel to nie ten prestiż. Nie ta skala. Wyczynu Igi w naszym kraju po prostu nie da się porównać do jakiegokolwiek osiągnięcia innych tenisistów i tenisistek. Świątek otwiera nowe rozdziały, nowe możliwości. Świątek przekracza granice. Świątek zadziwia. Nas i cały tenisowy świat.
A przy tym absolutnie pozostaje sobą.
– Szczerze mówiąc cieszę się, że podeszłam do dzisiejszego meczu, jak do każdego innego. Dzięki temu zagrałam tak dobrze, pozostałam skoncentrowana. Awans na pierwszą pozycję? To niesamowite. Przez ostatnie dni faktycznie miałam z tyłu głowy to, że ten mecz będzie tak ważny, decydujący. Jak wygląda numer jeden światowego rankingu? Dokładnie tak samo jak tydzień, czy dwa tygodnie temu – mówiła już po spotkaniu, w wywiadzie na antenie Canal+.
I wyglądała przy tym tak, jakby właściwie nic wielkiego się nie stało.
Ta sama fantastyczna Iga
Po meczu? Ogromny bukiet kwiatów wręczany przez Jamesa Blake’a, dyrektora turnieju, oraz byłą liderkę rankingu, Lindsay Davenport. “This girl is on fire” wyśpiewywane z głośników przez Alicię Keys. Owacja od fanów zgromadzonych na trybunach przy korcie. Wszystko to, na co Iga w pełni sobie zasłużyła. Nie tylko dzisiejszym występem, a całą dotychczasową karierą. Od pierwszych kroków na tenisowym korcie, po mecz drugiej rundy turnieju w Miami w sezonie 2022.
(Choć, na marginesie, napisać trzeba, że nie była to, jak na standardy tenisa, przesadnie długa podróż – Iga oficjalnie liderką rankingu zostanie 4 kwietnia i stanie się dzięki temu 10. najmłodszą tenisistką w tym zestawieniu. Na 28 dotychczasowych liderek)
Traf chciał, że do historii WTA nie przeszła w momencie, gdy wygrała turniej w Dosze, albo kilka tygodni później, kiedy triumfowała w Indian Wells. Padło akurat na jej pierwszy mecz w tegorocznej imprezie w Miami, spotkanie 2. rundy. Jasne, okoliczności mogłyby być lepsze, ale niewykluczone, że Iga i tak wejdzie na szczyt z przytupem – nikt nie powiedział przecież, że i na Florydzie nie okaże się najlepsza. To jednak na razie zostawmy. Pomówmy o dzisiejszym starciu.
Viktorija Golubić, która stanęła po drugiej stronie siatki, to ciekawa tenisistka, potrafiąca sprawiać problemy wyżej notowanym rywalkom. Nie tak dawno temu przekonała się o tym zresztą sama Iga – w Dosze potrzebowała trzech setów, by uporać się ze Szwajcarką. W Miami dodatkowo szybko musiała przystosować się do zupełnie innych warunków, niż w Indian Wells, gdzie grała przecież jeszcze w niedzielę. Z pustyni przeniosła się do wilgotnej Florydy, na inne korty. Nie mogła też wcześniej trenować na stadionie, na którym dziś wystąpiła, a to rzadkość.
To wszystko budziło pewne obawy. Podobnie jak przygotowanie fizyczne Igi, zmęczenie po wygranym turnieju, które potrafi się odbić właśnie w takich, pierwszych w kolejnej imprezie meczach. Dodatkowo dochodziła presja związana z możliwym wejściem na szczyt rankingu. Wszystko to wiedzieliśmy, z wszystkiego zdawała też sobie sprawę Iga. I co? I nic. Była nie do zatrzymania, wygrała 12. mecz z rzędu, a rywalce oddała ledwie dwa gemy – oba w pierwszym secie.
Ta pierwsza partia była zresztą dużo bardziej zacięta, niż może sugerować to suchy wynik (6:2). Golubić miała w niej aż dziewięć break pointów, wykorzystać udało jej się tylko jeden. Do głosu doszła bowiem cecha Igi, która w tym sezonie staje się niezwykle widoczna – odporność psychiczna. W najtrudniejszych momentach spotkania Świątek gra swój najlepszy tenis. Gdy trzeba wspiąć się na wyżyny, niezmiennie to robi. I każdym takim doskonałym punktem tylko się nakręca. W drugim secie (wygranym 6:0) było zresztą doskonale to widać – tam już Iga grała bez nerwów, bez stresu, przyzwyczajona do warunków. Szwajcarka w takiej sytuacji właściwie przestała istnieć.
Świątek znów zagrała fantastycznie. I napiszemy to wprost: w tej chwili nikt na świecie nie prezentuje lepszego tenisa. Nikt.
– Czułam różnicę w warunkach między Indian Wells i Miami, musiałam się przystosować. Jestem szczęśliwa, że pozostałem skoncentrowana i nie myślałam o niczym, co mogłoby mnie wybić z rytmu. Skupiłam się na grze, wyszło bardzo dobrze […] Po takiej serii wygranych meczów mogę grać bez strachu, nie muszę nadrabiać punktów, skupiać się na rankingu. Mogę robić swoje – mówiła. Dorzuciła też podziękowania dla fanów z Polski. – Dziękuję wam za wsparcie. Wiem, że jest u was środek nocy, ale dziękuję, że oglądacie, jesteście ze mną i mnie wspieracie. Te wszystkie mecze i turnieje wymagają sporo pracy. Cieszę się, że jesteście ze mną.
My też się cieszymy, Iga. Że ty jesteś tam, gdzie właśnie się znalazłaś. Na szczycie.
Teraz będzie jeszcze trudniej
Z trybun dzisiejsze spotkanie Świątek oglądała Joanna Jędrzejczyk, nasza była mistrzyni UFC, jedna z najlepszych fighterek w historii tej organizacji i całego MMA. Kobieta, która w pewnym momencie stała się twarzą Polski w Stanach Zjednoczonych i być może to właśnie tam jest nawet bardziej rozpoznawalna niż w swojej ojczyźnie. Ona doskonale mogłaby opowiedzieć o jednym – jak wejść na szczyt i jak się na nim utrzymać. Pas mistrzowski trzymała w końcu przez dobrze ponad dwa i pół roku, a to kawał czasu. Skutecznie broniła go pięciokrotnie. Nawet po jego utracie wciąż pozostała jedną z najlepszych zawodniczek w swoim fachu.
Przed Igą stoi teraz właśnie takie wyzwanie – utrzymać się tam, gdzie doszła. Na samej górze.
Co nas w tej dziewczynie jednak zachwyca, to spokój, z jakim to wszystko przyjmuje. Jak potrafi się nie przejmować tym, co elektryzuje cały świat tenisa. I jak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co teraz ją czeka. Iga stała się dziś twarzą WTA, zawodniczką, która będzie jedną z najważniejszych osób w całym kobiecym tenisie. A co mówi po meczu do mikrofonu Canal+? Że teraz po prostu musi pracować jeszcze ciężej.
Welcome to the club ☝️
@iga_swiatek is the Polish player in tennis history to become singles World No.1
#1GA pic.twitter.com/W8IEJh9C1n— wta (@WTA) March 26, 2022
– Myślę, że uda mi się utrzymać ten spokój tak długo, jak udawało się Ash Barty. Wszyscy powtarzają, że nie sposób jest dojść do pewnego pułapu, a ważniejsze jest utrzymać się na nim. Mam nadzieję, że będę w stanie to zrobić – opowiadała. I faktycznie, Ash będzie tu świetnym wzorem. Pozycję numer jeden – co prawda z pewną pomocą pandemii i “przymrożonych” rankingów – okupowała przez 120 tygodni, z czego 113 bez przerwy, co stanowi odpowiednio siódmy i czwarty najlepszy wynik w historii kobiecego tenisa.
Mamy nadzieję, że Iga wykręci co najmniej podobne rezultaty. Choć stać ją z pewnością nawet na więcej – Ash zostawała w końcu liderką po raz pierwszy w wieku 23 lat. Świątek 31 maja będzie świętować dopiero 21. urodziny. Przed nią kawał kariery. Kariery, która już teraz jest największą w historii polskiego tenisa.
Wierzymy, że będzie tylko lepiej.
Fot. Newspix
Czytaj także: