Bestialsko zgwałcona Paola Schietekat nie zamierzała poślubić swojego oprawcy i nie potrafiła skołować dowodu na swoje dziewictwo, więc groziło jej siedem lat więzienia i sto batów w ramach wyroku za cudzołóstwo. Zac Cox zderzył się z ziemią po czterdziestometrowym upadku z pomostu budowlanego na stadionie Khalifa. Tej Narayan Tharu wpadł do dziury na obiekcie w al-Wakrah. Dwudziestoczteroletni Rupchandra Rumba wydał z siebie dziwny dźwięk i skonał w malutkim pokoju w obozie pracy. Malcolm Bidali wciąż kocha ten kraj, choć przez wiele miesięcy żył w nim w szczurzych warunkach i słyszał groźby śmierci.

Mundial w Katarze wznosi się na tragediach taniej siły roboczej. Kiedy bowiem od czasu do czasu świat futbolu oskarżycielskim palcem wskazuje mniejsze lub większe niemoralności FIFA i Najwyższego Komitetu, czyli organu rządowego nadzorującego katarskie mistrzostwa świata, najstraszniejsze historie rozgrywają się na samym dole piramidy tego nasiąkniętymi wielką kasą i wielkimi obietnicami mechanizmu.
Potęga budowana na plecach proletariatu
Kto pierwszy został panem
Kto pierwszy został sługą
Kto musiał wstawać wcześnie
A kto mógł spać za długo
Marek Grechuta, „Korowód”
Fragment raportu Think Tanku Parlamentu Europejskiego: „Katar ma najwyższy na świecie wskaźnik migracji: 85% ludności stanowią migranci, a 94% siły roboczej pochodzi z zagranicy, przede wszystkim z południowej Azji i Afryki. W przeciwieństwie do niewielkiego odsetka ekspatriantów z Zachodu i innych państw Zatoki Perskiej, migranci z Azji i Afryki żyją i pracują w trudnych warunkach. Około miliona osób jest zatrudnionych w budownictwie, a sto tysięcy osób opiekuje się domami”.
Organ prawodawczy Unii Europejskiej niepokoił się głównie systemem kafali. Ten specyficzny rodzaj sponsoringu, stosowany w krajach Zatoki Perskiej, zapewnia pracodawcom nieproporcjonalnie dużą władzę wobec praw i możliwości zagranicznego pracownika. Szeregowy proletariusz, wjeżdżający na terytorium kraju GCC, staje się ściśle związany z podejmowaną przez siebie pracą, a sponsor może w pełni kontrolować jego wjazd i pobyt w kraju, a także jego wizę. Oprócz tego sponsor ma prawo okresowo zatrzymywać paszporty finansowanych przez siebie pracowników, a nierzadko także praktycznie na stałe konfiskować ich dokumenty. Kafala przekształciła się więc w rygorystyczny system do ograniczania prawa migrantów do zmiany pracodawcy lub miejsca pracy.
Przez ponad dziesięć lat intensywnych przygotowań strukturalnych, infrastrukturalnych i organizacyjnych Katar szczycił się przeprowadzeniem wielopoziomowej rewolucji w zakresie praw pracowniczych. Międzynarodowe organizacje działające na rzecz praw człowieka krzyczały, że robotnicy w Katarze pracują w upokarzających warunkach, w niehumanitarnym ścisku, o barbarzyńskich godzinach, poddawani działaniu horrendalnie wysokich temperatur, a przedstawiciele FIFA i Najwyższego Komitetu tylko kiwali głową i odpowiadali słowami rzecznika światowej federacji piłkarskiej: „W Katarze przedsięwzięte zostały tak wzorowe zasady BHP, że częstotliwość wypadków na placach budowy infraskturury pod mistrzostwa świata 2022 była zadowalająco niska w porównaniu z innymi dużymi projektami budowlanymi na całym świecie”.
W międzyczasie angielski Guardian niezmiennie informuje o kolejnych przypadkach śmierci wśród robotników, którzy wznoszą wszystkie spektakularne katarskie stadiony, lotniska, hotele, drogi, systemy komunikacji miejskiej, a nawet całe miasta, które kibice, piłkarze, trenerzy i decydenci z całego globu będą podziwiać między 21 listopada a 18 grudnia 2022 roku. Ten mundial będzie miał twarz prawie siedmiu tysięcy – a to przecież dane na pół-oficjalne, na pół-nieoficjalne, a do tego zbierane na wiele miesięcy przed startem czempionatu – tragicznie zmarłych pracowników z Indii, Nepalu, Bangladeszu, Pakistanu, Sri Lanki i wielu, wielu innych krajów.
Ofiara gwałtu musi być dziewicą
Paola Schietekat spała w najbezpieczniejszym mieście świata, jak lubiła nazywać katarską Dohę. Drzwi do mieszkania – wedle lokalnego zwyczaju – pozostawiła otwarte. Obudził ją nacisk cudzego ciała. Przygniatał ją jej latynoski przyjaciel. Wcześniej nie łączyła ich żadna erotyczna więź. Próbowała wyswobodzić się spod jego uścisku, ale mężczyzna był silniejszy. Opór go nie peszył. Po chwili zrzucił ją z łóżka. Latynos zrobił swoje, wyszedł z mieszkania, a przerażoną Paolę Schietekat pozostawił na zimnej podłodze. Po kilku godzinach jej ramiona i plecy pokryły się czerniawymi siniakami. Dziewczyna najpierw udokumentowała obrażenia zdjęciami, a potem zadzwoniła do mamy i koleżanki z pracy, żeby ze szczegółami opowiedzieć im o całym zdarzeniu. Nie mogła doprowadzić do sytuacji, w której jej umysł zacznie umniejszać skalę całego zdarzenia.
Gwałt to gwałt.
Meksykanka znała to uczucie sprzed kilkunastu lat. Kiedy była niewinną szesnastolatką, jej chorobliwe zazdrosny chłopak zamknął ją w swoim mieszkaniu na kilka dni, brutalnie zgwałcił i zagroził, że zabije ją, jeśli tylko Schietekat komukolwiek piśnie słówko o jego okrucieństwie. Bezbronna dziewczyna milczała dziesięć lat. Prześladowały ją demony stresu pourazowego, nie pomagały ani leki, ani terapie, a koszmar pogłębiała tylko bezkarność gwałciciela, który przez ten czas zdążył wziąć ślub i spłodzić dzieci.
Paola Schietekat nie zamierzała pozwolić sobie na powielenie błędu z przeszłości. Wyrosła na silną kobietę. Studiowała stosunki międzynarodowe i antropologię na Uniwersytecie Amerykańskim w Kuwejcie, uzyskała tytuł magistra polityki publicznej na Oksfordzie, podjęła pracę jako ekonomistka behawioralna w Najwyższym Komitecie przy mistrzostwach świata w Katarze. Spełniała marzenia, realizowała cele. Język arabski znała na tyle, że jeszcze tego samego dnia potrafiła opowiedzieć o gwałcie i podać dane osobowe agresora na posterunku policji, na który udała się z meksykańskim konsulem w Katarze. Zrobiła pierwszy, często najważniejszy krok. Krok, na który – ze strachu, szoku i wstydu – nierzadko wiele poszkodowanych osób nawet się nie decyduje.
Potem zaczęła się gehenna.
Godzina dwudziesta pierwsza, bezpieczna przystań w śmierdzącym papierosami hotelu. Meksykanka odbiera telefon. Dzwonią z komisariatu. Proszą o natychmiastowe pojawienie się na posterunku policji. Dziewczyna wzbrania się i tłumaczy, że jest ofiarą gwałtu, próbuje przepracować niedawną traumę i potrzebuje spokojniejszego wieczoru. Funkcjonariusz nie zamierza dyskutować. Stawia ultimatum: albo kobieta przyjedzie, albo sprawa zostanie umorzona. Schietekat bierze taksówkę. Wchodzi na komisariat, zostaje zaprowadzona do pokoju przesłuchań i skonfrontowana z gwałcicielem.
– Trzy godzinny przesłuchiwali mnie w języku arabskim. W pewnym momencie poprosili mnie nawet o dowód dziewictwa. W tym momencie zrozumiałam, że jestem oskarżoną, choć śledczy przekonywali, że to standardowa procedura, mająca na celu zweryfikowania linii obrony gwałciciela, który twierdził, że łączyła nas romantyczna relacja. W Katarze za związek pozamałżeński, za cudzołóstwo grozi kara do siedmiu lat więzienia, a w niektórych przypadkach obejmuje ona też sto batów. Każda sekunda uświadamiała mnie w przekonaniu, że moje racje nie mają żadnego znaczenia, że nie jest to sprawa o gwałt. Policja przekazała sprawę do prokuratury, jedynego miejsca, w którym otrzymałam wsparcie tłumacza. Wszystko koncentrowało się wokół pozamałżeńskiego romansu, podczas gdy pod moją tunikową abają, którą nakazali mi nosić, aby wyglądać jak „kobieta dobrych obyczajów”, ukrywały się okropne fioletowe, może nawet jeszcze czarne siniaki. Mój prawnik prawie się nie odzywał – opowiadała Schietekat na stronie meksykańskiego dziennikarza, Julio Astillero.
Katarscy śledczy zaproponowali jej nawet konsensualne rozwiązanie problemu – jeśli dziewczyna chce uniknąć kary, musi wziąć ślub z latynoskim gwałcicielem. Najpierw odmówiła, potem oddała katarskim władzom telefon za obietnicę procesu i uniknięcia natychmiastowego wsadzenia jej do więzienia, a następnie wybłagała Najwyższy Komitet o pomoc w wyjeździe z kraju. Odetchnęła dopiero, kiedy podbito jej paszport i pozwolono przetransportować się do Meksyku. Prawa kobiet w Katarze praktycznie nie istnieją. Paola Schietekat pewnie nie wróci już do kraju, w którym wciąż grozi jej siedem lat więzienia i sto batów w ramach wyroku za cudzołóstwo.
Kiedy jest za gorąco
Śmierć bywa numerkiem w bazie danych. Od dekady rodziny migrantów z Indii, Nepalu, Bangladeszu, Pakistanu, Sri Lanki i wielu innych krajów odbierają złowrogie telefony od równie złowrogich ludzi z katarskich firm zatrudniających ich bliskich. Nirmala Pakrin, żona Rupchandry Rumby, opowiadała w Guardianie: – Regularnie rozmawialiśmy. Powiedział mi, że pracuje na stadionie. Powiedział, że praca nie jest trudna, ale trochę też narzekał, że od trzech miesięcy nie dostawał pensji. Wspominał też, że szef obozu dużo przeklinał i czasami ich bił. Nie pamiętam za to, żeby kiedykolwiek narzekał na swoje zdrowie. Właściwie nie przypominam sobie, kiedy ostatnio na cokolwiek chorował. Złorzeczył na upał, jeśli było gorąco, ponoć bardzo się pocił, ale nic nie wskazywało, żeby był chory. A potem ten telefon. Że nie żyje. I tyle. Zadzwoniłem do szefa firmy i poprosiłem go o pieniądze. Powiedział, że odkąd Rumba zmarł w obozie, nie przysługuje mi odszkodowanie. Mogli tylko odesłać jego ciało.
Pewnej nocy kolegów Rupchandry Rumby z ciasnego pokoiku robotniczego obudził dziwaczny odgłos wydobywający się z gardzieli dwudziestoczterolatka z Nepalu. Chwilę później Rumba, który pracował jako monter rusztowań na stadionie Education City w Al Rayyan, już nie oddychał. Przypadek jego śmierci tłumaczono „ostrą niewydolnością oddechową układu krążenia z przyczyn naturalnych”. Ale to bzdura. Lekarze z całego świata twierdzą, że młody człowiek nie umrze ot tak, po prostu, na niewydolność oddechową układu krążenia z przyczyn naturalnych i podejrzewają, że prawdziwą przyczyną zgonów Rumby i setki jemu podobnych migrantów-pracowników na katarskiej ziemi była, jest i będzie wielodniowa, nieobjęta żadną kontrolą praca w ekstremalnych temperaturach.
Badania Międzynarodowej Organizacji Pracy ONZ wykazały, że przez wiele miesięcy tysiące pracowników-migrantów poddawanych było wzmożonemu niebezpieczeństwu doznania znacznego stresu cieplnego. Symbolem tego zjawiska stały się dwa zdjęcia. Pierwsze przedstawiające ochroniarza hotelowej plaży podczas dwunastogodzinnej zmiany, który przed największym południowym słońcem skrył się w lichym cieniu pobliskiej palmy. Drugie ukazujące grupę pracowników na rusztowaniu w środku nocy, czyli o jedynej porze, w czasie której praca nie wiązałaby się z koniecznością wystawiania się na zgubne działania wysokich temperatur, dochodzących w szczycie nawet do czterdziestu pięciu stopni Celsjusza.
– Kiedy skarżymy się na bóle głowy albo inne objawy udarów słonecznych, szefowie wciskają na nam w ręce Paracetamol – skarżył się kumpel Rupchandry Rumby w Guardianie.
Władze Kataru nigdy nie zaprzeczają liczbom ofiar śmiertelnych podczas prac wokół mistrzostw świata i przemawiają głosem rzecznika swojego rządu: – Wskaźnik śmiertelności wśród społeczności migrujących mieści się w oczekiwanym zakresie dla wielkości i demografii populacji. Jednak każde utracone życie jest tragedią i nie ustajemy w wysiłkach zapobiegania każdej śmierci w naszym kraju.
Tajemnice różnych śmierci
W Katarze nie przeprowadza się autopsji ciał ofiar śmierci z powodów naturalnych, a większość przypadków zgonów prawie siedmiu tysięcy robotników zostało zakwalifikowanych właśnie w ten sposób. Najwyższy Komitet twierdzi, że to około 90% wszystkich tragedii, a wypadki w miejscu pracy, wypadki drogowe, samobójstwa, morderstwa i choroby to tylko pojedyncze sytuacje. Ale dziwnych historii pojawia się zaskakująco dużo.
Mohammad Shahid Miah z Bangladeszu zginął podczas rzęsistych ulew. Pod osłoną nocy woda przedostała się z dworu do jego pracowniczego lokum i zalała kable elektryczne. W konsekwencji, kiedy niczego nieświadomy Mohammad Shahid Miah obudził się następnego poranka i przeniósł nogi z łóżka na podłogę, został śmiertelnie porażony prądem. Zostawił po sobie kilka tysięcy długu w dolarach na rzecz agenta rekrutacyjnego, który od dnia jego zgonu obowiązkiem spłacania należności obarczył żyjącą na skraju ubóstwa rodzinę Mohammada Shahida Miaha.
Ghal Singh Rai z Nepalu odebrał sobie życie po tygodniu w obozie dla robotników pracujących przy budowie jednego ze stadionów mistrzostw świata. Po kilkunastu godzinach jego pobytu w Katarze rodzina przeczuwała, że coś jest nie tak, że coś nie gra, ale po dziś nie jest w stanie rozwikłać tajemnicy jego ostatniej decyzji.
Tej Narayana Tharu z Nepalu uczestniczył w budowie stadionu al-Wakrah, obiektu wartego ponad 500 milionów funtów. Pewnego dnia niósł jakąś deskę na dużej wysokości i nie zauważył niezabezpieczonej dziury z przepaścią na wiele metrów w dół. Dziury nie powinno tam być.
Madhu Bollapally z Indii został znaleziony przez swojego kumpla na podłodze w wynajmowanym wspólnie pokoiku. Jego śmierć została sklasyfikowana jako niewydolność działania serca. Rodzina dostała marne odszkodowanie, choć przekonywała, że Bollapally nigdy nie wykazywał żadnych problemów ze zdrowiem.
W angielskich mediach szerokim echem odbił się za to przypadek Zacka Coxa, który w styczniu 2017 roku spadł z czterdziestu metrów z olinowania na platformie podczas budowy stadionu Khalifa. Sprawa dotyczyła obywatela Europy, a nie migranta z Azji, więc poświęcono jej znacznie więcej uwagi i śledztw, które wykazały, że gdyby tylko Cox otrzymał odpowiedni sprzęt, a władze budowy stadionu na czterdzieści tysięcy osób nie przyspieszały procesów pracy w sposób „chaotyczny, nieprofesjonalny, bezmyślny i skrajnie niebezpieczny”, nigdy nie doszłoby do tej tragedii.
Jak zareagowano w Katarze? Znaleziono winnego. Przecież cywilizowany świat stracił swojego obywatela, więc Katar, pupilek piłkarskiej centrali, nie mógł – jak ma to w zwyczaju – po prostu machnąć sobie ręką i wykpić się kolejnym z tysięcy przypadków „zgonów z przyczyn naturalnych”. Pan zły był biały, napakowany, miał hipnotyzujące niebiesko-zielono-szare oczy, nazywał się Graham Vance, pochodził z RPA i pracował razem z Coxem. Katarska prokuratora oskarżała go o spowodowanie zabójstwa. Na jeden dzień wepchnięto go za kratki. W kraju przetrzymywano go jeszcze przez jedenaście miesięcy na czas procesu, który skończył się uniewinnieniem, zamieceniem sprawy pod dywan i odesłaniem Vance’a do ojczyzny.
– Rozmawiałem z nim na kilka minut przed upadkiem. Próbowałem chwycić jego linię, gdy ta pękła. Moje ręce były pocięte i posiniaczone, naprawdę próbowałam go uratować, ale policji to nie obchodziło, chcieli znaleźć kozła ofiarnego – opowiadał Graham Vance w rozmowie z The Herald i dodawał, że katarskie wydarzenia pozostawiły prawdopodobnie dożywotni ślad na jego umyśle.
Malcolm Bidali kocha Katar
Opowieści Malcolma Bidaliego układają się w najbardziej plastyczny obraz codzienności szeregowego pracownika, budującego infrastrukturę przed mistrzostwami świata w Katarze, jaki tylko można sobie wyobrazić. Kenijczyk widział wszystko. Na swoim blogu na stronie Migrant-Rights w ten sposób opisywał warunki życia podobnych sobie w Zatoce Perskiej:
„Pokój cztery na cztery metry dzielę z pięcioma innymi osobami, sześcioma metalowymi szafkami i zestawem rzeczy osobistych, które nie mieszczą się w tych szafkach. Niektóre z nich umieszczamy pod łóżkami, niektóre na wyżej wspomnianych szafkach, a niektóre rozrzucamy wokół sobie. Pomieszczenie jest tak zatłoczone, że musimy ustawiać się w kolejkach do ścielenia swoich łóżek” .
„Kiedyś wsadzono mnie do pokoju o tej samej wielkości, ale mieszczącego w sobie osiem osób. To jest dopiero odczłowieczające, wtedy zrozumiałem, że wcale nie mam aż tak źle. Co przeżywałem? Najpierw był wstręt do stanu, jaki ujrzały moje oczy. Potem pojawiła się litość dla stałych mieszkańców. Następnie, szczególnie upokarzające uczucie, było uznanie, że my to jednak mamy zajebiście w swojej sześcioosobowej celi. Jeszcze następnie była gorzka refleksja, co do tego, jak i dlaczego coś takiego się wydarzyło. A na końcu najpierw gniew, potem melancholia. Ale to jeszcze mało. Potem zobaczyłem osiem kabin prysznicowych na osiemdziesiąt osób. Wszystkie emocje wróciły. Jeszcze mało? Poszedłem do pracy i usłyszałem, że w niektórych obozach w jednym pokoju śpi po dziesięć osób”.
Refleksje Malcolma Bidaliego przepełnione były polityczną fachowością, zaskakującym dystansem, ale też nieprawdopodobną goryczą. Kenijczyk pisał, że on i jego współpracownicy to najtańsza siła robocza świata, godząca się na największe upodlenie, na absolutnie uwłaczające warunki codziennej pracy i egzystencji, rezygnująca z jakichkolwiek praw, nie wspominając już o przywileju snu czy odpoczynku. Bidali zwracał też uwagę na fakt, że wszelkie działania katarskiego rządu na rzecz poprawy sytuacji pracowników stanowiły nie tylko kroplę w morzu potrzeb proletariatu, ale najzwyczajniej w świecie nie były egzekwowane przez pracodawców. Każdego dnia pracownicy w Katarze zastanawiali się, czy płaca minimalna, na którą mogli liczyć, w ogóle wystarczy im na utrzymanie, nie łudząc się już nawet, że uda im się uzbierać na powrót do ojczyzny czy wysłać chociaż parę dolarów swoim oczekującym na jakiekolwiek znaki życia rodzinom.
Malcolm Bidali pisał o tym wszystkim tak regularnie i tak sumiennie, że pewnego dnia zgłosił się do niego działacz na rzecz praw migrantów i poprosił go o prowadzenie dziennika i przekazywanie informacji jego organizacji. Kenijczyk założył konta w mediach społecznościowych i śmiało dzielił się swoimi obserwacjami na temat prozy życia robotników na katarskiej ziemi – pisał o warunkach mieszkalnych, o jedzeniu, o formach zadudnieniach, o atmosferze w obozach, o relacjach międzyludzkich, o kontaktach pracowników z przełożonymi.
Aż w końcu stał się niewygodny.
Szef obozu przekazał mu, że oczekują go w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Szeregowy pracownik wzywany do krajowego ministerstwa? Bidali wiedział, że nie oznacza to niczego dobrego. Usunął zdjęcia, kontakty, smsy, mejle, notataki, pamięć z telefonu i wsiadł do samochodu, który zawiózł go w rzeczone miejsce, gdzie już na samym starcie został obezwładniony, pozbawiony dowodu osobistego i wszystkich prywatnych rzeczy, a następnie przeprowadzony do sali przesłuchań.
O wydarzeniach kolejnych dni Bidali opowie na antenie BBC. O przerażeniu po słowach przesłuchujących go śledczych, że w tym pokoju nie ma już żadnych praw. O panice, kiedy funkcjonariusze imputowali mu wynoszenie tajnych katarskich informacji i działanie na rzecz organizacji destabilizujących sytuację w kraju. O niepewności, kiedy ubrano go w więzienny strój i przeniesiono do celi bez okien. O bezradności podczas przesłuchań, w czasie których zmuszano go do podpisywania dokumentów w języku arabskim, których treści naturalnie nie rozumiał.
Po miesiącu niepewności i licznych interwencjach międzynarodowych organizacji na rzecz praw człowieka otrzymał możliwość warunkowego zwolnienia. Niedługo później zapadł prawomocny wyrok katarskiego sądu w jego sprawie. Nałożono na niego grzywnę w wysokości prawie siedmiu tysięcy dolarów za szerzenie fałszywych i szkodliwych informacji na temat Kataru. Obszerny raport w jego sprawie przygotowało Amnesty International, które pomogło w uzbieraniu pieniędzy na zapłacenie kary.
– Nic się nie zmieniło. Wciąż kocham Katar. I to całym swoim sercem – powiedział Malcolm Bidali na antenie BBC.
Źródła: Guardian, Amnesty International, Migrant-Rights
Czytaj więcej o mistrzostwach świata w Katarze:
- Na rok przed Katarem. Studium bezsilności
- Jak mogę być dumny z sukcesów Bayernu? Pieniędzy z Kataru trzeba się wstydzić
Fot. Newspix
Jest wstępny plan pokojowy między Ukrainą a Rosją – „Financial Times”
Plan Rosji i Ukrainy dotyczy zawieszenia broni, wycofania się rosyjskich sił, ukraińskiej neutralności i ograniczenia sił zbrojnych tego kraju – informuje „Financial Times”, powołując się na osoby zaangażowane w rozmowy.
Popieram, bo jak wiecie zawsze byłem za pokojem.
Sowiecka zawszona kurwo, splunalbym ci w ten parszywy ryj!
Moja matka daje w kakao kto chce
Ssij jaja Tuska, jak tam dziadek z wermachtu i w srake jebana babcia kapo?
Też popieram pokój.. Taki dla ciebie bez klamek.. Ile można spamować?
Jebać tchórzy z NATO. Zabijane są małe dzieci – kurwo NATO co ty na to?!!!!
Nie zamierzam oglądać mistrzostw w Katarze. Chociaż tyle mogę zrobić w ramach protestu.
No co z tego że Weszło publikuje bardzo potrzebny artykuł w temacie? Skoro nie wolno go komentować, bo zaraz jakiś „ważniak” z Weszło uzna go za „niepoprawny politycznie” ! Weszło nie wiele się różni od Gazety Wyborczej, TVP info, radia Zet, TVN24 czy innych prawilnych tub propagandowych!
Nie mieszaj politycznej niepoprawności z byciem uprzedzonym prymitywem z Konfy,Cumratów lub innych organizacji prosowieckich.
W Polsce jest niewiele mniejsze piekło – krajem rządzi kilku despotów którzy jeszcze nie dawno bronili ludziom oddychać świeżym powietrzem na zewnątrz, nieskrępowanie. Łamanie praw człowieka w Polsce to jest codzienność w tej chwili. Łamanie praw człowieka i praw konstytucyjnych, apartheid, rasizm, klasyzm.
Polska to folwark pańszczyźniany w systemie arenda. 3rp realizuje dumnie założenia „general plan ost” na narodzie Polskim – swego „wielkiego poprzednika” adolfa hitlera. Wpierw medyczny general plan ost – teraz ekonomiczny. Na końcu militarny – gdzie zachęcą swoją głupotą i machaniem szabelką ruskich do inwazji.
Ale pierdolisz.
Pewnie mandat dostał za maseczkę
Ty kórwo ssij jaja!
odklejony gosc…
Świetny tekst. Ostatnio właściwie sam ściek w komentarzach więc zostawiam aprobujaca łapke w górę dla was chłopaki
Dopóty futbolem rządzić będzie kasta Blattera, Infantino, Platiniego, tych wszystkich chujow co by dla kasy dupek i ciepłych posadek zrobili wszystko będziemy mieli mundiale w takich krajach- Rosja w 2018, Katar 2022, potem pewnie Chiny, Korea Północna…….
Polska pewnie zbojkotuje 🙂
A tak na poważnie, to mam nadzieję, że temat zostanie nagłośniony i będzie bojkot. Chciałbym zobaczyć minę Infantino jak największe piłkarskie potęgi oleją tę gównoimprezę.
Gdyby tak miało sie stać już by to zrobiono. Przecież to nie jest żadna tajemnica, co się tam dzieje. FIFA przytuliła kaskę, żeby palić głupa, a reszta się zasłoni „sportem poza polityką” czy podobnym frazesem i posłusznie pokopie piłkę ku uciesze szejków.
Nie mogą, to by było obrażenie muzułmanów.
Propozycja: zróbcie ankietę czy Polska powinna zbojkotować baraż tej imprezy.
Proponuję ci ssij jaja cweluchu!
Prosimy więcej takich tekstów. Olśniewająca rzecz. Red. Mazurek – gratulację!
Niestety, ale kraje Bliskiego Wschodu, potęgi powstałe dzięki ropie są cywilizacyjnie niezwykle uwstecznione. To powinien być GŁOŚNY temat w XXI wieku, w dobie kosmopolityzmu.
Ktoś u góry pomyślał i zajął społeczenstwo wojną o n worda albo lgbt zamiast sprawami życia lub śmierci
Zrównanie osób LGBT w prawach z resztą ludzi również jest kwestią życia i śmierci. Takie osoby pozbawione tych samych praw, traktowane jak chore psychicznie, odrzucone przez społeczeństwo a nierzadko także przez swoje własne rodziny często podejmują później próby samobójcze.
No przecież są chore psychicznie, więc jak mają być traktowane? A prawa mają, jak reszta ludzi, ale co, wciąż mało? Z powodu spierdolenia umysłowego chcą mieć specjalne prawa?
Ty sam jesteś chory psychicznie.
Dobrze prawisz!
Nie są chorzy psychicznie, zapoznaj się proszę z wynikami badań z kilku ostatnich dekad i nie ropowszechniaj szkodliwych społecznie bzdur, obalonych już w latach 70-tych.
,,Psychologowie, psychiatrzy i inni specjaliści zajmujący się zdrowiem psychicznym, zgadzają się co do faktu, że homoseksualność nie jest chorobą, zaburzeniem psychicznym czy problemem emocjonalnym. Ponad 35 lat obiektywnych, dobrze zaprojektowanych badań naukowych wykazało, że homoseksualność, sama w sobie, nie wiąże się z zaburzeniami psychicznymi lub emocjonalnymi czy społecznymi problemami. Homoseksualność niegdyś była uważana za chorobę, ponieważ specjaliści zajmujący się zdrowiem psychicznym i społeczeństwo dysponowali nierzetelnymi, opartymi na uprzedzeniach, informacjami.
W 1973 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne uwzględniając nowe, lepiej zaprojektowane badania, usunęło homoseksualność z listy zaburzeń psychicznych i emocjonalnych. Dwa lata później, Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne podjęło uchwałę popierającą to usunięcie.
Od ponad 25 lat oba stowarzyszenia apelują do wszystkich specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego o pomoc w usunięciu piętna choroby psychicznej, którą niektórzy ludzie nadal łączą z orientacją homoseksualną.”
— Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne
i jeszcze:
,,Obecnie istnieje naukowy konsensus, że homoseksualizm jest normalnym wariantem ludzkiej seksualności, co potwierdzają oświadczenia szeregu organizacji naukowych, m.in. Światowej Organizacji Zdrowia, Światowego Towarzystwa Psychiatrycznego, Panamerykańskiej Organizacji Zdrowia, Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, Amerykańskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego i Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego.”
„ A prawa mają, jak reszta ludzi, ale co, wciąż mało?”
Nie mają takich samych praw jak reszta ludzi. Wytłumaczę ci to łopatologicznie;
heteroseksualna kobieta i mężczyzna = mogą zawrzeć małżeństwo
homoseksualna kobieta i kobieta = nie mogą zawrzeć małżeństwa
homoseksualny mężczyzna i mężczyzna = nie mogą zawrzeć małżeństwa
Gdzie tu równe prawa?
Kobieta i mężczyzna zostali stworzeni w taki sposób, by do siebie pasowali. Dlatego mogą zawierać małżeństwa. Nie da się połączyć dwóch gniazdek lub dwóch wtyczek. Za trudne?!
Na zachodzie ludzie mogą zawierać homoseksualne małżeństwa i nikt im nie zagląda do łóżka bo to ich prywatna sprawa. Tak to właśnie powinno wyglądać. Za trudne?
Ironią losu jest fakt że przyklasnął ci najpotężniejszy gej tego serwisu, niejaki „Bahahahaha”, który w co drugim swoim komentarzu składa przypadkowym rozmówcom propozycję o treści „ssij jaja”.
Ssij czarne jaja
Zamknij mordę, skurwysynu.
<<Przypadek jego śmierci tłumaczono „ostrą niewydolnością oddechową układu krążenia z przyczyn naturalnych”. Ale to bzdura. Lekarze z całego świata twierdzą, że młody człowiek nie umrze ot tak, po prostu, na niewydolność oddechową układu krążenia(…)>>
A dupa tam, u nas w zeszłym roku zmarło z przyczyn naturalnychot tak, po prostu, sporo zdrowych, bo przecież nawet zaszczepionych młodych ludzi. „To jest piłka nożna, takie rzeczy się zdarzają”.
„Sporo”, czyli ile?
A gdzie pierdolony podnóżek Orbana Michaś Listkiewicz, ?
Jeśli przymknąć oko na przerażającą ilość błędów to całkiem niezły artykuł.
Na kontach FIFA saldo się zgadza, więc o co kaman?
Ale przecież Wy dziennikarze tam i tak pojedziecie. Będziecie jedli i pili za darmo a potem pisali artykuły jak jest wspaniałe w katarze.
Arab
To
arab I ch mu w d
Arabski chłopak cię zostawił chłopczyku? To przykre
Zawsze mnie bawi to gadanie o bojkocie, bo najwięcej jest go przed imprezą, a jak przychodzi co do czego to jest jak z letnimi IO w 2008 w Pekinie, gdzie też wszyscy krzyczeli o bojkocie bo Tybet, a i tak potem miliony zasiadły przed TV, stadiony były wypchane nie tylko chińskimi kibicami i na konto Chińczyków i MKOl wpłynęły grube miliony. Nawet gdyby teraz Katar otwarcie opowiedział się za Rosją w ataku na Ukrainę to nic by się nie stało, nikt nie odebrałby im turnieju, wszystko odbyłoby się jak gdyby nigdy nic
A prezydent Francji się ożenił ze swoją nauczycielką xD
Między innymi przez to jak lubię piłkę tak ten pseudo mundial na 100% bojkotuję i zachęcam do tego wszystkich.
Jakby FIFA nie byla zwierciadlem przecietnej kondycji ludzkiego sumienia, to wszyscy by sie wywalili na ta impreze i gitara…
Prawda jest taka, ze ludzie to uje i dzbany, a nawet jesli cos okrutnego sie dzieje, to szybko powszednieje i jest zapominane. Ofiary krzycza w milczeniu. A hajs sie zgadza i show must go on.
Moim zdaniem na prozno szukac szlachetnosci u czlowieka i dziejowej sprawiedliwosci na tej planecie, skoro od lat zasada, ze rzadzi silniejszy jest, byla i bedzie.
Takze coz. Walic mordercow, ale final sobie palniemy z kolegami, bo jestesmy swiniami. Czy jakos tak 🙂
Mundial w Katarze to jest totalna abstrakcja, aberracja rzeczywistości, zaprzedanie jawne jakichkolwiek ideałów (których w obecnym sporcie z roku na rok i tak coraz mniej). Ale ta machina teraz pieprznie, młodzi już nie garną się tak do śledzenia piłki i grania w nią. Smok (fifa/uefa) zje w końcu własny ogon.
Myślisz, że jakby nie zaprzedawali ideałów to młodzi by się garnęli? Proszę Cię…
Ojej no i co?? Ktoś wyrazi głębokie zaniepokojenie lub telefoniczne wezwanie do zaprzestania niecnych czynów, ktoś zamieści smutna buzke lub wyświetli na ścianie budynku smutny komentarz Solidarności z poszkodowanymi i tyle. Świat ludzi zawsze był gowno warty. Liczę się tylko pieniądze. Najnowszy przykład to sankcje na Rosję które tak naprawdę nie mają miejsca a Rosja sprzedała w marcu więcej gazu do krajów zachodnich niż przed wojną. Rada ode mnie: żyj jak umiesz najlepiej, szanuj wszystkich w szczególności najsłabszych i kochaj tych którzy są tego warci. Pierdol cała reszte tak jak cała reszta pierdoli Ciebie i nie biegnij tylko za pieniędzmi bo naprawdę nie na tym polega szczęscie. Pozdrawiam wszystkich dobrych ludzi którzy wiedzą że aby zmienić świat należy najpierw zmienić siebie
Oczekujesz że zaprzestanie używania rosyjskiego gazu nastąpi z dnia na dzień? To jest proces, co najmniej kilkuletni. Na szczęście już zapoczątkowany i niedługo się skończy finansowanie Putina gazem i ropą.
Wątpię aby się to skończyło. Oficjalnie w mediach pewnie tak ale tak naprawdę nic się nie zmieni
Lewactwo nie pozwoli tego zbojkotować. Problemem dziś jest to że ktoś ma przeciwne zdanie do kolorowych lub kobiet i to jest realny problem a nie wojna czy niewolnictwo
Ale pierdolenie. To właśnie lewicowe media nagłaśniają te sytuacje. Świat arabski jest bardzo bliski polskiej prawicy właśnie chociażby przez nienawiść do środowisk LGBT, czy kobiet.
Prawica nienawidzi kobiet?
Świat arabski jest bliski prawicy? Lewactwo nagłaśnia? Cały syf tego świata, a konkretnie, znakomita większość syfu tego świata to efekt lewackich ideologii, fanaberii, lewackiej głupoty. Być lewakiem oznacza być zideologizowanym głupcem. Komunizm, czyli lewacka ideologia, neomarksizm czyli pomiot komunizmu, którym szczyci się i kieruje ideologia gender to coś dobrego? 90 procent gówna tego świata wywodzi się z lewackich głów wszelakiej maści polityków. Lewactwo zawsze było i jest przeciwko normalności, prawu naturalnemu. A wszystko zapoczątkowała tzw. rewolucja francuska. Ona dała impuls do zlewaczenia części ludzkości, „dzięki ” czemu dzisiaj lewackie bezmózgi próbują zaprzeczać zasadom prawa naturalnego, wypisując i wygłaszając bzdury o rzekomej nienawiści prawicy do tego czy tamtego. Nienawiści do wszystkiego co przeciwne lewackości, mogliby się uczyć od lewaków najwięksi zbrodniarze w historii ludzkości. Takimi guru, dla lewaków, są przecież Stalin, Lenin, Beria. Ikony lewactwa. To oni są ich źródłem. Ich początkiem. Początkiem lewactwa.
Oho, zaśmierdziało libkiem, jakbyś mógł się za prawą stronę nie wypowiadać byłbym wdzięczny.