Reklama

Dlaczego rosyjski sport powinien być całkowicie odizolowany – przykład z hokeja

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

11 marca 2022, 22:36 • 4 min czytania 51 komentarzy

To, co widzicie na zdjęciu głównym zdjęciu, to grafika emitowana podczas meczu rosyjskiej ligi hokeja – KHL. Wiecie, taki tam niewinny znak „Z”, namalowany czcionką łudząco podobną do tej, której rosyjska armia podczas inwazji na Ukrainę używa do oznaczania sił wschodnich. Aktualnie został przejęty przez rosyjską propagandę, która propaguje go jako… symbol poparcia dla wojny.

Dlaczego rosyjski sport powinien być całkowicie odizolowany – przykład z hokeja

Do tej pory główną linią obrony Rosjan był argument, by nie mieszać sportu z polityką. Ale Rosjanie sami udowodnili, że sport był, jest i będzie ogromną tubą propagandową. Narzędziem, dzięki któremu ludzie mogą wspierać nawet takie okropieństwa, jak wojnę. Pomimo tego, że w Ukrainie od rosyjskich bomb giną cywile, a miasta zamieniają się w wielkie ruiny.

Ale oślepieni propagandą Rosjanie idą w zaparte. I tak podczas meczu Ak Bars Kazań z Awangardem Omsk pojawiła się grafika ze znakiem „Z”. Zaraz za nią ukazały się swoiste rozwinięcia „zetki” jako skrótu. Pierwsze hasło brzmiało „za zwycięstwo”. Drugie „za pokój”.

Reklama

Serio. Zwycięstwo i pokój. W takiej chwili ręce nam opadają i odechciewa nam się napisać nawet paru pytań retorycznych. Po tym jaki festiwal kłamstwa i manipulacji potrafią zaserwować rosyjskie media i politycy, obawiamy się, że przez tę skorupę nic nie jest się w stanie przebić.

A to nie jedyny taki przypadek wsparcia dla rosyjskiej agresji. Kilka dni temu, podczas meczu Saławatu Jułajew Ufa, dyrektor generalny klubu, Rinat Baszyrow, siedział sobie w loży, trzymając taki oto transparent. Komentarz użytkownika, którzy wrzucił ten post, jest bardzo wymowny – szef Saławatu zapewnia klubowi fundusze na następny sezon.

PONAD CZTERDZIESTU ROSJAN I BIAŁORUSINÓW W PHL

5 marca tego roku hokeiści Cracovii zdobyli Puchar Kontynentalny. I fajnie, szczerze gratulujemy dość niespodziewanego sukcesu. Chociaż Cracovii to niczego nie ujmuje, to musimy przyznać, że w tym roku miała odrobinę łatwiej. IIHF zawiesiła  federacje z Rosji oraz Białorusi w prawach członków, co dotyczyło również klubów z tamtych krajów. W tym HK Homel, które grałoby w turnieju finałowym. Bez Białorusinów, finałowa grupa złożyła się z trzech zespołów. Poza Cracovią były to Saryarka Karaganda i Aalborg Pirates.

Pasy wygrały z zespołem z Kazachstanu 2:1. Duńczyków pokonali 4:0. Bramki dla polskiego zespołu strzelali między innymi Jewgienij Popitich, Anton Żłobin czy Dimitrij Ismagiłow. W bramce stał Denis Perewozczikow. Ogólnie Cracovia ma na kontraktach jedenastu Rosjan i jednego Białorusina.

Reklama

I nikt z tym nic nie robi. Co prawda media grzmią, żeby jak najszybciej rozwiązać kontrakty z hokeistami dwóch państw, które wszczęły wojnę na Ukrainie, ale co tam – przecież mamy w lidze play-offy. To ważniejsze, niż przyzwoitość. Z tego względu Polski Związek Hokeja na Lodzie postanowił, by od klubów zależało, czy pozbędą się takich zawodników.

Cracovia nie ma zamiaru tego robić, a prezes Janusz Filipiak tak wypowiadał się na ten temat na łamach Gazety Krakowskiej: – Nie może być tak, że relacje instytucjonalne przenoszą się na poziom zwykłego człowieka. Nie może być tak, że pojedziemy na urlop, spotkamy Rosjanina i będziemy go bić.

Ta narracja nie różni się niczym od słów „nie mieszajmy sportu z polityką”. Okej, rosyjscy sportowcy nie zawinili. A w czym zawinili Ukraińcy, że ich miasta są ostrzeliwane przez Rosjan?

To jest klucz całego problemu. Ale rosyjscy sportowcy, a także władze polskiego hokeja oraz prezes Filipiak nie mogą i/lub nie chcą go zrozumieć. Sport jako element rozrywki również jest formą nacisku na władze. Trudno, rosyjscy i białoruscy sportowcy stracą pracę, ale tylko tak pokażemy, że nie godzimy się na to, co robi Putin. Ukraina straciła o wiele więcej.

Dodajmy, że Cracovia nie jest sama w swoim trwaniu przy rosyjskich i białoruskich kontraktach. Łącznie w całej lidze było ponad czterdziestu takich zawodników. Każdy z ośmiu klubów grających w ćwierćfinałach Polskiej Hokej Ligi posiadał w składzie zawodnika z Rosji lub Białorusi. Tylko STS Sanok i GKS Katowice zdecydowały się rozwiązać kontrakty z takimi zawodnikami. Większość klubów po prostu przedłożyła wynik ponad godność. W obliczu takiego rozwoju wydarzeń, zareagowała Telewizja Polska. TVP nie będzie pokazywać meczów drużyn, w których grają zawodnicy z Rosji i Białorusi.

I bardzo dobrze, twarda izolacja rosyjskiego sportu jest dziś konieczna. Jeżeli do niej dojdzie, to widzimy dwa scenariusze. Pierwszy jest taki, że Rosjanie w końcu przejrzą na oczy, doprowadzą do zmiany władzy i zakończenia wojny. Wtedy można będzie ich dopuścić do cywilizowanych rozgrywek. Druga opcja jest taka, że w dalszym ciągu nie uświadomią sobie, że z ich krajem jest coś nie tak. Będą mówić o „misji pokojowej” w Ukrainie i walce z tamtejszymi nazistami. Złym zachodzie i dobrym prezydencie Putinie, który dba o swój lud. A wtedy niech kiszą się we własnym sosie, oddzieleni od normalnego świata. Tak dla dobra ogółu. Również w sferze sportu.

Czytaj też:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Litwinka odmówiła walki z Rosjanką. „Ten brąz lśni bardziej niż złoto”

redakcja
3
Litwinka odmówiła walki z Rosjanką. „Ten brąz lśni bardziej niż złoto”

Inne sporty

Polecane

Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Sebastian Warzecha
0
Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów
Polecane

Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
9
Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Komentarze

51 komentarzy

Loading...