Transfer miał być klepnięty kilka tygodni wcześniej, jednak na drodze stanęła kontuzja. Niedawno o finalizacji transakcji mówił Wayne Rooney, a dzisiaj wreszcie otrzymaliśmy jej oficjalne potwierdzenie. Kamil Jóźwiak opuszcza Wyspy i wyrusza na podbój Stanów Zjednoczonych. Od teraz będzie bronił barw FC Charlotte.
Polski skrzydłowy przenosił się do Derby County we wrześniu 2020 roku. Wówczas Barany zapłaciły za niego Lechowi ponad 4 miliony euro. Pobyt Jóźwiaka w Anglii ciężko nazwać inaczej, niż mocną weryfikacją. W 61 meczach dla klubu zdobył zaledwie jedną bramkę i zanotował cztery asysty. Mówimy przecież o skrzydłowym, który nigdy nie był tuzem w defensywie, przez co wszystkie wymagania co do jego gry są związane właśnie z trafianiem do siatki.
W trakcie pobytu Jóźwiaka w klubie, ten zdążył popaść w ogromne problemy finansowe. Wystarczy wspomnieć, że w tym sezonie Derby zostało odjęte aż 21 punktów w tabeli Championship. W dużej mierze to właśnie wyprzedaż zawodników i chęć zdobycia dodatkowych środków spowodowała tak niską kwotę odstępnego, za jaką Jóźwiak powędrował do Stanów Zjednoczonych. Nie ma co prawda oficjalnej informacji na ten temat, ale amerykańskie media podają sumę 1,2 miliona euro.
Cóż, brutalna rzeczywistość wygląda tak, że w Derby mało kto będzie za nim ani płakał czy ani tęsknił. Patrząc na liczby reprezentanta Polski nietrudno domyślić się, że jego pobyt w Anglii był sporym niewypałem.
W Charlotte Jóźwiak będzie miał okazję do odbudowania swojej kariery i powrót na właściwe tory. O swoich umiejętnościach niejednokrotnie przypominał nam w trakcie gry w Lechu oraz w meczach reprezentacji Polski, głównie za kadencji Paulo Sousy. W narodowych barwach zagrał 22 razy, strzelił 3 bramki i zanotował 4 asysty. Większość z tych liczb wykręcił właśnie pod wodzą Portugalczyka.
Amerykański zespół z Karoliny Północnej debiutuje w tym sezonie w MLS. Jego najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem pozostaje 35-letni Christian Fuchs, Austriak zdobył mistrzostwo Anglii z Leicester City. W klubowej szatni Jóźwiak będzie mógł spotkać dwóch rodaków. Mowa o Karolu Świderskim i Janie Sobocińskim. Ten pierwszy miał już okazję zadebiutować w nowych barwach, drugi póki co siedział jedynie na ławce rezerwowych. Charlotte zaczęło już bowiem sezon MLS. Nie była to jednak udana inauguracja. Zespół Polaków w pierwszym spotkaniu przegrał 0:3 z DC United, w drugim poległ z Los Angeles Galaxy.
– Ma dopiero 23 lata, a na swoim koncie już 22 występy w reprezentacji Polski. Grał w wielkich meczach, uczestniczył w Euro, rywalizował z Hiszpanią, czy Holandią. Czy możesz zagrać w Salt Lake City, jeśli grałeś z Holandią? Myślę, że możesz – skomentował w amerykańskim stylu dyrektor sportowy FC Charlotte, Zoran Krneta.
Transfer miał zostać dokonany już miesiąc temu. W momencie, gdy już ustalony został termin testów medycznych, Jóźwiak nabawił się jednak urazu. Istniało ryzyko, że to długoterminowa kontuzja, przez co zablokowano wypożyczenie, które wtedy było opcją braną pod uwagę. Okazało się jednak, że uraz nie jest na tyle groźny, jednak w grę wchodził już tylko transfer definitywny. Amerykanie ostatecznie zdecydowali się na taki ruch.
Reprezentant Polski został podpisany na zasadzie “Designated player”. Oznacza to, że zostanie jednym z trzech najlepiej zarabiających zawodników w zespole i nie będą dotyczyć go limity płacowe. Ta zasada została wprowadzona w życie jeszcze za czasów przyjazdu do Stanów Zjednoczonych Davida Beckhama. Miała ona zachęcić zagraniczne gwiazdy do gry w MLS. Na zasadzie podobnego kontraktu w klubie figuruje Świderski.
Jóźwiakowi możemy tylko życzyć, aby zamknął temat Derby i już nigdy nie wracał do dyspozycji, którą tam prezentował. Od skrzydłowego musimy oczekiwać więcej bramek i asyst. Mamy nadzieję, że za Oceanem uda mu się odbudować dyspozycję i czeka go jeszcze bogata przyszłość w reprezentacji Polski.
Czytaj więcej o reprezentantach Polski:
Fot. Newspix