Reklama

Bielik is back i co dalej?

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

07 marca 2022, 13:42 • 5 min czytania 5 komentarzy

Zwykle w kontekście powołań mówimy o nieobecnych (poza Klichem, który pauzuje za kartki), ale tym razem większych zaskoczeń pod względem absencji nie było i nie mogło być. Czesław Michniewicz na starcie nikogo znaczącego nie odstrzelił, możemy rzec, że był pod tym względem wręcz pozytywnie przewidywalny. To chyba dobrze. Wystarczy, że pod koniec roku emocjonalny rollercoaster zafundował nam Paulo Sousa. Niespodzianką jest powołanie Konrada Michalaka, do kadry wracają Sebastian Szymański, Jacek Góralski i Krystian Bielik. Postanowiliśmy przybliżyć losy ostatniego z wymienionych.

Bielik is back i co dalej?

Piłkarz Derby County jeszcze się w reprezentacji nie nagrał, ale szybko zdobył serca kibiców. Gra odważnie, sprawia wrażenie pewnego siebie i dobrze się go ogląda. To sprawia, że wyłamuje się poza schemat. W ostatnich dwóch latach jego kariera zaliczyła dwa bardzo poważne zakręty. Nie dlatego, że mu się nie chciało lub nie miał motywacji. To nie ten typ piłkarza. Po prostu zabrakło tego co w życiu najważniejsze – zdrowia. Kozak kroczący wśród bólu.

Bielik wraca pod skrzydła Michniewicza

Panowie Michniewicz i Bielik znają się od dawna. Ich drogi przecięły się, gdy Michniewicz prowadził reprezentację młodzieżową. Na początku Bielika w tamtej kadrze nie było, ale cierpliwie czekał na swoją szansę. Zasadnicza część eliminacji należała do innych piłkarzy, ale były piłkarz Arsenalu wskoczył na baraże z Portugalią i od razu wymiatał. Pokazał, że drzemie w nim olbrzymi potencjał. Toczył boje z Diogo Jotą, Joao Felixem i ku naszej uciesze dobrze sobie radził, choć pierwszy mecz przegraliśmy 0:1. W rewanżu odrobiliśmy straty z nawiązką, a rywali napoczął właśnie Bielik.

Podczas MME w 2019 Bielik zagrał we wszystkich spotkaniach. Wyróżniał się na tle kolegów. Zarażał pewnością siebie, opanowaniem i widzieliśmy, że to piłkarz skrojony na poważny futbol. Młody, ale już zaprawiony w boju. Dołożył kilka cegiełek do nadspodziewanie dobrych wyników biało-czerwonych na początku turnieju. Ograliśmy Belgów i Włochów. Na Hiszpanów zabrakło sił i zebraliśmy konkretne manto, ale ten mecz nie może wymazać, tego co pokazał wcześniej Bielik.

Reklama

Jego awans do pierwszej reprezentacji był kwestią czasu.

Zadebiutował, wchodząc z ławki w przegranym meczu ze Słowenią, potem zagrał 90 minut przeciwko Austrii i znów cały mecz na wyjeździe z Izraelem. Wówczas zaliczył lekko naciąganą asystę przy trafieniu Krzysztofa Piątka. Uderzył na bramkę, a jego kolega z ataku celnie dobił. Kilka tygodni później Bielik usłyszał trzask w kolanie i czekała go przerwa. Najpierw jedna, potem druga.

Oby historia się nie powtórzyła

Po pierwszym zerwaniu wrócił i prezentował najlepszy futbol w swojej karierze. Grał jak z nut, ale w niespełna dwa miesiące zagrał ponad 1000 minut dla Derby. O ile zapewniano Krystiana, że ryzyko ponownego zerwania więzadła jest niższe niż 10 procent, to i tak do niego doszło. Pech, nieszczęście, a może po prostu przeciążenie zawodnika. Pewnie sam wyrywał się do gry, bo bardzo chciał pojechać na mistrzostwa Europy, ale mądry trener powinien w porę zareagować.

Tego zabrakło. Wiadomo, że nikt nie chciał źle, ale wyszło, jak wyszło. Zresztą zobaczcie sami.

Reklama

Bielik ma naprawdę mocną psychikę. Powrócił po kolejnej kontuzji i szybko zaznaczył swoją obecność. Zaliczył piorunujące wejście. Gdy pojawił się na murawie, Derby przegrywało z Birmingham dwoma bramkami. Polak wziął grę na siebie. Pod koniec podstawowego czasu gry jego koledzy wpakowali gola kontaktowego. Bielik, już w doliczonym czasie gry zdobył gola na wagę remisu.

Jednak już wtedy los dał mu dwa szybkie ostrzeżenia. Po efektownej bramce się poobijał. Tydzień później opuścił murawę z rozciętą głową.

Nie chcemy źle wyrokować, ale historia lubi się powtarzać. Bielik w ostatnich pięciu tygodniach zagrał w dziewięciu spotkaniach, uzbierał 581 minut. Derby walczy o utrzymanie i nikt nie będzie się zastanawiał nad przyszłością Polaka. Liczy się tu i teraz. Dobro ogółu stawiane ponad dobro jednostki. Nikt tego głośno nie powie, ale miejmy to na uwadze. Kontuzje są tragediami jednostek, bo nie ma ludzi nie do zastąpienia.

Teraz przyjedzie na kadrę i będzie mógł nieco odpocząć mentalnie od problemów Derby.

No dobra, ale co on nam może dać?

Siłą Bielika jest to, że potrafi zagrać na wielu pozycjach. Daję radę jako środkowy obrońca w systemie z czwórką obrońców i trójką, jako defensywny pomocnik i typowy środkowy. Ma to słynne wyprowadzenie piłki, którego brakuje wielu innym obrońcom naszej kadry. Potrafi dryblować, podciągnąć akcję o kilkadziesiąt metrów. Równie dobrze może zagrać potężną lagę na Lewandowskiego, ale ma duże okno możliwości. Może nie ma wielkiej gracji w ruchach, ale futbolówka z pewnością mu nie przeszkadza.

Zawsze biła od niego dojrzałość. W ostatnich latach mocno doświadczyło go życie. Problemy z kontuzjami nie pozwalały mu rozwinąć skrzydeł. Przewidywania w piłce to często mrzonki, ale nie chce nam się wierzyć, że przy takim potencjale nadal byłby 22. zespole Championship. No nie. Jego sufit jest znacznie wyżej.

Gdy tylko zdrowie mu na to pozwala, potrafi wziąć zespół za jaja, brać grę na siebie i przy tym dobrze obchodzić się z futbolówką. Ilu mamy takich piłkarzy? Zróbcie pauzę i policzcie ilu mamy piłkarzy łączących te cechy.

Oczywiście serce kibica reprezentacji dużo wybacza, jest nieco naiwne, to nie ulega wątpliwości. Kontuzje mocno warunkują poczynania piłkarzy. My wciąż widzimy olbrzymi potencjał w Bieliku i mamy przed oczami obraz chłopaka, o którym ciężko powiedzieć, że był nijaki, mdły. Jasne, to było dwa zerwania więzadeł temu, ale on wciąż wiele potrafi. Włosi mają Zaniolo, my mamy Bielika. Tam nikt nie wątpi w piłkarza Romy. Nie bądźmy gorsi  i też dajmy rodakowi szansę. Zwłaszcza, że pewnie Krychowiak powoli będzie już schodził ze sceny, a jednak dobrze byłoby mieć defensywnego pomocnika, który do gry w destrukcji dołoży też zgrabne wyprowadzanie piłki.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...