Reklama

Tylko trzy punkty różnicy. Czas na kolejny wyścig Manchesteru City z Liverpoolem

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2022, 17:26 • 6 min czytania 3 komentarze

Jeszcze kilka dni temu nie mogliśmy się tego spodziewać. Teraz jednak wszyscy kibice Premier League zacierają ręce na myśl o zbliżającej się walce o mistrzostwo Anglii do ostatnich kolejek. Dwa mecze w przeciągu kilku dni zupełnie zmieniły sytuację w tabeli, chociaż wydawało się, że Manchester City może pozwolić sobie nawet na kilka wpadek w drodze do triumfu.

Tylko trzy punkty różnicy. Czas na kolejny wyścig Manchesteru City z Liverpoolem

LIVERPOOL GONI MANCHESTER CITY

Najbardziej sensacyjnym rozstrzygnięciem, które przywróciło emocje w walce o mistrzostwo, było zwycięstwo Tottenhamu nad drużyną Pepa Guardioli. Jeszcze na trzy minuty przed końcem Spurs zabierali liderowi tylko dwa oczka, by dzięki trafieniu Harry’ego Kane’a wyrwać całą pulę. Tym samym mistrzowie Anglii przegrali pierwszy mecz w Premier League od 30 października i porażki z Crystal Palace. To otworzyło lukę Liverpoolowi, który zaczął tracić tylko sześć punktów do lidera, wciąż mając jeden mecz do rozegrania więcej.

Mowa o spotkaniu z cieniującym w ostatnim czasie Leeds United. Wydawało się ono formalnością i wynik pokazuje, że właśnie w ten sposób potraktowali je piłkarze The Reds. Wczoraj wbili ekipie Mateusza Klicha aż sześć bramek, zmniejszając tym samym stratę do lidera na trzy punkty. A na horyzoncie wciąż widać bezpośrednie starcie obu przewodzących Premier League drużyn. Już 10 kwietnia Liverpool zawita na Etihad Stadium i będzie miał okazję zrównać się punktami z największym rywalem. O ile oczywiście do tego czasu kształt tabeli diametralnie się nie zmieni.

Jeszcze kilka tygodni temu taka sytuacja była nie do pomyślenia. Drużyna Guardiola wygrała dwanaście meczów ligowych z rzędu i została zatrzymana dopiero w starciu z Southampton, w którym udało się ugrać tylko remis. Angielskie media od razu sięgnęły do historycznych statystyk, z których wynika, że ostatnim zespołem, który wygrał w Anglii dwanaście meczów z rzędu na najwyższym poziomie rozgrywkowym i na koniec sezonu nie świętował mistrzostwa, jest Preston North End. Sytuacja miała miejsce… w 1892 roku. Możemy mieć więc sytuację bez precedensu, mimo że Manchester City nie przeżywa przecież żadnego wielkiego kryzysu. To pokazuje, na jak wysokich piętrach toczy się rywalizacja z Liverpoolem.

TYLKO DWIE PORAŻKI LIVERPOOLU

Co ważne, obie drużyny mają teraz taką samą liczbę rozegranych meczów. To bardzo ważne w kontekście liczby spotkań w Premier League, jaka została przełożona w tym sezonie. Nie tylko ze względu na pandemię koronawirusa, chociaż takich przypadków było oczywiście najwięcej, ale w kalendarzu mieszały też warunki atmosferyczne, wyjazd Chelsea na Klubowe Mistrzostwa Świata, czy kluczowe rundy krajowych pucharów. Co prawda sytuacja ta ponownie rozjedzie się już w najbliższy weekend, gdy Liverpool będzie rozgrywał finał Carabao Cup, a jego mecz ligowy zostanie przeniesiony na inny termin. Niemniej, stan na dzisiaj dla obu zespołów wygląda tak: 26 meczów rozegranych, 12 do końca.

Reklama

Jak wygląda bilans obu drużyn?

  • Manchester City – 20 zwycięstw, 3 remisy, 3 porażki
  • Liverpool – 18 zwycięstw, 6 remisów, 2 porażki

Obywatele w trakcie trwającego sezonu zaliczyli wspomnianą serię dwunastu zwycięstw, a do tego niespodziewanie przegrywali z Crystal Palace oraz dwukrotnie z Tottenhamem. Podziały punktów to z kolei dwa starcia z Southampton i pojedynek właśnie z Liverpoolem. The Reds mieli więcej przygód, chociaż zaliczyli mniej porażek. Te spotkały ich tylko na London Stadium, gdy lepszy okazał się West Ham Łukasza Fabiańskiego, a także na King Power Stadium, przy okazji zaskakującej porażki z Leicester. Liverpool konsekwentnie remisował także z najgroźniejszymi rywalami w kraju. Mowa o dwóch podziałach punktów z Chelsea i jednym z Manchesterem City. Do tego wplątały się też remisy z Brentford i Brighton.

ILE WAŻY 300 WYSTĘPÓW W PREMIER LEAGUE? WIELKIE OSIĄGNIĘCIE ŁUKASZA FABIAŃSKIEGO

CZEKAMY NA EMOCJE DO OSTATNIEJ KOLEJKI

Zaledwie w połowie stycznia mało kto podejrzewał, że Manchester City będzie jeszcze do dogonienia w obecnym sezonie. 15 stycznia podopieczni Guardioli pokonali u siebie jedną z najlepszych drużyn w lidze – Chelsea. To właśnie The Blues byli nadzieją całej ligi na powstrzymanie Manchesteru i zrównanie sił w tabeli. Tymczasem po tym zwycięstwie mistrzowie Anglii osiągnęli przewagę piętnastu punktów nad trzecim Liverpoolem. Mieli wówczas o dwa mecze rozegrane więcej od swoich rywali, ale przecież nie było pewności, że zespół z Anfield nie potknie się w żadnym z zaległych spotkań.

Od tego czasu podopieczni Kloppa wygrywali wszystkie mecze na wszystkich frontach, przez co doprowadzili do jednej z najciekawszych sytuacji od kilku sezonów. Na dwanaście kolejek przed końcem Premier League mamy bowiem zaledwie trzy punkty przewagi lidera nad drugim zespołem. Rok temu przy takiej samej rozegranej liczbie spotkań Manchester City miał dwanaście oczek więcej od drugiego Manchesteru United. Wcześniej dla neutralnego kibica było jeszcze gorzej, bowiem Liverpool wyprzedzał Obywateli o aż dwadzieścia dwa punkty. Z kolei w sezonie 2017/18 drużyna Guardioli pokonywała na tym etapie Czerwone Diabły Jose Mourinho trzynastoma punktami.

Możemy więc liczyć na powrót do słynnej kampanii 2018/19, po której Manchester City wyprzedził Liverpool o zaledwie jeden punkt, a obie drużyny zapisały się ze swoimi wynikami na kartach historii Premier League. Obywatele zgromadzili wówczas 98 oczek, co jest trzecim najlepszym dorobkiem w historii rozgrywek. Z kolei 97 punktów Liverpoolu plasuje The Reds na czwartym miejscu pod tym względem. Dwa sezony dzielące obecny sezon od tamtych wydarzeń nie przyniosły nawet połowy ówczesnej dramaturgii. O mistrzostwie Anglii decydowało wówczas kolejno osiemnaście i dwanaście punktów.

Reklama

KTO MA WIĘKSZE SZANSE NA MISTRZOSTWO?

Czeka więc nas ekscytująca rywalizacja, której finał ciężko przewidzieć. Jakie czynniki powinniśmy brać pod uwagę, szacując szansę na ostateczny sukces? Na pewno liczbę meczów, które pozostają obu stronom do końca sezonu. Ta jest na ten moment porównywalna, chociaż wszystko zależy do ich dalszych sukcesów lub niepowodzeń w kolejnych rundach krajowych i europejskich pucharów. Zarówno Manchester City, jak i Liverpool, wciąż uczestniczą w Lidze Mistrzów. Mało tego, obie dość pewnie wygrały swoje pierwsze mecze 1/8 finału i prawdopodobnie zameldują się w ćwierćfinale.

Obie nie ściągają też nogi z gazu w krajowych pucharach, ponieważ wciąż pozostają w walce o Puchar Anglii. Liverpool pozostaje faworytem w starciu z Norwich, z kolei Manchester City jest na tej samej pozycji przed pojedynkiem z Peterborough. Jedyną różnicą w tym momencie jest udział Liverpoolu w finale Carabao Cup. Już w niedzielę podopieczni Kloppa zmierzą się w nim z Chelsea, co na ten moment jest jedynym spotkaniem więcej, jakie pozostaje im do rozegrania w porównaniu do Obywateli.

Co z trudnością terminarza w Premier League? Obu ekipom pozostaje do rozegrania dwanaście spotkań, po sześć u siebie i sześć na wyjeździe. Z perspektywy rywali, trudniej mają piłkarze Liverpoolu. Nie licząc bezpośredniego starcia z Manchesterem City, zmierzą się oni z Arsenalem, West Hamem, Manchesterem United, Tottenhamem i Wolves. Wszystkie te ekipy wciąż pozostają w dyskusji o ewentualnym awansie do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Spośród takich zespołów podopieczni Guardioli będą mierzyć się tylko z Manchesterem United, Wolves i West Hamem.

Nie ma też wątpliwości, że to Manchester City ma dużo bardziej komfortową sytuację w kontekście bezpośredniego meczu z Liverpoolem. To Obywatele są na prowadzeniu w tabeli i wyprzedzają rywali o trzy oczka, co koniecznie wymusza na The Reds pokonanie przeciwników. Do tego podejmą oni Liverpool na swoim obiekcie, co w tego typu starciach daje spory handicap.

Oczywiście do 32. kolejki wiele jeszcze może się zmienić, ale cieszy sam fakt powrotu wyścigu o mistrzostwo Anglii, którego nie mieliśmy okazji oglądać od dwóch sezonów. Wcześniej czekaliśmy na rywalizację kilku klubów o czwarte miejsce, które gwarantuje grę w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Po zwycięstwach Burnley ciekawie zaczęło robić się też na dole tabeli, ale umówmy się, nic nie może równać się walce o triumf w Premier League. Zwłaszcza jeśli na przeciwko siebie staną dobrze znający się menedżerowie i dobrze znające się zespoły, które w ten sposób zasiądą do kolejnego rozdziału tej epickiej bitwy.

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Najnowsze

Hiszpania

Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Radosław Laudański
0
Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Anglia

Komentarze

3 komentarze

Loading...