Reklama

Ile waży 300 występów w Premier League? Wielkie osiągnięcie Łukasza Fabiańskiego

redakcja

Autor:redakcja

13 stycznia 2022, 16:40 • 8 min czytania 22 komentarzy

Jubileusz miał nastąpić trochę wcześniej, ale przekładane mecze w Premier League pokrzyżowały te plany. Poślizg wyniósł na szczęście tylko kilkanaście dni. Wczoraj Łukasz Fabiański po raz 300. wybiegł na boisko angielskiej ekstraklasy. Warto nad tym osiągnięciem pochylić się chwilę dłużej, bo Polak musiał na nie solidnie pracować przez kilkanaście lat. Wielu piłkarzom nigdy nie udało się dobrnąć do tej granicy, nie mówiąc już o innych naszych rodakach grających na Wyspach. 

Ile waży 300 występów w Premier League? Wielkie osiągnięcie Łukasza Fabiańskiego

TRZY KLUBY, TRZY HISTORIE

W protokołach meczowych Premier League Fabiański zaczął się pokazywać już w sezonie 2007/08. Dobrnięcie do 300 występów zajęło mu więc piętnaście sezonów. Byłoby dużo krócej, gdyby nie trudny początek w Arsenalu i walka o skład zespołu regularnie bijącego się o grę w Lidze Mistrzów. W tamtym okresie Polakowi nie pomagały też jednak kontuzje. W efekcie przez siedem sezonów na Emirates w lidze zagrał mniej meczów niż później w sześciu innych pojedynczych sezonach. Wśród Kanonierów dużo łatwiej było jedynie o czyste konta i mniejszą liczbę wpuszczonych bramek.

W wieku 29 lat polski bramkarz zdecydował się wreszcie pójść na swoje. Miejsce między słupkami Swansea było dla niego niczym pierwsze własne mieszkanie, podczas gdy bramka Arsenalu miała bardziej postać wynajmowanego miejsca do życia od Wojciecha Szczęsnego, czy Manuela Almunii. Początki na swoim bywają trudne, o czym również przekonał się Fabiański na Liberty Stadium. O czyste konta było bardzo ciężko, gole wpadały jeden za drugim, ale Polak regularnie grał. Mało tego, nie zawodził. Bronił wszystko, co był w stanie wyjąć. W barwach Łabędzi przez cztery sezony w Premier League ominął tylko trzy spotkania – jedno po zawieszeniu za czerwoną kartkę i dwa oddając miejsce w składzie na ostatnią kolejkę.

Jego pobyt w Walii trwałby może dłużej, gdyby nie spadek Swansea do Championship wraz z końcem sezonu 2017/18. Było jasne, że Fabiański nie zamierza marnować ostatnich lat kariery na zapleczu najlepszej ligi świata. Równie pewne było też zainteresowanie ze strony kilku jej klubów, bo Polak był bezsprzecznie jednym z najlepszych piłkarzy w ówczesnej kadrze Łabędzi. Ostatecznie zdecydował się na West Ham, który po latach okazał się strzałem w dziesiątkę. Były reprezentant Polski może liczyć na granie tyle co w Swansea oraz na walkę o cele podobne do tych Arsenalu sprzed dziesięciu lat. Powrót do Ligi Mistrzów w barwach angielskiego klubu byłby pięknym ukoronowaniem kariery polskiego bramkarza na Wyspach.

Reklama

WYSTĘPÓW MOGŁO BYĆ WIĘCEJ

Przy przeglądaniu statystyk Fabiańskiego z minionych 300 meczów warto zwrócić szczególną uwagę na liczbę rozegranych przez niego minut. Wszak jest bramkarzem, co oznacza, że omijają go wejścia z ławki na ostatnie kilka minut lub regularne opuszczanie boiska po godzinie gry. W zdecydowanej większości jego występy były pełnymi 90 minutami na murawie. Polak tylko raz podniósł się z ławki rezerwowych, trzy razy opuszczał plac gry z powodu kontuzji, a raz został wysłany pod prysznic przez sędziego po otrzymaniu czerwonej kartki.

Miało to miejsce w sezonie 2014/15, gdy w barwach Swansea faulował poza polem karnym Diafre Sakho z West Hamu. Swansea zdecydowało się wtedy na apelację, która została odrzucona, a czerwona kartka utrzymana. Oznaczało to jednomeczową pauzę dla Polaka. Można jednak podejrzewać, że gdyby był wówczas system VAR, to Fabiański być może nie miałby takiego epizodu w swoim CV.

Pauza dyscyplinarna to tylko jednorazowa sytuacja w jego karierze w Premier League. Zdecydowanie częściej musiał odpoczywać ze względu na urazy. Nie pozwalały mu one na wyrównaną rywalizację między słupkami Arsenalu i często wykluczyły go z gry na kilka tygodni. Nie licząc spotkań straconych przez problemy ze zdrowiem, Polak aż 434 razy znajdował się w kadrze swoich zespołów na mecz ligowy. To pokazuje, o ile jeszcze więcej występów mógłby mieć na swoim koncie, gdyby tylko częściej grał w pierwszym składzie bezpośrednio po przyjeździe do Anglii.

Przy podsumowywaniu pewnego etapu w karierze bramkarza, nie można opuścić segmentu o rzutach karnych. Zwłaszcza, jeśli mówimy o kimś, kto ma spore umiejętności w zakresie bronienia strzałów z jedenastego metra. W swoich 300 dotychczasowych meczach Fabiański aż 37 razy stawał oko w oko ze strzelcem rzutu karnego. Aż dziesięć razy wychodził zwycięsko z tych pojedynków, co daje bardzo wysoki wskaźnik aż 27% obronionych jedenastek. Na liście powstrzymanych przez Polaka strzelców znalazły się takie nazwiska jak Riyad Mahrez, Wayne Rooney, Gabriel Jesus, czy Alexandre Lacazette.

Nasz bramkarz nie miał też problemów z przekonywaniem do swoich umiejętności kolejnych menedżerów. Do gry w Premier League wystawiało go aż dziesięciu trenerów. Najwięcej, bo 73 razy polski bramkarz występował pod wodzą Davida Moyesa. Podium pod tym względem uzupełniają Garry Monk i Manuel Pellegrini.

Reklama

DŁUGO NIKT GO NIE POBIJE

Z perspektywy polskiego kibica nie możemy niestety podejrzewać, że któryś z naszych rodaków już niedługo zbliży się do osiągnięć Fabiańskiego. Na boiska Premier League wybiegało co prawda 21 Polaków, ale większość z nich pełniła marginalne role w swojej drużynie, co sprawiało, że liczba ich występów nie dobrnęła nawet do liczby spotkań pełnego sezonu jednej drużyny w Anglii. Wystarczy napisać, że sam Fabiański ma więcej występów niż piętnastu innych Polaków w Premier League razem wziętych. To najlepiej pokazuje skalę wyczynu, który osiągnął nasz bramkarz.

Nie ma tajemnicy, że reprezentanci Polski największą rolę na Wyspach odgrywali właśnie między słupkami. Tak wygląda czołówka naszych rodaków pod względem występów w Premier League:

  • Łukasz Fabiański – 300
  • Wojciech Szczęsny – 132
  • Artur Boruc – 128
  • Jerzy Dudek – 127
  • Jan Bednarek – 115

Tylko czołowa piątka może pochwalić się minimum 100 występami w Premier League. Dość mocno rzuca się w oczy, że większość z tego towarzystwa nie gra już w Anglii i bardzo mało prawdopodobne, by ktoś z tej listy mógł zbliżyć się do bramkarza West Hamu. Najbliżej tego jest oczywiście Jan Bednarek, który ma ugruntowaną pozycję w Southampton i długoterminowy kontrakt, który wiąże go ze Świętymi do końca sezonu 2024/25. Śmiało możemy zakładać, że jeżeli odszedłby on kiedyś z klub z St. Mary’s, to przeniósłby się do innego klubu Premier League. Nie jest to niemożliwy scenariusz. Jak długo musiałby jednak grać na Wyspach, by dogonić Fabiańskiego? Nie omijając żadnej kolejki ligowej, musiałby zagrać do końca tego sezonu, potem całe kolejne cztery, a wtedy w 15. kolejce kampanii 2026/27 dobiłby do 300 spotkań.

Trzymamy więc kciuki, życzymy powodzenia, ale droga do tego jest bardzo daleka. Jeszcze dalsza jest z kolei przed innymi Polakami, którzy obecnie reprezentują kluby Premier League. Fabiański ma więcej występów od całej piątki razem wziętej. Na ten moment mają oni ich dokładnie tyle:

  • Jan Bednarek – 115
  • Mateusz Klich – 49
  • Matty Cash – 47
  • Jakub Moder – 30
  • Przemysław Płacheta – 6

Możemy więc przebąkiwać, że może kiedyś Cash, może kiedyś Moder, ale rozsądniej będzie po prostu wrócić do tematu za kilka dobrych lat. Liczby te dobitnie pokazują, że jeśli spytamy angielskiego kibica Premier League o jakiegoś polskiego piłkarza z jego ligi, to w większości przypadków odpowiedź będzie brzmieć: Łukasz Fabiański.

POLAK WYPRZEDZI WIELKIE GWIAZDY

Czas odpowiedzieć sobie na pytanie, jak wiele znaczy osiągnięcie Fabiańskiego na tle całej Premier League. I trzeba przyznać, że prezentuje się ono niezwykle okazale. Tylko w tym sezonie, grając w każdym meczu do ostatniej kolejki, bramkarz West Hamu będzie wyprzedzał pod względem liczby występów w Premier League Lee Dixona, Patricka Vieirę, Davida Silvę, Petera Schmeichela, czy Dennisa Bergkampa. Polak znajdzie się więc przed wielkimi nazwiskami sprzed lat.

A trzeba zauważyć, że liczba występów w Premier League to kwestia, która nie faworyzuje nikogo ze względu na czas, w którym było się w lidze. To nie Formuła 1, w której bolidy jeżdżą szybciej z roku na rok. To nie NBA, w której rzuca się więcej trójek i łatwo jest pobić pod tym względem gwiazdy lat 90. Poza małymi wyjątkami, każda drużyna Premier League miała i wciąż ma 38 meczów w sezonie. Na wykręcenie swoich liczb takie same szanse mieli więc zarówno Fabiański, jak i przykładowy Schmeichel.

Biorąc pod uwagę fakt, że sam Polak chce wciąż grać w Premier League i już toczą się rozmowy o przedłużeniu jego kontraktu z Młotami, śmiało możemy zakładać, że jeszcze w 2022 roku znajdzie się on wśród 100 zawodników z największą liczbą występów w  historii ligi. Na ten moment jest do tego potrzebne 325 zagranych meczów. Dokładnie tyle mają Gael Clichy, Gary McAllister, Gary Kelly, Antonio Valencia i Kevin Campbell.

Z każdym kolejnym tygodniem Fabiański będzie też zbliżał się do granicy 100 czystych kont w Premier League, którymi na ten moment może pochwalić się szesnastu bramkarzy. Polak ma ich na swoim koncie 80 i prawdopodobnie zakręci się koło setki, biorąc pod uwagę, że zostały mu jeszcze 2-3 sezony na najwyższym poziomie. Wśród grających obecnie zawodników takim osiągnięciem mogą pochwalić się jedynie David de Gea i Hugo Lloris.

Premier League to szczyt marzeń piłkarza. Czuję się na tyle dobrze, że mogę tu jeszcze trochę pograć. Patrząc chociażby na Artura Boruca czy wielu innych bramkarzy, można z powodzeniem bronić do czterdziestki. Myślę, że jestem w stanie zakręcić się wokół tej liczby. Czuję się bardzo dobrze. Piłka nożna cały czas sprawia mi wielką radość – mówił Fabiański w wywiadzie dla Meczyki.pl w październiku ubiegłego roku. Kilka dni temu w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego powiedział z kolei, że chciałby zakończyć karierę w Anglii.

Jeżeli więc tylko będą omijać go kontuzje, to szczebel po szczeblu będzie piął się coraz wyżej we wszystkich klasyfikacjach. Czy możliwe jest dorzucenie przez niego kolejnej setki meczów? Cóż, jeśli tylko dogra ten sezon do końca i zagra dwa kolejne, to już będzie tylko kilka meczów od tego osiągnięcia. Wszystko jest więc możliwe.

Czytaj także:

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Komentarze

22 komentarzy

Loading...