Reklama

Lech myślał, że już wygrał. Ale zapomniał, że Cracovia też gra o punkty

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

06 lutego 2022, 20:03 • 4 min czytania 148 komentarzy

Iście popieprzone było to spotkanie. Od 1:0 dla Cracovii, do 3:1 dla Lecha, po 3:3 w 90. minucie. I jeszcze z czerwoną kartką w doliczonym czasie gry. Lech pokazał, że potrafi reagować, ale nie przewidział, że na reakcję pozwoli sobie też Cracovia. W konsekwencji “pierwszy z piętnastu kroków do mistrzostwa” Lech postawił na lutowym błocie, a w Szczecinie i Częstochowie mogą się tylko uśmiechnąć.

Lech myślał, że już wygrał. Ale zapomniał, że Cracovia też gra o punkty

To miał być test dla Lecha. Z jednej strony test tego, czy Lech trzyma ciśnienie, gdy inni gonią, bo przecież swoje mecze wygrały już wcześniej ekipy Lechii, Pogoni i Rakowa. A z drugiej test gry bez Bartosza Salamona, który trzymał w ryzach defensywę Kolejorza. Cracovia miała być pierwszą przeszkodą w marszu po mistrzostwo. Maciej Skorża mówił przed meczem, że oczywiście łatwych spotkań tu już nie będzie, że trzeba być skupionym i tak dalej. Ale Cracovia czy Termalica miały być dopiero wstępniakiem do trudnych starć z czołówką, które czekają poznaniaków na przełomie lutego i marca.

Cracovia – Lech Poznań 3:3. Lech zareagował na stratę

Ale problemy Lecha zaczęły się dość szybko. Wiadomo, było w tym trochę farta, bo strzał Rakoczego pewnie obroniłby Bednarek, ale zmylił go kiks Milicia. I to był tak naprawdę jedyny strzał “Pasów” przed przerwą. Później grali już tylko goście.

Gdyby nie dobrze spisujący się w bramce Niemczycki, to gospodarze pękliby pewnie szybciej. Ale i tak Lech zdołał wyjść z 0:1 do 3:1. Ogromna w tym zasługa duetu Ishak-Amaral. Dość powiedzieć, że po dzisiejszym spotkaniu obaj brali udział przy… 32 golach swojej drużyny w Ekstraklasie. Tylko Pogoń, Raków i Lechia strzeliły więcej niż 32 gole. To sporo mówi o mocy tego duetu.

Reklama

Dzisiaj Ishak pracował, by Amaral strzelał. Pierwszy gol – odbiór Szweda przy linii, dogranie przed bramkę, Amaral samym przyjęciem mija Rochę i pokonuje Niemczyckiego. Drugie trafienie, tuż po przerwie – Amaral ponownie przyjęciem oszukał Lusiusza i dograł do pustaka do Kamińskiego. Wreszcie na 3:1 znów trafił Amaral, znów po podaniu kapitana Lecha.

To wszystko wyglądało świetnie dla Lecha na ten moment. Efektowne wyjście z twarzą po stracie bramki, prawidłowa reakcja, trzy punkty, utrzymanie przewagi nad resztą stawki, świetny Amaral.

Problem ekipy Skorży polegał jednak na tym, że chyba za wcześnie i zespół, i trener uwierzyli, że ten mecz jest już wygrany.

Cracovia – Lech Poznań 3:3. A później na straty zareagowała Cracovia

Maciej Skorża zaczął kombinować. Zdjął Karlstroema, który po słabszym początku mocno się ogarnął i trzymał w ryzach środek pola. Na ławkę sprowadził Amarala oraz Pereirę – czyli najproduktywniejszych w ofensywie graczy Lecha. Wpuścił Kownackiego, do środka dał Kwekweskiriego, za Pereirę wszedł Czerwiński.

I Lech się kompletnie posypał.

Nagle Cracovia znajdowała sobie miejsce na skrzydłach. Kownacki nie zaliczył chyba pół udanego zagrania w ataku. Przyszedł gong w postaci trafienia Myszora, którego kompletnie odpuścił Milić. I zrobiła się nerwówka, Lech miał waciane nogi, cofnął się pod własną bramkę. No i Myszor do gola dorzucił asystę, a wprowadzony chwilę wcześniej Balaj w 90. minucie wyrównał.

Reklama

Zmiany Zielińskiego: gol i asysta Myszora, gol Balaja.

Zmiany Skorży: rozmontowanie zespołu.

Cracovia – Lech Poznań 3:3. Zimny prysznic i sygnał ostrzegawczy dla Lecha

Pewnie w Poznaniu mogą zakładać różowe okulary i mówić, że Cracovia z czterech strzałów zdobyła trzy gole. I że na dziesięć takich meczów Kolejorz wygrałby osiem. Ale jeśli w Poznaniu na poważnie myślą o mistrzostwie, to takie mecze muszą wygrywać.

A dzisiaj zobaczyliśmy trochę Lecha z grudnia, gdy już mówiono, że “a, bo Lech już zmęczony, nie można grać cały czas tak dobrze”. Tymczasem łącznie z jesienią Kolejorz po raz czwarty z rzędu stracił bramkę.

I brawa dla Cracovii, bo jeszcze nikt w tym sezonie Lechowi trójki nie wrzucił. Brawa dla Zielińskiego za zmiany, bo wykorzystał słabnącego Lecha. No i brawa dla młodzieżowców – Myszor i Rakoczy byli dzisiaj najjaśniejszymi postaciami tej drużyny. Obok Hanki, który trochę się wygłupił złapaniem tej drugiej żółtej kartki w doliczonym czasie gry.

Cóż, liga będzie ciekawsza.

CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

148 komentarzy

Loading...