Kiedy w 2013 roku wygrywał konkurs Pucharu Świata w Engelbergu, wydawało się, że polskim skokom objawił się nowy talent, który przez lata będzie podporą reprezentacji. Dziś może tylko trzymać kciuki za swoich kolegów, przygotowujących się do startu na igrzyskach. A przecież spośród polskich skoczków, których zobaczymy na igrzyskach, młodszy od niego jest tylko Paweł Wąsek. Tymczasem trzydziestoletni Jan Ziobro na początku 2018 roku zawiesił karierę zawodniczą i prawdopodobnie nie wróci już do skakania. Ale przez to nie gryzie się w język, trzymany w konwenansach środowiska skoków, w którym wielu ludzi woli się nie narażać. A Ziobro ma o czym mówić.

Dlaczego by znaleźć przyczyny kryzysu polskich skoków, musimy cofnąć się dalej, niż do okresu przygotowawczego w tym sezonie? W jakim stopniu za obecne wyniki odpowiedzialny jest Stefan Horngacher? Czy kiedy sam skakał, to w kadrze dochodziło do faworyzowania niektórych zawodników? Jakiego typu osoby mogą napotkać na problemy z działaniem w Polskim Związku Narciarskim i dlaczego sukcesy odnoszone przez tercet Stoch-Kubacki-Żyła działają niczym zasłona dymna dla problemów polskich skoków?
SZYMON SZCZEPANIK: Na twoim profilu na Instagramie widziałem, że we wrześniu byłeś na Kompleksie Średniej Krokwi, oglądałeś nowe obiekty. Udało ci się już na nich poskakać?
JAN ZIOBRO: Niestety, jeszcze nie.
Czyli masz jakiś sportowy cel do zrealizowania.
Z pewnością poskakanie na tych obiektach w lecie jest realne, lecz obecnie najbardziej ogranicza mnie brak czasu. Ciężko wejść na skocznię i próbować skakać z marszu. Można sobie wtedy wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku. Z pewnością wcześniej musiałbym poświecić miesiąc, aby przygotować się do oddania takiego skoku.
Wspomniałeś o braku czasu. Przypomnij naszym czytelnikom, czym obecnie się zajmujesz.
Zajmuję się produkcją frontów meblowych. Działam w rodzinnej firmie, zatem można powiedzieć, że kontynuuję tradycje.
Czy pomimo tego, że twoje życie nieco zmieniło się od czasów, kiedy ostatni raz skakałeś, dalej wyznajesz słynne hasło, które widniało na twoich nartach (luz w dupie – przyp. red.), kiedy wygrywałeś konkurs w Engelbergu w 2013 roku?
(śmiech) W momencie kiedy skakałem, to hasło stanowiło dla mnie dobre lekarstwo. Luz wychodził na plus, dawał mi oczekiwane efekty. Takie podejście bardzo mi pomagało, a przy okazji podobało się niektórym ludziom.
Tobie luz i pozytywne nastawienie były szczególnie potrzebne. W kadrze nie miałeś łatwego życia.
To prawda. Kiedy wiedziałem, że mam rację, starałem się obstawać przy swoim. I dlatego często miałem pod górkę.
Kiedy patrzysz na swoją karierę z perspektywy czasu, czy nachodzą cię myśli, że może kilka razy warto było ugryźć się w język i to by ci pomogło w sporcie?
Nie. Powiem ci nawet, że bardziej żałuję tego, czego wtedy nie zrobiłem. Był taki moment, że mogłem bardziej się postawić, ale ostatecznie się wycofałem. Żałuję, że nie wytrwałem konsekwentnie przy swoich planach, tylko otrzymałem pewne wytyczne, których musiałem się trzymać. Tak naprawdę mogłem je wtedy zbagatelizować, robić po swojemu i dziś miałbym z tego dużo większy pożytek. A ludzie, którzy wtedy zgrywali wielkich mędrców, otrzymaliby taki symboliczny policzek i być może czegoś by się nauczyli.
Domyślam się, że celowo nie mówisz po nazwiskach, ale ci ludzie wciąż są w kadrze?
Może nie ma ich w samej kadrze, ale pełnią eksponowane funkcje w Polskim Związku Narciarskim…
Przed konkursem drużynowym w Zakopanem odbyły się dwie sesje treningowe. W obu przypadkach Maciej Kot uzyskiwał czwarty wynik wśród Polaków. Ale sam zawodnik – pomimo, że wyniki skłaniały do rozważenia jego występu w drużynie – był pogodzony z tym, że w konkursie nie wystąpi. Mówię o tym, bo ty też doświadczyłeś na własnej skórze sytuacji, w których rezultaty na skoczni były niewystarczającym argumentem za tym, żebyś wziął udział w zawodach.
Tak troszkę jest wokół naszej kadry, że ręka rękę myję. Jeżeli ktoś mówi prawdę, ma swoje zdanie i jest niezależny, to powoli, małymi kroczkami, stara się taką osobę wyeliminować i dać jej – albo jej otoczeniu – do zrozumienia, że źle robi. Teraz widzimy, jaka jest sytuacja w polskich skokach. Ona nie jest wynikiem działań podjętych w ostatnich kilku miesiącach. To suma wszystkich złych decyzji z kilku lat. Nie da się permanentnie dokonywać złych wyborów i liczyć na jakikolwiek sukces. Ich efekt w końcu musi wyjść. Ale niestety w Polskim Związku Narciarskim jest tak, że jeżeli ma się swoje zdanie i własne ambicje, to one są bardzo szybko kasowane przez władze.
Pójdźmy tym tropem. W większości skupiamy się na tym, czy przygotowania do obecnego sezonu były dobre i dlaczego polscy skoczkowie znajdują się w słabej formie. Ale być może przyczyn obecnego stanu naszych skoków należy szukać we wcześniejszych latach. Ty w trakcie kariery z różnych względów balansowałeś pomiędzy kadrą A, prowadzoną w latach 2016-2019 przez Stefana Horngachera, a kadrą B. Masz dobre porównanie tego, jak traktowane były obie drużyny.
Było dużo sytuacji, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Kadra B była traktowana jak piąte koło u wozu. Horngacher przychodził do Polski z Niemiec. Z tego co wiem, w niemieckiej drużynie cały czas dochodziło do tarć pomiędzy nim, a Wernerem Schusterem. Stefan przybył do kraju który posiadał dobrych zawodników, a na ten sport dalej idą duże pieniądze. Wiedział, że w Polsce koniunktura na skoki jest niesamowita, a Kamila Stocha czy Adama Małysza zna cały naród. Z tego względu zamknął się na czterech-pięciu zawodników, z którymi w szybkim tempie mógł osiągnąć sukces.
W ten sposób chciał pokazać Niemcom swoją wartość, bo wiedział również o tym, że Schuster zamierzał opuścić ich kadrę. Wiedział, że jeżeli w Polsce szybko osiągnie wynik, to podczas powrotu do Niemiec będzie mógł dyktować warunki swojej pracy. I dokładnie tak zrobił – bardzo inteligentnie to rozegrał. Wziął pod klosz pięciu zawodników, natomiast rozwalił całe zaplecze. Wiem jak tam było, bo byłem w środku kadry. To było celowe zagranie Horngachera, który po prostu wszystko zniszczył. Gdzie dziś znajdują się tacy zawodnicy jak Krzysztof Miętus, Krzysztof Biegun czy Bartek Kłusek? W jakim miejscu jest Grzesiek Miętus? Gdzie są zawodnicy, którzy dziś powinni być zapleczem i wspierać kadrę A w kryzysowych momentach, takich jak ten obecny? Nie ma ich, oni dziś już nie skaczą! Ja również już nie skaczę. I okej, każdy czasem może wpaść w gorszy okres kariery. Ale wtedy powinno nas zabezpieczyć zaplecze. W Polsce tego nie mamy.
A przecież skoki narciarskie nad Wisłą mają ogromny potencjał ludzki.
Nikt nie wmówi mi, że w Austrii czy Norwegii rodzą się same talenty, a w naszym kraju ich brakuje. Tylko u nas kuleje system szkolenia. Ludziom, którzy znajdują się na szczytach tego systemu wydaje się, że wiedzą wszystko najlepiej. Prawda jest taka, że wielu ludzi, którzy nie są wysoko postawieni w związkowych strukturach, ma sto razy większe pojęcie o skokach niż ci, którzy są twarzami tej dyscypliny i reprezentują nas w roli trenerów lub działaczy. Tak w Polsce jest od wielu lat i dlatego też jest tak, jak już wspominałem. Suma złych decyzji nie może ostatecznie doprowadzić do sukcesu.
Po konkursie indywidualnym w Zakopanem został ogłoszony skład na igrzyska olimpijskie. Do Pekinu pojedzie Stefan Hula. Oczywiście niczego nie ujmuję Stefanowi, wywalczył miejsce w składzie w sportowej rywalizacji. Ale czy nie odnosisz wrażenia, że przez szereg złych decyzji, potencjał pokolenia takich skoczków jak Klemens Murańka, Jakub Wolny czy Aleksander Zniszczoł, został zmarnowany? Mówimy o zawodnikach, którzy w czasach juniorskich zdobywali medale mistrzostw świata.
Ciężko mi powiedzieć, dlaczego Klimek Murańka czy Kuba Wolny tak słabo skaczą. Kuba od zawsze był uważany za wielki talent. Z tego względu sztab nieco inaczej do niego podchodził. Zdarzało się, że ktoś skakał lepiej, ale ostatecznie to Kuba jechał na zawody. Ja sam tego doświadczyłem. W sezonie 2016/2017 podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego w Vikersund zajmowałem pozycje na podium, natomiast Kuba kończył w trzeciej dziesiątce. Po czym to Jakub miał prawo startu w zawodach Pucharu Świata, a nie ja. Zaznaczę jeszcze, że wtedy wywalczone przeze mnie latem siódme miejsce do kwoty w Pucharze Świata zajmował Aleksander Zniszczoł. Zatem niektórzy zawodnicy byli faworyzowani, a to nie zawsze przynosiło efekty. Skoczek, który ciężko pracował, ale nie był forowany, mógł się po jakimś czasie podłamać taką decyzją trenerów i jego forma szła w dół. Takie sytuacje zdarzały się nagminnie.
To musi być spore obciążenie psychiczne dla zawodnika. Nieważne co zrobisz na skoczni, dobry wynik i tak nie poprawi twojej sytuacji w drużynie.
Ja miałem takie poczucie, bo walczyłem z tym przez trzy lata. Bywały różne sytuacje. Kiedyś, jak nie chcieli mnie zabrać na Turniej Czterech Skoczni, to dla wszystkich zamknięto skocznie w czasie, kiedy na niej trenowaliśmy. Byleby nie było dowodu na to, że Ziobro skacze lepiej od niektórych zawodników. To już były ekstremalne sytuacje, ale niestety, miały one miejsce. Mój trener klubowy – Edward Przybyła – po prostu wkradł się na trybuny. Dla niego skocznia też była zamknięta żeby nie obserwował jak wygląda sytuacja, i że w kadrze występuje nierówne traktowanie zawodników. Wtedy dopiero, pomimo niechęci, podjęto decyzję, żebym pojechał na turniej. Bo był świadek. Ale ogólnie byłem niewygodny dla wielu osób i w konsekwencji pomijany.
Porozmawiajmy o sytuacji, w której obecnie znajdują się polskie skoki. Ty w trakcie kariery miałeś styczność z Michalem Dolezalem.
Tak, aczkolwiek mało z nim współpracowałem. Jeszcze parę lat temu, kiedy Dolezal pracował w kadrze Czech, miałem z nim większy kontakt, niż kiedy był asystentem Horngachera. Wszystko dlatego, że szył mi kombinezony. I głównie tym zajmował się również jako asystent Stefana. Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek udzielał mi uwag w kwestii samego skakania.
Pytam o Dolezala, gdyż obecnie wielu ludzi podważa jego kompetencje trenerskie. Krytycznych słów nie szczędził mu również Adam Małysz, dyrektor sportowy PZN. Nie chcę rozstrzygać, czy jest to krytyka zasłużona. Bardziej zastanawiam się nad tym, czy powinna płynąć od człowieka znajdującego się blisko kadry, który może przekazać swoje uwagi osobiście, a niekoniecznie za pośrednictwem mediów.
To bardzo ciężka sytuacja. Nie wiem, jaki kontakt mają ze sobą obaj panowie i nie chcę – mówiąc kolokwialnie – wchodzić pomiędzy wódkę a zakąskę. Jednak moim zdaniem nie powinni się przekrzykiwać na forum publicznym, tylko starać się załatwić nieporozumienia pomiędzy sobą. Adam pewnie również chce wytłumaczyć się z zaistniałej sytuacji i pokazać, że takie wyniki nie są jego winą. Ale jakby nie było, jest dyrektorem sportowym PZN.
A Dolezal sam się nie zatrudnił.
Z pewnością sam sobie nie podpisał kontraktu. Ale teraz łatwo się na nim skupić. Jednak ja cały czas będę wracał do momentu, w którym w Polsce był Horngacher. Austriak na pierwszym planie robił show, a na zapleczu robił czystki. To był sabotaż. Nasi wielcy włodarze mu przyklaskiwali, klepali go po plecach, a tymczasem Stefan się na nich wypiął i odszedł do Niemiec. Jak oni na to odpowiedzą? Działacz powinien dawać przyzwolenie na sabotaż? Wyniszczamy się od środka, ale na głównej scenie – gdzie jest telewizja i inne media – pokazujemy, że wszystko jest w porządku. Chociaż w rzeczywistości całe zaplecze kuleje. W takim razie, czego my dziś oczekujemy? Niestety, najlepsi zawodnicy mają swoje lata. Nie będą skakać wiecznie, ich kariery powoli się kończą.
Zatem wracamy do punktu wyjścia – wyeksploatowaliśmy liderów. Wielka trójka Stoch-Kubacki-Żyła, dostarczyła nam sporo radości. Ale następców nie widać. I twoim zdaniem, wręcz zaorano grunt, na którym potencjalni następcy mogliby wyrosnąć.
Obecnie nie mamy takiej sytuacji jak wtedy, kiedy trenerem kadry B był Robert Mateja. My, jako młode chłopaki, wówczas napieraliśmy na zawodników z pierwszej drużyny. Trzeba to powiedzieć wprost – jeżeli nie ma takiej zależności, to nie ma dla nas światełka w tunelu. A ja mam pytanie, gdzie jest teraz Robert Mateja? Gdzie jest szkoleniowiec, który w rok z nas – zawodników nie łapiących się do pięćdziesiątki w Pucharze Kontynentalnym – stworzył skoczków, którzy w tych rozgrywkach wskakiwali do dziesiątki, a nawet stawali na podium! Robiliśmy minima uprawniające do startów w Pucharze Świata, gdzie mieliśmy siedmiu reprezentantów. W „kontynentalu” podobnie.
Mieliśmy wymiennie dziesięciu zawodników do skakania. Efekt był taki, że Krzysztof Biegun wygrał w 2013 roku zawody Pucharu Świata w Klingenthal. Młody, utalentowany chłopak, który był dobrze prowadzony. I to przynosiło efekty. W pewnym momencie było tak, że w kadrze A znajdowało się więcej zawodników z kadry B. Dzisiaj w sztabie szkoleniowym nie mamy Piotra Fijasa, nie mamy Roberta Matei. Blisko kadry nie ma wielu dobrych szkoleniowców, którzy powinni się tam znajdować. Jak wspomniałem wcześniej – ludzie obecnie będący wysoko w strukturach szkoleniowych zachowują się, jakby pozjadali wszystkie rozumy. I niestety, efekty są takie, jakie są.
Ale nie skupiajmy się tylko na pierwszej kadrze. Tam mamy Kamila Stocha, Piotrka Żyłę czy Dawida Kubackiego. To są mistrzowie świata. Bardzo dobrzy zawodnicy, którzy wiele w życiu osiągnęli. Okej, może im się przytrafić gorszy sezon, ale nie naciskajmy na nich. Ale co z resztą? Jakie mamy sukcesy w Pucharze Kontynentalnym, FIS Cupie i innych rozgrywkach? Żadnych! To nie jest tak, że mamy kryzys na pierwszym planie. My ogólnie znajdujemy się w kryzysie, bo na zawodników z kadry A nawet nie ma kto napierać. Oni nie skaczą z myślą, że jak im słabo pójdzie, to ktoś ich wygryzie.
Wiele osób, którym los tej dyscypliny nad Wisłą nie jest obojętny, zwraca na to uwagę. Słaba postawa Polaków w obecnym sezonie nie dotknęła wyłącznie naszych liderów.
Tak, ale problem jest jeszcze szerszy. My skupiamy się tu na skokach, a w PZN mamy inne dyscypliny. Jest narciarstwo alpejskie, są biegi. Gdzie my jesteśmy w tych sportach?
Pozwól, że odpowiem w ten sposób – w niedzielę oficjalny profil Polskiego Związku Narciarskiego na Twitterze poinformował, że Maryna Gąsienica-Daniel po pierwszym przejeździe w supergigancie zajmowała 25. miejsce. Jakież musiało być ich zdziwienie, kiedy otrzymali komentarz, że w supergigancie nie ma drugiego przejazdu, zatem rywalizacja dobiegła końca…

(śmiech) Tak mogło być, ale już nie będę się w to zagłębiał. Generalnie, jeżeli coś nie jest do końca jasne, to z Polskim Związkiem Narciarskim nie ma sensu dyskutować na ten temat. Niestety, nasze zimowe dyscypliny niedomagają i nie można mówić, że jest dobrze, skoro jest źle. I to nie jest wina zawodników. Sam byłem zawodnikiem i wiem, jak jest. Absolutnie nie chcę, aby sportowcy z innych dyscyplin pomyśleli, że mam do nich pretensje o osiągane wyniki. Nie – po prostu mamy taki system szkolenia. Jeżeli ktoś nie zrobi z tym porządku, to dalej będziemy tkwili w miejscu. Co rok będziemy powtarzać ten sam scenariusz i robić sobie nadzieje, które rzeczywistość brutalnie zweryfikuje.
Kiedy teraz spoglądasz na rezultaty osiągane przez polskich skoczków, to masz w głowie myśl – a nie mówiłem?
Oczywiście, że tak. Kiedy o tym mówiłem trzy-cztery lata temu, to wielu ludzi się łapało za głowy i twierdziło, że wygaduję głupoty. Teraz mamy efekt domina błędów, które zostały popełnione. Sukcesy osiągane przez Stocha, Żyłę i Kubackiego to była zasłona dymna przed problemami. To trzech skoczków, na których kręci się cała karuzela. Obserwowaliśmy w Zakopanem, co by było, gdybyśmy dziś ich nie mieli. A tam z wymienionej trójki skakał jeszcze Piotrek. Gdybyśmy odjęli również jego, to powrócimy do miejsca, w którym znajdowaliśmy się w 1997 roku. A może nawet gorzej, bo wtedy byli młodzi Małysz, Mateja czy Skupień, przed którymi były perspektywy. Natomiast dziś, jeżeli odejmiemy trzech doświadczonych zawodników, to zostaniemy z niczym. Nie mamy nic! Ani skoków, ani biegów, ani narciarstwa alpejskiego.
W kadrze kobiet w biegach narciarskich pracowała Justyna Kowalczyk. Też miała swoje zdanie i nie była lubiana w Polskim Związku Narciarskim. Osoba która na biegach zęby zjadła, ale miała charakter i wiedziała, że bez niego człowiek nie da rady nigdzie dojść. Była twarda, uparta i przez to niewygodna. Dziś pracuje w Polskim Związku Biathlonu. Jeżeli chcemy mieć wyniki w sporcie, to musimy zatrudniać odpowiednich ludzi na odpowiednich stanowiskach. W przeciwnym razie będziemy w kółko wałkować jeden temat, cieszyć się z tego, że mamy trzech zawodników w jednym sporcie, a w każdej innej dyscyplinie wyniki kuleją. Tymczasem my zaklinaliśmy rzeczywistość sukcesami trzech skoczków.
Na zakończenie, czego spodziewasz się po występie Polaków w Pekinie?
Ciężko mi powiedzieć. Na pewno życzę chłopakom jak najlepiej i mam nadzieję, że na igrzyskach w końcu się przebudzą. Bo oni przecież potrafią skakać. Po cichu liczę na to, że pozytywnie nas zaskoczą, bo turniej olimpijski czy mistrzostwa świata zawsze rządziły się swoimi prawami. W najbliższym konkursie w Titisee-Neustadt ich nie zobaczymy, co moim zdaniem jest dobrą decyzją. Zapewne przed igrzyskami pojadą do Willingen. Jeżeli tam udałoby się dobrze skakać, to może napędzić ich na igrzyskach. Pod tym względem skoki są specyficznym sportem. Kiedy wszystko wychodzi, dobre próby oddaje się niemal automatycznie. Ale czasem wystarczą jeden-dwa nieudane skoki, po których później ciężko wrócić do dobrych schematów. Z całego serca życzę im, abyśmy wszyscy wspólnie cieszyli się z ich występów. Zdarzały się już takie sezony, w których na początku było ciężko, po czym przychodziły mistrzostwa świata i robiliśmy na nich medal.
Tylko oby dobry wynik nie przypudrował problemów?
(śmiech) Właśnie! Ale nawet jeżeli medal miałby je przypudrować, to życzę im go z całego serca. Igrzyska są co cztery lata, to okazja do zapisania się w historii, a podejrzewam, że nie każdy z nich będzie sobie mógł pozwolić na występ na następnym turnieju olimpijskim. To moi koledzy, trzymam za nich kciuki i będę się cieszył, jeżeli uda im się coś wywalczyć.
ROZMAWIAŁ SZYMON SZCZEPANIK
Fot. Newspix.pl
Czytaj także:
Fajnie, ale kurwa słownik/język polski/trochę oczytania – „trzymany w konwenansach środowiska skoków” – co to ma niby znaczyć?
W mojej opinii, opartej na różnych punkach obserwacyjnych rzeczywistości, będącej przedmiotem dywagacji, uznaję ten tekst za działanie mocno nieroztropne oraz wysoce naganne.
Ocena zbiorcza elementów manipulowania w użytej przez autora tonacji jest wyrazem słabości, a nie środkiem przeciwdziałania czy ukierunkowania procesu według założeń statycznych. Wyimaginowane oczekiwania, zaaranżowane wabiki są na tym poziomie nie do przyjęcia. Nawet najmniejsza seria wykwalifikowanych i kalkulowanych przez autora wypowiedzi, wskazuje – o ironio – sferę koncentracji na etapie przypadku, nie mającej nic wspólnego z konstruktywną i rzeczową polemiką na argumenty merytoryczne.
Komentuj na harvard.xom lepiej…
Pierdolisz kocopoły ziomuś. Wiesz co to znaczy ?
To znaczy żebyś wypierdalał
pierdolisz
Chłopak mówi przekonująco, ale czy fakty które podaje, zostały sprawdzone?
A nie widzisz co się stało z zapleczem od czasów Horngachera? Nie on jeden to zarzucał – po prostu nie ma zawodników w kraju gdzie ten sport oglądalnością potrafi przebić piłkę
Co się stało? Wcześniej niby było lepiej?
Coś tam lepiej było, więcej zawodników w punktowało, były wygrywane kontynentale, fis cup, wysokie lokaty/medale MŚJ indywidualnie i drużynowo. Teraz jakby tego brak.
To są układy o których mówi się od dawna. W latach 90, do konca kariery Małysza brylowała mafia zakopańska, teraz jest żywiecka. Pracowałem tam ponad 20 lat,wiem jak to działa. Zwalanie na Horngachera ,mimo że jestem za Jankiem to głupota. To jak Adaś mu sie z Tajnerem wpierdalali kazdego by wkurwiło.
Jasne że było lepiej – za czasów Kruczka (nie dzięki niemu bynajmniej) mieliśmy rozbudowane mocno zaplecze i zdolne pokolenie juniorskie które wyrosło na sukcesach Małysza (Przez lata seryjne medale na Mistrzostwach Świata Juniorów). Od paru dobrych lat jeśli chodzi o juniorów stoimy bardzo słabo. Zdarzy się czasami pojedynczy utalentowany zawodnik i tyle . W Pucharach Kontynentalnych ta młodzież też skakała bardzo dobrze wtedy. Teraz ostatnim takim juniorem który juniorem już nie jest który naprawdę błyszczał na zapleczu jest Tomasz Pilch. Z aktualnych juniorów w miarę regularnie w Pucharze Kontynentalnym punktuje Jan Habdas który jednak nie robi tego w jakiś przekonujący sposób, na ogół to trzecia dziesiątka i przy tym na Puchar Świata jest ewidentnie za słaby na ten moment.
Za czasów Kruczka mieliśmy wielu wybitnych juniorów, ale Kruczek tak samo zablokował im dostęp do PŚ jak Horn, chyba że kogoś forował (plus notoryczne obwożenie Huli , który dopóki nie przyszedł Horn to nic nie skakał a już był starawy).. Kwintesencją było wyrzucenie wtedy młodego Murańki z Soczi co kosztowało nasz medal w drużynie (załamany Murańka w tym czasie wygrywał kontynentala, a do brązu wystarczyło aby nr 4 skakał na poziomie ok 25 miejsca w PŚ)
No i co juniorzy(9lub kadra B) dostawali takich trenerów jak Celej a niedawno Zidek. .
Pokolenie Byrt, G.Mietus ,nr 1 Muranka, Zniszczol, Biegun,Wolny i Leja było najwybitniejszym juniorskim pokoleniem w całej historii nie tylko polskich ale światowych skoków ,biorąc pod uwagę jego głębię.
Wszystkich zniszczono z tego złotego pokolenia.
Na szczęście drugą Finlandią nie bedzie bo megatalent Kacper Tomasiak i inni nie będą mieli zabetonowanego dostępu i dostaną chyba lepszych trenerów
Wtedy wpychano Kotów, Jakuba zwłaszcza, Miętusa, Kłuska ,który nigdy nawet 1 pkt. nie zdobył i Bachlede po znajomości, Kruczk to nawałka skoków.
Kadre B trenował niejaki Radek Żidek kumpel Małysza, który tam spalił zawodników i po niecałym roku został wyrzucony, bo wyniki b kadry były tragiczne i jedynie Wolny jakoś skakał. Tak samo było z Bachledą, gdzie Rajda skakał nawet ok i reszta dziewczyn, to wpie..olono Kruczka wbrew ich woli i żadna nawet nie punktuje.
Za kogo Kubacki wygrał TCS? Za kogo Żyła doszedł do czołówki? Kto odbudował Stocha i ten 2 razy TCS i K.K. wygrał? To jak Stefanowi mieszano, to materiał na osobny wpis.
A jakie mieliśmy zaplecze przed Horgacherem? A to przypadkiem nie on zrobił skoczków z Kubackiego, Żyły, Kota, nawet Huli? Nie on ich z tego zaplecza wyciągnął i wprowadził do bardzo dobrego lub co najmniej przyzwoitego skakania?
Praktycznie co roku były medale MŚJ. Co chwilę się ktoś pojawiał. Tych najlepszych młodych wymienił Ziobro. Co chwilę dochodziły talenty. Był choćby Zniszczoł czy Murańka, którzy się zatrzymali w rozwoju wtedy.
Jeśli zrobił to masz w wywiadzie wyjaśnione dlaczego to zrobił. A znasz jakiegoś Niemca który chciałby dobrze dla Polski?
Ciekawe kiedy niby przebił piłkę chyba za najlepszych lat Małysza czy Stocha
Kalsyczny Ziobro – chuja potrafi ale winni inni
Dokładnie to samo chciałem napisać… wręcz zajebistym sabotażem była cała praca Horngachera z naszymi skoczkami… widać to jak na dłoni po wynikach w obecnym, kurwa, sezonie :/ Nie schodzą wręcz z podium, kurwa jego mać ….. :/ :/
Potrafił wygrywac więc to chyba dużo
No akurat te jego tłumaczenia wydają się logiczne. Zwłaszcza jeśli rzeczywiście mówi to od lat i przewidywał kryzys, bo wiadomo że po fakcie każdy mądry – trzeba by poszukać jakichś starszych wywiadów. No i faktycznie Kowalczyk w PZN nie jest lubiana bo mówi co myśli.
ot, chociażby w grudniu 2020 walił w Horngachera
Oj wyjąłeś mi to z ust. Justyna wielka mistrzyni,zostałą potraktowana jak szmata. Gdzie musiałą z Norweżkami trenowac, bo jej trenera nie chciano dać i reszcie dziewczyn. Ona byłaby świetnym prezesem, nie to co ten cwel Tajner i Małysz dyzma.
Janek miał wielki talent przeżartuy przez układuy.
SToch był talentem, ma mądrą żonę, nie to co Żyła i dobrych rodziców, więc skakał
Kubacki był wpychany przez lata, lubił go Małysz,ale odpalił
Żyła odkryty przez lepistoe był juz na MŚ w 2007 roku, wszyscy wiedzieli że skacze dobrze, ale nawet jak skakał na miarę 2 dziesiatki (pamietacie koncowe czasy Małysza?) nie był nawet w kadrze i skakał za swoje. DOpiero Małysz sie za nim wstawił.
Kot, był wpychany jak jego brat nielot. Tyle ze talent miał, ale o 2017/2018 jeździł, przez znajomości i wypadł dopiero z łask jak sie jego ojciec z Tajnerem pożarł.
Tak samo było z Miętusami, Kłuskiem, Hulą, fajny chłopak,ale bez ojca by dawno wyleciał z kadry.
Ziobro przebił sie jak Żyła bez układów. Tyle że nie miał Malysza jak Pioter w rodzinie (tu akurat dobrze że Żyła szanse dostał) i był jak Wolny,piatym kołem u wozu. Niepokorny, kłotliwy, nie pasował do układanki, jak WOlny w 2019 roku, czy Stękała w 2021 roku i gdy miał słabszy moment został wyrzucony
Tak samo Kastelik,który sie Małyszowi postawił.
Stękała, Murańka ,Wolny sie pokajali to teraz mają. Stefanek jedno 27 miejsce i na IO jedzie;ddd
Znaczy się Małysz – szkodnik? Skoczek wielki, ale jako człowiek, członek PZN – kolesiostwo, układziki, sodóweczka, nietykalny przez wzgląd na przeszłość?
Na razie jest jak Boniek gdzieś w środku swej kadencji. Ego olbrzymie niczym Mount Everest,ale kolesiostwo też zaczyna być i to co raz większe, niesmak po wzięciu Huli jest ogromny, jeszcze w takim stylu. Mogli chociaż do Titisee-Neustadt zaczekać z tym wyborem. W PZN są coraz bezczelniejsi, a Tajner ma wyje..ane. Małysz jest mu szczerze wdzięczny i lojalny, robi za taką maskotkę, ale jako Dyrektor to tragedia Ziobro ma rację i przynajmniej zachował godność. Szkoda, że nie wypytano go jak w TVP Sport bardziej szczegółowo o Kruczka i jak w TVN Uwaga o Małysza. Szacun wielki że się stawia i nie odpuszcza. Połowa środowiska trzyma za niego kciuki..
Kolega widzę na sporą wiedzę na temat. Jesteś jakoś powiązany z tym narciarskim środowiskiem? Znasz kogoś z PZN osobiście?
Małysz i tajner do dymisji
Mówiłem o tym wielokrotnie jakim cwaniaczkiem jest Adaś, to nie bo świety Adam. TO jak negocjował z Horngacherem, jak traktował Kastelika, Murańkę, Stękałe, Ziobre to dopiero heca. Jego żoneczka Alexis to dopiero jest sztuka, wiem z autopsji.
To prawda że puściła się z Kruczkiem ?
Jakby puściła się z Kruczkiem to teraz by w nagrodę repre kobiet dostał? Raczej by trenował kadrę u-10 Korei południowej tak bardzo był na marginesie
Wiesz, to taka jakby to powiedzieć 'domina” w stylu baby z żywieczczyny, jak nie raz opierdoliła Małysza, to ten na baczność stawał. Tego nie wiem, ale z Kruczkiem, to była zwada, bo ten był zazdrosny o sukcesy Małysza. Zresztą pożarli się o metody treningowe, a ta plotka o romansie, to Krzysiek Miklas palnął w żartach raz, że mają trojkąt miłosny.
Chętnie przeczytam o Alexis co odwalała 😀
O chłopie. Wyobraź sobie Helene Paździochową, tylko w góralskiej wersji i nieco kulturalniejszą.
Babka w 2001 roku ledwo dukała , a w 2002 roku z Kwaśniewską „ą’ 'ę’ ,nawet współpracowała z nią w ramach tej fundacji 'Porozumienie bez barier’.
Nawet sobie fryzurę podobną robiła i mówiła , że są jak siostry xd. Małysz nie raz taki opierdol dostał, że zaraz forma rosła w górę. Babka jest niczym, żydowski bankier. Nawet była ta managerka Zniszczoła.
Ma łeb na karku do interesów i w przeciwieństwie do tej idiotki Justysi Żyły, chroni jak lwica prywatność. A imprezy po Zakopanem były ciekawe, zwłąszcza jak Adaś sobie chlapnąl, a pił baardzo mało, ale nawet kieliszka nie wolno było.
W sumie jedynie Tajner, Horngacherr i Hanu jako tako pilnowali dyscypliny, no bo jeździł Tonio, z Pochwałą i Bachledą, który podpijał w termosie z Mateją i Skupień, trzymający się zawsze z dala.
Raz Simon Ammann, co mieszkał wtedy w czasie zawodów u Krzyśka Murańki, żartował sobie trochę rubasznie, to jeden ,jedyny raz Adaś się mocno wkurwił, tak jak teraz.
Ech zakopiańskie spotkania, sztaby z Norwegii i Finlandii wódę zawsze przynosiły, z Ruskimi,Czechami też się piło. Był czasy.
Znam kogoś kto zna kogoś kto zna kogoś kto widział tańce na stole gdy Małysz latał po świecie na nartach 😀
No? Jak ich traktował?
Kastelika zrugał publicznie po upadku na MŚ Juniorów , że niszczy drużynę swoim zachowaniem, chłopak był niepokorny i lekko szalony, ale to w zasadzie dobiło go i zakończył karierę, podobno jest górnikiem. A zaczął go jechać, , bo Kastelikowi nie podobały się metody treningowe naszych szkoleniowców, a talentu miał więcej niż ten genialny ,wpychany wszędzie Pilch.
Murańka jak prosił w wywiadzie,żeby zadbać o kadrę B ( non stop wtedy mówiono,że jest przepaść infrastrukturalna w kadrze b), i jak jego ojciec zaczął się stawiać, to nagle „Klimek do szatni” i Murańka musiał wygrać parę razy w Kontynentalu i być na podium,żeby wrócić, mimo że miał lepszą formę od Kota wtedy.
Biegun,Stękała, Ziobro to była ekipa buntowników, którzy wylecieli z kadry. Murańka też byl z nimi, ale to łagodny chłopak,więc dążył do zgody.Jedynie jak nominacji na IO nie dostał, to zacząl odwalać z tym spaleniem nart i juz mu nie wybaczono.
Efekt był taki, że Stękała niczym piąte koło u wozu, nawet będą w szczytowej formie rok temu , do końca musiał walczyć o miejsce w drużynie. Biegun już formy po kontuzji nie zrobił, więc zakończył karierę, a Ziobro nadal walczy, mimo że już też nie jest skoczkiem.
Wypadł i w końcu Kot złask, jak stary Kot zacząl jechać doktora Pernitsha i Horngacherra, ale dopiero jak zaczął sie stawiać o warunki w kadrze B wypadł z łask, wraz z Maćkiem. Kot stary ma wku..a i nawet na 'Kanale Sportowym” mówił o tym ,że powie co nieco,ale boi się o kariere syna.
Stękała, Wolny cierpią zreszta do dziś. Bo o ile Jędrek nie ma formy, to Wolnemu znowu napluto w twarz. Każdy wie , że Kubie Krokiew nie leży, jak i Żyle, a Hula tylko tu umie skakać. Może i różnicy wielkiej nie będzie, ale tak jak to zrobiono po jednym 27 miejscu ! u siebie zabrać gościa, no naprawdę , wstyd.
Za Kruczka to nie było nikogo poza Stochem co by kiedyś nie wyleciał z kadry A. Szczytem jego ,,kompetencji” było wyrzucenie z kadry Zyły w 2009 czy 2010 . Tak fachowo ocenił wówczas potencjał jeszcze w miarę młodego zawodnika – ba nawet do B się nie załapał po tej degradacji.
A już u schyłkowego Kruczka to wypad dostali wszyscy ,,wykończeni” treningowo wieloletni pupile Kubacki, Kot, K.Mietus i Hula.
Kruczek cokolwiek podpasował tylko jednemu prowadzonemu przez siebie w całej historii zawodnikowi, miał mega farta że akurat temu. Poza nim wszyscy grubo poniżej potencjału z Hulą jako najlepszym probierzem (ten nauczył sie skakać dopiero,, na emeryturze” przy Hornie) i do tego tylko parę letnich wyskoków wtedy kiedy nie trzeba.
O Żyle to wspomniałem, że chłop skakał bez znajomości i uwalony został właśnie przez Kruczka i gdyby nie to, że w tym czasie skakał na poziomie 2 dziesiątki , a wtedy to było coś i tylko Stoch i Małysz byli lepsi, oraz jego była żona była z rodziny i Adaś się wstawił,podzieliłby los Janka, tyle że no.. Piotrek urazu nie chowa i nie jest tak bystry.
Tu trzeba po Doleżalu brać jakieś potężne nazwisko z sukcesami, które rozwinie i doprowadzi zawodników typu Wąsek, Wolny czy Stękała do światowej czołówki, bo Doleżal położył nam sezon i nie wie co się dzieje.
Brać jakiegoś Schustera, Kojonkoskiego czy kto tam jest wolny. Waży się przyszłość polskich skoków i nie ma miejsca na oszczędzanie. Inwestycja w trenera to inwestycja w przyszłe zarobki dla związku.
Kojonkowski bylby chyba najlepszą opcją. Nie dość ze dobry trener, to jeszcze psycholog. Wyciągał z dołka Finów czy Norwegów.
Mika to genialny psycholog. Pettersen , Romoren w 2002 roku na poczatku nawet nie kwalifikowali sie, tak samo Bysteol. Ingebrigtsen przepadł,. Ljokeysoey 2,, 3 dziesiatka. Przejal kadre i w 2002 roku juz 1 trymuf Pettersen, potem Ljokeyseya, który za rok 7 razy wygrał. Tak samo z Finalndią było. Przejął akdrę, skakał dobrze tylko Ahonen, Soininen jeszcze, a potem Hautameki Matti, Lindstroem, Kantee, Jusilainen, Nieminen zaczeli skakać dobrze.
Pytanie czy Kojonkowski byłby w stanie cokolwiek poskładać. Był do wzięcie Hornsuch który Ammana po raz wtóry wyciąga z dołu. Schuster wrócił do Stams. Moim zdaniem coś się stało z przygotowaniem motorycznym u naszych bo przejście na progu mają bardzo kwadratowe. Pytanie czy nie Pernitsch coś nie odwala i czy nie dostaje dwóch pensji bo to że dostaje więcej od Dolezala to fakt potwierdzony przez Polo Tajnera i Adama Małysza. A podobno Horngacher chciał zabrać go do siebie.
Kryzys zaczął się tak naprawdę w zeszłym sezonie gdzie podczas weekendów nasi pierwszy konkurs mieli mocny a w drugim gasneli i wynik był sporo słabszy. To tam należy upatrywać się genezy problemu.
W IO 2002 Norwegi a przegrała w drużynówce z Koreą.
potem Mika ich wyciągnął ,ale to bylo dawno…. Skoki zanotowały kilka mega rewolucji od jego odejścia z NOR.
i on tez miał też swoje ,,odchyły”, ile lat on sekował biednego Bardala, który na lata został zesłany do kontynentala….
Do Kontynetnala zesłał Bardala, bo byli lepsi. Bardal dostawał czasem szanse, ale on podobnie jak Bystoel( obaj byli w kadrze przed Kojonkoskim,ale dopiero później forma ich wystrzeliła), nie był w formie.
Norwegia miała wtedy Ljokoeyseya, Pettersena,Romorena, Ingebrigtsena, wspomnianego Bystoela, Stensruda, nawet Morten Solem skakał lepiej. Bardal i Donem , zwłaszcza ten drugi nie wykorzystali szansy, a był jeszcze Hansen, potem doszli Hilde i Jacobsen. Konkurencja była kosmiczna.
W 2002 roku Norwegia nie znaczyła nic. Jedynie Roar skakał nie najgorzej, Potem nagle wyskoczył Petersen wyśmiewany za styl,ktory ledwo kwalifikacje przechodził, Romoren , w którego wierzono,ale nikt nie sądził że w Bishofschofen wygra, Ingerbigtsen odrodził się przed Val di Fiemme, potem cała reszta,
Mika już tchnął ducha gdy trenował Austrię. Widhoelzl wskoczył do światowej czołówki, odrodził się Hoellwarth, Horngacherr wrócili na dobre tory. Nawet Goldberger jedynie zrobił regres , bo trenował po za kadrą .
Finlandia? Ahonen się tylko liczył. Potem zaraz do formy wrócił Soininen, Kantee sie rozwinął, Jusilainen po latach bycia przecietniakiem stał się czołowym skoczkiem. Bracia Hautameki, zwłaszcza Matti. Odrodził się Nieminen, pojawili się młodzi jak Lindstroem .
Gość jest geniuszem, tyle mogę powiedzieć. Polsce brakuje psychologa, a on jest kozakiem w tej dziedzinie.
Może Probierz, Nawałka, albo Cm711?
Mariusz Rumak jest wolny
O kurwa, jaki żal.pl. Horngacher co prawda nie pracuje z kadrą od prawie 3 lat, za swojej kadencji najebał medali jak nikt inny przed nim i po nim, no ale panie kochany, kto jest winien obecnych wyników? No kto? Tajner może? Albo Małysz? Doleżal ewentualnie? A skąd! Panie, no wiadomo że to łon, ten zagraniczny pasożyt Austriak jeden! A wiadomo że jak Austriak to prawie Niemiec, a jak Niemiec to niszczyciel! Ja, słynny skoczek Ziobro wam to mówię!
Nazwisko jak widać zobowiązuje.
Co on pierdoli? Teraz widać, że za Horngachera to było dobrze. Zmienił się trener i polskie skoki przestały istnieć. A Ziobro jak widać się skupił na kontrowersyjnych wypowiedziach, bo skakać już od dawna nie umie
Trochę racji ma. Horngacher to jest mega trener i grupę którą miał pod ręką doprowadził do życiowej formy – Stoch, Kot, Kubacki, Żyła Hula i Wolny. Pięciu z nich było w zaawansowanym wieku dla skoczka już jak przychodził Horngacher. Natomiast zaplecze się posypało totalnie.
chłop ma rację. Wydaje się wariatem, bo ludzie już tak mają że jak ktoś idzie pod prąd a nie wygrał wszystkiego co się da to go nie będą traktować poważnie. Niemniej wszytstko co powiedział to czysta prawda i dostrzeżenie tego ludziom nie przyjdzie przed emerytura Stocha
Jaka znowu prawda? Horngacher z miejsca odpalił większość tych młodych „nadziei”, bo po prostu widział że to beztalencia i nie mają szans na jakieś większe sukcesy, więc po co miał się z nimi użerać. Co zresztą doskonale potwierdza się obecnie, kiedy to od blisko 3 lat Horngachera nie ma, a młodzi nadal są tak samo chujowi (tyle że już nie są młodzi, taki Murańka ma 27 lat).
Wiadomo, sportowcy potrafią odpalić w różnym wieku (patrz Kubacki), ale pierdolenie że mistrzowie/medaliści juniorscy to beztalencia to jest kurwa farmazon jakich mało. Zresztą Ziobro miał już sukcesy w seniorskim PŚ więc tym bardziej widać że nie został dobrze poprowadzony. Pewnie nie dojeżdżała głowa, ale fachowy sztab powinien go potrafić „ułożyć”.
Pamiętam jak na ZDF i innych niemieckich telewizjach w tych sezonach kiedy pojawili się Ziobro i Biegun mówili że Polacy obecnie najlepiej szkolą i mają największe talenty. Ale oczywiście taki 'Jak tu pięknie’ wie najlepiej że to były beztalencia i chuj
Nie wiem co wy koledzy bierzecie, ale Ziobrę od kadry A to odstawił Kruczek w swoim ostatnim sezonie 2015/2016, a „pojawił” to się on w 2013, kiedy o Horngacherze w Polsce jeszcze nikt nawet nie śnił. Przypominam, Horngacher był tu 3 lata później. Nie tydzień, ani nie miesiąc, tylko 3 lata. I w swoim pierwszym sezonie Ziobrę jak najbardziej wystawiał, w aż 19 konkursach PŚ, gdzie w ostatnich 8 talent Ziobro dwa razy wszedł do trzydziestki (był 28. i 30.). Potem przestał, ciekawe czemu.
Z kolei Biegun podobnie „pojawił się” w 2013 (nadal te same 3 lata przed Horngacherem, wciąż czasy Kruczka), przy czym to pojawienie się oznaczało 35. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. W sezonie 2014/2015 talent Biegun jest już w PŚ nieklasyfikowany, bo odstawił go… Kruczek.
Ale jasna sprawa, to Horngacher ich zniszczył. Ależ wy jesteście śmieszni 😀
Nie no, ja nie mówię że to tylko wina Horngachera. Generalnie całego sztabu kadry, za jego i za poprzedniej kadencji. Natomiast to co gada Ziobro że Horngacher skupił się na powiedzmy 5 skoczkach a resztę olał MOŻE mieć sens w kontekście tego jak się rozwinęła reszta. No i bez przesady, na pewno ta reszta to nie były same beztalencia. Peace
Beztalencia to zdecydowanie nie, ale patrząc na wyniki poszczególnych zawodników z czasów gdy trenował Horngacher, to wychodzi na to, że to betonowanie kadry przez Austriaka polegało na braniu na zawody skoczków, którzy byli aktualnie w najlepszej formie. To dosyć dziwny zarzut wobec trenera kadry A.
wW pierszym roku pracy Horna w kadrze a miał Murańke i Stękałe. I po jego treningach osiągnęli oni wtedy swoje absolutne dno.
Potem samymi powołaniami sekował głównie Ziobrę, który wyrózniał sie w kadrze b. Zamiast niego (lub jakiegoś talentu jak Murańka) do kadry A wziął starego K.Mietusa, pomimo tego, ze nie potrafił zdobyć żadnego punktu w …kontynentalu
Wolny,Biegun,Ziobro,Stękała,Murańka,Zniszczoł, Łukasz Rutkowski wcześniej, czy jego brat Mateusz to były talenty czystej wody. Wystarczyło tylko lekko podszlifować technike i mocno głowę,ale oczywiście wpychano niemoty typu Jakub Kot, Miętusowie, czy Bartłomiej Kłusek. Tam są takie układy, że nie da się z tym nic zrobić.
Jesteś pizda, a nie skoczek.
Nie zgadzam sie. Janek to trudny charakter i nie chciał zejść niżej. Miał jeden świetny sezon to nie oznacza że talent zmarnowany
Talent duży jak Żyła, nieoc brakowało dynamiki,ale technike miał. Wygrać potrafił zawody PŚ, 8 miejsce na MS, potem marudził fakt, ale to jak wypychano go z kadry to też wiele mówi. Żyła mimo że był obok Stocha i Małysza w ostatnim sezonie jego startow 3 Polakiem, nie był w kadrze i skakał za swoje a była naprawdę wtedy kicha, bo oprócz Małysza i dobrego STocha, tylko on punktował,Dopiero potem wcielono go do kadry, bo nie było wyjścia, a pchano taka miernotę jak Miętus, czy Bachleda, który na Vikersunbakken skakał 102 metry, co dosadnie podsumował rudziński.
Janek później odwalał, ale szacun,że jako jedyny nie dał sie zgnoic. Wolny był swego czasu 4 Polakiem, regularnie w 1 dziesiatce bywał, zwłaszcza w lotach, ale musiał jeździć Kot i wręcz zrugano Horngachera że na niego stawia, bo przecież w reklamie milki był Kot, a nie Wolny.
Stękała skakał już dobrze za Kruczka, ale po małej kontuzji i obniżce formy, jechano z nim jak z psem, tak samo z Biegunem był, który w przeciwienstwie do Ziobry wygrał fartem,ale też talent miał.
Biegun kariere skonczył, a Stękała mimo że dosyc szybko w Kontynetalu skakał dobrze, to musiał sie kaajć i zasuwał w karczmie góralskiej jako kelner.
Miętus też sie stoczył tak , a mimo to do kadry był brany.
Adaś Małysz , jak i Tajner i Iza 'Alexis’ Małysz, to nie są święci ludzie.
Jak potraktowano Kastelika, który narzekał, jak dzisiaj sie okazało słusznie na sztab Doleżala, wtedy pracujacego przy kadrze B i na niejakiego Zidka? Małysz go zrugał publicznie i chłopak zakonczył kariere, bo wielki Małysz go zrugał.
Jak było z Murańka, któremu kadra B nie pasowała, chociaż to przez swojego ojca głównie cierpi,”Klimek do szatni już”.
Taki obraz skoków. Niemcy ,nielicząc Wellingera maja samych wyrobników, Eisenbichler, Paschke, to były nieloty, Freund tak samo za młodu,. a ggdzie są onie?
Gdzie jest Wolny Mistrz Świata Junirów, Muranka i Zniszczoł srebrni medaliści? Jak skacze Stękała? Gdzie jest Maciek Kot? No właśnie.
Były wyniki? Były. Widocznie nie było z czego lepić, więc najłatwiej za taki stan rzeczy obwinić zagranicznego szkoleniowca, a ja się pytam po co działa PZN i co robili Tajner oraz Małysz przez te wszystkie lata? Kogo znaleźli? Szkolenie się poprawiło?
Apolloniusz
Wyniki osiągane przez skoczków za Horngachera sprawiają, że nazywanie jego pracy sabotażem jest niemądre.
Warto zauważyć, że to właśnie za kadencji Austriaka, chyba po raz pierwszy w historii, mieliśmy nie jednego, ale kilku skoczków w światowej czołówce, a to z kolei już kwalifikuje słowa Ziobry do miana bardzo niemądrych.
Oczywiście nie znaczy to, że kłamstwem jest, że Horngacher nieszczególnie się przejmował zawodnikami spoza kadry A, ale to już raczej kamyczek do ogródka PZN.
Ziobro mówi, że Horngacher rozwalił całe zaplecze. A jak to zrobił? Zabronił im trenować? Wiązał im ze sobą narty? Rozpuszczał nocami śnieg? Jeśli kadra B miała jakieś kłopoty organizacyjne, czy szkoleniowe, to z powodu Austriaka, czy może jednak warto zapytać o to Tajnera? A może jednak z Ziobry wylewa się żal, że w pewnym momencie Stefan go od kadry odsunął i nie udało się wrócić? Wszak początkowo Jan był jej raczej stałym punktem, a potem coś się zepsuło.
Zarzut, że Horngacher zamknął się na kilku zawodników, tylko z nimi robił wyniki, a resztę olał jest tak idiotyczny, że brakuje skali, ale jednak postaram się polemizować. Pamiętacie z iloma zawodnikami wyniki robili poprzedni trenerzy kadry, że wymienię tych, których pamiętam: Mikeska, Tajner, Kuttin, Lepistoe, Kruczek?
A skąd, jak nie z zaplecza Austriak wziął Żyłę, Kubackiego, Hulę, Kota, czy nawet Ziobrę? Przecież wchodząc do kadry miał na wysokim poziomie tylko Stocha. Facet zbudował w końcu ekipę, która szła łeb w łeb z najlepszymi w konkursach drużynowych, a teraz mówi się o nim, że niszczył zaplecze polskich skoków… Bareja!
Przecież oni wszyscy już u Kruczka byli wiodącymi nazwiskami w kadrze A, więc tutaj Horngacher niczego nowego (czyt. nazwiska) nie wymyślił. Znalazł za to sposób na reprezentację, rozkręcił wyniki do maksa, bo nawet Stoch w sezonie 15/16 skakał słabo jak na jego możliwości (jedynie Hula z Kubackim zaliczyli wtedy względnie solidny rok).
2015/2016 to czasy Kruczka. Ostatni sezon.
To akurat pasuje do tezy Ziobry. Horngacher wziął 5 najstarszych w kadrze + Wolnego i zabetonował skład. Teraz jak jest w Niemczech, to Polacy nie stanowią już dla niego konkurencji.
Stękałę też wtedy odpalił.
Na pewno wiarygodniejszym źródłem i wartym do posłuchania jest chłopak, który był w kadrze i wszystko od środka widział niż znawcy sprzed monitora, którzy tutaj wypisują. Janek nie gryzł się w jezyk bo jest uniezależniony finansowo, od tej bandy z PZN. Nikt Hornhgacherowi nie odmawia sukcesów, które osiągnął z kadrą. Fakt jest jednak taki, że zaplecze jest totalnie rozwalone i to od kilku lat. Niech ktoś przypomni, kto poza naszą wspaniałą trójką i poza odkurzonym w zeszłym sezonie Stękałą ostatni raz stanął na podium PŚ? Gdzie są te wszystkie super talenty, Murańki, Zniszczoły itd? Wystarczy popatrzeć na takich Słoweńców czy Austriaków. Co roku jakieś nowe nazwiska się pojawiaja i bez problemu wskakują do 10 PŚ. A u nas? Zaniedbanie zaplecza to mało powiedziane.
Ale zaplecze jest rozwalone nie dlatego, że głównym trenerem był zły pan Horngacher (co w swoim wywiadzie opowiada były skoczek Ziobro), bo zadaniem Horngachera raczej nie było wynajdowanie talentów i rozwijanie ich zdolności, tylko raczej dlatego że szkoleniem młodzieży zajmują się różni miejscowi szpece, których zatrudnia się tu i ówdzie „za zasługi”. A czy oni mają w ogóle jakieś kompetencje szkoleniowe? Nie wiem, ale podejrzewam że takie same, jakie w ostatnich latach są wyniki tejże młodzieży, czyli…
Na MŚ juniorów 2020 drużyna zajęła miejsce 9 i nie weszła do drugiej serii, indywidualnie Pilch był 9. a reszta w trzeciej dziesiątce (w 2021 nasi nie startowali bo ich zamknięto na kwarantannie).
Z kolei kadrę B niezmiennie od 2018 szkoli Maciusiak. Jak on ich tam szkoli to jego sprawa, ale raczej też Horngacher niewiele ma z tym wspólnego, bo od 2019 nie ma go w Polsce.
Zaplecze rozwalił w 2017 roku Małysz, gdy zwolnił Mateje i zatrudnił Zidka. Ten po roku wyleciał i od tamtej pory non stop albo Maciusiak, albo Sobczyk biorą sie za trenowanie.
Czy Austriak był szkoleniowcem kadry „B”? Czy do jego kompetencji należało znajdowanie nowych talentów? Czy może raczej było to zadanie PZN?
Skoro według Ciebie winny jest Stefan to powiedz mi, za co trenerzy kadry „B” i „C” brali pieniądze? Za co kasę kosili Tajer i Małysz? Tylko i wyłącznie za świecenie gębami w telewizjach?
Jak można zwalać winę za brak systemu na trenera kadry „A”? Po co działa PZN? Po co funkcjonują „trenerzy” juniorów i innych grup? Za co oni pobierają wypłaty?
Zaplecze rozwalone? Jak się zatrudnia byłych skoczków, którzy w poważnym sporcie nie osiągnęli niczego jako trenerów to czego innego się spodziewać? Maciusiak, Sobczyk? To mają być poważne nazwiska? Ten pierwszy niby „odkrył” Stękałę, który miał dwa sezony na poziomie PŚ, a teraz zdobył mniej punktów, niż turecki wynalazek Ipcioglu. PZN to folwark Tajnera, który zatrudnia w sztabach całą masę emerytowanych buloklepów, a potem wchodzi Ziobro i mówi, że to wina Horngachera, którego od trzech sezonów nie ma w Polsce. Co za cyrk.
Takim tokiem rozumowania to Kojonkoski czy Stöckl nigdy nie powinni zostać trenerami.
Kojonkoski przynajmniej miał wyniki w Top 15 PŚ jako skoczek. Ile punktów PŚ zdobyli Sobczyk i Maciusiak jako czynni zawodnicy? Austriacka szkoła trenerska w Stams jest najlepsza w całej Europie w kwestii skoków, w Polsce się takiej nie doczekamy za 100 lat.
A może przeczytaj jeszcze raz ten wywiad i pobaw się w szukanie kogo jeszcze obwinia Ziobro oprócz Horngahera. Bo ja tam jeszcze coś znalazłem. Zobaczymy czy i ty też będziesz miał takie szczęście.
Po drugie to taki Kojonkoski też niczego nie osiągnął jako zawodnik, a trenerem był chyba dobrym.
Loew, Klopp, Mourinho jako piłkarze gówno osiągnęli.
Pat Riley, Mike Krzyżewski gówno osiągnęli jako koszykarze.
Matusiński nie był dobrym lekkoatletą.
Papa Stamm nic nie osiągnął jako bokser.
Mam jeszcze wymieniać?
Skoki narciarskie uprawia na poważnie 8-9 krajów na świecie, a ty podajesz przykłady sportów globalnych jak piłka nożna, czy lekkoatletyka. Ale spokojnie, Maciusiak i Sobczyk pewnie dostaną swoją szansę jako trenerzy kadry „A” po wywaleniu Doleżala, więc będziesz mógł liczyć ile złotych medali oni zdobędą na swoje konto.
Zachowując proporcję, to przecież niczym w naszej kochanej piłce nożnej – takie słowa wciąż można traktować uniwersalnie, choćby:
” Ludziom, którzy znajdują się na szczytach tego systemu wydaje się, że wiedzą wszystko najlepiej. Prawda jest taka, że wielu ludzi, którzy nie są wysoko postawieni w związkowych strukturach, ma sto razy większe pojęcie o skokach niż ci, którzy są twarzami tej dyscypliny i reprezentują nas w roli trenerów lub działaczy. Tak w Polsce jest od wielu lat i dlatego też jest tak, jak już wspominałem. Suma złych decyzji nie może ostatecznie doprowadzić do sukcesu. ”
Właśnie przez niekompetentne osoby decyzyjne, oraz niedopuszczanie tych kompetentnych choćby do samej branży – po to, aby swoje predyspozycje i umiejętności okrasili doświadczeniem i pomogli podnieść poziom, osiągnąć sukces 🙂 ja akurat nawiązuję do piłki nożnej, bo na tej dyscyplinie się znam… ale zarazem tego, że skoro tam jest identycznie, pomimo aż tylu zawodników, tylu klubów, takich funduszy i tak wielu ludzi w to zamieszanych – to co się dziwić, że taka żenada jest w dyscyplinach mniej popularnych (światowo) i/lub mniej rozwiniętych? Osobiście nie zdziwiłoby mnie tak mocno, że w branży, w której nie ma kasy nie są dopuszczani kumaci ludzie, skoro jedyne kilka stołków „muszą” zajmować osoby po kontaktach. Dziwne tylko, że aż tyle takich stołków udało się zapełnić w hermetycznym piłkarskim otoczeniu.
Układy. Miało byc tak , Stoch skacze dobrze, Żyła ok,Kubacki też, jakoś to będzie. Pójdzie zły Austriak,mamy 2 kadry! Taa. Czyli po polsku trochę dobrze, jak za Nawałki i jakoś będzie, a tu się przymaskuje , a tu dziennikarzyny powiedzą ze dobrze jest.
Gdybyś wiedział jak ja,który 22 lata tam pracował, co sie tam dzieje, to byś PZPN kochał
Być może masz rację, nie neguję – ale też nie ma co się licytować gdzie jest gorzej i nie ma powodów przypuszczać czy faktycznie bym kochał PZPN 🙂 branża piłkarska jest na tyle fajna, że pomimo wykształcenia, stworzenia innowacyjnego projektu i stażu, kluby przerasta możliwość zatrudnienia na warunkach typu 20zł / godz pracy, a mówię o sytuacji która łącznie trwa poniekąd od 5,5 roku.
Może gdybym przepracował 22 lata w niezdrowym środowisku, pełnym mało kompetentnych osób, to też miałbym inne spojrzenie… ale z drugiej strony miałbym poczucie, że jednak te 22 lata pracowałem, prawda? Nie mam żadnych powodów do kochania, czy to PZPN, klubów, czy osób nimi zarządzających, skoro wszystkie dotychczasowe decyzje i wysiłek od 5,5 roku nie dały zatrudnienia choćby na 22 dni. Tak, tu też są układy-układziki, a że piłkarzy w samej Polsce są dziesiątki tysięcy i kolejni, którzy czekają w kolejce (+ inne osoby z tego środowiska)…to wierz mi, tych układów jest więcej bo konkurencja jest wielokrotnie wyższa – z całym szacunkiem skoki narciarskie, to sport sezonowy i również dlatego zawodowo uprawia go zdecydowanie mniej osób, pewnie mniej niż wynosi 1% piłkarzy.
Nie ma tu niczyjej winy, po prostu dyscypliny są inne – są w nich zupełnie inne warunki, pieniądze, zupełnie inna również konkurencja z perspektywy zagranicznych rywali. Dlatego myślę, że tak jak napisałem – fragment o zatrudnianiu (nie)właściwych ludzi jest na tyle uniwersalny, że pasuje też do piłki kopanej 🙂 22 lata nie pracuję, ale też miałbym sporo do opowiadania
Kocham skoki i byłem nieco jak te kobiety,które liczą , że mąż przestanie pić. Janka Szturca zawsze będę szanował i Piotrka Fijasa. Do tego poznałem Lepistoe, nawet z jego synem Kalle niedawno pisałem . Szło ku dobremu, ale układy , no nie ma rady. Jak już Kota odpalili, to szykuje się nowa dynastia, a Małyszowa nie popuści.
Trener kadry „A” jest od wyników i Stefa z tego zadania wywiązał się znakomicie. Tytułów w chuj za jego kadencji. Czy to indywidualnie czy drużynowo.
Trenerzy kadry „B” oraz młodszych roczników nie dostarczali i nadal nie dostarczają odpowiednich zawodników, więc jak faken można za taki stan rzeczy oskarżać trenera kadry „A”.
To jest tak jak w piłce. Trener klubowy czy roczników u17, u19 itp. widzi kogoś perspektywicznego to szepnie selekcjonerowi, że może chłopaka X warto sprawdzić, a wam się wydaje, że Stefan sam miał szukać następców? Ja pierdole, co za dzbany z was.
A zioberek to typowy jełop. Kilka konkursów mu wyszło, potem spadł z formą, poszedł w odstawkę i próbuje się na Stefanie odegrać. Miałby wyniki to, by jeździł, ale byli inni w formie chociażby Stefan Hula, więc zioberek pretensje może mieć do siebie. Rozbeczana ciapa.
Co on pierdoli jaka wina Horngachera, co on był prezesem związku, szefem szkolenia, trenerem kadry b? Nie on był trenerem kadry A i kręcił z nią wyniki, których nigdy nie mieliśmy i do których nawet się nie zbliżymy. Gdzie przed Horngacherem był Kubacki czy Żyła? I gdzie są po Horgacherze? Proste.
A gdzie obarczanie winą wiecznego trenera Maciuka, związku i szefów szkolenia?
Horngacher to najlepsze co się przydarzyło naszym skokom od czasów Małysza. Kto by kiedyś w ogóle marzył o wygranej w Pucharze Narodów, a Stefan tego dokonał.
I jeszcze ta obrona Kruczka, że wtedy zaplecze było lepsze… Dżizas co mnie obchodzi czy Miętus był wtedy w kontynentalu 30 czy 10 albo ile razy Zniszczoł wygrał jakiś konkurs. Młodzi byli od lat źle kierowani i niedługo będzie widać tego efekty (jeżeli nie już). Problemy są strukturalne i kilka lat trenowania kadry A przez Horngachera ma tutaj charakter marginalny.
Polska kadrę B dorżnał i juniorów kumpel Małysza Radek Żidek, który po roku w 2018 został wręcz wywalony ze stanowiska.
To że kadra B funkcjonowała dobrze, to była zasługa Roberta Mateji i Maciusiaka. Tak samo było z KRUCZKIEM, o czym wspomniał ZIobro w TVP, gdzie robote odwalał Fijas
Słowo przeciw słowu.
Jedno jest pewne. Polskie skoki narciarskie przeżywają poważny kryzys. Zwalać na trenera kadry to spore przekłamanie.
Kto kieruje związkiem? Nijaki Tajner.
Kto jest dyrektorem sportowym kadry skoczków? Szanowny pan Małysz.
A kto jest szefem szkolenia związku, odpowiedzialnym za politykę szkoleniową wszystkich grup wiekowych?. ????
Bo my nie mamy zaplecza. Dzieci się garną, są skocznie, jest bardzo dużo pieniędzy a wyników nie ma.
Czy nie czas kopnąć w dupę pana Tajnera, niech idzie do tańca z gwiazdami i zabierze ze sobą swoją bandę klakierów i lizusów.
Bo w PZN istnieją tylko lizusy prezesa.
O chłopie, tam rządzą klany, po latach gnojenia Małysza i Szturca przez zakopiańskich baronów, nastąpiła zmiana władzy i rządzą teraz Wiślanie. Niczym się nie różnią.
Ostatnio tu pisałem i dosyc dużo plusów dostałem o układach w PZN.Wiedziałem że dacie Janka niedługo. Powiem tak,oprócz sprawy z Horngacherem Ziobro ma rację. Pracowałem w skokach w pewnym klubie w latach 1994-2018 i wiem jakie to są układy. S
Smutne że Małysz stał się tym z kim walczył lata. To jak latami mimo sukcesów w 90 latach małych ( 3 x zawody pucharu świata), był gnojony jak pies i na piedestale był wożony Wojtuś SKupień, największy lizodup, wręcz stereotyp zazdrosnego Polaka.
Mateja podobnie miał z górki, ale to ze względu na jego prosty styl bycia. Fajny chłopek.
W latach 90 najbardziej promowany był niejaki Krystian Długopolski, wszyscy wiedzieli, żę nie ma talentu za grosz. Chłop w karierze 2 razy(!) przez ponad 10 lat startów zdobył punkty PŚ.
Wiecie czemu? A no ze względu na pewnego Kazimierza Długopolskiego.
On i Kruczek, który był niewiele lepszy, zawsze znajdowali miejsce w kadrze, chociażby kosztem Rafała Śliża, który dostał szansę dopiero za Kuttina. Rafał wtedy był już w tragicznej formie i było za późno, a za swój niewyparzony język płacił słono.
Wracając do Krystianka, to dopiero Tajner co wkurzyło ojca na tyle, że „dziwnie ” niskie noty dawał Małyszowi ( jest to sędzia licencjonowany FIS), po tym zdarzeniu.
Krystianka zastąpił inny pupil , Tonio Tajner. Ten , który dzisiaj jest synonimem nielota, zdobył punkty uwaga 5 razy xd. Podobnie było z jego kuzynem Wojciechem. Tajner miał dlugo na pieńku z Długopolskim seniorem , który gdy odszedł Apolo, załatwił Krystiankowi kolejne starty i ten skakał w PŚ w sezonie 2005/2006 odpadając 6 razy z rzędu w kwalifikacjach xd.
Tego typu wpychanych beztelantów było wiele. Mateusz Wantulok, Wojciech Topór, „wielki kombinator’ Paweł Słowiok, którego wożono najpierw po Kontynentalu , a potem jako kombinatora, Dawid Kowal, o którym na „weszło” wspomniał niejako Maciek Kot, że był wyniosły, co jest faktem. Typ miał talentu jak kot napłakał,ale ze wzgledu na starego był pchany wszędzie. Do tego był to największy ch..j i jak wypowiadał się o Rutkowskich , świadczyło o kompleksach.
Zreszta Mati abstrahując od picia, miał pod górkę, bo jak to tak, bez koneksji MŚ Juniorów
Historii było dużo. Małysz jako podopieczny tego „złego’ Szturca, gnojonego jak psa, wręcz był z tej kadry wypychany. Teraz stał sie częścią kliki. Przekleje swój stary komentarz .
Liczę że stary Kot się wku.wi i powie co nieco. Od dawna mówię, że to pachołek zasranego Tajnera.
Zniszczył swoim wpisem kariere Kastelika , który skarżył się i slusznię na trenerów i sprzęt
Dodam też że każdy kto mieszka w Wiśle wie kim jest 'Alexis’ Izabela Małysz i jak duży ma wpływ. Stoch nawiasem też go nie trawi i dawno by to je..nął gdyby nie żona.
Ale gdzie był forowany Skupień względem Małysza? Od kiedy Małysz odpalil w 1994 to załatwili mu w grudniu starty w PŚ (począwszy od Planicy) i po super debiucie w TCS z miejsca stał się liderem kadry. Wcześniej trenował głownie kombinację i jako skoczek ustępował nieco starszemu Skupieniowi o kilka klas. Na początku 1994 tj. jak skoncentrował sie na skokach było dla niego jeszcze za wcześnie na debiut PŚ i na Lillehammer (najlepsze miejsce w COC 17, w mistrz świata juniorów dopiero 46)
To Skupien był ewidentnie wiele lat sekowany i odstawiany od 2003 az do końca długiej kariery. Gdyby go nie pominieto w składzie na MŚ w Sapporo w 2007 (kiedy miał formę na wygrywanie kontynentali) to zapewne mielibyśmy wtedy pierwszy medal w drużynie
a w tym COC co był 17 to wygrał Skupień, a dziewiąty był rok młodszy od Małysza Aleksander Bojda
Chłopie Małysz był wtedy nastoletnim brylantem. Miał taki power i zawziętość w locie, że gdyby tylko miał lepsze warunki, od zaraz by Skupnia zjadł. Zresztą w 1996 roku już wygrał zawody P.Ś, Skupień miał gorszą karierę od Matei, 3 razy bodajże w 10 , jedno 6 miejsce w Iron Mountain.
Skupień po 2002 roku to już była parodia, ale mimo to zawsze był brany do kadry. Zwłaszcza jak odszedł Tajner, mimo że wtedy już byli lepsi. To że Wojtka brano do kadry to efekt tego, że tylko Małysz i Mateja byli lepsi i skakał przyzwoicie. Potem wielce obrażał się i dąsał , bo go nie brano do kadry. Ale za co?
Wygrał raz w Sapporo miał lekką w zwyżkę formy, a potem? W Zakopanem fail, potem jeszcze go dowołano do Willingen i co?
Małysza chciano wysłać na IO w Lillehammer . W MP zająl 2 i 1 miejsce i wszyscy łącznie z Fortuną byli zachwyceni, że mimo halnego jak ten chłopak bryluje, Staszek Ustupski śmiał się , że może tylko klaskać, bo mu piwa nie może postawić. Nie wzięto go głównie dlatego, że był to chłopak Szturca, a Zakopiańskie asy trenerskie i persony jak Nadarkiewicz uważały ,że talent to średni .
Poziom między Kontynentalem, a PŚ to przepaść.
Ja bym małego Małysza puścił do Lillehammer po doświadczenie razem ze Skupieniem (moze zamaist trenera do którego sie ten drugi i tak sie nie odzywał). Ale obiektywnych podstaw do tego nie było żadnych. W tych MP to mógł dostac wiatr jak Ruda czy Pilch na swoich najlepszych MP., a Skupień pewnie trafił na błąd. Przed nimi Małysz był najwyżej w COC był 48, a zaraz po tych MP pojechał na poprzedzajace IO wspomniane MŚJ gdzie był 46 (Skupien był 16, R.Zygmuntowicz 29), a Małysza pokonali wtedy tez m.in dwa lata młodszy 14-letni Słowak Cunderlik oraz Białorusin Siniavski.
W Lillehammer pewnie doskoczył by w to samo miejsce jak to zrobi Korczuk w Pekinie.
I jeszcze inny temat- bardzo ,,sprawiedliwa” była też rywalizacja o 5 miejsce na Nagano pomiędzy Kruczkiem a Andrzejem Młynarczykiem (Długopolski bronił sie wiekiem i potencjałem)
Jako były pracownik z ponad 20 letnim stażem w skokach. Góral z wyboru, powiem tak.
Janek ma rację, ale nie do Horngachera.
Trener kadry A jest od kadry A i to właśnie Horngacher
-doprowadził Stocha do najwyższej formy. Po kryzysie za Kruczka, który był jak Tajner za Małysza, sprawił, że po ciężkiej kontuzji i słabym sezonie 2015/2016 wygrał 3 x TCS , Kryształową Kulę i Mistrzostwo Olimpijskie
-Piotr Żyła , stał sie Mistrzem Świata, skoczkiem czołówki światowej, gdyby nie pie..olenie Tajnera i zrobienie z mediów pokroju TVPIS tyrana z Hornsa, który chciał wznieść go na wyższy poziom, zakazujac mu tego debilnego garbika, (ale heuehh garbik,fajeczka, czepia się zły Austriak)
-Kubacki wygrywał TCS, latał pięknie niczym Kofler, oraz został MŚ, skoczkiem swiatowej czołówki
-Hula z totalnego nielota stał się 5 zawodnikiem Igrzysk, solidnym skoczkiem, 2 dziesiątki
-Murańka,Zniszczoł skakali przyzwoicie, pojawiał się Wolny
-Kot był 5 zawodnikiem PŚ i wygrał 2 razy zawody
To kadry B jest wina, gdzie wpychano Miętusa, Kota (ten miał jakis talnet) i wpieprzano sie Stefanowi
Natomiast co do Małysza to chłop jest jak Grzesiu Lato. Wybitny skoczek, fatalny działacz.
To ze Hula po jednych zawodach (Horngacher nadal zastanawia się kogo weźmie 4-5 , a Schmidt, Freund ,czy Wellinger skaczą o wiele lepiej niz Hula),pokazuje że nasz bajerant czeski, powołał kogoś niczym atmosfericia.
Koty już wypadły z łask i nawet w dobrej formie,tak jak Wolny nie pojedzie, bo ukłądów nie mają.
Ziobro był wielkim talentem. Taki „słabszy Kraft’. Potencjał na 10 pucharu świata, to jak rzucano mu kłody pod nogi to fakt.
Tak samo racja co do Kruczka. To Nawałka skoków. Chłop trafił na Stocha,który jak Lewy skakał wybornie, ale z kryzysu nie umiał go wyciągnąć.
Kubacki? Żyła? Prosze Was, skakali wtedy średnio,dopiero za Stefana wznieśli się na wyzszy poziom. Kruczek zreszta pokazał ,jakim jest trenerem,
SOlidny Bresadola wskakiwał do 10 często, Colloredo też, Insamo był vice MS juniorow.Gdy Kruczek odchodził Insam zdobył w sezonie 2 punkty, a reszta całkowicie przepadła. Ładnie go Roberto Cecon podsumował.
To bagno PZN, zmarnowało wiele talentów. Szkoda ,że Biegun sie poddał, a Stękała pokajał, mogli z Jankiem sie postawić. Ciekawe czy Rafał Kot w końcu sie odważy powiedzieć jaki to jest syf.
Chłopie, napisz książkę. Świetnie się to czyta! Przy popularności skoków w Polsce sukces murowany.
Ja już nie mogę czytać każdej zimy wywiadów z tym płaczkiem! CHŁOPIE!!! Zajmij się lepiej kręceniem mebli bo skoczkiem byłeś-jesteś słabym, jedno zwycięstwo w PŚ i myślałeś, że masz gwarancję bycia w drużynie A na stałe pomimo słabych występów? Popatrz na przykład młodego słoweńca Kosa, chłopak wali skoki w każdym konkursie pod rekordy skoczni, nie wygrywa ale jest CIĄGLE w czołówce! Nikt go nie odsuwa od kadry jak Ciebie bo jest dobry i powtarzalny! Nawet jakbyś zruchał żonę Horngahera a skakał jak taki młodzian to byłbyś w kadrze!
Nadawał by się do studia tvn podczas konkursów. Ciekawiej by było podczas tej bryndzy…
Ziobro przestań mnie Horngahera prześladować!