W październiku i listopadzie Mahir Emreli strzelił tylko jednego gola dla Legii Warszawa. Według współczynnika goli oczekiwanych – tych goli powinno być zdecydowanie więcej. Tak jak Azer wszedł z przytupem do zespołu mistrza Polski, tak teraz równie efektownie popadł w marazm z całym zespołem. A może jego nieskuteczność jest jednym z powodów tego, że skala kryzysu warszawskiej drużyny jest tak duża?

Tutaj nie ma co się bawić w okrągłe słówka – Emreli zaliczył zajebiste wejście do Legii. Gdy ktoś mówił nam, że ten facet odejdzie z Legii z niezłą przebitką finansową, to nie łapaliśmy się za głowę, tylko tą głową potakiwaliśmy. Dwa gole z Bodo/Glimt, asysta w rewanżu. Gol w Pradze, dwa gole w rewanżu ze Slavią. Bramka w Superpucharze Polski. Do tego dorzucony gol po wejściu z ławki w Pucharze Polski z Wigrami. Jedyne (i zarazem zwycięskie) trafienie z Leicester.
Azer był miłą odmianą od Pekharta, który też strzelał na potęgę, ale wydawał się do bólu jednowymiarowy. Emreli? Tu gol głową, tam z dystansu, zaraz jakaś kiwka, ruch na wolne pole, gaz, dynamika. Tutaj wszystko się zgadzało. Mogliśmy odnieść podobne wrażenie, jak kilka sezonów wcześniej przy Nikoliciu. Albo jeszcze wcześniej przy Rudnevsie w Lechu. Wrażenie takie, że ci goście za późno trafili do Ekstraklasy, a nawet jeśli tu będą błyszczeć, to Polska jest tylko pomostem do lepszego piłkarsko świata.
Mahir Emreli w Legii Warszawa – skąd zjazd formy?
Problem jednak polega na tym, że pięknie to już było. I tylko do końca września. W październiku i listopadzie Emreli wygląda bowiem jak cień napastnika. Od początku października Azer rozegrał w Legii trzynaście meczów i strzelił w nich tylko jednego gola – i to takiego, który nic nie ważył, bo padł w i tak przegranym starciu z Napoli. Ktoś mógłby jednak powiedzieć – Emreli nie strzela, bo Legia gra słabo i biedaczek nie ma sytuacji.
Cóż, sprawdziliśmy. I to nie jest prawda.
Zerknęliśmy w statystykę goli oczekiwanych (expected goals) od początku października do teraz:
- Lechia Gdańsk – 0,17 xG
- Lech Poznań – 0,33 xG
- Napoli – 0,07 xG
- Piast Gliwice – 1,01 xG
- Świt Skolwin – 0,48 xG
- Pogoń Szczecin – 0,23 xG
- Napoli – 0,77 xG
- Stal Mielec – 0,12 xG
- Górnik Zabrze – 0,04 xG
- Jagiellonia Białystok – 0,21 xG
- Leicester – 0,95 xG
- Motor Lublin – 0,22 xG
- Cracovia – 0,17 xG
Łącznie: 4,77 xG w trzynastu meczach (jeden gol strzelony)
35 strzałów oddał przez ostatnie dwa miesiące Emreli i tylko raz piłka wpadła do siatki. 12 z tych uderzeń leciało w bramkę, co zaniża dość wyraźnie jego skuteczność strzałów z wcześniejszego okresu w Legii (ponad 40% przy 34% przez ostatnie dwa miesiące).
Jakie sytuacje zmarnował Emreli?
A jeśli spojrzymy sobie stricte na sytuacje, które zmarnował Emreli, to wygląda na to, że statystyka goli oczekiwanych nie kłamie. Mówiąc wprost — to nie tak, że biedny Emreli stoi na ataku, nie podają mu i przez to nie ma bramek.
Wyciągnijmy chociażby sytuację ze Stalą Mielec. Napastnik Legii dostaje idealne podanie od Luquinhasa, ale piłka zaplątuje mu się pod nogami, ostatecznie w pada w pole karne i strzela gdzieś na drugie piętro trybun.
Setka z Lechem Poznań – głową, obok bramki, przy wyniku 0:0.
Podwójny słupek z Piastem – najpierw przy sam na sam z Plachem, później przy sam na sam z bramką.
Do tego dorzućmy jeszcze zmarnowany rzut karny z Leicester.
Zerknęliśmy na Ekstraklasę i przyrównaliśmy piłkarzy z podobnym xG do Emreliego. Porównywalnie dużo sytuacji w lidze mieli Patryk Sokołowski, Vladislavs Gutkovskis, Kamil Drygas, Damian Warchoł, Sebastian Kowalczyk czy Fedor Cernych. Każdy z nich ma przynajmniej o jednego gola więcej od Azera. Taki Warchoł – więcej ponad dwukrotnie.
DAMIAN WARCHOŁ – OD REZERW LEGII PO GOLE DLA WISŁY
Co zrobić z nieskutecznym Emrelim?
Czy to moment, by postawić krzyżyk na napastniku Legii, wrócić do starego, dobrego grania wrzuty na Pekharta i jeszcze wprowadzać np. Włodarczyka?
No nie. Nie popadajmy w skrajności. Emreli miał też trochę pecha w tym sezonie, bo żaden inny piłkarz w Ekstraklasie nie obijał słupków/poprzeczek częściej od niego. Trafił też na moment, że gdyby grał – dajmy na to – w Lechu, Pogoni czy Rakowie, to pewnie miałby po dwie-trzy świetne sytuacje na mecz. Natomiast trudno przejść obojętnie obok tego, w jakiej formie przez ostatnie dwa miesiące jest Azer.
Z jednej strony oczywiście – Emreli jest pokrzywdzony problemami Legii. Ale druga strona tego medalu jest taka, że napastnik przyczynia się do miejsca, w którym jest obecnie zespół. Trafia z Piastem, trafia z Lechem, trafia ze Stalą i sytuacja w tabeli jest już inna. Nie „zdecydowanie lepsza”, nie „wspaniała”, ale chociaż ciut lepsza.
A jest przecież jeszcze druga strona tego medalu – Emreli walczy nie tylko o dobre wyniki zespołu, ale też o własną promocję. Czesław Michniewicz jeszcze jako trener Legii mówił o nim tak: – Świetny człowiek. Otwarty. Mówi w kilku językach – chociażby po rosyjsku, więc polski szybko też łapie. Bardzo europejski facet. Siostra studiuje w Mediolanie, przeprowadzi się do Warszawy. Nawet żartuję – mieliśmy o 18 trening, a on o 14 przychodzi. Chce obejrzeć jakieś analizy. On chce się uczyć – on wie, że Legia to dla niego stacja pośrednia. Ma ambicje, by wyjechać gdzieś dalej.
Jeśli zatem Emreli chce wyjechać do mocniejszej ligi, to musi być regularniejszy. Skauci patrzą nie tylko na to, że ktoś sieknie kilka bramek w sierpniu i wrześniu. Liczy się regularność, skuteczność i dobra gra w oderwaniu od tego, czy drużynie idzie, czy jednak niekoniecznie. Legia nie po to ściągała napastnika innego niż Pekhart, by wciąż być zależna od tego, czy któryś z pomocników nastrzeli napastnika stojącego w polu karnym.
Czytaj także:
Messi na 40 strzałów ma 1 gola we francuskiej, najgorszy wynik na świecie o tym napiszcie Kutalońce
HI
Po heroicznym zwycięstwie nad trzecioligowcem, piłkarze Legii udali się podziękować kibicom. Przyjezdni Żyleciarze na Arenie w Lublinie zażądali, by kozojebca Emreli zrobił to co należy z kozopodobnym Josue. Emreli jednakże nie rozumiał i słał w stronę trybun całusy. Żyleciarze musieli wziąć sprawę we własne dupy i zademonstrować o co chodzi. Emreli, zniesmaczony, w końcu pojął i zawołał „But without alcohol?”. Naczelny Żyleciarz mrugnął oczkiem i wysłał w kierunku Emreliego papierowy samolocik z adresem nad pewnym jeziorem. c.d.n.
Debil
Po co zostawiasz komenta z samym podpisem, kotku? 😉
to zabawne miało być? kurwa masz mature? xD
Oczywiscie że ofiarą, w takiej gownianej grze i Lewandowski mialby ciezko
Moim zdaniem jest on jednym z powodów słabej gry Legii. Przyczyn jakichś głębszych tutaj nie widzę – po prostu koleś jest 24-letnim Azerem. Ta nacja nie potrafi grać w piłkę, a sam Mahir choćby w reprezentacji Azerbejdżanu nie jest żadną gwiazdą. Liga w Azerbejdżanie jest jeszcze gorsza od Ekstraklasy, a Emreli wypłynął z niej można powiedzieć w wieku, gdzie już powinien być ukształtowany piłkarsko. Tutaj powinna się już zapalić „czerwona lampka”, bo czemu nikt nie wyjął go wcześniej do jakiejś lepszej ligi, skoro to taki talent? Przecież dobrych azerskich piłkarzy jest jak na lekarstwo (właściwie to nie kojarzę żadnego, który grałby w poważnej europejskiej lidze), więc każdy większy talent wylatywałby stamtąd po kilku kopnięciach piłki prosto.
Emreli miał masę sytuacji, by trafić do bramki podczas tego dwumiesięcznego maratonu porażek i większość z nich była z kategorii „jak w tej sytuacji nie trafił chociażby w bramkarza?!” Wszystko spieprzył, a dodatkowo na boisku zwyczajnie się opierdala, czym frustruje kibiców z Warszawy. Bardziej bym się skłaniał ku tezie, że jego początek w Polsce to tylko wyjątek od reguły.
Nie rozumiem dlaczego przede wszystkim weszło aż tak przyklaskiwało temu transferowi, wiedząc kim jest i skąd przychodzi. Chyba, że jego agentem jest Mariusz Piekarski.
No, ludzi kupiło to że grał w Karabachu, który dobrze sobie radził w pucharach. Tylko całej przyczyny nie znamy dlaczego im tak szło, bo równie dobrze mogą latać na jakimś dziwnym wspomaganiu, którego nie da się wykryć
Emreli jest tak wspaniały, jak warszawski plakat „świąteczny”. Zero nawiązań do Świąt, żeby się czasem jakiś komuszy wnuczek albo sojarz z Placu Zbawiciela nie poczuł urażony życiem w kraju, gdzie większość wartościowego dorobku kulturowego jest w jakiś sposób powiązana z chrześcijaństwem.
Warszawa mentalnie jest już stracona. Zresztą tam przed wojną Polska Partia Robotnicza wykręcała najwyższe wyniki w kraju.
Stary, chyba nigdzie na świecie nie funkcjonuje tak wynaturzone i źle pojmowane chrześcijaństwo, jak u nas. To jest wręcz karykatura chrześcijaństwa. Abstrahując już od tego, że praktycznie każda religia to kurestwo czystej wody, mająca na sumieniu mnóstwo istnień ludzkich, to polski mutancik, którego twarzą są Rydzyk i Jędrzejewski, to ewenement na skalę światową.
Tak inaczej pojmujemy i pojmowaliśmy chrześcijaństwo niż wspaniały zachód bo: nie byliśmy na krucjacie, nie było u nas inkwizycji, pobiliśmy fanatyków religijnych (Krzyżaków) i POKOJOWO nawróciliśmy największy kraj ówczesnej Europy czyli Litwę. Masz rację jesteśmy trochę „innymi” chrześcijanami niż np. Niemcy czy Hiszpanie.
Kim jest ów „Jędrzejewski”? A zna Pan założenia tych religii, które tak dobitnie nazywa? Proszę o merytoryczne argumenty dotyczące głoszonych idei, a nie jakieś frazesy zasłyszane … (wstawić wg uznania).
Chrześcijaństwo to religia miłości, troski o innych, walki dobra ze złem. Inną sprawą jest zachowanie NIEKTÓRYCH osób uważających się za chrześcijan.
Pozdrawiam
Przed wojną nie było Polskiej Partii Robotniczej, istniała jedynie KPP – Komunistyczna Partia Polski.
Są choinki, są gwiazdki, czego ci brakuje, żeby poczuć klimat świąt? Tylko nie pindol o żłóbku, sianku i Jezusie, bo to już symbole religijne, a władze publiczne w Polsce, zgodnie z Konstytucją, zachowują bezstronność w sprawach wyznaniowych.
Jednej rzeczy Smyku nie uwzględniłeś. Środowisko współziomków. Dopóki jeszcze nie poznał miasta – grał. Później uroki miasta i fani z Azerbejdżanu zrobiły swoje. U siebie, w Azerbejdżanie tego nie miał. Nie on pierwszy i nie ostatni, który gubi się w Warszawie. Stąd też dekoncentracja i brak skuteczności choć i nieprawdopodobny pech, bo jednak trochę tych sytuacji miał. Mimo wszystko nie wątpię, że ta rymowanka z jego początków w Legii, nadal będzie aktualna – „Emreli, Emreli tę ligę rozpierdzieli 🙂 „
Słuszne spostrzeżenie Halinka
„Był snajper, nie ma snajpera.’ Nic nie jest wieczne.
A co w tym dziwnego? Na początku nikogo tu nie znał więc się skupiał na piłce. Później przylepiły się ziomki z Azerbejdżanu, do tego skumał się z Ikeą, zaczęli chlać wódę, chodzić na dupeczki i się forma skończyła.
„Łącznie: 4,77 xG w trzynastu meczach (jeden gol strzelony)” – nie no, takie dodawanie tutaj nie ma sensu. Jeśli będę 20 razy miał 0,1 szansy na strzelenie to bardziej prawdopodobne, że strzelę 0 niż 2. Prawdopodobieństwa nie dodaje się w taki sposób
Chłopaku, to jest Weszlo! Oni nie wiedzą co jest stolicą Turcji i jak poprawnie pisać po polsku, te gamonie mają problem z wiedzą ze szkoły podstawowej a ty się dziwisz, że nie kumają rachunku prawdopodobieństwa? 🙂 Pierwszy raz tu jesteś?
Też się uśmiałem jak przeczytałem ten fragment.
To ten w Legii był napastnikiem . No to tłumaczy wszystko .
To nie jest zawodnik na Legię. Powinien był iść do tej Wisły Płock
Przyczyną złej gry i słabości Legii jest słaba pomoc – dwa powolne karły martins i josue. Ten sam problem ma reprezentacja polski która ma samych wolnomyślicieli i przecinaków w 2 linii i piotrusia który zagra 1 dobry mecz na 10, jak mu się przestawi oczywiście.
to co ten zawodnik odpier..la to sabotaż.. po każdej spier..nej akcji spływa po nim jak po kaczce.. dostaje piłkę na setkę i strzela dwa piętra wyżej.. karnego nie strzela.. teraz dostał na dostawienie nogi.. znowu g.. a to gubi piłkę w środku pola.. w każdym meczu ma przyzwoitą okazję na gola.. albo pudłuje specjalnie.. albo ma pecha.. w każdym przypadku lepiej już nie wychodzi na boisko..