Reklama

Był snajper, nie ma snajpera. Emreli przyczyną czy ofiarą takiej gry Legii?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

09 grudnia 2021, 14:49 • 5 min czytania 26 komentarzy

W październiku i listopadzie Mahir Emreli strzelił tylko jednego gola dla Legii Warszawa. Według współczynnika goli oczekiwanych – tych goli powinno być zdecydowanie więcej. Tak jak Azer wszedł z przytupem do zespołu mistrza Polski, tak teraz równie efektownie popadł w marazm z całym zespołem. A może jego nieskuteczność jest jednym z powodów tego, że skala kryzysu warszawskiej drużyny jest tak duża?

Był snajper, nie ma snajpera. Emreli przyczyną czy ofiarą takiej gry Legii?

Tutaj nie ma co się bawić w okrągłe słówka – Emreli zaliczył zajebiste wejście do Legii. Gdy ktoś mówił nam, że ten facet odejdzie z Legii z niezłą przebitką finansową, to nie łapaliśmy się za głowę, tylko tą głową potakiwaliśmy. Dwa gole z Bodo/Glimt, asysta w rewanżu. Gol w Pradze, dwa gole w rewanżu ze Slavią. Bramka w Superpucharze Polski. Do tego dorzucony gol po wejściu z ławki w Pucharze Polski z Wigrami. Jedyne (i zarazem zwycięskie) trafienie z Leicester.

Azer był miłą odmianą od Pekharta, który też strzelał na potęgę, ale wydawał się do bólu jednowymiarowy. Emreli? Tu gol głową, tam z dystansu, zaraz jakaś kiwka, ruch na wolne pole, gaz, dynamika. Tutaj wszystko się zgadzało. Mogliśmy odnieść podobne wrażenie, jak kilka sezonów wcześniej przy Nikoliciu. Albo jeszcze wcześniej przy Rudnevsie w Lechu. Wrażenie takie, że ci goście za późno trafili do Ekstraklasy, a nawet jeśli tu będą błyszczeć, to Polska jest tylko pomostem do lepszego piłkarsko świata.

Mahir Emreli w Legii Warszawa – skąd zjazd formy?

Problem jednak polega na tym, że pięknie to już było. I tylko do końca września. W październiku i listopadzie Emreli wygląda bowiem jak cień napastnika. Od początku października Azer rozegrał w Legii trzynaście meczów i strzelił w nich tylko jednego gola – i to takiego, który nic nie ważył, bo padł w i tak przegranym starciu z Napoli. Ktoś mógłby jednak powiedzieć – Emreli nie strzela, bo Legia gra słabo i biedaczek nie ma sytuacji.

Reklama

Cóż, sprawdziliśmy. I to nie jest prawda.

KIM JEST MAHIR EMRELI?

Zerknęliśmy w statystykę goli oczekiwanych (expected goals) od początku października do teraz:

  • Lechia Gdańsk – 0,17 xG
  • Lech Poznań – 0,33 xG
  • Napoli – 0,07 xG
  • Piast Gliwice – 1,01 xG
  • Świt Skolwin – 0,48 xG
  • Pogoń Szczecin – 0,23 xG
  • Napoli – 0,77 xG
  • Stal Mielec – 0,12 xG
  • Górnik Zabrze – 0,04 xG
  • Jagiellonia Białystok – 0,21 xG
  • Leicester – 0,95 xG
  • Motor Lublin – 0,22 xG
  • Cracovia – 0,17 xG

Łącznie: 4,77 xG w trzynastu meczach (jeden gol strzelony)

35 strzałów oddał przez ostatnie dwa miesiące Emreli i tylko raz piłka wpadła do siatki. 12 z tych uderzeń leciało w bramkę, co zaniża dość wyraźnie jego skuteczność strzałów z wcześniejszego okresu w Legii (ponad 40% przy 34% przez ostatnie dwa miesiące).

Jakie sytuacje zmarnował Emreli?

A jeśli spojrzymy sobie stricte na sytuacje, które zmarnował Emreli, to wygląda na to, że statystyka goli oczekiwanych nie kłamie. Mówiąc wprost — to nie tak, że biedny Emreli stoi na ataku, nie podają mu i przez to nie ma bramek.

Reklama

Wyciągnijmy chociażby sytuację ze Stalą Mielec. Napastnik Legii dostaje idealne podanie od Luquinhasa, ale piłka zaplątuje mu się pod nogami, ostatecznie w pada w pole karne i strzela gdzieś na drugie piętro trybun.

Setka z Lechem Poznań – głową, obok bramki, przy wyniku 0:0.

Podwójny słupek z Piastem – najpierw przy sam na sam z Plachem, później przy sam na sam z bramką.

Do tego dorzućmy jeszcze zmarnowany rzut karny z Leicester.

Zerknęliśmy na Ekstraklasę i przyrównaliśmy piłkarzy z podobnym xG do Emreliego. Porównywalnie dużo sytuacji w lidze mieli Patryk Sokołowski, Vladislavs Gutkovskis, Kamil Drygas, Damian Warchoł, Sebastian Kowalczyk czy Fedor Cernych. Każdy z nich ma przynajmniej o jednego gola więcej od Azera. Taki Warchoł – więcej ponad dwukrotnie.

DAMIAN WARCHOŁ – OD REZERW LEGII PO GOLE DLA WISŁY

Co zrobić z nieskutecznym Emrelim?

Czy to moment, by postawić krzyżyk na napastniku Legii, wrócić do starego, dobrego grania wrzuty na Pekharta i jeszcze wprowadzać np. Włodarczyka?

No nie. Nie popadajmy w skrajności. Emreli miał też trochę pecha w tym sezonie, bo żaden inny piłkarz w Ekstraklasie nie obijał słupków/poprzeczek częściej od niego. Trafił też na moment, że gdyby grał – dajmy na to – w Lechu, Pogoni czy Rakowie, to pewnie miałby po dwie-trzy świetne sytuacje na mecz. Natomiast trudno przejść obojętnie obok tego, w jakiej formie przez ostatnie dwa miesiące jest Azer.

Z jednej strony oczywiście – Emreli jest pokrzywdzony problemami Legii. Ale druga strona tego medalu jest taka, że napastnik przyczynia się do miejsca, w którym jest obecnie zespół. Trafia z Piastem, trafia z Lechem, trafia ze Stalą i sytuacja w tabeli jest już inna. Nie “zdecydowanie lepsza”, nie “wspaniała”, ale chociaż ciut lepsza.

A jest przecież jeszcze druga strona tego medalu – Emreli walczy nie tylko o dobre wyniki zespołu, ale też o własną promocję. Czesław Michniewicz jeszcze jako trener Legii mówił o nim tak: – Świetny człowiek. Otwarty. Mówi w kilku językach – chociażby po rosyjsku, więc polski szybko też łapie. Bardzo europejski facet. Siostra studiuje w Mediolanie, przeprowadzi się do Warszawy. Nawet żartuję – mieliśmy o 18 trening, a on o 14 przychodzi. Chce obejrzeć jakieś analizy. On chce się uczyć – on wie, że Legia to dla niego stacja pośrednia. Ma ambicje, by wyjechać gdzieś dalej. 

Jeśli zatem Emreli chce wyjechać do mocniejszej ligi, to musi być regularniejszy. Skauci patrzą nie tylko na to, że ktoś sieknie kilka bramek w sierpniu i wrześniu. Liczy się regularność, skuteczność i dobra gra w oderwaniu od tego, czy drużynie idzie, czy jednak niekoniecznie. Legia nie po to ściągała napastnika innego niż Pekhart, by wciąż być zależna od tego, czy któryś z pomocników nastrzeli napastnika stojącego w polu karnym.

Czytaj także:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
50
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

26 komentarzy

Loading...