Reklama

Mahir Emreli. Po kogo sięga Legia?

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

05 czerwca 2021, 14:22 • 8 min czytania 43 komentarzy

Liga azerska – jako całość – pewnie nie jest lepsza od polskiej. Ale z jakichś powodów azerskie kluby regularnie wyrzucają nasze z europejskich pucharów. By przykładów nie szukać daleko – Legia jesienią 2020 wyglądała przy Karabachu jak drużyna z zupełnie innej półki. Dlatego na transfer Mahira Emreliego, wicekróla strzelców ligi azerskiej, który zagrał wtedy przy Łazienkowskiej, trzeba spojrzeć z uzasadnionym optymizmem.

Mahir Emreli. Po kogo sięga Legia?

Na transfer, który jest na ostatniej prostej. Tomasz Włodarczyk z meczyki.pl poinformował, że Azer zjawi się dziś w Warszawie, by dopiąć formalności przenosin, o których mówiło się już od jakiegoś czasu.

Co to za piłkarz? Czy Legia go potrzebuje? I czy da jej upragniony sukces w pucharach?

Mahir Emreli – charakterystyka

Emreli – podobnie jak Pekhart – jest wysokim zawodnikiem (1,88 metra wzrostu), ale to piłkarz o zupełnie innej charakterystyce. Nie jest typowym lisem pola karnego, a raczej piłkarzem mobilnym, biegającym po całej szerokości połowy przeciwnika, który notuje też po kilka asyst na sezon. Jego wiodącą nogą jest lewa. Legia raczej nie powinna mieć dylematu pod tytułem „czy Pekhart i Emreli mogą grać razem?”.

Azer całą swoją karierę spędził w Karabachu. Urodził się w 1997 roku, co sprawia, że wciąż ma potencjał sprzedażowy. Taki jest cel zarówno Legii, jak i Emreliego – wypromować się w lidze, która jest oglądana przez skautów częściej niż azerska i pójść jeszcze dalej. Bo jeśli chodzi o sam poziom sportowy klubu, to – umówmy się – kroku wprzód nie robi. Większe szanse na europejskie puchary dawał mu Karabach.

Reklama

Karabach, do którego historii zresztą przeszedł. Grał z nim w Lidze Mistrzów, aż cztery razy w Lidze Europy, więc doskonale wie, w jaki sposób walczyć o awans do pucharów. 59 goli, jakie dla niego strzelił, sprawiają, że odchodzi jako drugi najlepszy strzelec w historii całego klubu i dziesiąty w historii ligi azerskiej. Wyprzedza go w Karabachu jedynie Mushfig Huseynov – gość, który w latach dziewięćdziesiątych – a więc w momencie, gdy liga azerska była w kompletnie innym miejscu – sieknął 109 bramek. Innym historycznym wyczynem Emreliego było zdobycie hat-tricka w… trzy minuty. Nikt w lidze azerskiej nie dokonał tej sztuki tak szybko.

Emreli rozegrał w Karabachu sześć sezonów, sięgnął po pięć mistrzostw. Do idealnego pożegnania zabrakło mu tylko ładnej puenty w postaci kolejnego złotego medalu. Karabach przegrał go w bezpośrednim meczu z Neftci Baku, w którym jego rywale strzelili gola dopiero po 90 minucie gry. Swoją droga, tym meczem Emreli przysłużył się Legii – między innymi dzięki temu, że Karabach nie wystąpi w eliminacjach LM, Legia zostanie rozstawiona w drugiej rundzie.

Pewnym niedosytem będzie też fakt, że nie wyjeżdża jako król strzelców. O jednego gola wyprzedził go Namiq Alasgarov z Neftczi Baku. Ale i tak nie ma się czego wstydzić – 18 goli to znakomity dorobek, a jeden tytuł króla strzelców Emreli już ma (sezon 18/19 – 16 trafień). Pewnie zdobyłby go także w minionym sezonie, gdyby nie drobne urazy, przez które stracił sześć meczów.

Miałem kontuzję, grałem mecze z bólem. Ale gdybym czekał, aż wyzdrowieję w stu procentach, straciłbym dużo czasu. Musiałem nauczyć się gry z urazem – mówi Emreli na ikisahil.az o końcówce 2020 roku.

Długie boje Legii

Gdy czytamy wywiady z Emrelim w azerskich mediach, regularnie przewijał się w nich temat wyjazdu do innej ligi. W jednym z nich mówił nawet, że nie spieszy mu się z założeniem rodziny, by to nie pokrzyżowało jego planów o grze w innym kraju.

Gdy Azer wyjeżdża, traktuje się to jako wydarzenie. W reprezentacji znajdziemy tylko dwóch piłkarzy, którzy grają poza granicami – Nurieva i Ahmadzada, którzy reprezentują ukraińskie FK Minaj. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze – Azerowie, w skali europejskiego rynku, nie prezentują powalającego poziomu. Po drugie – ich liga jest przepłacona. Mają wygodnie, wyróżniający się piłkarze są towarem pożądanym na rynku. Jeśli nie mają większych ambicji, nigdzie się nie muszą ruszać. Nigdzie nie będą mieli lepszych warunków.

Reklama

Emreli ambicję ma – stąd transfer. Napastnik już od dłuższego czasu sygnalizował w rozmowach z mediami, że rozgląda się za innym klubem. Najwięcej spekulowało się o Besiktasie, jego temat przewijał się już od zimy. Emreli kilka razy ucinał spekulacje, mówiąc, że to głównie fakt medialny, a żadne konkrety nie padają.

Gdyby padły, Emreli miałby ciężką zagwozdkę. I niekoniecznie dlatego, że Legia jest tak atrakcyjnym klubem. Przywołajmy wypowiedź z wywiadu dla report.az, którego piłkarz udzielił jeszcze przed tym, gdy mówiło się o zainteresowaniu Besiktasu:

Kocham Galatasaray ze względu na piłkarzy takich jak Georghe Hagi, Hakan Sukur, Arda Turan czy Harry Kewell. Moi wujkowie mocno interesują się piłką i od dzieciństwa obserwowałem, że są kibicami Galaty. Tak, Galatasaray to zespół, któremu kibicuję.

Zaistniałby tu pewien zgrzyt, nawet mimo faktu, że fani tureckiego klubu zasypali media społecznościowe Emreliego wiadomościami w stylu “come to Besiktas”. Niezależnie od tego, czy mistrz Turcji przyszedł z konkretami, Emreli miał w czym wybierać. Rok temu pojawiła się też opcja jego transferu do Sevilli. Monchi osobiście przedstawiał mu plan – pół roku miałby grać w rezerwach, a po tym okresie hiszpański klub zweryfikowałby, czy nadaje się do pierwszego zespołu. Emreli rozważał podjęcie ryzyka, ale pokrzyżował je… awans do pucharów. Uznał, że Liga Europy będzie lepszym oknem wystawowym.

Jeszcze zimą mówiło się o zainteresowaniu ze strony Rakowa i Zagłębia. Kilka tygodni temu swoje możliwości sondowała też Wisła Kraków. A poza tym KV Mechelen, kluby z Rosji, Turcji i Węgier. I tu należą się brawa dla Legii – przekonała Emreliego wizją sportową, ściągnęła piłkarza, którego transfer wcale nie był łatwy.

Mahir Emreli – jaki jest poza boiskiem?

 – Co jest najważniejszą rzeczą, jaką powinien mieć piłkarz?
– Umysł. Jeśli go ma, wszystko przychodzi mu łatwo. W piłce jest takie powiedzenie: to łatwy sport dla mądrych ludzi.

To fragment rozmowy z Emrelim z portalu sonxeber.az. Jedną z pasji Azera jest czytanie książek. Ulubiona? Biografia Zlatana Ibrahimovicia, którego jest wielkim kibicem. Przez wspólnych znajomych udało mu się nawet nawiązać z nim kiedyś kontakt. Emreli stawia właśnie na biografie, lubi czerpać inspiracje z życia innych.

I jest zaangażowany w życie swojego regionu. Podczas nasilenia się konfliktu o Górski Karabach, po golu z Sileksem Kratovo celebrował na cześć azerskich żołnierzy. Zdarzało mu się także odwiedzać pogrążone konfliktem zbrojnym miasto Agdam.

To było interesujące przeżycie. Dziwne uczucie, kiedy zobaczyłem tych ludzi. Na ich twarzach było pomieszanie radości i smutku. Dało mi to do myślenia, że ci ludzie potrzebują nas, piłkarzy, którzy jeżdżą do nich i wspierają. Każdy z zawodników powinien pomóc im tak, jak tylko może. Najbardziej wzruszającym momentem było wejście na olimpijski kompleks w Guzanli. Byłem tam po raz pierwszy. Wyobrażałem sobie grę na tym stadionie. Chciałbym rozegrać tam kiedyś chociaż jeden mecz – opowiadał na report.az.

Co transfer Emreliego oznacza dla Legii?

Czesław Michniewicz nie wyznaje zasady „gdy idzie, nie ma co zmieniać”. Przeciwnie – cały czas dąży do tego, by rozwijać drużynę, by ta nie była możliwa do rozczytania przez ligowych rywali. Jego sztandarowym projektem jest przejście na trójkę z tyłu z dwoma dziesiątkami. Transfer Emreliego sprawia, że można jeszcze usprawnić ten system – przejść na jedną dychę i dwóch napastników.

Bo – jak wspomnieliśmy – Emreli to piłkarz o innej charakterystyce niż Pekhart. Odnalazłby się zarówno jako jego partner w linii ataku, jak i ktoś w rodzaju podwieszonego napastnika. Michniewicz stawiał już wiosną na dwójkę z przodu, ale ten pomysł – z racji na jakość Rafy Lopesa, która nie jest topowa – nie był powtarzany regularnie. A przecież linia ognia wzmocniona będzie także Maciejem Rosołkiem, który wraca po udanym wypożyczeniu. I także jest dość wszechstronnym napastnikiem.

Inna sprawa, że Legia musi zabezpieczyć się na ewentualne odejście Pekharta. Czech w rodzimych mediach mówi o tym, że nie wyklucza takiego scenariusza. – Agent mówił mi, że po takim sezonie będzie zainteresowanie ze strony innych klubów, ale zobaczymy. Jeśli zaliczę udane Euro, może to poprawić moją pozycję. Mam 32 lata i to chyba ostatnia szansa, by podpisać duży kontrakt. Jeśli Legia będzie chciała, jestem otwarty na pozostanie w niej na dłużej – mówił w „CT Sport”. Pekhart ma swoje lata, więc pewnie nikt nie rozbije banku, ale nie można wykluczyć, że przyjdzie oferta nie do odrzucenia tak dla Legii (zwłaszcza, że Pekhart ma jeszcze rok kontraktu), jak i dla samego napastnika.

Letnie okno – patrząc całościowo – będzie też mocną weryfikacją Radosława Kucharskiego. Jak słyszymy w środowisku – nie można odbierać mu kompetencji. Naprawdę zna futbol. Letnie okno, to zeszłoroczne, całkiem mu wyszło, ale nie pomogło w najważniejszym momencie (na puchary). No i umówimy się – Kucharski sięgał wówczas po rozwiązania dość oczywiste, choć nie zamierzamy czynić z tego żadnego zarzutu, bo Mladenović czy Kapustka to świetne strzały. A także Juranović, którego za oczywisty transfer nie sposób uznać.

Zima to jednak katastrofa po całości, nawet mimo słów Dariusza Mioduskiego, który próbuje tłumaczyć się, że dokładnie taki był plan i ściągnięci piłkarze mają dać jakość dopiero od nadchodzącego sezonu. Jasur Jakszibojew zapowiadał się jako hit, a praktycznie nie grał. Nazarij Rusyn? Efemeryda, która zasłynęła tylko absurdalną aferką. Ernest Muci? Dawał przebłyski, ale wciąż nie stanowi realnej alternatywy do pierwszego składu. Obronił się tylko Artem Szabanow, ale i on ma swoje za uszami (przypomnijcie sobie mecz z Piastem w Pucharze Polski).

Na werdykt za wcześnie, ale Mahir Emreli zapowiada się naprawdę obiecująco. Jeśli nie będzie potrzebował czasu na aklimatyzację (to jego pierwszy wyjazd zagraniczny), może pomóc w walce o puchary. A jeśli nie wejdzie w drużynę z buta, Legia ma przecież Pekharta, który – nawet w kontekście pucharów – jest gwarancją solidnego poziomu. O linię ataku Legia nie musi się martwić. Teraz jeszcze czas na przebudowę defensywy.

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
4
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
2
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

43 komentarzy

Loading...