Zacznijmy niestandardowo, bo wypada Dariusza Mioduskiego pochwalić. Otóż trzeba mieć w sobie odwagę, by w dobie absolutnego kryzysu wyjść do kibiców, porozmawiać z nimi na Twitterze (w ramach #LegiaTalk) i przyjąć na klatę krytykę. Nie każdy prezes w Polsce by się na to zdecydował, a raczej – zdecydowana mniejszość (inna sprawa, że nie każdy prezes potrafi tyle zepsuć, by musieć się aż tak tłumaczyć). Za to więc brawa, natomiast gorzej, gdy odwaga przeobraża się w brawurę. A trzeba przyznać – niektóre tezy Mioduskiego były brawurowe. Albo, cóż, po prostu głupie.
– Mamy problem, jeśli chodzi o ligę. Jestem pierwszym, który ten problem widzi, nie lekceważę go i próbuję działać. Mam diagnozę, kto za to jest odpowiedzialny. Mogę powiedzieć, że w 90% był to sztab – powiedział w pewnym momencie Mioduski.
Lata mijają a diagnozy Mioduskiego się nie zmieniają. Dobrze, że facet zajmuje się tylko piłką nożną, a nie czymś poważniejszym, jak na przykład medycyną, bo każdego pacjenta leczyłby z przeziębienia. Nieważne, czy pacjent przyszedłby z urwaną ręką – przeziębiony i tyle, witamina C, czosnek w pępek i do łóżka. No bo trochę tak jest: dla Mioduskiego wszystko co złe, zaczyna i kończy się na trenerach.
A po pierwsze – trochę to brak szacunku względem Michniewicza i jego ludzi. Prezes próbował mniej lub bardziej poważnych szkoleniowców (częściej mniej), by ci dali mu europejskie puchary, a jakoś się nie udawało. Przyszedł Michniewicz i awans do Ligi Europy, a co za tym idzie, sporą kasę, udało się zrobić i zarobić. Ciekawe, jak to w procentach rozliczyłby Mioduski.
Po drugie niekoniecznie się zdaje, że Michniewicz i jego sztab w ten sposób chcieli budować kadrę. Już abstrahując od jakości tych piłkarzy, bo ta na dziś nie wygląda na najwyższą, ale przecież – raz, większość z nich przyszła późno, dwa – nie pasowała do koncepcji Michniewicza. Trener chciał piłkarzy mobilnych, tymczasem ściągnięto mu Charatina. Legia musi kontrolować grę w Ekstraklasie, a sprowadzono Kastratiego, który nadaje się głównie na kontry.
Ponadto, nawet jeśli Legia poszła w innym kierunku, niż chciał trener, to szkoleniowiec nie miał czasu na wprowadzenie tych piłkarzy. Większość z nich przyszła do klubu po obozie, co zresztą wytknął Mioduskiemu jeden z uczestników #LegiaTalk. Prezes jednak szedł w zaparte, że ściągnął dobrych piłkarzy, wcześniej nie było na to szans ze względów finansowych, a za ich słabą formę odpowiada sztab szkoleniowy, bo brakowało „zajęć wyrównawczych”.
Kiedy je przeprowadzać, prezesie? W samolocie? W czasie przerwy na kadrę? W przerwie meczu?
***
Generalnie postawę Mioduskiego dobrze oddaje ten cytat: – Uwielbiam ludzi, którzy są niepokorni, którzy się nie podlizują, ale potrafią bezkompromisowo powiedzieć, co myślą na dany temat. Oczywiście, jeśli zgadza się to z tym, co ja sam myślę.
Tutaj przypomina się Bareja i to taki w topowej formie. Można się z Mioduskim posprzeczać, przeprowadzić jakąś burzę mózgów, powymieniać poglądami – ale na koniec musi wyjść na jego. Jak na jego nie wyjdzie, to dyskutant nie jest już „niepokorny”, tylko upierdliwy i najlepiej jakby opuścił pokój, w którym znajduje się Mioduski i złote myśli Mioduskiego. Bo wtedy miejsca specjalnie za dużo już nie ma.
***
To nie koniec brawurowych stwierdzeń. Z jednej strony Mioduski przyznaje, że zostały popełnione błędy (choć głównie przez sztab), natomiast jak to u niego – zawsze kryje się „ale” i generalnie powinno być zajebiście. Trudno powiedzieć, dlaczego nie jest.
– Stworzyłem najlepsze warunki do pracy w Europie Centralnej – rzekł w pewnym momencie prezes. Chodzi tutaj między innymi o Legia Training Center i tak jak doceniamy ten projekt, tak po prostu Mioduski jest w nim przesadnie zakochany. Koniec końców mówimy – w skrócie – o trawie, bramkach, szatniach i prysznicach. Równie ważni, jeśli nie ważniejsi, są ludzie, którzy tam pracują, a jak oni mają się rozwijać, skoro zawsze – tak zostało powiedziane – mają wyrażać to samo zdanie, co Mioduski?
Odpowiedzmy sobie na pytanie, ilu w ostatnich latach ciekawych młodzieżowców Legia wypuściła w świat? Nie ma podjazdu choćby do Lecha i owszem, LTC działa krótko, ale w Warszawie po prostu jest problem ze szkoleniem. Mioduski mimo budowy ośrodka jeszcze wiele w tym nie zmienił, a jest w Legii dużo dłużej niż istnieje LTC.
Dalej: – Mamy najszybszego piłkarza w Europie.
To o Kastratim. Cholera jasna, trudno to jakoś sensownie skomentować, być może mniej powinniśmy oglądać Mbappe, a więcej Kastratiego. Odlot kompletny. A poza tym – Mioduski prowadzi sekcję lekkoatletyczną czy piłkarską? Być szybkim z piłką a bez piłki to też różnica, wystarczy spojrzeć jak poradził sobie Usain Bolt w futbolu. Zresztą… To zdanie się samo komentuje.
Następnie: – Trener Michniewicz mówił, że nigdzie nie miał tyle czasu na wyjście z kryzysu.
Fakty: w Pogoni trener nie wygrał dziesięciu meczów z rzędu, czyli więcej niż kiedykolwiek w Legii. Mimo tego dokończył sezon i wypełnił kontrakt. Można sobie wybrać, czy Michniewicz miał amnezję, czy Mioduski zmyśla.
To nie koniec: – Bez inwestycji w infrastrukturę, boiska, akademię, uderzylibyśmy w ścianę. Bylibyśmy wyprzedzani przez Pogoń czy Lecha.
Nawet nie uderzymy w tony, że wystarczy spojrzeć w tabelę, bo tam do Pogoni i Lecha troszeczkę brakuję. Rozumiemy bowiem, co chciał powiedzieć Mioduski – w ostatnich latach Legia jest najlepsza. I to prawda. Natomiast zdajmy sobie pytanie: czy to przez boiska, infrastrukturę i akademię? Czy może przez transfery gotówkowe do pierwszego składu? Raczej, a bardziej – na pewno przez to drugie. Mistrzostwa dla Legii nie przynosili młodzieżowcy, tylko piłkarze ściągnięci z zewnątrz i to jest po prostu fakt, więc znów wraca temat zakochania się we własnym projekcie, na razie głównie architektonicznym.
Jeszcze: – Michniewicz nie chciał Wszołka.
Tymczasem Michniewicz dla Legia.Net, 18 maja: – Codziennie rano pytam Pawła kiedy będzie konklawe, kiedy zobaczymy biały dym. Niestety na razie cały czas leci czarny. Ostatni raz pytałem go przed meczem z Podbeskidziem, mówił, że jeszcze nie ma decyzji. Na pewno chciałbym, aby tak decyzja zapadła jak najszybciej i by była pozytywna dla nas. Klub zaproponował Pawłowi dobre warunki, sam to potwierdził. Jeśli decyzja będzie na tak, to sprawa będzie dla nas prosta bo mamy Juranovicia i Wszołka właśnie czyli dwóch świetnych piłkarzy. Jeśli Paweł odejdzie, będzie problem, konieczne będzie uzupełnienie kadry.
***
Tematów do rozstrząsania będzie tutaj jeszcze cała masa, to komentarz na gorąco, spuentujmy zaś cytatem: – Będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdy będę mógł odejść od sportu i zająć się w klubie na przykład sprawami komercyjnymi.
W to też wątpimy, bo w takim momencie, konkurencja do najszczęśliwszego człowieka na świecie będzie naprawdę duża.
CZYTAJ TAKŻE:
- Kim jest nowy trener Legii, Marek Gołębiewski?
- Leśnodorski: – To nie Michniewicz sobie nie poradził. Nie poradził sobie klub
- Michniewicz coś wygrał, Michniewicz coś przegrał
Fot. FotoPyk