Trzy mecze bez strzelonej bramki. Dwa punkty stracone z nieprzekonującym w tym sezonie beniaminkiem z Łęcznej. Trzy „oczka” w plecy po wyjeździe do notującej serię nieudanych spotkań Cracovii. Raków Częstochowa nie jest w najlepszym dla siebie momencie, ale szum, jaki powstał wokół trenera Marka Papszuna, pozwolił to trochę wyciszyć. Nie można jednak przemilczeć tego, że drużyna z takim potencjałem ofensywnym, nie strzeliła w ostatnich tygodniach nawet jednego gola.
– Zaczęło się już wyliczanie. Uprzedzając, chciałbym wyjaśnić, że drużyna nie jest w żadnym kryzysie. Martwi to, że od trzech spotkań nie strzelamy bramki, ale stworzyliśmy sobie wiele sytuacji strzeleckich, na przykład z Łęczną. A w trzech meczach bodaj 18. Nasz problem nie leży w grze, a w skuteczności. Musimy to poprawić. Jeżeli chcemy wygrywać, musimy zdobywać bramki. Nic szczególnego się nie dzieje, po prostu się lekko zacięliśmy, wierzę, że odblokujemy się w meczu z Lubinem – stwierdził Marek Papszun przed meczem z Zagłębiem.
No to sprawdźmy, czy szkoleniowiec „Medalików” ma rację.
Najdłuższa seria Rakowa Papszuna bez gola
315 minut bez strzelonego gola – to aktualna passa Rakowa Częstochowa. Podczas długiej przygody trenera Papszuna z tym zespołem, niewiele było podobnych momentów. Szkoleniowiec poprowadził tę drużynę już w 217 spotkaniach. Sam fakt tego, jak rzadko Raków kończył mecz bez choćby gola na koncie, sugeruje, z jak niecodziennym zdarzeniem się obecnie mierzymy. Częstochowianie za kadencji Papszuna nie strzelili ani jednej bramki w 45 spotkaniach. 21%, co piąty występ. Niezły bilans, bo przecież w futbolu nie da się wszystkiego wygrać, zwłaszcza przy tak długim okresie pracy w jednym miejscu. Kryzysy są nieuniknione. Z drugiej strony nie jest tak, że Raków te wielkie kryzysy przeżywał. Przeważnie były to pojedyncze spotkania, rzadko kiedy nieskuteczność sięgała nawet dwóch spotkań z rzędu. Nie wierzycie? To łapcie listę takich sytuacji:
- Puszcza, Znicz – 2016, pierwsze mecze Papszuna
- Kotwica, Stal Stalowa Wola – 2017, druga liga
- Wigry, Odra – 2018, wiosna, pierwsza liga
- Podbeskidzie, GKS Tychy – 2018, jesień, pierwsza liga
- ŁKS, GKS Tychy – 2019, końcówka sezonu pierwszej ligi
Od tamtej pory, przez blisko dwa lata, Raków zaciął się tylko raz i było to na przełomie 2020 i 2021 roku. Wtedy przez 287 minut nie zdobył bramki w meczach z Piastem Gliwice, Pogonią Szczecin i Legią Warszawa. Aż do teraz była to najdłuższa indolencja strzelecka ekipy Marka Papszuna w Częstochowie. Ciężko nam więc zgodzić się z trenerem, który zarzeka się, że to żaden kryzys.
WYWIAD MIODUSKIEGO O PAPSZUNIE: CHWYTANIE SIĘ BRZYTWY
Czy Raków gra gorzej niż wcześniej?
Z drugiej strony szkoleniowiec „Medalików” podał jednak wytłumaczenie tej serii. Jego zdaniem gra drużyny nie była zła, zła była finalizacja. Sprawdziliśmy więc statystyki Rakowa z ostatnich spotkań. Zacznijmy może od współczynnika goli oczekiwanych (xG).
- Górnik Łęczna – 2,68
- Pogoń Szczecin – 0,88
- Cracovia – 1,89
W tych trzech meczach tylko Pogoń miała wyższe xG od Rakowa. W dwóch pozostałych meczach częstochowianie mogli, a nawet powinni, strzelić jakieś cztery, pięć bramek. Jednocześnie bramkarze przeciwnych drużyn byli zmuszeni do interwencji 13 razy, 31 strzałów Rakowa to uderzenia niecelne. Którzy zawodnicy zawiedli najbardziej? Najwyższy współczynnik bramek oczekiwanych w tych meczach wykręcił Ivi Lopez – 1,09. Dalej mamy Frana Tudora (0,75), Patryka Kuna (0,74) i Sebastiana Musiolika (0,69). Oczywiście możemy też ugryźć temat z drugiej strony i ponarzekać np. na to, że Vladislavs Gutkovskis wykręcił xG 0,14, czyli nawet nie dochodził do sytuacji. Ale ok, zostańmy przy tych, którzy powinni mieć przynajmniej jedną sztukę na koncie.
Zagłębie Lubin – idealny rywal na przełamanie?
Ciekawe jest to, że w każdym z tych meczów Raków miał wyższe tempo akcji w ataku. Czyli tu możemy się z trenerem zgodzić: to nie tak, że zespół przestał grać. Częstochowianie faktycznie przestali po prostu strzelać. Bo, idźmy dalej, patrzymy na liczbę ataków pozycyjnych w każdym ze spotkań. Raków znów przewyższa wynik rywala. Tylko Pogoń potrafiła zbliżyć się do częstochowian, pozostali byli miażdżeni. W zasadzie nawet nie potrzebowaliśmy statystyk, żeby stwierdzić tę przewagę, bo widać to było gołym okiem na boisku. Ale wiadomo: czasami wrażenia bywają mylne.
Ale ok, co to wszystko oznacza dla Rakowa? Cóż, chyba to, że niedługo nadejdzie przełamanie. Nie ma co się łudzić: wiecznie pudłować nie będą. Tym bardziej że dziś na drodze kandydata do mistrzostwa staje Zagłębie Lubin. Zagłębie, które pozwala rywalom na wiele. Dla odmiany zerknijmy na trzy ostatnie występy drużyny Dariusza Żurawia i statystyki jej przeciwników:
- Radomiak: xG 1,65; 9 strzałów, 6 z pola karnego
- Lechia: xG 1,95; 17 strzałów, 10 z pola karnego
- Górnik Zabrze: xG 0,60; 10 strzałów, 3 z pola karnego
Jedynie zabrzanie nie wykorzystali słabości „Miedziowych”, ale gdy przychodziło do meczu z zespołem z czołówki, defensywa Zagłębia się rozstępowała. Dziś lubinianie będą trochę jak baranek wpuszczony do klatki z wygłodniałym wilkiem. Może jakimś cudem się uda, no ale właśnie: cudem.
Raków Częstochowa – Zagłębie Lubin. Typy, kursy bukmachera Fuksiarz.pl
SZYMON JANCZYK: Zagłębie jest w dużym kryzysie, Raków niby też, ale jednak – to wciąż silny zespół. Czyli co, logika Ekstraklasy wskazuje, że Zagłębie to wygra? Odważna byłaby to teza, więc w to nie wchodzę. Podoba mi się natomiast zakład na to, że Raków bardzo szybko przełamie swoją passę bez strzelonej bramki. Kurs na prowadzenie Rakowa do przerwy w Fuksiarz.pl to 2,05.
CZYTAJ TAKŻE:
- Goncalo Feio: Życie jest za krótkie, żeby nie grać w Europie
- Świerczewski: Wywiad Mioduskiego to dla nas brak szacunku
fot. Newspix