Chyba najciekawiej zapowiadające się spotkanie najbliższej kolejki Ekstraklasy pomiędzy Pogonią a Lechią ma też dodatkowy podtekst – do Szczecina wraca Tomasz Kaczmarek, który jeszcze w sierpniu pełnił rolę asystenta Kosty Runjaicia. Trener, który od niecałych trzech miesięcy pracuje w gdańskim klubem, na konferencji prasowej odniósł się do tej sytuacji.
O byłym przełożonym wypowiada się z szacunkiem. – Współpraca z trenerem Runjaiciem była ciekawym czasem. Dla mnie najważniejsze jest to, że Kosta jest trenerem, który do wielu rzeczy miał inne podejście niż ja. O niektórych tematach myślał całkowicie inaczej i inaczej je rozwiązywał. Ma bardzo duże doświadczenie. Miałem możliwość poobserwować, jak jego metody funkcjonują i mogłem zobaczyć, jak przekładają się na zespół. Na pewno mocną stroną Kosty jest to, że nie patrzy tylko na jeden mecz, a na całokształt funkcjonowania klubu. Ma wizję, jeśli chodzi o końcową wersję drużyny.
37-letni szkoleniowiec nie zgodził się jednak ze stwierdzeniem, że uczeń w sobotę może przerosnąć mistrza, bowiem inaczej definiuje relację, która łączy go z trenerem Pogoni. – Nie jestem uczniem, a Kosta nie jest mistrzem, ale znamy się – podkreślił. – Myślę, że wiem, czego spodziewać się po jego zespole, ale to jest proste. Pogoń jest w formie, ma dobry moment i po prostu wyjdzie zagrać swoje z dużym przekonaniem. Odkąd jestem w Lechii, to będzie najbardziej wymagający mecz. Powiem szczerze – jeśli chcemy mieć w Szczecinie jakieś szanse, musimy zagrać na poziomie, na którym za mojej kadencji jeszcze nie graliśmy. To duże wyzwanie. Podobnie mówiłem przed meczem z Legią, ale wtedy graliśmy z bardzo dobrą drużyną w słabszym momencie. Teraz gramy z bardzo dobrą drużyną w jej bardzo dobrym momencie.
Jedocześnie Kaczmarek zaznaczył, że sporo zawdzięcza Pogoni, w której pracował blisko 1,5 roku. – Dzięki okresowi w Pogoni Szczecin nauczyłem się Ekstraklasy. To był przywilej, że startując w Lechii, znałem ligę i znałem zawodników. W trochę innej roli, ale rywalizowałem z klubami czy z trenerami. Dzięki temu od pierwszego dnia byłem dobrze przygotowany do pracy.
Fot. newspix.pl
Czytaj także:
- Adam Buksa: „Osiem kontaktów z piłką i dwa gole. Jakość, a nie ilość”
- Kwiatkowski: Piłkarze i sztab nie wiedzieli o randze starcia z Węgrami? To absurd
- Piłkarski dziki zachód w Nowogardzie [reportaż]
- Michał Kołodziejczyk: – Widz nie jest idiotą