Union zremisował w niedzielę 2:2 z FC Koeln. Jeszcze kilka miesięcy temu zakładaliśmy, że z tej okazji będziemy opisywać w raporcie stranieri występ przynajmniej jednego z Polaków reprezentujących barwy tej bardziej romantycznej strony Berlina. Tymczasem Tymoteusz Puchacz i Paweł Wszołek znów nie znaleźli się w kadrze meczowej swojego klubu. O ile w przypadku Wszołka wiadomo było, że trafia do Bundesligi jako zawodnik do rywalizacji, o tyle marazm Puchacza, który tylko dwa razy zasiadł na ławce w Bundeslidze, jest bardzo zastanawiający. Żeby pomóc wam w rozwiązaniu tej zagadki, przepytaliśmy Daniela Roßbacha z bloga Textilvergehen, jednego z bardziej uznanych fachowców od Unionu Berlin, którego blog został uhonorowany tytułem najlepszego bloga o klubie ze starej Leśniczówki.
Tymoteusz Puchacz to trzeci największy transfer w historii Unionu Berlin. Minęło kilka miesięcy, a jeszcze nie zadebiutował w Bundeslidze. Czy już teraz można go nazwać rozczarowaniem?
To jasne, że póki co to rozczarowanie. Naturalne były oczekiwania, że stanie się podstawowym piłkarzem na swojej pozycji. Ale z drugiej strony w ostatnich latach kilka razy zdarzyło się w Unionie, że piłkarze odnaleźli swoją rolę w drużynie dopiero po jakimś czasie. Na przykład Sheraldo Becker albo Niko Gießelmann, z którym Puchacz rywalizuje. Jest za wcześnie, by dokonać ostatecznego sądu.
Myślę, że problem Puchacza polega przede wszystkim na walorach defensywnych. Po skautingu Union spodziewał się po nim większej jakości w aspektach obronnych. To powód, dla którego Gießelmann jest wyżej w hierarchii niż Puchacz. To, że Puchacz nie zagrał jeszcze w Bundeslidze, to ekstremalny rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością.
Wydaje się, że transfer Bastiana Oczipki był sygnałem: hej, nie do końca wierzymy w Puchacza.
Trochę tak, bo poprzez ten transfer Union chciał ściągnąć kogoś, kto natychmiastowo zagwarantuje odpowiedni poziom w defensywie i będzie funkcjonował w Unionie od razu na poziomie Bundesligi. Czy to oznacza, że Puchacz nie otrzyma zaufania w dłuższej perspektywie? Moim zdaniem nie. Union będzie próbował pracować z nim nad zachowaniami w defensywie, by w przyszłości – zgodnie z planem – korzystać z jego usług. Jego występy w Lidze Konferencji czy Pucharze Niemiec nie były tak dobre, by od razu wymuszał nimi grę w lidze. Widoczna była jego dynamika w akcjach ofensywnych, ale ciągle brakowało mu precyzji. Popełnił też kilka dużych błędów, takich jak feralne podanie, które w czwartek prawie doprowadziło Feyenoord do zdobycia bramki. Abstrahując od tych zagrań, Puchacz nie wyróżniał się w tych meczach negatywnie. To może działać też tak, że dzięki swojemu doświadczeniu w reprezentacji dostaje zaufanie w europejskich pucharach.
DLACZEGO PUCHACZ NIE GRA W BUNDESLIDZE I KIEDY ZACZNIE? ANALIZA
Jak to wygląda z innymi piłkarzami? Tak powolne wprowadzanie do drużyny to reguła u Ursa Fischera?
W tym sezonie tacy piłkarze jak Genki Haraguchi i Rani Khedira bardzo szybko odnaleźli się w drużynie. Ale trochę też dlatego, że nie mieli na tych pozycjach prawdziwych alternatyw. Jak już wspomniałem, Beckerowi czy Gießelmannowi trochę zajęło, zanim się wkomponowali. A Julian Ryerson od kilku lat systematycznie się rozwija, by odgrywać większą rolę obok kapitana Christophera Trimmela.
Z drugiej strony ciężko postrzegać Niko Gießelmanna jako top 10 na swojej pozycji w Bundeslidze.
Zaskakuje mnie swoimi występami w tym sezonie. Gdy przychodził w 2020 roku ze zdegradowanej Fortuny Düsseldorf, nie widziałem w nim szczerze mówiąc szczególnego potencjału. W poprzednim sezonie był tylko alternatywą dla Christophera Lenza, który był nieco lepszy we wszystkich aspektach. Ale kiedy już Gießelmann został w tym sezonie podstawowym piłkarzem, z powodu wspomnianych już słabości Puchacza, bardzo dobrze wywiązuje się ze swojej roboty. Jest solidny w defensywie, wbiega w pole karne, po czym szybko wraca na swoją pozycję na skrzydle. Jest w stanie też strzelać bramki, co pokazał ostatnio w meczu z Bayernem. Gießelmann nie jest wyjątkowym piłkarzem, jeśli weźmiemy pod uwagę jego jakość, ale po prostu dobrze spełnia swoją rolę.
Jaką rolę odgrywa wahadłowy u Ursa Fischera?
Union prawie zawsze gra z trójką z tyłu i dwoma wahadłowymi, którzy są jedynymi piłkarzami na skrzydłach. Muszą łączyć zadania obronne z ofensywnymi. Muszą więc dobrze się poruszać po boisku, stać szeroko w ataku i nie pozostawiać luk w tyłach. Muszą też toczyć wiele pojedynków, ponieważ pressing Unionu zakłada ataki na bocznych obrońców przeciwnika. Są oni często pierwszymi zawodnikami, z którymi pressujący zawodnicy się konfrontują. Aby mieć status niezawodnego w tej materii, Puchacz musi jeszcze popracować indywidualnie nad defensywą.
Chciałbym zapytać cię jeszcze o Wszołka. Sam transfer do Unionu był dla nas swego rodzaju zaskoczeniem. Wydawało się, że jego najlepszy czas już za nim.
To pierwszy sezon Unionu od długiego czasu, w którym gra w europejskich pucharach. Było zatem jasne, że potrzebuje szerszej kadry i dokona wielu transferów po to, by mieć wystarczającą liczbę piłkarzy. Union zakładał, że Wszołek będzie opcją do rotacji jako doświadczony i niezawodny piłkarz o międzynarodowym doświadczeniu.
Tymczasem ma problem, by znaleźć się w kadrze meczowej.
Jego głównym problemem jest to, że Union prawie zawsze gra w tym sezonie formacją 5-3-2, z dwoma napastnikami i bez skrzydłowych. Wszołek nadałby się do taktyki 3-4-3, którą Union częściej wykorzystywał w poprzednim sezonie. Ale że drużynie idzie jak dotąd dobrze, Wszołek czy Keita Endo nie mają swojego miejsca w jedenastce i żadnej możliwości gry. A z dwoma nominalnymi napastnikami i Sheraldo Beckerem dwie pozycje ofensywne są już obsadzone.
A wahadło? Urs Fischer nie widzi tam dla niego możliwości?
Nie sądzę, żeby Wszołek był postrzegany jako prawy wahadłowy. Przynajmniej nie tak długo, jak są tam Christopher Trimmel i Julian Ryerson.
CZYTAJ TAKŻE:
- Przy Starej Leśniczówce. Romantyczny klub, który awansował do Bundesligi. Reportaż o ciekawej historii Unionu Berlin
- Puchacz: – Ludzie sieją farmazon!
- Puchacz: – Zrobiłem postęp w grze obronnej
- 10 ciekawostek o Unionie Berlin
Fot. newspix.pl