Gdyby po godzinie meczu z Zagłębiem Lubin ktoś powiedział kibicom Lechii Gdańsk, żeby zachowali spokój, bo ich zespół dziś zwycięży, w najlepszym razie uznaliby go za niepoprawnego optymistę. Dawno nie widzieliśmy tak przekonujących „Miedziowych”, sprawiających, że rywal kompletnie nie mógł ułożyć sobie gry i prędzej straciłby kolejnego gola niż wyrównał. A mimo to goście przegrali.
Lechia Gdańsk – Zagłębie Lubin 2:1: postawa rezerwowych przesądziła
Powód? Różnica w zmianach. Tomasz Kaczmarek nimi wygrał, Dariusz Żuraw przegrał.
Lechia kompletnie nie ogarniała tematu. Zaczęła fatalnie, bo Durmus bezmyślnie przewrócił w polu karnym Żivca i słusznie podyktowaną jedenastkę pewnie wykorzystał Starzyński. Lubinianie zaskoczyli wysokim pressingiem, co prowadziło do licznych przechwytów i groźnych kontr. Po jednej z nich Kuciak świetnie odbił mocny strzał Starzyńskiego. Goście panowali nad boiskowymi wydarzeniami i tej oceny nie zmieniają epizodyczne momenty grozy pod bramką Hładuna (niezła szarża Żukowskiego i minimalnie niecelne uderzenie Gajosa z rzutu wolnego).
Gdy druga połowa zaczęła się dokładnie tak samo jak pierwsza – na szczęście dla Lechii Szysz strzałem w boczną siatkę zmarnował znakomitą akcję Żubrowskiego i Poręby – trener biało-zielonych zareagował błyskawicznie. Po paru minutach wprowadził aż trzech nowych piłkarzy. Zdjął wyjątkowo słabego Jarosława Kubickiego, do bólu chaotycznego Kacpra Sezonienkę i bezradnego Łukasza Zwolińskiego.
Zmiennicy zrobili różnicę. Przede wszystkim Marco Terrazzino, który został bohaterem. To on strzelił oba gole – najpierw wykorzystał idealne dogranie Żukowskiego, natomiast w ostatniej akcji kapitalnie przymierzył po wycofaniu piłki przez Diabate (tym razem obiecujące wejście) i przytomnym odegraniu Flavio. Były pomocnik Freiburga i Hoffenheim wreszcie pokazał, że nie przez przypadek latami funkcjonował na poziomie 1. i 2. Bundesligi. Dziś wykonał pierwszy krok, by za jakiś czas być w Polsce bardziej znanym niż jego tańczący brat Stefano – przynajmniej jeśli mowa o środowisku piłkarskim.
Inni rezerwowi też dobrze się spisali. Rafał Pietrzak pewnie grał w tyłach i groźnie dośrodkowywał. Egzon Kryeziu ustabilizował sytuację w środku pola, dając to, czego nie dawał Kubicki.
Lechia Gdańsk – Zagłębie Lubin 2:1: goście spaprali końcówkę
Zbiegło się to z kuriozalnymi zmianami w Zagłębiu. Dariusz Żuraw swoimi roszadami całkowicie rozregulował sprawnie funkcjonującą maszynkę. Ściągnął liderów w osobach Starzyńskiego, Zajica (niesamowicie zasuwał w pressingu), Żubrowskiego i Szysza, a wprowadził słabo dysponowanych Żygulewa i Daniela oraz nieopierzoną młodzież. Fajnie, że 16-letni Oliwier Sławiński i rok starszy Tomasz Pieńko grają w Ekstraklasie, można się pochwalić, ale czysto sportowo jeszcze nic drużynie nie dają.
W efekcie Lechia w końcówce zepchnęła rywala do rozpaczliwej obrony i ciąg dalszy już znamy. Zagłębie doznało porażki w meczu, w którym przez godzinę prezentowało się być może najlepiej w tym sezonie.
W bólach, ale jednak udało się gdańszczanom przedłużyć znakomitą ligową serię pod wodzą Tomasza Kaczmarka. To aktualnie sześć zwycięstw i dwa remisy w ośmiu spotkaniach. Zagłębie znów w dołku – na ekstraklasowy triumf czeka od pięciu kolejek.
CZYTAJ TAKŻE:
- Filip Starzyński: Nigdy nie byłem bezczelny. Taki mam charakter i nic na to nie poradzę [WYWIAD]
- Brąz spadek i solidność. XI dekady Zagłębia
Fot. Newspix