Reklama

Czy Grabara zasłużył na powołanie?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

01 listopada 2021, 16:41 • 8 min czytania 61 komentarzy

Kiedy w środowisku polskiego futbolowego światka pada nazwisko Kamila Grabary, nigdy nie jest cicho. Fenomenalnie wyciągnął się przy paru strzałach i wygrał swojej drużynie mecz? Zaliczył spektakularną wtopę i jego zespół dostał w trąbę? Powiedział coś godnego uwagi? Wszedł z kimś w wojenkę w mediach społecznościowych? Palnął taką głupotę, że wszyscy święci przewrócili się w grobach? Z tym gościem nie można spać spokojnie. I choć to jego nieustanne wymykanie się podręcznikom dla pijarowców ma swój niewątpliwy urok, to uważamy, że przy tym rozmywa się jego realna wartość sportowa. Teraz jest dobra okazja, żeby nad tym przysiąść.

Czy Grabara zasłużył na powołanie?

Paulo Sousa powołał bowiem Kamila Grabarę na zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami z Andorą i Węgrami. Zasłużenie czy na wyrost?

Shit talk – Kamil Grabara nie gryzie się w język

Żeby nie było: Grabara to człowiek z krwi i kości, więc nie da się rozmawiać na jego temat, abstrahując od całej charakterologicznej i medialnej otoczki jego osoby. A w ostatnich tygodniach i miesiącach bramkarz Kopenhagi – jakież nasze zdziwienie! – nie gryzł się w język:

  • W Foot Trucku rozliczał się z dziwacznym pożegnaniem z młodzieżówką. Rozmowę z Maciejem Stolarczykiem nazwał „shit talkiem”. Relacjonował: „Stolarczyk pyta: „Jak tam w Danii?” Odpowiadam: „No fajnie, podatki niskie”. Patowa sytuacja, nie wiadomo, kto ma się pierwszy rozłączyć”.
  • W tej samej rozmowie wjechał na Rafała Gikiewicza. Twierdził, że zachowanie bramkarza Augsburga jest dziecinne i pretensjonalne, że pcha się na afisz, że w żałosny sposób wpycha się do reprezentacji. Mówił: „On wie, że byłby trójką i nosiłby piłki. Dla mnie to byłoby uwłaczające”. Albo to: Ja mogę być wkurwiający. Ale on jest pięć razy bardziej”.
  • Na łamach Meczyków dostał pytanie, czy słynny uśmiech Jurgena Kloppa może się znudzić. Odpowiedział więc zgodnie z własnym sumieniem: „Nie wiem, czy może się znudzić, ale czasami już wkurwia”. Jego słowa obiegają angielskie i światowe media.

Reklama

Sporo mocnych, nasyconych negatywnymi emocjami słów, jak na sam początek sezonu. Ale dla Grabary to jest codzienność. Próżno szukać pozbawionego kontrowersji wywiadu z nim w roli głównej. Siłą rzeczy, na własne życzenie, Polak jest odbierany przez pryzmat tych wypowiedzi. Ktoś powie: ma rację. Ktoś powie: pieprzy od rzeczy. Nic pomiędzy. Tym bardziej, że do tej pory w seniorskiej piłce występował w Huddersfield (Championship), w Aarhus i w Kopenhadze (Superligaen), a umówmy się: polskiego kibica mecze tych klubów, w tych rozgrywkach, kompletnie nie obchodzą. Dlatego też, kiedy 22-letni piłkarz dostaje powołanie do reprezentacji, kojarzy się z setką własnych różnobarwnych myśli rzucanych od czasu do czasu w przestrzeń publiczną i z pojedynczymi migawkami popisów lub „popisów” z najlepszych lub najgorszych momentów swojej kariery.

Gorszy moment w rozkwicie formy

Jaka jest więc prawda o Grabarze jako o bramkarzu?

Polak przyjeżdża na zgrupowanie reprezentacji w nie najlepszym momencie trwającego sezonu. Ostatnie trzy mecze to dwa zawalone gole i dwa przegrane spotkania w konsekwencji tych gaf. W starciu z PAOK-iem Saloniki w Lidze Konferencji wyleciał z boiska z czerwoną kartką w dziewiątej minucie spotkania po niefortunnej interwencji ręką za polem karnym. Kopenhaga przegrała 1:2.

Trzy dni później, w hicie ligi, znowu zawiodła go decyzyjność poza linią bramkową. Brondby dominowało. Mikael Uhre otrzymał prostopadłe podanie. Grabara ruszył z bramki, chciał skrócić kąt, ale zawahał się i spóźniony wszedł w nogi Uhre, co skończyło się karnym i pewnym wykończeniem Andreasa Maxsö. Ewidentny błąd. Widać drgnięcie, widać niezdecydowanie i późniejszą marną próbę naprawienia swojej pomyłki.

Reklama

Czy to jednak oznacza, że Grabara jest w fatalnej formie i Paulo Sousa powołuje gościa, który partaczy swojej drużynie ze stolicy Danii kolejne mecze? Absolutnie nie. Wbrew pozorom i wbrew negatywnym wizjom, tegoroczną postawę Polaka lepiej oddaje pewne czyste konto z Vejle Boldklub. Parę pewnych obron, parę wyłapań w koszyczek, ale też parę ryzykownych – tym razem: udanych – zachowań. Tutaj doskonały przykład – Grabara lubi polatać sobie nad głowami wszystkich innych w polu karnym i zazwyczaj mu to wychodzi, nawet jeśli kończy się to staranowaniem trzech gości.

Bywa, że w Kopenhadze ma mało roboty, ale wywiązuje się z tego zaskakująco wzorowo. Broni trochę ponad dwa strzały strzały na mecz. Na dobrej skuteczności. Razem zaliczył trzydzieści jeden interwencji, siedemnaście z obrębu pola karnego, czternaście spoza szesnastki. Ładnie dobrą formę Kamila Grabary odzwierciedlają też liczby z ligi duńskiej.

Kamil Grabara – statystyki w FC Kopenhaga

Liczba i procent czystych kont (2021/22):

  1. Kamil Grabara – sześć (42,9%),
  2. Jacob Rinne – sześć (42,9%),
  3. Elias Rafn Olafsson – pięć (62,5%),
  4. Jesper Hansen – pięć (38.5%),
  5. Nicolai Larsen – cztery (28.6%),

Liczba i procent czystych kont (2020/21):

  1. Kamil Grabara – dziewięć (31%)
  2. Jesper Hansen – osiem (44,4%)
  3. Alexander Brunst – osiem (41,1%)
  4. Oliver Christensen – osiem (32%)
  5. Patrik Carlgren – osiem (25,8%)

Procent obronionych strzałów (2021/22):

  1. Elias Rafn Olafsson – 84,4%
  2. Kamil Grabara – 77,5%
  3. Jacob Rinne – 76,8%
  4. Nicolai Larsen – 74,5%
  5. Jesper Hansen – 69,4%

Procent obronionych strzałów (2020/21):

  1. Jesper Hansen – 76,8%
  2. Alexander Brunst – 76,1%
  3. Oliver Christensen 73,6
  4. Kamil Grabara – 70,3%
  5. Patrik Carlgren – 68,8%

Polak zazwyczaj wystrzega się błędów. Bardzo solidnie wyglądał też w europejskich pucharach – siedem puszczonych goli w dziewięciu meczach eliminacji i fazy grupowej Ligi Konferencji. Dobre noty, dobre recenzje. Wysoko ceni go sobie też trener Kopenhagi, Jess Thorup, któremu nawet nie przeszło przez myśl, żeby krytykować Grabarę za gorsze poprzednie tygodnie.

– To świetny, silny, sprawny bramkarz o dominującym charakterze. Ma doskonały refleks, świetnie rozumie grę, naszą filozofię, nasz pomysł, a błędy zdarzają się każdemu – mówił Jess Thorup.

Grabara poprawił grę nogami

Kiedy grał jeszcze w Aarhus, dużo do życzenia pozostawiała jego gra nogami. Raz, że zdarzały mu się głupie błędy. Dwa, że w zwykłych sytuacjach był niechlujny, niedokładny przy wyprowadzaniu piłki od własnej bramki. I co? W tym sezonie Grabara zaliczył w tym aspekcie wyraźny progres.

  • Celne podania na mecz (2021/22/2020/21) – 14,3 (58%)/11,4 (42%)
  • Na własną połowę – 84%/69%
  • Na połowę rywala – 34%/32%
  • Dalekie piłki – 38%/34%

Może to kwestia większej siły ofensywnej Kopenhagi, może to kwestia systemu Jessa Thorupa, ale zmiana na plus jest ewidentna, namacalna i wymierna. Poza tym – czegokolwiek o samym sobie nie mówiłby sam Grabara, jak na 22-letniego golkipera, może pochwalić się całkiem przyzwoitym CV w piłce seniorskiej. 51 meczów w Aarhus, 28 meczów w Huddersfield Town, 23 mecze w Kopenhadze. To ponad sto spotkań w dorosłym futbolu. Jasne, są lepsi. Jasne, są młodsi od niego, którzy znaczą w tym świecie o wiele więcej, ale czy nie jest trochę tak, że odbieramy Grabarę głównie przez narrację kreśloną przez jego samego? Bez dwóch zdań, ale też: jakby inaczej, skoro przekonuje nas w taki sposób:

Kamil Grabara w reprezentacji Polski. Jak ocenia samego siebie?

Wypowiedź dla duńskiego Canal 9: – Moją ambicją jest po prostu wygrać Ligę Mistrzów i zostać najlepszym bramkarzem na świecie. Zawsze jest ktoś, kto jest najlepszy i myślę, że mam umiejętności, aby to osiągnąć, więc wierzę w siebie. Jeśli nie uda mi się zrealizować mojego marzenia, to pójdę po pieniądze. Chcę zarabiać tyle, ile się da, a potem przejść na emeryturę.

Wypowiedź w Hejt Parku na Kanale Sportowym: – Premier League? Uważam, że jest tam dużo lepszych bramkarzy, ale są też tacy, którzy nie są lepsi.

Inna wypowiedź w Hejt Parku na Kanale Sportowym: – Moje top pięć bramkarzy w Polsce? Wojtek Szczęsny na pewno pierwsze miejsce, chociaż na początku sezonu powiedziałbym, że Łukasz Fabiański. Drugi Łukasz Fabiański, trzeci Bartłomiej Drągowski, czwarty ja, piąty Łukasz Skorupski.

Spróbujmy to urealnić, spróbujmy to odczarować. Bo tak jak opowieści o Lidze Mistrzów i Premier League wydają się nieprzymierzalne na tym etapie kariery kontrowersyjnego bramkarza, tak kwestia reprezentacyjnego statusu Grabary rozgrywa się na naszych oczach. Z orzełkiem na piersi nie zagra już godnie pożegnany Łukasz Fabiański, więc doszło do pewnych przetasowań.

Jak powinno postrzegać się Grabarę?

Dlaczego Kamil Grabara dostał powołanie na mecze z Andorą i z Węgrami? Na pewno dlatego, że Paulo Sousa myślał o jego powołaniu już od jakiegoś czasu, to nie jest jednorazowy strzał. Bramkarz Kopenhagi miał pojawić się na kadrze już w październiku, kiedy to z kontuzją wypadł Bartłomiej Drągowski. Opowiada Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN:

– Najpierw był telefon do Kamila Grabary. Niestety, okazało się, że w ostatnim meczu ligowym złamał palec. Pamiętam, że w marcu też chcieliśmy go ściągnąć, gdy koronawirusem zakaził się Łukasz Skorupski. Wówczas się nie zgodził jego klub. Teraz go wykluczył uraz, dlatego pojawił się Radek Majecki. Zapytałem go „czy masz ochotę przyjechać?”. Powiedział, że bardzo by chciał, ale niestety wczoraj złamał palec.

Minął miesiąc. Numerem jeden niezmiennie jest Wojciech Szczęsny. Bartłomiej Drągowski, naturalna dwójka, wciąż leczy uraz. Radosław Majecki od kilkunastu miesięcy rzadko wstaje z ławki w Monaco i dopóki nie zacznie grać, nie powinien być poważnie traktowany w kontekście powołań do kadry. Łukasz Skorupski to porządna opcja, solidny fachowiec na miarę Serie A, ale ma już swoje lata i pewnego poziomu nie przeskoczy. Bardzo dobre mecze w Bundeslidze potrafi rozgrywać Rafał Gikiewicz, ale Paulo Sousa nie powołuje go wręcz ustawowo i ten stan rzeczy raczej nie ulegnie zmianie.

Zaglądamy do Ekstraklasy, którą Grabara nazwał swojego czasu „zadupiem”. Nie tak dawno, przy okazji forsowanego przez Sousę i PZPN tematu potencjalnych zgrupowań dla ligowców, próbowaliśmy stworzyć obraz tego, jak wyglądałaby kadra złożona z samych ekstraklasowych piłkarzy. Wybraliśmy trzech golkiperów:

  • Dominik Hładun (1995, Zagłębie Lubin),
  • Michał Szromnik (1993, Śląsk Wrocław),
  • Filip Majchrowicz (2000, Radomiak).

Doświadczonego ligowca, zawodnika po przejściach, jednego młodziana. Majchrowicza można postawić w jednym rzędzie z Cezarym Misztą i Kacprem Trelowski – całą trójkę Maciej Stolarczyk powołał na listopadowe zgrupowanie kadry U-21. No dobra, a Hładun i Szromnik? Miewają fenomenalne mecze w lidze, raczej ustrzegają się kompromitujących błędów, znają się na rzeczy, ale czy ktokolwiek, w tym momencie historii, powiedziałby, że ich akcje powinny stać wyżej niż akcje Grabary? No niekoniecznie. Na takie ligowe zgrupowanie – okej, fajna sprawa. Ale to na razie tyle. Zresztą, nie od dziś wiadomo, że Paulo Sousa niespecjalnie wysoko ceni sobie piłkarzy z polskiej ligi, więc tu też coś się nie spina – Hładun dopiero przymierza się do zagranicznego wyjazdu, a Szromnik już jakiś czas temu wrócił z brytyjskich podbojów.

Wychodzi na to, że Kamil Grabara stanowi trzecią-czwartą opcję. Przegrywa ze Szczęsnym, przegrywa z Drągowskim, ale już:

  • wygrywa z niegrającym Majeckim,
  • wygrywa z niecenionym Gikiewiczem,
  • wygrywa z ligowcami,
  • wygrywa z młodszymi od siebie,
  • a w perspektywie czasu będzie mógł przynajmniej zrównać się ze Skorupskim.

To dobra pozycja startowa. I zasłużone powołanie. Bo Grabara, choć jest krnąbrny, bezczelny i buńczuczny, sportowo może zaoferować dużo. Może wcale nie tyle, ile sam deklaruje, ale na pewno więcej niż spodziewają się po nim sceptycy jego kontrowersyjnej postaci.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Komentarze

61 komentarzy

Loading...