Miedź Legnica była jednym z czterech klubów, które starcie sezonu 1. ligi zgarnęły komplet punktów. Ba, „Miedzianka” nie straciła nawet bramki z gry. Efektowność, efektywność i sypiące się pochwały – w takim klimacie zespół z Dolnego Śląska przystępował do meczu z beniaminkiem z Częstochowy. I co? I Skra po raz kolejny nas zaskoczyła, urywając legniczanom punkty na jej stadionie.
Mówimy „po raz kolejny”, bo mimo że Skra kadrowo odstaje od zaplecza Ekstraklasy, to ciężko nam wymienić jakiś słaby mecz w jej wykonaniu. Z Koroną, mimo porażki, było solidnie. ŁKS to dwa strzelone gole w Łodzi i choć to gospodarze dominowali, ciężko było to lekceważyć. Potem był Rzeszów i premierowa wygrana, a teraz – w czwartym wyjazdowym spotkaniu – równie cenny punkt w Legnicy. Odpowiedzmy więc na pytanie, które od razu nasuwa się na myśl: Miedź taka słaba, czy Skra taka mocna?
Próby Krzysztofa Drzazgi
Wszyscy wiemy, że Krzysztof Drzazga zaczął sezon w kapitalnym stylu. Cztery gole, dwie asysty, ładowanie po widłach z dystansu – pełen repertuar. Dziś napastnik Miedzi kontynuował polowanie na bramki. Po pierwszej połowie miał już na koncie pięć prób i oczywiście wpisał się na listę strzelców.
- 12. minuta gry – Kamil Zapolnik był faulowany przy polu karnym, Drzazga dostał podanie po ziemi i najpierw został zablokowany, a potem przymierzył w okno, ale nie zdołał pokonać bramkarza
- 13. minuta – po rzucie rożnym znów strzelał, ale niecelnie
- 19. minuta – Marcin Garuch dograł tak zwane ciasteczko, prosto na nos, Drzazga strzelił celnie, ale nie pokonał Kosa
- 45. minuta – tym razem precyzyjnie centrował Jon Aurtenetxe, a główka Drzazgi okazała się celna
Po przerwie napastnik legnickiego klubu szukał jeszcze jednego trafienia, jednak Mateusz Kos po raz trzeci go zatrzymał – tym razem po strzale z ostrego kąta. Ale to nie kolejny gol Drzazgi jest najważniejszym wydarzeniem spotkania z jego udziałem. Po strzale numer trzy snajper Miedzi upadł na murawę i trzymał się za kolano. Czarne myśli musiały popędzić galopem przez głowy kibiców z Legnicy, bo przecież Drzazga ma w karcie pacjenta kontuzję związaną z tą częścią ciała. I wygląda na to, że znów mówimy o większym problemie. Były piłkarz Wisły Kraków co prawda wrócił do gry, ale po nieco ponad godzinie opuścił murawę, wciąż wskazując na problemy z nogą.
Po jego zejściu Miedź już właściwie nie odnotowała groźniejszych sytuacji. Dwie, może trzy próby, domaganie się rzutu karnego – to wszystko, na co było stać ekipę Wojciecha Łobodzińskiego.
Skra z zasłużonym punktem
Uraz Drzazgi nie był jednak jedyną złą wiadomością dla kibiców z Legnicy. Chwilę przed tym, jak napastnik Miedzi opuścił boisko, Skra doprowadziła do wyrównania. Wrzut z autu, Maciej Mas odgrywa do Marcina Stromeckiego, ten uderza na bramkę sprzed pola karnego, piłka zahacza o nogę Aurtenetxe i katastrofa gotowa. Paweł Lenarcik nie zdołał wyciągnąć tego strzału, choć miał piłkę na ręce. Być może mógł zachować się lepiej, ale z naszej perspektywy ciężko powiedzieć, jak duży wpływ na efekt końcowy próby Stromeckiego miał wspomniany rykoszet. Zresztą – nie ma co tego roztrząsać, bo Skra wywalczyła ten punkt zupełnie zasłużenie. Przez cały mecz miała przebłyski, które sprawiały problemy defensywnie legnickiej drużyny.
- Dawid Niedbała przebił się przez Nemanję Mijuskovicia i oddał dwa strzały: najpierw trafił w Lenarcika, potem posłał piłkę tuż obok słupka
- Piotr Nocoń przytomnie uderzył na bramkę po stracie Macieja Śliwy – też chybił
- Z dystansu swoich sił próbował Mikołaj Kwietniewski
A już zdecydowanie najlepszą okazję goście mieli w 76. minucie meczu. Garuch zbyt lekko zagrał do środka, przed własne pole karne. Coś takiego zawsze śmierdzi golem, zwłaszcza gdy druga strona ogarnia sytuację i przechwyci futbolówkę. Zrobił to Krzysztof Napora, ale finalizacja w jego wykonaniu pozostawiała sporo do życzenia. Zawodnik Skry zgubił piłkę w starciu z Lenarcikiem, jakby szukając faulu.
CASHBACK 500 PLN NA START, CASHBACK BEZ KOŃCA I EARLY PAYOUT – TYLKO W FUKSIARZ.PL!
***
Faulu, tak jak i trzech punktów dla Skry, nie było, ale częstochowianie nie mają się czego wstydzić. Póki co wyrastają na pozytywną niespodziankę rozgrywek. Może nie taką, jak ŁKS, który z marszu wpadł do Ekstraklasy, ale taką, jak GKS Jastrzębie, który namącił mocniejszym i zakręcił się w czołówce… Tak, to zdecydowanie bliższy scenariusz.
Nie przesądzamy, że i Skra zawita w górne rejony tabeli, ale odpowiadając na wcześniej postawione pytanie: tak, Skra jest mocna.
Miedź Legnica – Skra Częstochowa 1:1 (1:0)
Drzazga 45+1′ – Stromecki 57′
fot. Newspix