Reklama

Gdyby Lech nie tracił frajerskich bramek w końcówkach, to byłby na podium

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

23 listopada 2020, 16:09 • 4 min czytania 44 komentarzy

Gdyby nie frajersko tracone bramki w końcówkach przez Lecha Poznań, to Kolejorz miałby tyle samo punktów co Raków i miałby tylko punkt straty do Legii Warszawa. Nie chodzi o to, by pokazać, jak blisko Lech jest czołówki Ekstraklasy w wydumanej tabeli. Raczej chcemy pokazać, że gdyby lechici byli bardziej skoncentrowani w ostatnich minutach, to mogliby być w znacznie lepszej sytuacji. A tak? Pretensje mogą mieć tylko do siebie.

Gdyby Lech nie tracił frajerskich bramek w końcówkach, to byłby na podium

Jasnym jest, że bramka zdobyta po 80. minucie waży tyle samo, co gol strzelony w dowolnym kwadransie meczu. Natomiast jest coś w tych trafieniach takiego, co sprawia, że kibice jednego zespołu szaleją z radości, a drudzy uderzają się tępym narzędziem w głowę.

A kibice Lecha w tym sezonie muszą uderzać się tak często, że jeden siniak nie zdąży się zagoić, a na głowie pojawia się kolejny. I dałoby się to jeszcze przeboleć, gdyby to były bramki tracone w momencie, gdy to trafienie nic już nie zmienia. Prowadzisz 3:0, tracisz gola, bramkarz ze złości kopie w słupek, bo nie wpadnie premia za czyste konto, a i w tabeli jakoś tak przypałowo to wygląda.

LECH WYGRA Z LECHIĄ? KURS 2.17 W TOTALBET!

Ale nie. Lech traci bramki, które ważą bardzo dużo.

W tym sezonie było tak:

  • prowadzenie z Zagłębiem do 82. minuty, później dwa rzuty rożne, trafia Guldan, trafia Balić i z 1:0 robi się 1:2. Trzy punkty stracone po 80. minucie
  • prowadzenie z Wisłą Płock do 88. minuty. Gumny fauluje w niegroźnej sytuacji Gjertsena, Tuszyński podchodzi do rzutu karnego i robi się 2:2. Dwa punkty stracone po 80. minucie
  • remis z Legią Warszawa do 93. minuty. Obrona Lecha totalnie gubi krycie, Mladenović gra do Lopesa, a ten strzela zwycięską bramkę. Punkt stracony po 80. minucie
  • remis z Rakowem Częstochowa do 92. minuty. Szelągowski bierze piłkę w kole środkowym, mija trzech lechitów i na dużym spokoju pokonuje Bednarka. Dwa punkty po 80. minucie

Łącznie te gole tracone w końcówkach meczów kosztowały Lecha stratę już ośmiu punktów. Gdyby Lech nie grał tak dziadowsko w ostatnich minutach tych starć, to zajmowałby właśnie trzecie miejsce w Ekstraklasie. Do Rakowa traciłby dwa punkty, do Legii trzy i miałby jeszcze jeden mecz do rozegrania w zapasie.

Reklama

LECH ZREMISUJE Z LECHIĄ? KURS 3.10 W SUPERBET!

Jakby inaczej wyglądała optyka kibiców na tę drużynę. Dzisiaj przecież śmiejemy się, że Lech oddala się od mistrzostwa Wielkopolski, a tak właściwie w ciągu jednego weekendu i przy dobrych wynikach rywali mógłby wskoczyć na miejsce lidera. I dlatego nie dziwimy się fanom z Wielkopolski, że po tym remisie z Rakowem są potwornie zirytowani. Bo to nie jest pierwszy mecz, w którym Lech w taki sposób pozbawia się punktów. To czwarty taki mecz. A moglibyśmy dorzucić do tego jeszcze starcie z Benficą, gdzie w końcówce Kaczarawa ma patelnię na 3:3, a po chwili to Portugalczycy trafiają na 2:4. Moglibyśmy dorzucić gola Boneckiego w meczu z Odrą w Pucharze Polski. I jeszcze gola Piasta w 88. minucie, który już nic nie znaczył.

Z czego to wynika?

Skoro już ustaliliśmy, że punkty wypuszczane przez Lecha to reguła, a nie przypadek, to warto byłoby też zastanowić się nad tym – dlaczego tak się dzieje?

Bardzo banalnym wytłumaczeniem byłoby mityczne „złe przygotowanie fizyczne”. Ale po statystykach nie widać tego, by lechici byli padnięci. Może i Kolejorz biega mało (110 kilometrów na mecz, 14. wynik w lidze), ale to to biega bardzo intensywnie. Żadna drużyna w lidze nie wykonuje średnio tylu sprintów na mecz, co piłkarze Żurawia. Rzucenie prozaicznego „nogi nie niosą, ktoś zepsuł okres przygotowawczy” byłoby pudłem.

Jeśli już, to bardziej logiczne byłoby tłumaczenie się zmęczeniem po meczu czwartkowym w Lidze Europy. Ale i tu nie ma reguły. Lech potrafił odwracać losy meczu z Cracovią trzy dni po intensywnym meczu z Benficą. Potrafił rozbić Piasta po powrocie z Charleroi i świętowaniu awansu do fazy grupowej. Teraz przed starciem z Rakowem miał dwa tygodnie przerwy – część piłkarzy była na zgrupowaniach reprezentacji, ale też przecież nie wszyscy.

LECHIA WYGRA Z LECHEM? KURS 3.34 W EWINNER!

Najbardziej sensowne wydaje się wyjaśnienie z brakiem koncentracji. Wynika to może z tego, że dniem świętym w tygodniu jest czwartek z Ligą Europy, a nie niedziela z Ekstraklasą. I przez to uwaga piłkarzy gdzieś w końcówkach ucieka, gdy jeszcze wynik jest względnie dobry i wydaje się, że wróbel siedzi już w garści.

Jak padały te bramki?

Zwłaszcza, że jeśli spojrzymy sobie na te tracone bramki, to mówimy tutaj właśnie o jakimś totalnym zaćmieniu świadomości u piłkarzy Lecha.

Reklama
  • spotkanie z Zagłębiem – dwa gole stracone po rzutach rożnych

  • mecz z Wisłą Płock – faul Gumnego w sytuacji, gdzie Gjertsen jest obstawiony przez trzech obrońców Lecha

  • starcie z Legią – Lopes zostawiony na piątym metrze totalnie bez krycia

  • mecz z Rakowem – wpuszczenie Szelągowskiego w pole karne mimo tego, że nie brakowało okazji do przerwania tej akcji

Momentami trudno zrozumieć co autorzy w ogóle mieli na myśli. Ale jeśli Lech chce w tym sezonie powalczyć w Ekstraklasie, to widzimy dwa warianty poprawy sytuacji. Pierwszy – zachowanie koncentracji do końca meczów, zamiast odbijania karty zakładowej dziesięć minut przed końcem roboty. Drugi – zaapelowanie do PZPN i Ekstraklasy SA o to, by skrócić ligowe mecze o kwadransik. Ewentualnie o to, by każdy mecz Kolejorza prowadził sędzia Jarzębak w formie z legendarnego spotkania w Bełchatowie.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Pazdan: Peszko fajnie rządzi w Wieczystej. Wielu trenerów tego nie umie

Jan Mazurek
0
Pazdan: Peszko fajnie rządzi w Wieczystej. Wielu trenerów tego nie umie
Polecane

Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”

Kacper Marciniak
1
Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Kovacević ujawnił, jak upadł jego transfer do Benfiki. „Był problem z prowizją dla agenta”

Patryk Fabisiak
1
Kovacević ujawnił, jak upadł jego transfer do Benfiki. „Był problem z prowizją dla agenta”
Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
4
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce
Ekstraklasa

Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Patryk Fabisiak
16
Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Komentarze

44 komentarzy

Loading...