– Arkadiusz Milik trafi do tego klubu, który najwięcej zapłaci. Nie będzie żadnych promocji, dla nikogo. Jeśli nie… Cóż, istnieje prawdopodobieństwo, że trener nie będzie uwzględniał go w składzie – zapowiadał Aurelio de Laurentiis w „Sky Sport Italia”. Niedługo potem prawdopodobieństwo zamieniono na pewność. Przynajmniej według wiedzy dziennikarzy „Corriere dello Sport”, którzy przytoczyli rozmowę prezydenta Napoli z agentem Polaka. W zasadzie był to jedynie krótki komunikat: albo odejdzie na moich zasadach, albo spędzi rok na trybunach. Sytuacja polskiego napastnika w okamgnieniu z bajecznej zmieniła się w koszmarną.

Dlaczego w ogóle z bajecznej? Bo gdy Maurizio Sarri zagiął na niego parol, wydawało się, że Milik wkrótce trafi do Turynu. A tam, wiadomo – mistrzostwa, tytuły, dzielenie szatni z Cristiano Ronaldo. Nie bez powodu gdy wspólnie z tym szkoleniowcem próbowali odebrać „Starej Damie” tytuł, Sarri wymyślił hasło Fino al Palazzo. Juventus to pałac. Ze złotymi żyrandolami, klamkami i sztućcami. Nic dziwnego, że zainteresowanie ze strony Bianconerich zawróciło napastnikowi w głowie. Zwłaszcza że nie było to badanie gruntu i nieśmiałe zaloty, a konkrety wyłożone na stół. Włoskie media informowały, że Milik ustalił już warunki indywidualnej umowy. Pięcioletni kontrakt, ok. 4.5 miliona euro za sezon. Bajka. Było tylko jedno, małe, malutkie, „ale”.
Polak najwidoczniej zapomniał, czym może grozić flirtowanie z północą, będąc wciąż częścią południa.
De Laurentiis ustala zasady gry
Każdy, kto choć trochę zna włoskie realia, wie, że gdy Juventus zarzuca sieci na zawodnika Napoli, to być może i go dostanie, ale na pewno nie zgarnie go z półki z towarem przecenionym. Wręcz przeciwnie. Nienawiść południowców nakazuje ceny windować, żeby bogatszych sąsiadów z północy wydoić do ostatniego centa. Aurelio de Laurentiis od razu postawił sprawę jasno, bo wypowiedzi o tym, że Milik odejdzie za 50 milionów euro, albo wcale, krążyły po sieci już od pierwszego dnia negocjacji między klubem a piłkarzem. Oczywiście obok nich krążyły także wyzwiska pod adresem Polaka, bo jeśli któryś piłkarz Napoli choćby pomyśli publicznie o tym, że mógłby zakładać koszulkę w biało-czarne pasy, z miejsca staje się największym wrogiem. Nie musimy chyba przypominać, jak po transferze Gonzalo Higuaina kibice urządzili wielką akcję przyozdabiania jego koszulkami kubłów na śmieci.
A przecież Partenopei zrobili wówczas świetny deal, bo zgarnęli 90 milionów euro za 29-letniego napastnika.
De Laurentiis owszem, pozwoliłby zabrać sobie snajpera po raz drugi, ale tylko za konkretny pieniądz. W tym przypadku cena była znana i tu zaczęły się pierwsze problemy. Najwidoczniej zarówno Juventus, jak i Milik stwierdzili, że ostatni rok kontraktu będzie grał na ich korzyść. Bo w końcu to ostatni dzwonek, żeby faktycznie na zawodniku zarobić i zadbać o godnego następcę. Bo co by o Miliku nie mówić, to piłkarsko jego ruch do Juventusu miał sens. Jeszcze przed pandemią pisaliśmy, że na włoskie warunki to całkiem niezły napastnik. Skuteczny, solidny, stabilny. Ale prezydent Napoli chyba grał w Uno, bo niczym Wielki Szu rzucił kartę reverse:
Po pierwsze ściągnął Victora Osimhena, pokazując, że nie musi czekać na kasę z Turynu, żeby zadbać o wzmocnienie ofensywy
Po drugie zaczął wprost komunikować, że rok na trybunach to bardziej problem Milika niż jego
I zaczęły się schody.
Juventus musi łatać dziury w budżecie…
A w zasadzie nie tyle schody, co domino. Kolejne klocki sypały się jeden po drugim. Co prawda po odejściu Maurizio Sarriego obie strony nadal były zainteresowane transferem, ale okoliczności mocno się zmieniły. Andrea Pirlo umieścił Milika na liście napastników, których widziałby w swojej szatni, ale już nie na jej topie. Juventus też stwierdził, że żądania de Laurentiisa są delikatnie przeszacowane i zaczął namawiać Polaka na transfer za rok – za darmo. Sam Milik natomiast zdążył wrzucić do niszczarki wszystkie inne oferty. Włącznie z tą Romy, którą zainteresowane jest samo Napoli z racji możliwości ugrania na tym czegoś więcej niż tylko gotówki, czyli karty choćby Cengiza Undera. Niedługo potem Bianconeri zaczęli szukać innych opcji, sondując szanse na sprowadzenie Luisa Suareza i Edina Dzeko.
Umówmy się – nie pytasz o Suareza i Dzeko, jeśli masz zamiar wyłożyć 50 baniek za innego napastnika.
Zresztą możliwość zapłacenia jakichkolwiek pieniędzy Napoli od początku była wątpliwa. Nie dlatego, że Juventus na Milika skąpi, a z powodu minus valanzy. Słowem wyjaśnienia: w papierkach wszystko musi się zgadzać, więc żeby uniknąć strat, trzeba sprzedać zawodników za określoną sumę. We Włoszech wyliczono, za ile Juve musiałoby opchnąć niechcianych w zespole zawodników, żeby mieć finansowo czyste papcie.
Douglas Costa – ok. 22 mln euro
Gonzalo Higuain – ok. 18 mln euro
Marko Pjaca – ok. 10 mln euro
Sami Khedira – ok. 5 mln euro
Aaron Ramsay – ok. 3 mln euro
Blaise Matuidi – ok. 2,5 mln euro
Wiadomo, to nie wszystkie możliwe opcje, bo odejść mogą także Federico Bernardeschi, czy Daniele Rugani. Ale na tej liście jest kilka pozycji, które rodzą kłopoty. Przede wszystkim Matuidi (już poza klubem) i Higuain, za których nikt płacić nie chce. A to już 20 baniek w plecy. Niezbyt dobra pozycja, żeby płacić za napastnika, gdy na rynku są dostępne inne, tańsze opcje. Co prawda taki Suarez zainkasuje więcej, niż wziąłby Milik, jednak tu dochodzi kolejny czynnik. Urugwajczyk załapałby się na 50-procentową ulgę podatkową dla zawodników, którzy w ostatnich dwóch latach nie grali we Włoszech. Dlatego dla Juventusu nie byłby aż tak drogim gościem, jak na fakt, że pod względem umiejętności wyprzedza Milika o kilka długości.
… a na rynku są tańsze i lepsze opcje od Polaka
Z kolei za Edina Dzeko trzeba zapłacić, ale znacznie mniej niż za naszego rodaka. Jak ustalił „Tuttosport” cena zmieści się między 10 a 15 milionami euro. Całkiem znośnie, jak na piłkarza, którym zachwycony jest Andrea Pirlo. Kilka dni temu „La Gazzetta dello Sport” informowała o rozmowie Włocha z napastnikiem Romy. – Dzeko wie, że jego przyjście do Turynu byłoby dopełnieniem idealnego ofensywnego tercetu. Pirlo uważa go za idealnego partnera dla Cristiano Ronaldo, bo ściągałby na siebie obrońców, otwierając przestrzeń dla Portugalczyka i zaliczając wielu asyst. Bośniak grałby jako „10”, za plecami CR7 i Paulo Dybali – czytamy w „LGdS”.
Rozmowy z Suarezem, telefon do Dzeko… Czyli sprawa transferu Milika do Juventusu ostatecznie już upadła, nie ma co się oszukiwać. Ale dla pełnego obrazu sytuacji – spójrzmy na różnice finansowe.
Milik: 50 milionów euro + 4,5 miliona pensji rocznie. Z podatkami 9, więc łącznie mowa o 95 milionach do wydania
Dzeko: 10-15 milionów euro + 7,5 miliona pensji rocznie (dwuletnia umowa). Z podatkami 15, więc mowa o 40-45 milionach do wydania
Suarez: darmowy transfer + 10 milionów euro pensji rocznie (dwuletnia umowa). Z podatkami 15 milionów (ulga), więc mowa o 30 milionach do wydania
Wiadomo, że to tylko orientacyjne kwoty. Dłuższy kontrakt, to też dłuższy czas na wyprowadzenie go na finansową prostą. Juventus na pewno nie zapłaciłby 50 milionów euro, z kolei Suarez na pewno wziąłby bonus za sam podpis. Niemniej nie widać możliwości, żeby transfer Polaka był dla „Starej Damy” tańszy, a przecież z tej trójki jest najsłabszym możliwym wyborem. Paradoksalnie jednak to Milik może odegrać najważniejszą rolę w kwestii tego, kto wzmocni ofensywę Bianconerich. Włoskie media ustaliły bowiem, że Juve wybierze tego z napastników, który jako pierwszy uwolni się od obecnego klubu. Czyli:
Suarez trafi do Turynu, jeśli obniży oczekiwania co do odprawy w Barcelonie
Dzeko trafi do Turynu, jeśli Roma zapewni sobie zastępcę
A tym zastępcą ma być właśnie Polak. Tak, to prawda – wychowanek Rozwoju Katowice zdążył już odrzucić ofertę Giallorossich, dając im wyraźnie do zrozumienia, że interesuje go tylko Juventus. Tyle że teraz Roma nie jest już planem B. Jest planem A, bo poza nią zostają już tylko trybuny. Czyli nawet jeśli Milik zdania nie zmienił, to zmieniły się okoliczności. Oczywiście w całej sprawie ważny głos ma także Aurelio de Laurentiis, który nie może się zdecydować, którego z piłkarzy rzymskiego klubu oczekuje w ramach wymiany za Milika. Ale jasne jest, że gdy Milik powie Romie „tak”, obie strony szybko dobiją targu.
Czy Arkadiusz Milik może zostać w Napoli?
No dobrze, a co jeśli spełni się najgorszy dla napastnika reprezentacji Polski scenariusz, czyli Juventus sięgnie po Suareza i zrezygnuje z Dzeko, więc i Roma nie będzie już taka chętna, żeby wyrwać go z Neapolu? Czy jest szansa, że nagle padnie „Aurelio, słuchaj, głupio wyszło, w sumie to bym tu jeszcze pograł”? Cóż, raczej nie. Weźmy na tapet ostatnie wypowiedzi de Laurentiisa o Polaku, pomijając już fakt zapowiadanej zsyłki na trybuny. – Wiele razy chciałem przedłużyć z nim umowę, ale kiedy mu to oferowałem, nie odpowiadał. Dla mnie jasne jest w takim razie, że odejdzie z tego klubu.
Dołóżmy do tego to, jak Milik zaprezentował się w ostatnim sparingu, po którym kibice nagrodzili go gwizdami. Rzekomo miał też słyszeć, że może się już pakować i spadać do Turynu.
A na koniec dodajmy do tej mieszanki fakt, że Victor Osimhen zamiast pudeł i gwizdów doczekał się oklasków po skompletowaniu hattricka w osiem minut… Jeśli dorzucimy fakt, że Napoli jest gotowe zmienić ustawienie na 4-2-3-1, żeby lepiej dopasować Osimhena do zespołu… Cóż, wszystko to składa się na wilczy bilet. Na południu nikt już nie pamięta, że de Laurentiis rozpływał się nad Milikiem, mówiąc, że gdyby wykonywał rzuty karne, byłby drugim najlepszym strzelcem ligi. Twierdząc, że w duecie z Llorente jest lepszy niż Mauro Icardi.
Ale temu akurat dziwić się nie można. Bo czy Polak, marząc o Juventusie, pamiętał o tym, że Napoli nie kopnęło go w tyłek po dwóch poważnych kontuzjach i dało mu szansę się odbudować? Grać o najwyższe cele, strzelić hattricka w Lidze Mistrzów? Śmiemy w to wątpić. Rzecz jasna nie można zabronić piłkarzom chęci zawodowego awansu i zmiany klubu na lepszy, nawet jeśli mowa o odwiecznym rywalu. Natomiast trzeba pamiętać, że kluczowe w tym wszystkim zawsze będą dwie rzeczy.
Timing i okoliczności.
Arkadiusz Milik zamarzył o Juventusie w złym czasie, złym miejscu i złych okolicznościach. Więc jeśli teraz zostanie na lodzie, nie mógłby nie mieć do siebie żadnych pretensji.
SZYMON JANCZYK
Calcio w pigułce – inne teksty o włoskim futbolu:
Życie w stylu „Rock & Gol”. Wszystkie szaleństwa Pablo Osvaldo
Własne piwo, korupcja i objawienie Serie A. Pokrętna historia Francesco Caputo
Komuniści, faszyści i futbol. Jak Włosi walczyli o Triest?
Wojny, białaczka i legendarne rzuty wolne. Historia Sinisy Mihajlovica
„Mezzala idealny”, ulubieniec trenera. Co Karol Linetty zyskał transferem do Torino?
Fot. Newspix
Nigdy nie jest żal takich szmat jak on czy wilczek, sami na takie traktowanie zapracowali.
Najpierw pomyślałem, że trochę szkoda czasu na komentowanie tego ale potem przypomniałem sobie dwuletniego Arkadio który w upalne Włoskie lato biegał po Neapolskich ulicach gdzie się urodził w błękitnej koszulce swego ukochanego klubu z podobizną Diego Armando. Jego biedni rodzice wszystko zawdzięczają piłce i tylko dzięki niej i działaczom lokalnego klubu Arkadio nie trafił w objęcia Camorry. Jako nastolatek szlifujący swoje umiejętności w szkółce Napoli łączył miłość do piłki z miłością do miasta będąc czołowym ultrasem wśród kibiców. Nie odpuszczał żadnego wyjazdu a błękit jego oczu zlewał się z błekitem barw za które gotów był przelać krew własną lub wroga. Za pierwszą wypłatę z profesjonalnego kontraktu wytatuowal sobie Marka Hamsika na całych plecach… Dziś zdradza swą ojczyznę na rzecz możliwości gry w znienawidzonym Turynie… Przykre.
O tym, że Napoli go wspierało i wierzyło w niego w trakcie 2 kontuzji nie raczyłeś wspomnieć. Drugi Wolski się znalazł. Choć Rafał już karę za swoje postępowanie ponosi.
Oczywiście Napoli robiło to charytatywnie nie wiedząc, że Milik w formie ładuje brameczki aż miło i przy jego potencjale jeśli nie będzie napastnikiem na lata to mogą wyciągnąć za niego ładny pieniądz.
No nie do końca Fidel. Można zachować się jak Napoli i można się zachować jak Derby.
Porucznik ,tak ale to nadal było też w interesie Napoli żeby Milik jak najszybciej się poskładał i wrócił do formy.
Idiota jesteś
No dobra, a co z Atletico i Spurs? Autor nic nie wspomniał o tej kwestii. Jest życie poza serię A, przecież jakiś średniak z Anglii może zaproponować warunki odpowiadające Napoli i Milikowi.
Tylko czy średniak z Anglii będzie zainteresowany zawodnikiem, który poza lewą nogą nie ma nic z kompletnego napastnika. W dodatku jest podatny na częste urazy i kontuzje.
Skoro interesował się Juventus, to średniaki z Anglii tym bardziej. Spokojnie, Milik jeszcze znajdzie klub, o ile nie będą mu tego torpedować w Neapolu. Bez przesady z tym narzekaniem na niego, w wieku 25 lat o Lewym też mówiło się, że jest zbyt uzależniony od drużyny i ma wąski wachlarz umiejętności.
Jeżeli West Ham dał 50 baniek za Hallera, to jest bardzo możliwe żeby jakiś inny Everton albo Crystal Palace dał podobne pieniądze za Milika.
WHU nie dał 50 mln euro za Hallera tylko zobowiązał się do zapłaty 40 mln euro w dwu równych ratach.
We Frankfurcie czekają już od ponad pół roku na drugą transzę.
Ma jeszcze grę głową. Milik kapitalnie radzi sobie w powietrzu
A po co im takie drogie uzupełnienie składu? Arek to nie jest taki top napastników. Ma sporo ograniczeń a do tego kwestia kluczowa- nikt nie zaryzykuję wydania 50 baniek na osobę z takim potencjałem do łapania urazów.
Everton, tam jest Carlo
Do Napoli trafił też Andrea Petagna, więc Milik nie ma czego tam szukać.
Milik jest żenujący i cały czas się zastanawiam jakim cudem zaszedł tak daleko i się utrzymuje na takim poziomie? Skuteczność i nieporadność taka że wywołuje salwy śmiechu a ten filmik tylko to potwierdza. I jeszcze nieznajomość (głupota?) relacji północ – południe. Wkurwił szefa i kibiców. Brawo! Rok na trybunach to może spokornieje.
Nie żal mi go w ogóle – chytry dwa razy traci. Chciał więcej zarabiać ale za co ? czy Milik zrobił postęp odkąd przyszedł do Napoli ? Patrząc na jego pudła z tego ostatniego sparingu od razy mi sie euro 2016 i mecz z Niemcami i to jest dalej ten sam Milik czyli koleś, który potrafi przestrzelić w każdej sytuacji. Oczywiście w Napoli nabił bramek ze średniakami serie A ale żadnego meczu im nie wygrał, a miał patelnię na wyjście z grupy kosztem Liverpoolu w sezonie 2018/19 to oczywiście z metra trafił w Allisona.
To jest świetny napastnik na stojącą piłkę. Z 30 lat temu zrobiłby jeszcze większą karierę niż obecnie, ale teraz już się tak nie gra.
Dodatkowo- cena- bardzo wygórowana moim zdaniem, bo jak nawet redaktor zamieścił: za 1/4 tej ceny można mieć na rok-dwa Dzeko albo Suareza, którzy są na pewno większą gwarancją jakości.
Jak czytam te wypociny niektórych, że Milik nie ma nic poza lewą nogą, jest beznadziejny i tak dalej, to zastanawiam się czy te osoby mają jakiekolwiek pojęcie o piłce. Jak to nie ma nic do zaoferowania poza lewą nogą? Milik przede wszystkim dobrze się ustawia, piłka w polu karnym go szuka. Zupełnie inną kwestią jest wykorzystywanie tych sytuacji, a jest to dla napastnika decydujące, ale niewątpliwie ustawianie się to jego atut. Kolejna rzecz – Milik jest dość szybkim piłkarzem, ma dobre warunki fizyczne, dobrze gra głową. Jest też nadal stosunkowo młody i wiele lat gry przed nim, nie jest wykluczone, że jeszcze się rozwinie. Gdyby był tak słaby jak widzą go „polaczki – znafcy futbolu”, to w Neapolu u Laurentisa nie grałby tyle lat i nie dostawałby tylu szans po kontuzjach na odbudowanie formy. Napoli cały czas widziało w nim duży potencjał, fakt, nieco uśpiony, ale mimo to w klubie Milik pozycję miał dość pewną i to pomimo poważnych, naprawdę poważnych kontuzji, a kibice nigdy na taczkach nie chcieli go wywozić – dopiero teraz po flirtach z Juventusem. I jest tak fatalny i tak słaby, że chciał go Juventus i chce AS Roma – faktycznie, słabe, włoskie marki. A Napoli to w ogóle śmieszny klubik, który takiego drewniaka utrzymywał w składzie przez tyle lat pomimo tylu kontuzji – to w ogóle o niczym nie świadczy… Ta.
Podsumowując:
PLUSY
– dobre ustawianie się
– gra głową
– niezłe warunki fizyczne
– lewa noga
– mimo wszystko nadal wiek
MINUSY
– podatność na urazy, w tym poważne
– nieskuteczność w dobrych sytuacjach
Zarówno urazy stopują jego możliwości i rozwój, jak i nieskuteczność wpływa na to, że nie jest to piłkarz klasy światowej, ale po prostu dobry napastnik na warunki europejskie. Mówienie jednak o tym, że jest słaby to już albo totalna ignorancja albo trollowanie, słabe w dodatku.
W innych warunkach, w innej drużynie i przy sprzyjających okolicznościach ten piłkarz mógłby grać na naprawdę wysokim poziomie.
Tak się składa, że oba minusy, które podałeś to dwa największe jakie tylko można mieć w dużej piłce 😀
Aubameyang?
Higuain?
Kebson?
Mnie bardziej irytuje fakt, że koleś nic się nie rozwinął od 4 lat. Tu nie chodzi tylko o kontuzje, ale mentalnie jak był miętka faja tak jest miętka faja. Żadnej nowej zdolności technicznej, żadnej nowej zagrywki. No słabo to wygląda.
Czy w każdej dyskusji musi pojawić się taki prymityw jak ty, który używa słowa(polaczki)? Sam wystawiasz sobie świadectwo, ale nie zdajesz pewnie sobie nawet sprawy, że piszesz sam o sobie
Janie, niestety to bardzo niebezpieczny proceder w ostatnim czasie. Zauważyłem takie tendencje że są osoby których nie możesz konstruktywnie krytykować bo zaraz Ci się zlecą obrońcy ojczyzny i Cię wyzwą od polaczka-robaczka, antypolskiej gnidy, lewackiego trolla itp.
Tak jest np. z Kubicą, napiszesz że relatywnie po wypadku gorzej jeździ i nie wszystko jest winą auta w którym jeździ – to Cię zaraz zjedzą że plujesz na Polaka, jesteś zawistny itp. To samo jest z innymi – Milikiem, Zielińskim, Lewym (choć ten ostatni nie daje ostatnio podstaw by go krytykować za cokolwiek).
To chyba obaj się mylicie, bo słowa „polaczki” użyłem tylko i wyłącznie w kontekście osób, które krytykują zawsze i wszędzie wszystko, niezależnie od sytuacji. Gdzie ja tu miałem na myśli cały naród, kraj, wszystkich Polaków?? Ogarnijcie się. A krytyka Milika?? Tak, za te wszystkie zmarnowane sytuacje należy mu się krytyka, ale chyba nie rozróżniacie konstruktywnej krytyki od zwykłego hejtu i chamstwa, bo konstruktywny krytyk wytknie błędy Milikowi i jego wady, ale też zauważy zalety. A „polaczek”, który tylko w Internecie sączy jad i wylewa wiadro pomyj – nie jest konstruktywnym krytykiem, bo określenie Milika beznadziejnym piłkarzem bez zalet nie jest takową. To jest brak wiedzy, ignorancja lub trollowanie właśnie, bo oczywistą sprawą jest, że Milik jest niezłym piłkarzem, po prostu – niezłym. Nie wybitnym, może nawet nie bardzo dobrym, ale niezłym. A na pewno jak na polskie warunki. I TYLKO wobec takich osób użyłem określenia „polaczki”. Jeszcze 10 lat temu Milik byłby bogiem futbolu u nas, ale „dzięki” temu jak gra Lewandowski niektórzy mogą sobie pozwolić na określanie Milika beznadziejnym piłkarzem, który tylko i wyłącznie nie trafia do bramki i kojarzy się tylko z partactwem. A to jest bardzo krzywdzące. Nie dlatego, że to nieprawda, bo niestety zdarza mu się to nazbyt często – ale krzywdzące dlatego, że niektóre osoby nie dostrzegają jego zalet, które niewątpliwie posiada, a o dziwo – jego zalety piłkarskie dostrzegają na zachodzie, w bardzo dobrym klubie jakim jest Napoli. I nie jest złym piłkarzem. Każdy może mieć swoje zdanie, ale niech ono będzie chociaż czymś podparte. Wypisywać głupoty każdy może.
Bazuka, o jakiej konstruktywnej krytyce ty w ogóle piszesz człowieku, skoro nazwanie Milika „beznadziejnym, fatalnym piłkarzem” jest gówno prawdą, a nie konstruktywną krytyką? Sam sobie zaprzeczasz. Nigdy nie skrytykowałbym i nie nazwał „polaczkiem” osoby, który napisałaby, że Milik nie przekonuje, bo marnuje sytuacje, wręcz bym się z tym zgodził. Ale nie mogę czytać wypocin, gdzie gość jedzie z Milikiem jakby był jakimś podrzędnym grajkiem z A-klasy, który nic nie osiągnął i nic w poważnej piłce nie znaczy. Milik jednak „coś tam” znaczy.
A przykład z Kubicą? A co ma to do rzeczy w ogóle? Roberta sam wiele razy krytykowałem, a to, że może gorzej jeździć, niż przed kontuzją jest sprawą oczywistą. Krytykowałem jego aktualną jazdę, bo było co krytykować, ale nie obraziłem go nigdy i nie stwierdziłem, że jest słabym kierowcą, bo słabym kierowcą nigdy nie był i nie jest. Ale nadal chyba nie rozróżniasz konstruktywnej krytyki od hejtu, chamstwa i wylewania pomyj. Jeśli to bierzesz za konstruktywną krytykę, to naprawdę współczuję podejścia do sprawy. Ja widziałem komentarze na temat Kubicy. Na wp, na onet, na Facebooku pod newsami… Znaleźć tam komentarz z konstruktywną krytyką gdzie ktoś po prostu napisałby, że Robert po tym wypadku już niestety nie będzie tak dobrze jeździł z jednoczesnym docenieniem jego osiągnięć i tego jakim jest sportowcem to był wyczyn. Większość komentarzy to podśmiechujki, szydzenie, sarkazm lub obrażanie Kubicy, że się rozbił lub coś tam się stało innego. Faktycznie, w chuj konstruktywna krytyka. Gratuluję.
I jeszcze jedno. Nie jestem żadnym obrońcą uciśnionych, bo Milik ode mnie „oberwał” w komentarzach na różnych stronach wiele razy. Nigdy jednak nie stwierdzałem na jego temat nieprawdy i nie wypisywałem głupot, że jest beznadziejny i do niczego się nie nadaje. To dobry piłkarz z wadami które sprawiają, że pewnie nigdy nie będzie bardzo dobry lub świetny. I tyle. Ale beznadziejny? I ta łatka, że jest partaczem? No trochę to nie halo. Co ciekawe przede wszystkim u nas ma taką łatkę, że to partacz, a nasiliło się to po jego pudłach z Niemcami na Euro. Oczywiście wszyscy szybko zapomnieli o jego golu z Niemcami w eliminacjach czy też golu z Irlandią, która zapewniła nam zwycięstwo i fantastyczny start w grupie, co całkowicie ułatwiło nam drogę do wyjścia z grupy i ze spokojniejszą głową mogliśmy podejść do meczu z faworyzowanymi Niemcami. Ale co tam, kto by o tym pamiętał – partacz, bo nie trafił w bramkę w znakomitej sytuacji. I to jest właśnie ta „polaczkowatość” niektórych osób. Nie dotyczy to całego naszego narodu, tylko tego elementu, który wszędzie doszuka się problemu, natomiast pozytywów nigdy nie dostrzeże, jedynie cisnąć i jechać z kimś – to potrafi najlepiej.
No, nie będę wchodził już na tematy dotyczące charakterystyki narodu. Jako Polacy jesteśmy zadziorni, lubimy narzekać itd. Ma to swoje korzenie pewnie w tym, że praktycznie przez cały okres swojej historii walczyliśmy o swoje, dostaliśmy wiele razu brutalnie w dupę, odcisnęło to swoje piętno na mentalności. No ale „polaczek” to inny typ człowieka, bo można sobie narzekać, można być wiecznie smutnym, przygnębionym czy pesymistycznym „Polakiem”, ale można jednocześnie sprawiedliwie i konstruktywnie krytykować i oceniać, a niektórzy tego nie potrafią. I ja to piętnuję i dlatego wziąłem w obronę Milika – TYLKO w tej konkretnej sytuacji.
Nie mam nic do Arką, ale serio Milik jest wart tyle kapuchy?! Nikt przecież nie da tyle za niego, no chyba że ktoś zrobi transfer a la Chelsea parę lat temu jak sobie do bramki sprowadzili luksusowy ręcznik za 80 baniek:D
Nie wiem o co wam wszystkim chodzi, rodak Polak zachował się jak każdy (no dobra, jak 95%) rodak Polak i gdy zobaczył, że za miedzą jest ładniejsza (większa) kapusta, to czym prędzej spakował walizki i nasrał na dotychczasową miejscówkę. Wielkie mi zaskoczenie.
A Napoli w ogóle pozwoliło Juventusowi na rozmowy z Mililiem? Przecież bez zgody można dopiero na pół roku przed końcem kontraktu
Ty serio myślisz, że jakikolwiek klub to respektuje? Napoli pewnie i może złożyć skargę, ale zaraz mogłoby się okazać, że ten miecz jest obosieczny.
chciwość niejednego już zgubiła, nie żal dzbana Milika
to przereklamowany napastnik, lider marnowania sytuacji bramkowych
Byl chujowy, jest chujowy, pozostanie chujowy. Zadna nowosc. I te jego pudla to nie sa jakies przypadki, bo przypadek sie nie zdarza srednio… co kazdy mecz. To jest mistrz marnowania setek.
no no no strasznie chujowy jest
https://www.transfermarkt.pl/arkadiusz-milik/profil/spieler/191891
Tutaj sami profesjonalni skauci się wypowiadają… nie wytłumaczysz.
Panie Szymonie, radzę sprawdzić jak na nazwisko ma nowy napastnik Napoli, i głośno, kilka razy je powoli przeliterować 🙂
…
Nie jestem zwolennikiem talentu Arkadiusza Milika, niestety. On jest taki troszkę podobny do Semira Stilića (też ogrooomny talent). Niestety obaj mają jedną nogę (lewą) do grania. Każdy porządny obrońca wie, że Milikowi można śmiało zostawić miejsce na strzał z prawej i nic z tego nie będzie. Gorsza sprawa, że on i z lewej potrafi spieprzyć setkę do pustaka. No, a napastnik musi strzelać gole. W dodatku chłopak jest mocno szklany…
Nie wiem, co mu do łba strzeliło z tymi przenosinami przed upływem kontraktu i to do Starej Damy. Kiedy Lewy myślał o przenosinach do Realu, zamiast grac w piłkę, to lepszy nie był, niż jest teraz, kiedy związał się na stałe z Bayernem. Napoli, to moim zdaniem sufit Milika i powinien się tego klubu uczepić jak glonojad ścianki akwarium i zajadać ze smakiem glony po neapolitańsku dopóki z niego sami nie zrezygnują.
Mimo wszystko, życzę powodzenia, ku chwale reprezentacji.
Skoro Liverpool mógł kiedyś zapłacić 35 milionów funtów za Andy Carrolla a Man. City chce dać 0,5 miliarda euro za starego niziołka to i za Milika ktoś może dać kilkadziesiąt milionów.
Gdyby takie kłopoty wasz karbownik miał …
Ile lat jeszcze będziecie go sprzedawać?