Gdy przeczytaliśmy tę informację, zareagowaliśmy dokładnie tak samo jak Aberald Giza w popularnym filmiku. W Gdyni wydarzyła się historia, na którą nie wpadłby żaden scenarzysta.
Otóż 21 kwietnia portal „trojmiasto.pl” poinformował o zatrzymaniu osoby (na razie celowo nie podajemy płci, to nie takie proste), która była poszukiwana listem gończym.
Prezes Checzy Gdynia zawiadomił organy ściagania. To właśnie w tym żeńskim klubie 55-letni „Andrzej D.-C.” był… trzecią bramkarką.
Tak, trzecią bramkarką.
Pracujący w przeszłości w Komendzie Miejskiej Policji we Wrocławiu Andrzej D. w 2006 roku zmienił płeć i został panią Joanną, która otrzymała nowy dowód osobisty oraz PESEL. Zgodnie z prawem miała obowiązek oddać poprzedni dowód, jednakże Joanna P. oświadczyła, że dokument zaginął.
Jesienią 2010 roku w Polsce problemy z prawem zaczęła mieć „Joanna”, natomiast „Andrzej” (de facto już nieistniejący) zaczął rozkręcać biznes za granicą. Aż do 2013 roku, gdy „Joanna P.” postanowiła ponownie zmienić płeć i znów zostać Andrzejem.
Serio.
Więc od teraz „Andrzej D.-C.” (do nazwiska dodał sobie drugi człon) zaczął pomagać dzieciom i zdecydował się na prowadzenie różnych fundacji.
– Andrzej D.-C. był poszukiwany przez wymiar sprawiedliwości, bo ciążył na nim prawomocny wyrok. Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał wyrok dwóch lat i czterech miesięcy więzienia za oszustwa i łamanie praw pracowniczych. Wyrok dotyczy czasów, gdy Joanna P. (będąc wtedy oficjalnie Andrzejem D.-C.) została zarządcą hotelu Pałac Tarnowskich w Ostrowcu Świętokrzyskim, nie wypłacając wynagrodzeń pracownikom, nie rejestrując umów oraz nie odprowadzając ubezpieczenia zdrowotnego i społecznego. Pracowników zatrudniała Joanna P., reprezentująca fundację Instytut Szkoleniowy Wymiaru Sprawiedliwości prowadzoną przez… Andrzeja D.-C., czyli tę samą osobę – czytamy na wspomnianym wyżej portalu.
Uwaga, teraz będzie wątek piłkarski.
55-latek zgłosił się do żeńskiego klubu Checz Gdynia z propozycją bycia bramkarką, a do tego Joanna P. (będąca tak naprawdę Andrzejem D.-C.) zapowiedziała, że może pomóc w administracji, a także pełnić funkcję kierownika drużyny.
Tajemnicę Joanny P. odkrył Mateusz Bieszke, prezes klubu.
– Joanna P. nie chciała żadnych pieniędzy, bo w piłce kobiecej ich po prostu praktycznie nie ma. Pomagała w klubie, trenowała jako trzecia bramkarka, ale zacząłem mieć pewne podejrzenia. Niby mówiła, że jest prawnikiem, ale kiedyś wymknęło się jej, że jednak finansistą i prowadzi fundację… Po kolejnych rozmowach uznałem, że to przestaje trzymać się kupy – mówił w rozmowie z „trojmiasto.pl” Bieszke.
Prezes Checzy zaczął przeglądać facebookowy profil Joanny P.
– Pod którymś z wpisów zaczęły pojawiać się zarzuty o oszustwa. Ktoś wstawił link do innego profilu. Okazało się, że to męski profil osoby o tym samym wyglądzie. I oba prowadzone były równolegle. Po nitce do kłębka dotarłem do reportażu „Gazety Wrocławskiej” i „Gazety Prawnej” sprzed lat. Okazało się, że nasza kierownik jest poszukiwana do kary odbycia więzienia – tłumaczy Mateusz Bieszke.
Ostatecznie Andrzej D.-C. został zatrzymany przez organy ścigania i przebywa w Areszcie Śledczym w Gdańsku.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- JAK ROZWIJAŁ SIĘ JUDE BELLINGHAM
- JAK WYGLĄDA REKORD RUCHU NA TLE EUROPY?
- RADOMIAK 2023/24 – ZESPÓŁ, KTÓRY TRUDNO POLUBIĆ
Fot. Grupa IMPACT – YouTube