Reklama

15 pytań przed powrotem Ligi Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

07 sierpnia 2020, 10:40 • 13 min czytania 5 komentarzy

11 marca 2020 roku. Tego dnia odbyły się ostatnie spotkania Ligi Mistrzów w sezonie 2019/20, które udało się rozegrać zanim świat, nie tylko ten futbolowy, gwałtownie wyhamował i przystanął na pewien czas. Tak wiele wydarzyło się od tamtego dnia, że mamy poczucie, jakbyśmy mówili o naprawdę mocno zamierzchłej przeszłości. No ale nadszedł wreszcie właściwy moment, by postawić kropkę nad i. Po niespełna 150 dniach powraca Champions League. Powraca na odmienionych zasadach, które już same w sobie stanowią zapowiedź gigantycznych emocji. Chyba jeszcze nigdy końcowe rozstrzygnięcia w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Europy nie były tak trudne do przewidzenia. Mimo wszystko – pokusiliśmy się o pewne proroctwa i postawiliśmy 15 pytań o powracającą Ligę Mistrzów.

15 pytań przed powrotem Ligi Mistrzów

Dla porządku rozkład meczów. Najpierw 1/8 finału:

  • Juventus FC – Olympique Lyon
  • Manchester City – Real Madryt
  • FC Barcelona – SSC Napoli
  • FC Bayern – Chelsea FC

Znane już pary ćwierćfinałowe:

  • RB Lipsk – Atletico Madryt
  • Atalanta BC – Paris-Saint Germain

I potencjalne pary ćwierćfinałowe:

  • Real Madryt / Manchester City – Olympique Lyon / Juventus FC
  • SSC Napoli / FC Barcelona – Chelsea FC / Bayern Monachium

Reklama

1. CZY REAL MADRYT JEST W STANIE ODROBIĆ STRATY?

Nie przekreślamy „Królewskich”, choć – nie nie ma co ukrywać – porażka 1:2 na Estadio Santiago Bernabeu stawia madrycką ekipę w arcytrudnej sytuacji przed rewanżowym starciem z Manchesterem City. Obie ekipy zanotowały bardzo dobry finisz sezonu w swoich ligach. Real znacznie rzadziej porywał swoją grą, lecz był bezwzględnie skuteczny i wygrywał mecz za meczem. „Obywatele” w paru spotkaniach zaprezentowali natomiast piorunującą ofensywę, ale parokrotnie dali się również zaskoczyć niżej notowanym rywalom. Przyjezdnym trudno będzie jednak utrzymać znakomitą dyspozycję w defensywie bez niekwestionowanego lidera tej formacji, Sergio Ramosa.

Raczej nie należy się zatem spodziewać sensacji. Real to mimo wszystko klub wciąż nasycony jeżeli chodzi o Champions League. The Citizens? Wręcz przeciwnie. A manager angielskiej drużyny pewnie wręcz kipi z ochoty, by wreszcie zatriumfować w Europie.

Cała nadzieja „Królewskich” w osobie Zinedine’a Zidane’a. Szkoleniowca rzadko wymienianego w gronie najwybitniejszych taktyków współczesnego futbolu, co różni go od Pepa Guardioli. Tymczasem Zizou wielokrotnie już udowodnił, że potrafi tak ustawić zespół, by zneutralizować atuty przeciwnika, eksponując jednocześnie zalety własnej drużyny. Francuz potrafi wygrywać ważne mecze. Umiał to robić jako piłkarz i nie zatracił tej umiejętności po przejściu na ławkę trenerską. Lecz w Manchesterze jego ekipie nie wystarczy przecież tylko solidność, przebiegłość i właściwa organizacja gry w tyłach. Potrzebna będzie również odrobina ofensywnego szaleństwa. A tego „Królewskim” ostatnio brakowało nawet przeciwko przeciętnym ekipom z La Ligi.

2. CRISTIANO RONALDO ZNÓW WYCIĄGNIE JUVE ZA USZY?

W poprzednim sezonie Portugalczyk miał znacznie trudniejsze zadanie. Juventus w pierwszym meczu 1/8 finału Champions League poległ 0:2 z Atletico Madryt, by w rewanżu odpowiedzieć wynikiem 3:0. Po hat-tricku autorstwa CR7. Teraz „Stara Dama” nie potrzebuje aż tak znakomitego występu w wykonaniu swojej największej gwiazdy. Straty do odrobienia są mniejsza, a rywal mniej niebezpieczny, lecz niewątpliwie Juve trochę się w ostatnich miesiącach uzależniło od trafień Cristiano Ronaldo. Maurizio Sarri chyba już definitywnie zarzucił wszelkie próby nauczenia swoich podopiecznych, na czym polega jego ukochany sarri-ball.

W tej chwili Bianconeri to, nie ma co ukrywać, bardzo przeciętnie działająca drużyna, mocno skupiona wokół kilku wybitnych indywidualności, a w centrum uwagi znajduje się naturalnie Ronaldo. Czy to wystarczy na Olympique Lyon? Powinno. Zwłaszcza, że Cristiano w bieżącym sezonie Champions League nie zachwycał skutecznością, a przecież Portugalczyk na pewno chce śrubować swój rekord trafień w tych rozgrywkach. Jego licznik zatrzymał się na 128 golach. Leo Messi ma już tylko czternaście bramek straty.

Francuskie media podały przed paroma dniami, że CR7 znalazł się na celowniku Paris Saint-Germain. Ile w tym prawdy? Być może niewiele, niemniej – jeżeli Portugalczyk opuściłby Turyn nie dostarczając wcześniej Juventusowi upragnionego Pucharu Mistrzów, byłaby to mimo wszystko kapitulacja z jego strony. Abstrahując od pobudek marketingowych, działacze Juve sięgnęli po Cristiano właśnie po to, by umożliwił klubowi pierwszy od 1996 roku triumf w Champions League. Kolejne tytuły mistrzowskie w krajuto też jest osiągniecie, którego nie wypada lekceważyć, ale „Stara Dama” w Serie A zwyciężała regularnie i bez Ronaldo, zresztą w lepszym stylu niż ostatnio.

Reklama

3. PEP GUARDIOLA WRESZCIE WRÓCI NA EUROPEJSKI TRON?

Ano właśnie. Trochę już ten wątek napoczęliśmy, lecz wypada go rozwinąć. Pep Guardiola ma za sobą jeden z najgorszych sezonów ligowych w całej karierze trenerskiej. Manchester City przegrał w Premier League aż dziewięć spotkań – jeszcze nigdy nie przydarzyło się żadnej drużynie dowodzonej przez Hiszpana, by tak regularnie zbierać łomot na krajowym podwórku. Strata mistrzostwa na rzecz Liverpoolu również musi być dla Guardioli bolesna, bo dotychczas tylko dwukrotnie przegrał on wyścig po tytuł. Trudno sobie zatem wyobrazić bardziej fortunne okoliczności do przełamania złej passy w Champions League. Z pewnością sukces na europejskiej arenie osłodziłby „Obywatelom” ligowe niepowodzenia. Tym bardziej że wspomniani The Reds mają już Puchar Mistrzów w dorobku, więc to ekipa Juergena Kloppa wyrosła na najpotężniejszą angielską drużynę ostatnich lat, a nie The Citizens.

Guardiola w Lidze Mistrzów nie odniósł końcowego zwycięstwa od 2011 roku. Dziewięć lat niemocy to już rzeczywiście szmat czasu. Mało tego – Hiszpanowi jak dotąd nie udało się nawet wprowadzić City choćby do półfinału elitarnych rozgrywek. Nie przekreśla to jego niebagatelnych dokonań na arenie ligowej, ale dla tak ambitnego szkoleniowca jest to jednak pewna ujma na honorze.

Tylko czy „Obywatele” są zdolni, by zatriumfować akurat w tym sezonie? Nie zrozumcie nas źle, w lidze Manchester rozegrał wiele fenomenalnych spotkań, ale też trudno puścić w niepamięć potknięcia podopiecznych Guardioli. W niektórych meczach piłkarze City nie tylko fundowali rywalom prezenty w defensywie, ale i grali bardzo przewidywalny futbol w ataku. Taktyczne batalie z Guardiolą wygrywali tylko w 2020 roku Frank Lampard, Mikel Arteta, Ralph Hasenhuttl, Ole Gunnar Solskjaer oraz Jose Mourinho. The Citizens są piekielnie groźni i w pojedynczym meczu mogą pokonać każdego, ale na pewno nie jest to ekipa niemożliwa do wyhamowania.

4. A MOŻE TO DIEGO SIMEONE PRZEŁAMIE NIEMOC?

Skoro udało się broniącym tytułu Liverpoolem, to czemu ma się nie udać z innymi przeciwnikami? Atletico Madryt w ćwierćfinale Champions League zmierzy się z RB Lipskiem i – przy całym szacunku dla Niemców – jest to dość łatwy rywal jak na ten etap rozgrywek.

Trzeba jednak pamiętać, w jakich nastrojach podopieczni Diego Simeone podchodzili do konfrontacji z The Reds. Byli skazywani na porażkę, może nawet na klęskę. Co odważniejsi dziennikarze spekulowali wręcz, że jeśli Atletico wyleci za burtę europejskich rozgrywek, to po zakończeniu sezonu misja Simeone na Wanda Metropolitano dobiegnie końca. Jeśli bowiem wyłączyć z dyskusji triumf nad Liverpoolem, to Atletico ma za sobą w gruncie rzeczy bardzo przeciętny sezon. Madrytczycy zakończyli ligę z gigantyczną stratą do Realu i Barcy, choć przecież obie te ekipy również zmagały się z poważnymi kłopotami i wcale nie punktowały rewelacyjnie. Tymczasem Los Colchoneros nawet nie spróbowali skorzystać ze słabości rywali. Ściągnięty za 126 milionów euro Joao Felix, który miał być symbolem rosnącej potęgi Atletico, jak dotąd nie oczarował i media łączą go już z przeprowadzką do klubów z Premier League.

Z drugiej strony – nietypowe reguły postpandemicznej Ligi Mistrzów na pewno będą sprzyjać podopiecznym Simeone, wyspecjalizowanym w spinaniu się na pojedyncze spotkania. Ale czy to wystarczy do odniesienia końcowego zwycięstwa? Byłby to z pewnością wyczyn porównywalny do tego, co dokonała Chelsea w sezonie 2011/12. Mimo wszystko – jakoś trudno sobie sukces Atletico wyobrazić. Nawet mając na uwadze, że los ulokował ten zespół po mniej wymagającej stronie drabinki.

Choć uwaga – jeżeli chodzi o rozgrywki ligowe, Atletico nie przegrało ani jednego meczu od 8 lutego.

5. NA CO WŁAŚCIWIE STAĆ ATALANTĘ?

Chciałoby się rzec: na wszystko. Mówimy o wyjątkowo nieobliczalnym zespole, który potrafi narzucić takie tempo gry i tak mocny pressing, że nie radzą sobie z tym nawet potęgi pokroju Juventusu. Zachodzi jednak uzasadniona obawa, że moment swojej szczytowej formy w tym sezonie Atalanta ma już po prostu za sobą. Na dodatek Josip Ilicić zmaga się z depresją i rozważa nawet zakończenie kariery, a to przecież on jest bohaterem być może najbardziej spektakularnego występu w tym sezonie Ligi Mistrzów. 10 marca 2020 roku Słoweniec zdobył cztery bramki w starciu 1/8 finału z Valencią, zapewniając tym samym Atalancie awans do kolejnej rundy. Bez swojego lidera piłkarze z Bergamo pozostają groźni, ale nie aż tak bardzo jak z nim na kierownicy.

Włosi już samym awansem do ćwierćfinału osiągnęli sukces. Ich zwycięskie starcie z Valencią ma również swoją mroczną stronę, jeśli rozpatrywać je w kontekście rozprzestrzeniania się pandemii koronawirusa na terenie Starego Kontynentu, ale z czysto sportowego punktu widzenia był to po prostu piękny, spektakularny triumf. Co innego jednak uporać się z rozklekotanymi „Nietoperzami”, a co innego wyrzucić za burtę Paris Saint-Germain. Nie odbieramy Atalancie szans, ale faworytów na pewno w nich nie upatrujemy.

6. CZY BARCA JEST AŻ TAK SŁABA JAK JĄ MALUJĄ?

I tak, i nie. Z jednej strony Barcelona ma za sobą fatalny czas i to jest fakt. Fatalny organizacyjnie, sportowo. Chciałoby się nawet rzec: moralnie, bo do Blaugrany przylepiają się raz za razem afery, które nijak nie pasują do hasła „Mes que un club”. Quique Setien nie wygląda na człowieka mającego posłuch w szatni, nie wspominając już o pomyśle na poprawę gry zespołu. Zresztą te dwie kwestie niejako się ze sobą łączą – nawet gdyby Setien dzisiaj coś genialnego wymyślił, to zapewne na boisku piłkarze i tak postąpią po swojemu. Ale trzeba pamiętać o jednym – nawet tak poturbowana Barca była w stanie do samego końca walczyć z Realem Madryt o mistrzostwo Hiszpanii.

W Lidze Mistrzów katalońska drużyna również nie zachwycała, ale nie przeszkodziło jej to w przejściu bez porażki przez bardzo trudną grupę z Interem Mediolan i Borussią Dortmund. Blaugrany naprawdę nie można traktować z zupełnym przymrużeniem oka.

Leo Messi w ostatnich latach nie zawsze był w stanie wyciągać swój klub z tarapatów na dystansie dwumeczu. Ale w pojedynczych spotkaniach umiał przechylać szalę zwycięstwa na korzyść Barcy. Przypomnijmy sobie choćby poprzednią edycję Ligi Mistrzów. Przecież podopieczni Ernesto Valverde pierwsze spotkanie z Liverpoolem wygrali aż 3:0 właśnie za sprawą fenomenalnych wyczynów Argentyńczyka (no i nieskuteczności The Reds). Można powiedzieć, że sezonie 2019/20 taki rezultat zagwarantowałby im awans do finału, bo przecież do rewanżu w ogóle by nie doszło z wiadomych przyczyn. Choćby i z uwagi na Messiego nie można zatem zupełnie przekreślić Barcelony. Głównymi faworytami do triumfu wicemistrzowie Hiszpanii nie są, ale nie takie sensacje pamięta Liga Mistrzów.

7. BAYERN WEŹMIE LIGĘ MISTRZÓW SZTURMEM?

Bawarczycy w kapitalnym stylu sięgnęli po mistrzostwo Niemiec. Zrównali konkurencję z ziemią, nie ma co temu przeczyć. Zdążyli też zdemolować londyńską Chelsea w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, stąd rewanż z The Blues jawi się już tylko jako formalność. W Londynie skończyło się na 0:3, ale triumf Bayernu mógł być jeszcze okazalszy. Trzeba jednak pamiętać, że – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – mówimy tylko o Bundeslidze. I tylko o Chelsea. Najpoważniejsze egzaminy dopiero przed podopiecznymi Hansiego Flicka. Niemiecki trener wypowiadał się ostatnio dość buńczucznie: – W lidze mieliśmy niezmącone pragnienie wygrywania meczów. To nas wyróżnia na tle konkurencji. Nawet gdy wszystko było już jasne, to i tak wykazywaliśmy znakomitą mentalność. Mamy własne DNA, które odróżnia Bayern od innych klubów. Chcemy je zademonstrować w Lidze Mistrzów. Chcemy znokautować wszystkich – mówił.

To uzasadniona pewność siebie, biorąc pod uwagę dyspozycję Bayernu wiosną. Ale od rozstrzygnięć w Bundeslidze minęło już trochę czasu, piłkarze Bayernu na pewno zgubili rytm meczowy. Czy zgubili również znakomitą formę? Okaże się. Jak dotąd czego się Flick nie dotknął w roli pierwszego trenera Bawarczyków, zamieniał w złoto.

8. NAPOLI MOŻE SPRAWIĆ SENSACJĘ?

Trochę już poruszyliśmy ten temat przy okazji omawiania Barcelony, więc stwierdzimy krótko – tak.

Gennaro Gattuso to szkoleniowiec całkiem niezły w taktycznych sztuczkach. A przeciwko Blaugranie trzeba zagrać właśnie w sposób wyrachowany. Oczywiście to na neapolitańczykach ciąży w tej chwili presja wyniku po remisie 1:1 u siebie, ale ważne jest, żeby nie wyjść do starcia z Barcą z przesadnym optymizmem. W lidze przejechali się na tym choćby piłkarze Villarreal. Poszli z Katalończykami na wymianę ciosów i dostali potężnie w łeb. Pozwolili rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Gattuso z pewnością do tego nie dopuści. Dlatego szanse Napoli na awans do kolejnej rundy nie są może wielkie, ale nie można ich również określić iluzorycznymi.

9. CZY LIPSK BEZ WERNERA MA KIM UKĄSIĆ?

Timo Werner nie był może jednoosobową armią w składzie RB Lipska, ale utrata tak cennego zawodnika to wręcz gigantyczny cios. Trudno uwierzyć, by Julian Nagelsmann – przy całym uznaniu dla jego trenerskiego kunsztu – mógł tę wyrwę prowizorycznie załatać. Lipsk w ćwierćfinale Champions League zmierzy się z Atletico. Sam szkoleniowiec niemieckiej drużyny określił najbliższych rywali „mistrzami defensywy”. Bez Wernera szalejącego na szpicy i w bocznych sektorach boiska sforsowanie zasieków poustawianych przez Diego Simeone wydaje się zadaniem nierealnym. Ale może to jest ten moment, kiedy Patrik Schick udowodni, że warto nań odważniej stawiać?

10. KTO ZOSTANIE KRÓLEM STRZELCÓW ROZGRYWEK?

Tutaj odpowiedź wydaje się oczywista. Robert Lewandowski ma na swoim koncie 11 trafień. Drugi na aktualnej liście strzelców jest Erling Braut Haaland, ale jego Borussia Dortmund już pożegnała się z rozgrywkami. Dalej plasują się – już ze sporą stratą do Polaka – Harry Kane, Serge Gnabry i Dries Mertens. Ten pierwszy również jest już za burtą, pozostali nie wyglądają na zagrożenie dla Polaka. Wydaje się, że choćby i Lewy nie zdobył już w tej edycji Champions League ani jednego gola, to i tak nikt nie zdoła go już przelicytować. Uczyni go to drugim zawodnikiem, który w erze Cristiano Ronaldo i Leo Messiego (rozpoczętej w sezonie 2007/08) zostanie królem strzelców Ligi Mistrzów. Wcześniej dokonał tego Neymar, który uplasował się ex aequo z Portugalczykiem i Argentyńczykiem w 2015 roku.

11. CZY CHELSEA NAPĘDZI STRACHA BAYERNOWI?

Nie, ten dwumecz jest już rozstrzygnięty. W pierwszym spotkaniu widać było drastyczną różnicę poziomów między obiema ekipami, a The Blues pokazali w finale Pucharu Anglii, że jadą już na oparach.

12. PSG ZNAJDUJE SIĘ NA AUTOSTRADZIE DO FINAŁU?

Mówiąc wprost – tak.

Wiemy, że Atalanta to jest bardzo groźny rywal. Zdajemy sobie sprawę, że Atletico Madryt należy do najbardziej niewygodnych przeciwników, jakich tylko można sobie wyobrazić. Ale kiedy po przeciwnej stronie drabinki widzimy ściśniętych piłkarzy Juventusu, Manchesteru City, Realu Madryt i Bayernu Monachium, to nie sposób nie przyznać, że droga PSG do finału będzie stosunkowo prosta. Oczywiście zawodnicy tego klubu nie takie prezenty już w Champions League marnowali. To specjaliści w dziedzinie przedwczesnych porażek w LM. Nie wiadomo też, jak odnajdą się w rywalizacji o najwyższą stawkę po bardzo długiej przerwie. Ale niepowodzenie w sezonie 2019/20 na pewno będzie dla PSG wyjątkowo bolesne. Słychać to w wypowiedziach gwiazdorów francuskiego klubu, widać to w ich zachowaniu – oni naprawdę czują, że lepsza okazja do zatriumfowania w Champions League może się po prostu nie powtórzyć.

13.  CZYM MOŻE ZASKOCZYĆ LYON?

Szczerze mówiąc – wydaje się nam, że w rewanżu z Francuzami największym przeciwnikiem Juventusu będzie… sam Juventus. Jeżeli piłkarze „Starej Damy” – co zdarza im się nader często – zaczną mecz ospale, w żółwim tempie i bez dobrego pressingu, to zapewne pozwolą rywalom z Lyonu nabrać pewności siebie. Ale jeśli podejdą do dzisiejszego rewanżu odpowiednio, to nie dajemy Olympique’owi większych szans na obronienie jednobramkowej zaliczki z pierwszego spotkania. Siła rażenia Juve jest zbyt duża, a defensywa Lyonu zbyt krucha.

Choć w rozegranym 31 lipca finale Pucharu Ligi Francuskiego podopieczni Rudiego Garcii zremisowali bezbramkowo z Paris Saint-Germain i polegli dopiero po karnych. Ale ten wynik był raczej pokłosiem braku rytmu meczowego u paryżan niż doskonałej gry obronnej Lyonu.

14. JACY PIŁKARZE MAJĄ COŚ DO UDOWODNIENIA W EUROPIE?

Ha, paru takich by się znalazło i to z samego topu. Żeby daleko nie szukać – choćby Robert Lewandowski, któremu bardzo często zarzucano marne osiągnięcia w fazie pucharowej Champions League. Kolejny taki przypadek to Neymar. Brazylijczyk miał zagwarantować ekipie Paris Saint-Germain europejskie sukcesy, a jak dotąd bardzo mu do tego daleko. Z kolei Paulo Dybala ma za sobą fantastyczny czas w Serie A, ale jeżeli chce, by postrzegano go jako piłkarza, którzy może w najbliższych latach włączyć się do walki o Złotą Piłkę, to będzie potrzebował błysku w Lidze Mistrzów. Podobnie jak Antoine Griezmann, który chce z siebie zedrzeć łatkę transferowego rozczarowania w FC Barcelonie. Wspomniany już Joao Felix również chciałby dowieść, że rzeczywiście jest naturalnym następcą Cristiano Ronaldo.

Jako się zatem rzekło – nie brak topowych zawodników, dla których restart Ligi Mistrzów stanowi szansę, by przypomnieć niedowiarkom o swojej klasie, albo spuentować bardzo udany sezon długo wyczekiwanym sukcesem na europejskiej arenie. Szkoda tylko, że nikt za swoje wyczyny nie zostanie nagrodzony Złotą Piłką pod koniec roku.

15. KTO WYGRA CHAMPIONS LEAGUE?

My odpowiedzi na tak zadane pytanie nie znamy. Zostawiamy zatem typowanie wam.

Kto wygra Ligę Mistrzów?

Paris Saint-Germain
Atletico Madryt
Real Madryt
FC Barcelona
Manchester City
Juventus FC
Atalanta BC
Bayern Monachium
ktoś inny
Created with PollMaker

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

AbsurDB
0
Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

Liga Mistrzów

Komentarze

5 komentarzy

Loading...