Ustalmy od razu: pewne rzeczy dotyczące władz Wisły Kraków oraz Towarzystwa Sportowego Wisła wiedzieli wszyscy od bardzo dawna. Nikogo nie zaskakiwał przesadnie fakt, że prezes Marzena Sarapata broniła niesławnego „Miśka” w sądzie, nikogo nie szokowało zbyt mocno, że Damian Dukat, wiceprezes klubu, był jednocześnie szefem Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. O nieformalnych i formalnych związkach władz klubu ze środowiskiem kibiców, ale i chuliganów Wisły pisało się od samego przejęcia klubu z rąk Jakuba Meresińskiego.
W dzisiejszym „Superwizjerze” TVN ujawnił jednak skalę, techniczne szczegóły oraz konsekwencje tej siatki wzajemnych zależności. Najkrócej rzecz ujmując – wydaje się, że władze klubu zostały tak spektakularnie skompromitowane, że kwestią czasu jest fala dymisji.
Niemal półgodzinny materiał to stanowcze i zimne zdemaskowanie połączeń pomiędzy przestępcami z wiślackiej grupy „Sharks” oraz najważniejszymi osobami we władzach Wisły Kraków. Krok po kroku autorzy, wśród nich dziennikarz śledczy Szymon Jadczak, pokazują, jakie przestępstwa i w jaki sposób wykonywali kibice Wisły, w jaki sposób byli związani z władzami klubu i co z tego wynikało.
Zaczyna się od petardy, czyli wyjaśnienia kulisów „wypadku” Kamila, kibica Ruchu Chorzów o pseudonimie „Dudek”. Głośne akcje wsparcia dla „Dudka” rozkręcały nie tylko środowiska kibiców Wisły, ale i oficjalne władze. Bez ich zgody na mecze w koszulkach z napisem „Dudek, wracaj do zdrowia” nie wyszliby ani piłkarze…
ani koszykarki Wisły (screen z SKWK.pl).
Według wszystkich oficjalnych wiadomości kolportowanych m.in. przez stronę Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków, Kamil uległ wypadkowi podczas przejazdu na mecz Wisły Kraków. TVN dotarł jednak do szczegółów tego zdarzenia, które nie miało nic wspólnego z drogową stłuczką. – Po przewiezieniu do szpitala z ciała Kamila D., pseudonim Dudek, wyciągnięto kulę po postrzale z pistoletu – raportuje narrator w materiale Superwizjera. Informatorzy TVN-u ujawnili stacji, że do postrzału doszło podczas głośnej akcji z 2016 roku, gdy grupa chuliganów z grup Sharks i PsychoFans napadła na Janusza K., pseudonim „Bokserek”, znaną postać z półświatka. „Bokserek” w życiorysie ma m.in. zatrzymanie w 2015 roku przez antyterrorystów za unikanie odsiadki za nielegalną broń i pobicia, grożenie gościom restauracji maczetą, stosowanie gróźb przy próbie egzekucji długu, rozboje i próbę wymuszenia pieniędzy. Według Gazety Krakowskiej – łącznie w kilku wyrokach uzbierało mu się prawie 9 lat za kratami, sześć w 2003 roku za rozboje, dwa lata i 10 miesięcy za inne dokonania. Aha, nagrał też przebój z Robertem M.
Bandyci ze wspomnianych grup mieli zmasakrować „Bokserka” za pomocą ostrych narzędzi i młotków, doznał kilkunastu ran ciętych, złamano mu rękę. W szarpaninie padł strzał, trafił „Dudka”. Koledzy porzucili go pod jednym ze szpitali.
Okej, czyli mamy pierwszy skandal, zawodnicy Wisły pozdrawiają na koszulkach człowieka, który dostał kulkę w gangsterskich porachunkach. W materiale TVN-u mamy jednak obszerne wyjaśnienia dotyczące przyczyn takiego wsparcia. Nietrudno się domyśleć – wynikają w prostej linii z zakresu wpływów „Sharksów” w Wiśle. Zanim jednak autorzy zdradzą nam odpowiedź na pytanie, jak wyglądają te zależności, dostajemy krótką pigułkę dotyczącą działalności liderów tej grupy. Wśród nich…
– zabójstwo Tomasza Cz., ps. „Człowiek”
– torturowanie swoich członków, którzy poszli na współpracę z policją
– brutalny napad na lidera kibiców GKS-u Katowice (40 ciosów maczetami)
Do tego drobnica – pobicia czy kradzieże (m.in. flagi kibiców GKS-u Katowice), ale i prawdopodobnie główna odnoga działalności grupy – narkotyki. W sierpniu zapadły pierwsze wyroki w sprawie siedmiu kibiców należących do grupy – za handel amfetaminą, mefedronem, MDMA zostali skazani od trzech do sześciu lat więzienia. Dwa najgrubsze wyroki, na razie nieprawomocne, to 5 i 6 lat więzienia dla dwóch Sharksów z „góry” grupy. Dłuższe wyroki zapadły we wspomnianej sprawie pobicia ze skutkiem śmiertelnym Tomasza Cz. – 8 Sharksów dostało od 8 do 10 lat więzienia. Według TVN-u w wielkiej akcji zatrzymań kibiców Wisły, ale i Ruchu Chorzów w maju wzięło udział tysiąc funkcjonariuszy.
Mimo regularnego wchodzenia w konflikty z prawem, Sharksi byli niemal oficjalną organizacją. Sekcja sztuk walki w Towarzystwie Sportowym to „Trenuj Sporty Walki”. Siłownię zdobią graffiti z rekinami, on też dominuje na gadżetach. Właścicielem siłowni jest Paweł M., pseudonim „Misiek”. Tak, ten od noża w głowie piłkarza Parmy. Tak, ten od kradzieży maczet. Gdy pisaliśmy nasz tekst z 2016 roku z przybliżeniem tej postaci, przekonywano nas, że to w pełni zresocjalizowany biznesmen, który zostawił za sobą błędy przeszłości. Dziś ukrywa się przed policją z zarzutem uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej. SKWK, którego prezes był jednocześnie wiceprezesem Wisły, na swojej stronie radośnie podawało liczby – na meczu Ruchu w Gdyni było tylu i tylu „Sharksów”. Z czasem grupa wpadła na pomysł, jak przejąć władzę w Towarzystwie Sportowym. Otóż każdy z trenujących w klubie może być członkiem stowarzyszenia. Kto ma najwięcej członków, ten ma najwięcej głosów przy wyborze zarządu, władz, podejmowaniu decyzji. Wszystko legalnie, bez kontrowersji – może poza nagraniami z TVN-u, gdzie okazało się, że na sali ćwiczy się walki w drużynach do złudzenia przypominające kibicowskie ustawki.
W ten prosty sposób władzę w TS-ie objęli ludzie wybrani przez trenujących w „Trenuj Sporty Walki”. Czy nikt nie protestował? „Superwizjer” ujawnia, że nie. – Podczas zgromadzenia rocznego pojawili się przedstawiciele bojówki Wisły. Jedna z osób wypowiedziała się negatywnie na temat kibiców. Tej nocy, po skończonym zgromadzeniu, spalono mu samochód – zwierza się na antenie TVN-u jeden z informatorów.
Czyli tak: sekcja sztuk walki jest związana z Sharksami, sekcja sztuk walki de facto przejmuje Towarzystwo Sportowe, po czym Towarzystwo Sportowe przejmuję Wisłę Kraków. Prezesem TS i Wisły zostaje Marzena Sarapata (delegat sekcji sportów walki), wiceprezesem zaś Dukat, wcześniej zarządzający siłownią „Miśka” oraz pozostający prezesem SKWK.
TVN ujawnia, że „według zeznań skruszonych kibiców”, Dukat odpowiadał (planował, rozdawał race i wydawał instrukcje) m.in. podczas akcji ostrzelania stadionu Wisły racami przy proteście jej fanatyków.
Najbardziej bulwersujące nie jest jednak to, z kim się kolegują czy co sami robią działacze Wisły – przeraża to, kogo zatrudniają. W finale swojego dzieła dziennikarze TVN-u ujawniają bowiem, że na liście kasjerów, którzy obsługują kibiców Białej Gwiazdy znajduje się dwóch chuliganów – jeden odsiaduje właśnie wyrok za rozbój, drugi był skazany na 4 lata w sprawie pobicia ze skutkiem śmiertelnym „Człowieka”. Kolejnych dwóch pracowników Wisły to „Korek” i „Młody Macho”, karani m.in. za bójki na stadionie, ale i skopanie 16-letniego syna jednego z kiboli Cracovii.
Można by było założyć, że władze Wisły o tym nie wiedziały, gdyby nie korespondencja zawierająca zapewnienie o przedłużeniu współpracy z „Korkiem” i „Młodym Macho”, jeśli sąd uchyli im areszt. List wysłano tydzień po skazaniu obu za wspomniany rozbój. Zasadne wydaje się pytanie, zadawane przez dziennikarzy TVN-u – dlaczego władze Wisły chciały dalej zatrudniać ludzi, którzy byli karani za bójki na ich własnym obiekcie, a następnie dopuścili się rozboju?
Oczywiście nie doszło też do zerwania umowy z „Miśkiem”, do czego zresztą władze Wisły odnosiły się na konferencji. – Dopóki ta siłownia działa bez zarzutów, nie będziemy podejmować kroków w stronę wypowiadania umowy.
Siłownia wprawdzie działa bez zarzutów, ale Paweł M. już takowe ma usłyszeć. „Ma usłyszeć”, bo na razie jest poszukiwany listem gończym. Według policji – zresocjalizowany biznesmen uczestniczył między innymi we wspomnianym brutalnym napadzie na lidera kibiców GKS-u Katowice.
Aha, Damian Dukat złożył rezygnację z funkcji wiceprezesa klubu, ale pozostał we władzach Towarzystwa Sportowego.
***
Właściwie nie wiemy jak to podsumować. Czarno na białym widać, jaką grupą jest Wisła Sharks, czarno na białym widać, że ma dużo do powiedzenia w Towarzystwie Sportowym, a i władze Wisły nie stronią od kontaktów czy nawet bronienia jej członków. Jeśli ten materiał nie zakończy się dymisjami i głębokimi zmianami w Wiśle, to… chyba polska piłka zagrzebała się w bagnie mocniej, niż myśleliśmy. Pozytyw? 40 chuliganów zostało przed wakacjami aresztowanych, część z nich zgodziła się współpracować. Istnieje szansa, że bandyckiej hydrze ucięto choć kilka głów.
