Lech Poznań w letnim okienku transferowym dokonał kilku bardzo ciekawych wzmocnień. Bardzo szybko czołową postacią stał się Luis Palma, sprawdza się Leo Bengtsson, ostatnio radę daje także Timothy Ouma. Jest jednak problem z zawodnikiem, po którym też wiele się spodziewano.

Chodzi o Pablo Rodrigueza, który na tę chwilę jest kompletnym nieporozumieniem. Hiszpański pomocnik rozegrał dotychczas osiem meczów w barwach Kolejorza i bardzo rzadko dawał próbkę swojego talentu.
Pablo Rodriguez z Lecha Poznań zaczął gwiazdorzyć? Ciekawe doniesienia
Trener Niels Frederiksen po raz ostatni skorzystał z jego usług 28 września w meczu z Jagiellonią Białystok, gdy pozyskany z Lecce zawodnik spędził na boisku 59 minut. Później nie podnosił się z ławki z Rapidem Wiedeń i GKS-em Katowice.
Co gorsza, wygląda na to, że w przypadku Hiszpana problemem nie są wyłącznie kwestie piłkarskie, o czym pisze portal kkslech.com.
Wątły, ale charakterek ma. Pablo Rodriguez stanie się liderem Lecha Poznań?
„Problem z Rodriguezem jest głębszy, w jego przypadku nie chodzi tylko o umiejętności czysto sportowe. Hiszpański pomocnik uważa się za jakąś gwiazdę, kogoś lepszego, kto podobno bardzo dużo umie. To zaskakujące zachowanie, ponieważ 24-letni rozgrywający występował wcześniej tylko w Racingu Santander, Brescii Calcio czy w Lecce, a więc w klubach, które w obecnych czasach na nikim w Polsce nie robią wrażenia” – czytamy.
„Oficjalnie Rodriguez nie gra, bo ma problem z fazami przejściowymi i w momentach, w których zespół nie ma piłki przy nodze. Mimo to, Hiszpan nie został jeszcze skreślony, będą mecze, w których dostanie szanse, być może w końcu zaliczy jakieś liczby, ale z przyczyn pozasportowych raczej nie należy przywiązywać do niego większej wagi” – dodaje autor tekstu.
Dla Lecha to zmartwienie tym większe, że Rodriguez został kupiony za ponad milion euro i podpisał czteroletni kontrakt. Jeśli definitywnie straci zaufanie sztabu szkoleniowego, stanie się kosztownym balastem.
Fot. Newspix