Reklama

Wątły, ale charakterek ma. Pablo Rodriguez stanie się liderem Lecha Poznań?

Przemysław Michalak

12 sierpnia 2025, 15:40 • 9 min czytania 28 komentarzy

Lech Poznań mocno w niego wierzy i nie chodzi tylko o deklaracje, ale przede wszystkim o czyny. Jeżeli polski klub płaci za kogoś 1,2 mln euro i od razu daje mu czteroletni kontrakt, musi być naprawdę przekonany, że warto. To jeszcze nie ten etap w Ekstraklasie, że takiej inwestycji dokonuje się na zasadzie „dobra, niech będzie, może coś z tego wyjdzie”. No, może ewentualnie w Rakowie by polemizowali. 

Wątły, ale charakterek ma. Pablo Rodriguez stanie się liderem Lecha Poznań?

Pablo Rodriguez, bo o nim mowa, przychodzi na Bułgarską z dużym bagażem oczekiwań. Nawet w oficjalnych komunikatach zaznaczano, że jego pozyskanie ma zabezpieczyć sytuację na wypadek odejścia Afonso Sousy, który ma pozwolenie na letni transfer. Zbliża się on wielkimi krokami. Hiszpan jest więc traktowany jako bezpośredni następca portugalskiej gwiazdy.

Reklama

Pablo Rodriguez. Nowy piłkarz Lecha Poznań [SYLWETKA]

Niezły zawodnik jeśli chodzi o piłkarskie rzeczy, ale jest chudziutki, wątły, bardzo słaby fizycznie. W Serie B jednak często grał jako napastnik, musiał się więcej ścierać z obrońcami, a w Lechu ma być „dziesiątką”, więc zobaczymy. Jako pierwszy wybór na tu i teraz chyba jest dla niego za wcześnie, ale do rotacji jak najbardziej – usłyszałem w momencie transferu Hiszpana od osoby, która uważnie śledziła jego poczynania na włoskich boiskach.

Wygląda na to, że Rodriguez będzie musiał przejść przyspieszony kurs dojrzewania w Poznaniu, bo plaga kontuzji w drużynie sprawia, że Niels Frederiksen jest niemal skazany na dawanie mu kolejnych szans. Jeśli nie w podstawowym składzie, to przynajmniej z ławki rezerwowych. Ostatnio z ofensywnych pomocników wypadł Filip Jagiełło, znów poważniejsze problemy zdrowotne dopadły Gholizadeha, a Sousa oficjalnie lecząc drobny uraz dopina temat swojego transferu i niemal na pewno w barwach Lecha więcej nie zagra.

Sam zainteresowany podkreślał na starcie, że potrzebuje nieco czasu. Na Bułgarską trafił w dniu meczu z Cracovią w 1. kolejce, później musiał jeszcze na chwilę wrócić do Hiszpanii i dopiero potem mógł się już skupić wyłącznie na piłce. Miał trochę zaległości na starcie, ale wiele mówiło się o jego profesjonalizmie, pracy indywidualnej i własnej siłowni, więc można zakładać, że powoli wchodzi na optymalne obroty.

Pablo Rodriguez w meczu Lecha Poznań z Crveną zvezdą

Pechowy finał Młodzieżowej Ligi Mistrzów

Na razie Rodriguez dwa razy pojawiał się z ławki na niecałe pół godziny. Z Górnikiem Zabrze nie pokazał niczego godnego uwagi. Z Crveną zvezda był już trochę bardziej pod grą. To on prostopadle podawał do wbiegającego w pole karne Mikaela Ishaka, który próbował naciągnąć sędziego na jedenastkę, gdy zbliżał się do niego wychodzący bramkarz.

Hiszpan talent niewątpliwie posiada duży. Nie może być inaczej, skoro podkreślano to we wszystkich klubach, w których występował. Do Lecce sprowadzał go przecież dyrektor Pantaleo Corvino, słynący z tego, że wyszukuje piłkarskie perełki w całej Europie i nie tylko.

Trela: Metoda Lecce. Jak skautingiem młodzieżowym uratować klub

Rodriguez regularnie trenować zaczął w Las Palmas, ale decydujące szlify przed rozpoczęciem seniorskiej kariery zbierał w Realu Madryt. W sezonie 2019/20 był dość ważną postacią ekipy, która wygrała Młodzieżową Ligę Mistrzów (9 meczów, 3 gole, 2 asysty). Dla niego był to triumf słodko-gorzki. W finale z Benfiką (3:2) wyszedł w podstawowym składzie i dał prowadzenie Królewskim, tyle że grał już wtedy z kontuzją i chwilę później został zmieniony.

Przez to zdarzenie prawdopodobnie stracił szansę, by Zinedine Zidane uważniej mu się przyjrzał. Hiszpańskie media donosiły, że Francuz zamierzał włączyć go do pierwszego zespołu na letnie przygotowania, ale uraz pokrzyżował te plany. Real zamierzał więc wysłać chłopaka do innego klubu po naukę. Na jego wypożyczenie chętni byli w Meridzie, Cordobie oraz rezerwach Valladolid i Espanyolu. Dopytywał też angielski Brighton, ale najbardziej konkretne okazało się Lecce i za niecałe 400 tys. euro wykupiło go z Madrytu.

Raul i Totti idolami

Real, jak to często ma w zwyczaju, zawarł klauzulę umożliwiającą mu odkupienie zawodnika w momencie kolejnej definitywnej zmiany barw. Gdy więc Lech dogadywał się z Włochami, musiał jeszcze dostać potwierdzenie od Królewskich, że nie planują wyrównywać oferty i ściągać Rodrigueza. Nie planowali.

Nowy lechita w drużynie młodzieżowej Realu był prowadzony przez samego Raula, co szczerze sobie chwalił. – Znać Raula jako człowieka i profesjonalistę to przywilej, który zawsze będę doceniał. Kiedy grał, podziwiałem go, ponieważ zawsze dawał z siebie wszystko na boisku. Jako trener nauczył mnie, że atakując bliższy słupek, każde podanie mogę zamienić na gola. Gdybym miał wybrać idola, powiedziałbym, że jest to Raul, a zaraz za nim Totti. Kiedy myślę o Włoszech i włoskiej piłce, od razu przychodzi mi na myśl Francesco: prawdziwy, wszechstronny mistrz, z niezwykłym stylem gry – opowiadał w rozmowie z Gianluką Di Marzio.

Pablo Rodriguez jako piłkarz Lecce

W karierze zawsze mierzył wysoko, choć nie należy do tych, którzy nie znają żadnej innej rzeczywistości niż futbol. – Piłka nożna to moja pasja, a przekształcenie jej w zawód było moim marzeniem. Jako dziecko wyobrażałem sobie grę w Lidze Mistrzów lub zdobycie mistrzostwa świata. Dziś postrzegam je jako odległe, ale ekscytujące cele: teraz myślę tylko o rozwoju i stawaniu się silniejszym. Inna kariera? Studiowałem marketing i reklamę, a w dalszej przyszłości zakładam, że zostanę przedsiębiorcą. Zawsze uważałem, że to coś dla mnie i nadejdzie dzień, kiedy to sprawdzę – zadeklarował.

Bez tatuaży, za to z charakterkiem

Jak pewnie zauważyliście, Rodriguez sprawia wrażenie skromnego gościa, któremu daleko do jakichś ekstrawagancji. Nie jest to przypadek. – Nie lubię tatuaży i nie wyobrażam sobie, żebym je nosił. Moi rodzice ich nie mają, a ja jestem do nich podobny – mówił już w 2021 roku i jak widać, trzyma się tego postanowienia. – Jeśli chodzi o gry wideo, nie jestem ich fanem, ale kiedy mam okazję, gram w FIFĘ z kolegami z drużyny. Nikt jeszcze mnie nie pokonał w Lecce, a w tym roku w końcu mogę używać własnego awatara – dodawał.

Nie znaczy to, że mówimy o chodzącym ideale. Hiszpan na boisku potrafi pokazać pazurki, za co poniósł konsekwencje w maju 2021 roku. W play-offach o awans do Serie A z Venezią wszedł w 85. minucie i w doliczonym czasie obejrzał czerwoną kartkę, a protokół z całego zdarzenia był dość obszerny. „Brutalne rzucanie piłką pod koniec meczu i zastraszające, lekceważące krytykowanie sędziego oraz mocne uderzenie pięścią w drzwi szatni sędziów” – napisano. Efekt? Dwa mecze zawieszenia na starcie sezonu 2021/22 i trzy tysiące euro grzywny.

Pablo Rodriguez w barwach Ascoli

Pablo Rodriguez na wypożyczeniu w Ascoli (sezon 2023/24) strzelił cztery gole i zaliczył pięć asyst w 38 meczach.

Początki na włoskiej ziemi Rodriguez miał oszałamiające. Najpierw musiał wrócić do formy po kontuzji, po drodze przytrafił się też covid, ale gdy w grudniu 2020 zadebiutował z Vicenzą po zmianie w końcówce, od razu zdobył zwycięską bramkę. Później wypadł na trzy kolejki przez uraz mięśniowy. Kiedy jednak wrócił, znów strzelił gola. Po siedmiu występach w Serie B miał już na koncie cztery trafienia i dwie asysty.

Inspiracja dla 8-letniego kibica

Nic dziwnego, że szybko został ulubieńcem kibiców. Nie brakowało tu wzruszających momentów. Pewnego dnia do klubu przyszło wypracowanie napisane przez 8-letniego fana Lecce mieszkającego w Mediolanie. „Chciałbym przez jeden dzień być Pablo Rodriguezem, piłkarzem Lecce, miasta, w którym urodził się mój tata i któremu kibicuje” – wyznał uczeń Francesco Avantagiatto.

Tata był dumny i wysłał to do klubu, a jego władze nie pozostawiły tej historii bez ciągu dalszego. Prezes Saverio Sticchi Damiani w specjalnym nagraniu z koszulką Rodrigueza i podpisem piłkarza obiecał chłopcu, że gdy tylko Lecce będzie rozgrywało mecz w pobliżu Mediolanu, osobiście przekaże mu ten prezent. Do tej deklaracji dołączył sam zawodnik, co zostało pokazane w mediach społecznościowych.

Rodriguez nie tylko zaczął spełniać się piłkarsko, ale też w nowym miejscu bardzo dobrze czuł się jako człowiek. – Jestem naprawdę szczęśliwy, że znalazłem się w Lecce, ponieważ jest tu morze, słońce i serdeczni ludzie. Po pięciu latach w Madrycie szczególnie brakowało mi fal, biorąc pod uwagę, że urodziłem się na Wyspach Kanaryjskich – nie ukrywał.

Drugi sezon we Włoszech miał już słabszy. Zaczął od dwumeczowej pauzy za tę czerwoną kartkę z Venezią, w trzeciej kolejce siedział na ławce. W czwartym meczu zagrał pół godziny i od razu strzelił gola. Nie zmieniło to jednak jego statusu w drużynie. Przeważnie wchodził jako zmiennik, a po drodze wypadł na kilka spotkań z powodu urazu. O ile nigdy nie musiał zmagać się poważniejszą kontuzją, o tyle drobnych problemów mięśniowych oznaczających 1-5 meczów pauzy miał w Italii kilka. Tyle dobrze, że chodziło głównie o pierwsze dwa lata. Być może jego organizm musiał się przystosować do zwiększonych wymagań.

Każda opcja w ofensywie

Od czterech lat gram zupełnie inaczej, dzięki czemu wiele się nauczyłem, co może mi się przydać tutaj, w Hiszpanii. Potrafię dobrze radzić sobie w ataku i w fazach przejściowych, ale także w obronie. We Włoszech zrobiłem duże postępy, zwłaszcza pod względem taktycznym – mówił rok temu, gdy został wypożyczony do Racingu Santander.

Pablo Rodriguez podczas swojego debiutu w Lechu Poznań. 

W Realu Madryt grałem głównie jako fałszywy napastnik lub drugi napastnik, ale we Włoszech byłem również ustawiany na bardziej zewnętrznych pozycjach, na prawym lub lewym skrzydle. Dostosowuję się do wszystkiego. Myślę, że najlepiej czuję się na środku pomocy  lub ataku, mogę jednak zagrać wszędzie, gdzie będzie chciał trener – podkreślił. Lech pozyskując go zyskuje zatem nie tylko ofensywnego pomocnika, ale w razie potrzeby także „dziewiątkę” lub skrzydłowego.

W LaLiga2, o czym wspominał we vlogu Szymon Janczyk, Rodriguez wyróżniał się nie tylko atrybutami ofensywnymi, ale także defensywnymi, co zdaje się pokazywać, że faktycznie się rozwinął. Kibice Racingu po sezonie z radością przyjęli wiadomość, że klub chętnie przedłużyłby pobyt 24-latka.

Zresztą, jeśli spojrzymy na włoski rozdział jego kariery, przez większość czasu dawał radę. Pierwszy sezon w Lecce oraz wypożyczenia do Brescii i Ascoli były dla niego udane. Gorszy okres to zakończony awansem drugi sezon w Lecce i runda jesienna w Serie A (cztery wejścia z ławki, 50 minut). Skoro jednak, mimo wątłej budowy ciała, potrafił regularnie dawać jakość w tak wymagających fizycznie i taktycznie rozgrywkach jak druga liga włoska, istnieje duże prawdopodobieństwo, że po wejściu na właściwe obroty także w Polsce sobie poradzi.

Byłoby świetnie, gdyby początki zwyżkującej formy zasygnalizował już dziś w Belgradzie. W wyjściowej jedenastce raczej się Hiszpana nie spodziewamy – na „dziesiątce” awizowany jest Luis Palma, a skrzydła powinni obsadzić Szymczak z Bengtssonem – ale w drugiej połowie prawdopodobnie zobaczymy go na murawie.

CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Fot. Newspix

28 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Kacper Tomasiak: Jeśli będzie progres, to za rok powinienem walczyć o miejsca na podium

Sebastian Warzecha
0
Kacper Tomasiak: Jeśli będzie progres, to za rok powinienem walczyć o miejsca na podium
Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama