Drugi dzień mistrzostw świata w szachach szybkich miał dla Jana-Krzysztofa Dudy słodko-gorzki posmak. Polak przez moment był nawet jednym z liderów klasyfikacji generalnej, ale po przegranej partii z Magnusem Carlsenem spadł na piąte miejsce. Wciąż jednak zachowuje szanse na medal. Carlsen tymczasem zdaje się zmierzać po kolejny – piąty w karierze – tytuł mistrza świata. Wszystko rozstrzygnie się jutro, w ostatnim dniu zmagań w tej odmianie szachów.
Na ostatnią chwilę, ale się udało
Zacząć wypadałoby od tego, że Polska w pewnym sensie uratowała imprezę – przejmując ją od Kazachstanu na nieco ponad dwa tygodnie przed jej początkiem. Jasne, sama miała z tego dużo korzyści, bo to dla naszych szachów historyczne wydarzenie. – Czy to najważniejsze wydarzenie w historii polskich szachów? Zdecydowanie. Dlatego, że to mistrzostwa świata i przyjeżdża do nas mistrz świata. Mistrzowie świata w Polsce się pojawiali, ale raczej na jakieś towarzyskie partie. Natomiast żeby taki do Polski przyjechał i wziął udział w grze, to ostatni raz coś takiego – w walce o wielki tytuł – działo się jeszcze przed wojną – mówił nam Radosław Jedynak, prezes Polskiego Związku Szachowego jeszcze przed startem imprezy.
Mistrz świata, panujący we wszystkich trzech odmianach szachów, sam zresztą powtarzał, że jest niezmiernie wdzięczny za to, że może zagrać na żywo, a nie siedzieć przed ekranem komputera. – Będę mówił chyba w imieniu wszystkich graczy, że dla nas to bardzo wiele znaczy, iż w tak krótkim czasie udało się zorganizować tak wspaniałą imprezę – mówił wczoraj, pierwszego dnia mistrzostw. Całkiem prawdopodobne jest też, że wdzięczny będzie jeszcze bardziej na ich koniec – bo jest faworytem do obrony obu swoich tytułów mistrzowskich (w szachach szybkich i błyskawicznych), a co za tym idzie – zgarnięcia 120 tysięcy dolarów nagrody.
W rapidzie jest zresztą na dobrej drodze, po drugim dniu zmagań prowadzi. A w ostatniej z dzisiejszych partii pokonał innego z faworytów – Jana-Krzysztofa Dudę.
Pierwszy dzień świetny, drugi tylko niezły
Wczoraj wszyscy szachiści zagrali pięć meczów. I Duda nie poniósł w tym czasie ani jednej porażki, wygrał cztery starcia, jedno – ostatnie – zremisował. Trudno było wymarzyć sobie lepszy start. – Faktycznie początek miałem doskonały, później zagrałem bardzo ciekawą, trochę szaloną partię i w efekcie mam 4,5 pkt na pięć możliwych do zdobycia – mówił polski arcymistrz po wczorajszych zmaganiach. Od razu dodawał jednak jeszcze jedno – że każdy kolejny dzień będzie ważniejszy z punktu widzenia końcowego wyniku.
Wiadomo było też, że skoro po wczoraj zajmował wysoką lokatę, to dziś na start dostanie rywala z najwyższej półki. I takim był Jan Niepomniaszczij, Rosjanin, który całkiem niedawno zmierzył się z Magnusem Carlsenem w meczu o mistrzostwo świata w klasycznej odmianie szachów. Tamten pojedynek przegrał, ale dla Dudy okazał się dziś przeszkodą nie do przejścia. Polak próbował wykorzystać otwarcie hiszpańskie, które we wspomnianym pojedynku z Carlsenem przysparzało Niepomniaszczijowi kłopotów, ale ten okazał się doskonale przygotowany. I polskiego mistrza rozmontował.
I tu pojawiło się podstawowe pytanie: jak na tę wpadkę zareaguje Duda?
Zareagował, jak szybko się okazało, znakomicie. W dwóch kolejnych partiach to on okazał się lepszy od rywali – najpierw pokonał Roberta Hovhannisyana, a potem Siergieja Movsesiana. Takie rezultaty pozwoliły mu ponownie znaleźć się na czele tabeli, wspólnie z Carlsenem i Aleksandrem Griszczukiem. Cała trójka miała 6,5 punktu na 8 możliwych do zdobycia. Przed ostatnią kolejką pewne było jednak, że co najmniej jeden z nich nie dopisze kolejnego oczka do swojego dorobku – Polak i Norweg mieli bowiem zagrać bezpośrednią partię.
Swoją drogą Duda się na nią… spóźnił. To jednak nie wyjątkowa sytuacja. Wcześniej Magnus nie dotarł na czas na mecz z Alirezą Firouzją. Normalnie w takich sytuacjach licznik czasu zawodników startuje o założonej uprzednio porze – Norweg z Irańczykiem grającym pod francuską flagą rozpoczynał z ponad minutą mniej do wykorzystania (nie przejął się tym i partię wygrał) – ale w przypadku meczu Carlsen-Duda Magnus pokazał sędziemu, że nie chce, by ten rozpoczął odliczanie czasu. I takie zachowanie warto docenić. Zresztą Norweg, jak się okazało, mógł sobie na to pozwolić. Bo gdy Duda już zasiadł naprzeciw, to na szachownicy dominował Norweg. I choć Polak miał szansę nawet wygrać to spotkanie – zabrakło mu przede wszystkim odwagi w grze ofensywnej – to jednak ostatecznie wszystko potoczyło się po myśli wielkiego faworyta.
A że w międzyczasie Griszczuk zremisował w swoim ostatnim dzisiejszym meczu, to Carlsen zasiadł na szczycie tabeli samotnie. Ma 7,5 punktu, Griszczuk, Niepomniaszczij i (niespodziewanie zajmujący wysokie miejsce) Nodirbek Abdusattorov o pół punktu mniej, a za ich plecami znajduje się się grupa pościgowa, składająca się z dziewięciu szachistów mających na koncie 6,5 pkt. W niej swoje miejsca mają na ten moment m.in. Duda, Hikaru Nakamura, Alireza Firouzja czy też Fabiano Caruana.
Sukces organizacyjny już jest, czekamy na sportowy
– Gdy Kazachstan przekazał nam informację, że ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa nie będzie teraz w stanie zorganizować mistrzostw świata, potrzebowaliśmy prawdziwego cudu – mówił Arkadij Dworkowicz, prezydent Światowej Federacji Szachowej (FIDE). – Szukaliśmy innej opcji i na szczęście znaleźli się Polacy, którzy pokazali ogromne poświęcenie organizując wszystko w rekordowo krótkim czasie. Już teraz mogę powiedzieć, że to tylko potwierdza fakt, że polskie szachy są bardzo ważną częścią naszej międzynarodowej rodziny. Wszyscy nasi gracze ze światowej czołówki kochają rywalizować bezpośrednio, na żywo i mistrzostwa w szachach szybkich i błyskawicznych to dla nich gratka. Macie bardzo zdolne młode pokolenie zawodników i zawodniczek, nie tylko Jana-Krzysztofa Dudę, więc pewnie był to dodatkowy bodziec, by w tak ekspresowym czasie organizację wsparł także polski rząd.
Takie słowa tylko potwierdzają fakt, że Polska spisała się na medal i impreza już teraz jest organizacyjnym sukcesem. Sukces chcielibyśmy też jednak zobaczyć na szachownicy, a Jan-Krzysztof Duda jest go naprawdę bliski. Jasne, tymczasowo wylądował poza strefą medalową, ale traci do niej tylko pół punktu, a z listy graczy, z którymi może jeszcze się zmierzyć, ma po dzisiejszych partiach wykreślone nazwiska dwóch spośród wielkich faworytów, co może być dla niego sporym atutem w ostatnim dniu rywalizacji. Ten zacznie od starcia z Iwanem Czeparinowem, doświadczonym szachistą z Bułgarii, który jednak na co dzień odstaje od Polaka poziomem. Jeśli wygra, na ostatnie trzy mecze naprawdę będzie warto włączyć transmisję na żywo (kolejne partie rozpoczną się odpowiednio o 15, 16:15, 17:30 i 18:45).
– Z pewnością gra przed polską publicznością to trochę większa presja dla waszego utalentowanego gracza, przynajmniej tak to odbieram patrząc poprzez moją własną karierę. Do tej pory gra dobrze, a jeśli będzie w stanie osiągnąć świetny wynik w takich okolicznościach to tylko potwierdzi, że stać go na bardzo wiele – mówił Hikaru Nakamura, inny z faworytów obu turniejów i jeden z najbardziej popularnych szachistów, rozstawiony z numerem „2” (Duda w rapidzie jest rozstawiony z „3”). I trzeba mu przyznać rację – świetny występ w Polsce, zwieńczony ogromnym sukcesem (a takim byłby dla naszych szachów nawet brązowy medal) tylko potwierdziłby to, że Duda jest szachistą znakomitym i nie ulega presji.
Obyśmy mogli się o tym przekonać.
Fot. Newspix