Dwa polskie kluby w ćwierćfinale europejskich pucharów — to sytuacja, która nie zdarza się codziennie. W zasadzie to zdarza się raz na pięćdziesiąt lat, bo po raz ostatni podobnym wyczynem mogliśmy się pochwalić, gdy krajem rządził Władysław Gomułka. Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa napisały piękną opowieść, więc przypomnijmy sobie najlepsze momenty tej historii.
Zdobycie Parken oraz Stamford Bridge, przewrotka – gol sezonu – Afimico Pululu, rozbite Molde, rozjechane Dynamo, upokorzenie komunistów z Cypru. Kilka wspomień z minionego sezonu nam zostanie. Które z nich podoba się wam najbardziej?
Liga Konferencji 2024/2025. Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa — najlepsze momenty
Spis treści
- Liga Konferencji 2024/2025. Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa — najlepsze momenty
- Jagiellonia zdobywa legendarne Parken
- Legia Warszawa ogrywa Real Betis
- Ziemniaczany dyktator upokorzony przy Łazienkowskiej 3
- Demonstracja siły Jagiellonii Białystok - 3:0 z Molde FK
- Legia Warszawa ucisza komunistów z Cypru
- Afimico Pululu może wszystko
- Afimico Pululu może nawet więcej niż wszystko
- Comeback Legii Warszawa z Molde FK
- Jagiellonia remisuje z Betisem
- Legia Warszawa zdobyła Stamford Bridge
- WIĘCEJ NA WESZŁO O JAGIELLONII BIAŁYSTOK I LEGII WARSZAWA W LIDZE KONFERENCJI:
Jagiellonia zdobywa legendarne Parken
— FC Kopenhaga i Molde są w rankingu europejskim wyżej i od Jagiellonii, i od Legii Warszawa. Natomiast pozostałe cztery drużyny są w naszym zasięgu. Myślę, że w tych czterech meczach jakieś punkty powinniśmy zdobyć — dywagował w rozmowie z Weszło Wojciech Strzałkowski, główny akcjonariusz Jagiellonii, przed wyprawą do Danii.
Strzałkowski starał się być realistą. Tłumaczył, że skład mistrzów Polski jest wart tyle, ile noga napastnika Ajaksu Amsterdam. Nie chodzi o to, że brakowało mu wiary i odwagi. Całkiem słusznie dostrzegał, że Jagiellonia na europejskim rynku znaczy zbyt mało, żeby wypowiadać się z pozycji siły. Kilka chwil później włodarz Jagi skakał z radości w loży słynnego stadionu Parken, gdy Darko Czurlinow w doliczonym czasie gry przypieczętował historyczną wygraną w fazie ligowej (grupowej) pucharów.
𝐍𝐈𝐄-𝐒𝐀-𝐌𝐎-𝐖𝐈-𝐓𝐄 😍🔥
Gol Darko Curlinova przesądził o zwycięstwie Jagiellonii w Kopenhadze 🚨⚽#UECL pic.twitter.com/m15c2xCrXM
— Polsat Sport (@polsatsport) October 3, 2024
Jagiellonia w Kopenhadze zagrała… okropnie! Żadna złośliwość, powiedziałby to pewnie i Adrian Siemieniec, któremu ambicja nie pozwala w pełni delektować się każdą wygraną, bez zważania na styl. Nikt się jednak nie obrażał, że zespół, który wciąż płacił frycowe, potrafił wyjść z paszczy lwa ze skalpem w dłoni. Bardzo cennym skalpem, który dał drużynie pewność siebie i mocno przyczynił się do tego, że przygoda w pucharach przedłużyła się o kolejne kilka miesięcy.
Lepszy niż Old Trafford. Parken — stadion-instytucja i maszynka do zarabiania [REPORTAŻ]
Zresztą, nie tylko bramkę Darko Czurlinowa trzeba w tym miejscu wspomnieć. Przecież to, co zrobił Afimico Pululu, trafiło do kompilacji najlepszych momentów pierwszej serii gier. Łokieć, pięta, nie ma klienta.
😍😍😍
GOL STADIONY ŚWIATA 👏
Przepiękne trafienie Afimico Pululu 🔥
📺 Polsat Sport 1, Polsat Sport Premium 2
📲 Polsat Box Go#UECL #FCKJAG pic.twitter.com/EGimFCyie0— Polsat Sport (@polsatsport) October 3, 2024
Legia Warszawa ogrywa Real Betis
W tym samym czasie, w którym Jagiellonia szokowała na Parken, przy Łazienkowskiej 3 Legia Warszawa wygrała derby imienia Wojciecha Kowalczyka. Wygrana z Realem Betis — tak jak mecz w Kopenhadze — nosiła znamiona typowego sukcesu polskiej drużyny w pucharach. To znaczy: niewielkie posiadanie piłki (38%), oni kopią jak po sznurku, my korzystamy ze stałego fragmentu gry. Steve Kapuadi wyskoczył najwyżej i zaskoczył wszystkich.
Legia pokazała wtedy twarz drużyny, która gra solidnie w obronie i potrafi wykorzystać fazy przejściowe. To był szybki, bezpośredni futbol. Zespół Goncalo Feio ani wcześniej, ani później nie miał tak niskiej średniej podań, jak wtedy, ale różnicę zrobiła rzetelność kluczowych postaci defensywy. Kapuadi, Pankov, Oyedele — każdy zagrał na poziomie europejskim. Manuel Pellegrini nawet Legię pochwalił, mówił właśnie o skutecznej defensywie.
Real Betis był wtedy ciut słabszy niż wiosną, gdy grał z Jagiellonią, ale to wciąż była drużyna, która w rankingu Elo przekraczała barierę dwóch tysięcy punktów. Chelsea FC to, żeby porównać, zespół tylko o sto punktów lepszy.
Ziemniaczany dyktator upokorzony przy Łazienkowskiej 3
Ze sportowego punktu widzenia mecz Legii Warszawa z Dynamem Mińsk nie kręcił nikogo. Wiadomo było, że Białorusinów czeka lanie, żaden to atrakcyjny rywal. Pięknie się jednak złożyło, że ulubiony klub Aleksandra Łukaszenki, który dla Dynama wykosił ligową konkurencję, przyjechał akurat do stolicy Polski. Czyli do miasta, w którym mieszka największa białoruska diaspora, ludzie prześladowani przez reżim ziemniaczanego dyktatora. Białoruscy propagandyści tak się przestraszyli, że ich rodacy usłyszą prawdę o reżimie, że… zrezygnowali nawet z transmisji meczu.

Jedna z politycznych opraw na meczu Legia Warszawa – Dynamo Mińsk
Na trybunach zasiadły setki osób, które uciekły z Białorusi z obawy przed więzieniem. Towarzyszyły im znienawidzone przez Łukaszenkę flagi w białoruskich barwach narodowych i oprawa uderzająca w dyktatora ze wschodu. Był to piękny gest solidarności z tymi, których reżim gnębi, więzi i zabija. W tym z Polakami, którzy także cierpią pod butem watażki z Mińska.
Demonstracja siły Jagiellonii Białystok – 3:0 z Molde FK
Molde FK to nie taki postrach polskich klubów jak Qarabag, ale parę miesięcy przed meczem z Jagiellonią Norwegowie przejechali się po Legii Warszawa, strzelając jej w dwumeczu sześć goli. Gdy więc w Białymstoku nie oddali nawet jednego strzału zza pola karnego, trzeba było z uznaniem przyklasnąć Adrianowi Siemieńcowi. Był to chyba najlepszy mecz Jagi na pucharowym szlaku. Nie dość, że z solidnym, problematycznym rywalem, nie dość, że całkowicie pod kontrolą, to jeszcze z takimi fajerwerkami, jak cztery podania z pierwszej piłki w akcji bramkowej Kristoffera Hansena czy piętką Jesusa Imaza w polu karnym rywala.
Wszystko zgadzało się z efektowną oprawą kibiców z Białegostoku — we are here to make magic. Norweskie media nie mogły zdzierżyć tego, w jaki sposób Jagiellonia rozprawiła się z Molde. Pisały o upokorzeniu. Porażka w takim stylu przyczyniła się do tego, że niedługo potem Erling Moe po ponad pięciu latach budowania sukcesów tego klubu, pożegnał się z pracą.
Oprawa kibiców Jagiellonii Białystok na meczu z Molde FK
Legia Warszawa ucisza komunistów z Cypru
Są na świecie obrzydliwości, które ciężko wytłumaczyć i absurdy, których nie trzeba nawet próbować zrozumieć. Na przykład w Nikozji banda niedouczonych przygłupów próbowała pokazać światu, że o historii Polski wie więcej niż sami Polacy. Lewicowi kibole Omonii przygotowali oprawę o tym, jak to Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę. Delegat UEFA niestety spał, więc komunistyczne szmaty z trybun nie zniknęły.
W przeciwieństwie do hołoty z Nikozji, która zaczęła wychodzić ze stadionu, gdy Legia bawiła się na boisku, strzelając kolejne bramki. Tamto zwycięstwo smakowało więc wybornie. Szkoda tylko, że na koniec wspomnienia z Cypru popsuła UEFA, która wymierzyła Omonii śmiesznie niską karę. Nie popisali się wtedy najważniejsi ludzie w naszym kraju — Cezary Kulesza, prezes PZPN; Zbigniew Boniek — członek Komitetu Wykonawczego UEFA; Sławomir Nitras — minister sportu i turystyki. Żaden z nich nie zdobył się na to, żeby realnie powalczyć o naszą sprawę i nie pozwolić na to, żeby komunistyczne ścierwa pluły nam w twarz.
UEFA doi polskie kluby? Płacimy najwyższe kary, Legia wydała fortunę
Afimico Pululu może wszystko
Jagiellonia Białystok była o włos od tego, żeby wiosnę w Lidze Konferencji zacząć z opóźnieniem. To znaczy: bez konieczności walki w play-offach o awans do właściwej fazy pucharowej. Nie wyszło, ale dzięki temu dostaliśmy dwa naprawdę przyjemne spotkania z serbskim TSC Baćka Topola. Nie ukrywajmy — z leszczami, co udowodniła już Legia Warszawa. Mimo wszystko jednak trzeba docenić to, jak w tym dwumeczu wyglądał Afimico Pululu:
- gol z dystansu? Nie ma sprawy, zabrał się, uderzył, siadło;
- dosłownie zrzucenie obrońcy z pleców, gdy ten wskoczył na niego, próbując go zatrzymać? załatwione!
Pululu’s got that lethal mix: precision and flair 😮💨#UECL | @Jagiellonia1920 pic.twitter.com/vNDwNOiosO
— UEFA Conference League (@Conf_League) January 14, 2025
W dwumeczu z TSC Afimico Pululu dobił do dziesięciu wypracowanych goli w europejskich rozgrywkach. Potem dorzucił jeszcze dwa trafienia i zamknął bilans na ośmiu golach, asyście i czterech asystach drugiego stopnia.
Co za tur! Poznaj historię Afimico Pululu
Afimico Pululu może nawet więcej niż wszystko
Dwa trafienia, w tym jedno takie. Czapki z głów, gol sezonu w Lidze Konferencji. Afimico Pululu taką przewrotką z Cercle Brugge sprawił, że Jagiellonia Białystok może rozpoczynać rozmowy o sprzedaży go od pięciu milionów euro. Dla Pululu były to wyjątkowe chwile, bo niedługo potem został po raz pierwszy powołany do reprezentacji Angoli. Na rewanż w Belgii udała się natomiast jego liczna rodzina, z którą kibice Jagi świętowali i śpiewali w sektorze gości.
Comeback Legii Warszawa z Molde FK
Rzadko zdarza się, że tracisz trzy gole do przerwy i grasz dalej w pucharach. Legia Warszawa przeżywała deja vu z Molde FK, ale opłaciło się gonić wynik w Norwegii, nawet jeśli nie udało się doprowadzić do remisu. Zaczęło się od problemów Vladana Kovacevicia, który najpierw piłkę wypluł, potem nie dogadał się z obrońcą, na koniec wpuścił sztukę w sytuacji sam na sam. Po przerwie Legia pograła jednak w sposób imponujący.
- Vinagre dograł na wolne pole do Goncalvesa, ten oddał Morishicie, było 1:3,
- Wszołek wstrzelił piłkę wzdłuż, Luquinhas dostawił nogę, było 2:3.
Wszołek, absolutna maszyna, zrobił robotę i w rewanżu. To on w kapitalny sposób porobił obrońcę na dwa razy i wystawił piłkę do pustaka Morishicie. Legia Warszawa zagrała tak, jak bardzo lubi. Oddała rywalowi piłkę, skupiła się na fazach przejściowych i wyprodukowała xG w okolicach sugerujących, że mogła skończyć ten mecz z trzema golami.
Właśnie dlatego nie ma co się obrażać i narzekać, że przy decydującym golu — już w dogrywdce — pomógł błąd bramkarza. Może i Marc Gual miał szczęście, ale solidnie na to zapracował. Gdyby gospodarzom nie brakowało skuteczności, droga do ćwierćfinału byłaby otwarta jeszcze wcześniej.
Jagiellonia remisuje z Betisem
W Białymstoku zielono-biały tłum głęboko wierzy w to, że Real Betis w końcu dorówna rywalowi zza miedzy i wygrać coś w Europie. Jagiellonia stwierdza jednak, że tak łatwo to nie będzie. I zdobywa szacunek oraz uznanie hiszpańskiej publiki, zawodników czy Manuela Pellegriniego. Tym razem doświadczony trener nie chwalił już szczelnej, sprawnej obrony, jak po meczu z Legią Warszawa. Rozpędzonemu Betisowi postawiła się Jagiellonia, która chciała grać z nim w piłkę na równych zasadach.
Debiut Adriana Siemieńca w Europie powinien zwrócić uwagę zachodnich klubów
Jasne, może Real zagrałby inaczej, gdyby nie miażdżąca przewaga w pierwszym spotkaniu i świadomość, że rywal to inna, niższa półka. Tylko co z tego? Jaga naprawdę liczyła na to, że odrobi dwubramową stratę. W siódmej sekundzie (!) pierwszy strzał oddał Jarosław Kubicki. Przed przerwą padł gol ze spalonego. Gospodarze naciskali i choć ostatecznie to Betis pokazał jakość, objął prowadzenie, to ambitne i zawzięte podejście Jagiellonii opłaciło się na koniec.
Czurlinow piłkę wywalczył, gola strzelił, przyłożył rękę do remisu oraz cennych punktów do rankingu. Jak odpadać, to z podniesioną głową.
Legia Warszawa zdobyła Stamford Bridge
Jeszcze wyżej głowę nosić mogą piłkarze Legii Warszawa. W ostatnich latach ucierali co prawda nosa Leicester City i Aston Villi, lecz to wszystko historie z odwiedzin Anglików w stolicy Polski. Nasze wypady na Wyspy Brytyjskie nie kończyły się tak dobrze, więc pierwsze zwycięstwo nad nimi na ich własnej ziemi to wydarzenie, które zapamiętamy na zawsze. Chelsea była rozluźniona, pewna awansu. Reece James mówił, że zlekceważyli rywala. Niemniej jednak gdyby Legia zagrała tak samo, jak w domu, na nic zdałoby się rozkojarzenie gospodarzy.
Tymczasem Legia wspięła się na wyżyny. Grała ambitnie, agresywnie, odważnie. Pressing przynosił efekty, sytuacje się mnożyły. Bramki to nie efekt szczęścia, lecz świetnej akcji, która przyniosła rzut karny oraz bardzo dobrze rozegranego rzutu rożnego. Najwięcej o tym, jak różne oblicza zespołu Goncalo Feio zobaczyliśmy w tym dwumeczu, mówi różnica expected goals.
Według Hudl WyScout w Warszawie Chelsea miała xG wyższe o 3,18. W Londynie różnica wyniosła już ledwie 0,72 na korzyść gospodarzy. Legia zrobiła naprawdę wiele, żeby zakończyć sezon w Europie z przytupem.
WIĘCEJ NA WESZŁO O JAGIELLONII BIAŁYSTOK I LEGII WARSZAWA W LIDZE KONFERENCJI:
- Okruchy z pańskiego stołu. Czy Liga Konferencji pozwala Polsce gonić zachód?
- Słuszna radość, ale to jednak Bodo/Glimt gra w półfinale Ligi Europy
- Jagiellonia najlepiej w polskiej piłce łączy fronty
- Jagiellonia w pucharach dłużej od Realu [REPORTAŻ Z BIAŁEGOSTOKU]
- Oczekujmy czterech polskich klubów w fazie ligowej europejskich pucharów!
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix, FotoPyK