Po przeanalizowaniu pozostałych do rozegrania spotkań europejskich lig i pucharów krajowych oraz rozgrywek UEFA, przeprowadziłem analizę możliwego przebiegu kwalifikacji kolejnego sezonu europejskich pucharów, które rozpoczną się latem. Wynika z niej, że jeżeli wszystko potoczy się zgodnie z przewidywaniami, w fazie ligowej jesienią zobaczymy… czterech polskich reprezentantów, a przecież jeszcze nie zaczniemy nawet korzystać z dodatkowych miejsc, które dało nam zdobycie 15. miejsca w rankingu kontynentalnym! Czy czeka nas złoty czas polskiej piłki klubowej? Możliwe, ale jest mnóstwo czynników, które zgodnie z Prawem Murphy’ego – skoro mogą nawalić, to nawalą.

Analiza eliminacji przyszłorocznych europejskich pucharów
Świetne występy naszego duetu w Lidze Konferencji, liczne mecze lig krajowych oraz wkraczające w decydującą fazę narodowe puchary powodują, że czas na aktualizację naszej przymiarki do tego, jak powinny wyglądać fazy grupowe europejskich pucharów w przyszłym sezonie.
Ostatnia moja analiza jest sprzed trzech miesięcy, najwyższy więc czas by ją zaktualizować.
W poprzednim kwartale kalkulacja wszystkich faz eliminacyjnych przyniosła szokujący wniosek: trzy polskie kluby powinny zagrać w rundzie ligowej.
Zmiany w ligach krajowych oraz coraz lepsze współczynniki naszych reprezentantów spowodowały, że zgodnie z dzisiejszym wyliczeniem jest jeszcze lepiej. Prognozowany skład fazy ligowej obejmuje… CZTERECH naszych reprezentantów. A przypominam, że przyszły sezon to jeszcze nie jest ten, w którym w pucharach będzie nas reprezentować aż pięć klubów, z czego dwa w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Wywalczone dodatkowe miejsca będą bowiem obowiązywać dopiero od sezonu 2026/27:
- Mistrz Polski zagra co najmniej od drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów w ścieżce mistrzowskiej;
- Wicemistrz Polski zagra od drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów w ścieżce ligowej;
- Zdobywca Pucharu Polski (albo trzecia drużyna Ekstraklasy jeśli zdobywca pucharu zajmie jedno z dwóch pierwszych miejsc w lidze) zagra od trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy w ścieżce ligowej;
- Trzecia i czwarta drużyna Ekstraklasy (albo odpowiednio czwarta i piąta, jeśli zdobywca pucharu zajmie wysokie miejsce w lidze) zagra od drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji w ścieżce ligowej;
Dziś dowiecie się, jak to możliwe, że nawet przed uwzględnieniem naszego awansu na piętnaste miejsce w Europie możemy mieć tak silną reprezentację w pucharach.
Układamy przyszły sezon
Aby przewidzieć skład fazy ligowej w przyszłym sezonie, trzeba poradzić sobie z dwoma wyzwaniami:
- Kto zajmie miejsca dające grę w Europie w poszczególnych ligach oraz kto wygra krajowe puchary?
- Kto przejdzie poszczególne rundy eliminacyjne w europejskich rozgrywkach?
Jak już wspominałem w poprzednim artykule, nie uznaję podejścia, które w pierwszym punkcie przyjmuje po prostu aktualne tabele w każdej z lig, a w drugim prognozuje na podstawie rankingu UEFA. Po pierwsze: obecna tabela nie jest najbardziej prawdopodobną tabelą końcową. Po drugie: ranking UEFA jest dość kiepskim sposobem oceny realnej siły drużyn. Przykładowo Olimpija Ljubljana byłaby według niego faworytem z Werderem Brema, a Lincoln z Gibraltaru z AEK-iem Ateny.
Na szczęście mamy narzędzia, które mogą nas wspomóc. Portal Euroclubindex prognozuje tabele końcowe wszystkich lig europejskich, a ranking Clubelo pozwala na najlepszą ocenę realnej siły drużyn z różnych krajów i tego, kto byłby faworytem w poszczególnych rundach eliminacyjnych. Na podstawie tych danych przeprowadziłem kompleksową analizę przyszłorocznych pucharów.
Muszę przy tym zaznaczyć, że w przypadku niektórych lig musiałem uwzględnić prognozę ich tabel końcowych z soboty, zatem częściowo mogły one nie uwzględniać wszystkich niedzielnych rezultatów. Nie zmienia to jednak drastycznie wyników analizy, choć na przykład wpadka Ferencvarosu w lidze węgierskiej może spowodować… start Legii o rundę wcześniej w Lidze Europy.

Legia Warszawa może mieć łatwiej w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. O ile się do nich dostanie…
Legia musi zdobyć Puchar Polski
Jak będzie to zatem wyglądało na przykładzie Ekstraklasy? Mistrz wystąpi w Lidze Mistrzów, zdobywca Pucharu Polski lub wicemistrz, jeżeli mistrz wywalczy dublet – w Lidze Europy, a dwie kolejne drużyny z tabeli – w Lidze Konferencji. Oczywiście w eliminacjach. Zdobywca pucharu powinien zacząć od pierwszej rundy, a pozostałe drużyny od drugiej.
Tu mamy pierwszą niespodziankę. Otóż po uwzględnieniu wszystkich przesunięć związanych z wykluczeniem Rosji oraz tym, kto powinien wygrać europejskie puchary w tym roku, zdobywca Pucharu Polski powinien zaczynać o jedną rundę później! Ale tylko jeżeli będzie nim Legia. O co chodzi?
Aby przyporządkować miejsca przeznaczone dla obrońców tytułu w przyszłorocznych rozgrywkach, musiałem uwzględnić to, kto powinien wygrać je tej wiosny. Portal Euroclubindex wskazuje, że Ligę Mistrzów podbije Real, Ligę Europy – Athletic Bilbao, a Ligę Konferencji – Chelsea. O ile dwa ostatnie typy nie są przesadnie kontrowersyjne, szczególnie że Baskowie potencjalny finał grają u siebie, o tyle w najważniejszych rozgrywkach przewidywanie na dziś to wciąż wróżenie z fusów. Doświadczenie wskazuje jednak, że zaufanie Królewskim może być dobrym pomysłem, czy się nam to podoba, czy nie.
Taki finisz tegorocznych rozgrywek oznaczać będzie konieczność przesunięć w kolejnym sezonie. Real i Athletic powinni zająć bowiem w Hiszpanii miejsce gwarantujące fazę ligową Ligi Mistrzów. Zmiany w jej kwalifikacjach z tego tytułu niestety nie obejmują poprawy sytuacji naszego reprezentanta. Inaczej jest w przypadku Chelsea. W tabeli końcowej w Anglii jest ona prognozowana do zajęcia szóstej lokaty, która daje fazę ligową Ligi Europy. Oznacza to konieczność przemeblowania jej kwalifikacji.
Zgodnie z nowymi zasadami, dodatkowe miejsca nie trafiają w tej sytuacji tak, jak wcześniej – do reprezentanta tej ligi, której najmniej zabrakło do startu od kolejnej rundy, tylko do zespołu z najwyższym współczynnikiem klubowym. Nie jest jeszcze tak dobrze, by był to reprezentant Polski. Powinien zostać nim Szachtar Donieck z 52 punktami w rankingu UEFA, który normalnie startowałby od drugiej rundy. To z kolei oznacza, że drużyna z najwyższym współczynnikiem przewidziana do startu od pierwszej rundy, przeskoczy o jeden szczebel. Kolejka do tego wygląda na dziś następująco:
- Legia 29 punktów w rankingu UEFA
- CFR Kluż 19 punktów
- Maribor 9,5 punktu
A trzeba pamiętać, że wynik warszawiaków może się jeszcze w tym sezonie poprawić. Przewaga jest zatem olbrzymia, ale nie można cieszyć się zbyt wcześnie. Minimalne zmiany w czołówce ligi węgierskiej spowodują, że do mistrzostwa prognozowana będzie jednak Puskas Akademia, a nie jak wcześniej: Ferencvaros, który typowany będzie wówczas do gry w Lidze Europy, a współczynnik ma zdecydowanie wyższy od Legii, zatem zająłby jej miejsce w drugiej rundzie.
Przede wszystkim zaś, warszawski klub wcale nie musi zdobyć Pucharu Polski. Jeżeli wywalczy go Pogoń, albo nie daj Boże Puszcza lub Ruch, to nie tylko zacznie od pierwszej rundy, ale też w żadnej kolejnej nie będzie rozstawiona, w przeciwieństwie do Legii.
Niespodzianki są solą pucharów krajowych i bardzo je cenię. Dziś jednak analizuję sytuację wyłącznie z punktu widzenia naszych szans w pucharach i trzeba wiedzieć, że zwycięstwo na Narodowym drużyny słabszej, a przede wszystkim z gorszym współczynnikiem stawia nas w drastycznie gorszej sytuacji.
Pisałem o tym miesiąc temu:
Czas na zmiany w Pucharze Polski. Panie Kulesza, do dzieła!
Miejsce polskich klubów w rankingu
Do pełnej prognozy brakuje nam jeszcze tylko oceny tego, kto wywalczy dwa dodatkowe miejsca w Lidze Mistrzów z rankingu 2024/25. Od ubiegłego sezonu UEFA przyznaje je dwóm najlepszym ligom, które okażą się najlepsze w rankingu rocznym (nie pięcioletnim). Pamiętacie, jak media zapowiadając tę zmianę opowiadały o tym, jak będzie to szansa dla krajów takich jak Portugalia czy Holandia, a może nawet Polska? Otóż w tym sezonie będą to prawie na pewno Anglia i Hiszpania. Rok temu były to Włochy i Niemcy i tak to się pewnie będzie kręcić przez najbliższą dekadę, rozdzielając je wyłącznie między pięć najlepszych lig. A wcale nie było daleko do tego, by UEFA przyznała jedno z tych dodatkowych miejsc ścieżce mistrzowskiej, poprawiając sytuację mistrza Polski. Nasz człowiek w UEFA (kadencja kończy się mu jutro) zadbał jednak niestety bardziej o Serie A niż Ekstraklasę.
Przewidywanym mistrzem Polski jest oczywiście Raków, a zdobywcą pucharu – Legia, jako najsilniejsza drużyna z tych, które pozostały jeszcze w grze. Planowanym wicemistrzem jest Jagiellonia, a brązowym medalistą – Lech. Kolejność na tych dwóch miejscach jest dość dyskusyjna, ale nawet gdyby była odwrotna, nie zmienia to nic w prognozie, bo oba kluby i tak startują od drugiej rundy Ligi Konferencji.

Jagiellonia Białystok i Lech Poznań prawdopodobnie zagrają w przyszłym sezonie na europejskiej arenie.
Dorobek naszych klubów w rankingu UEFA wygląda obecnie następująco:
- Legia 29
- Lech 19
- Jagiellonia 13
- Raków 8
- wszystkie inne polskie kluby: 6,85
Zapamiętajcie dobrze te liczby, bo będziemy się do nich odnosić w poszczególnych rundach wszystkich pucharów.
W prognozie uwzględniam jednak nie obecny dorobek, a wynik planowany na koniec tego sezonu. Zazwyczaj w kwietniu takie podejście w przypadku polskich klubów nic nie zmieniało, teraz jednak mamy nasz duet w ćwierćfinale Ligi Konferencji i rezultat może się wciąż poprawić. Zgodnie z wyliczeniami Łukasza Bożykowskiego w portalu X, Jagiellonia powinna skończyć nawet z nieco ponad 15 punktami, a Legia przekroczyć 30 oczek! Mało tego – o prawie punkt powinien poprawić się wynik klubów spoza wymienionej czwórki, dzięki podwyższeniu naszego rankingu krajowego, choć akurat w tym sezonie niewiele to zmienia.
Liga Mistrzów 2025/26
W drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów do rozstawienia powinno wystarczyć 14,5 punktu. Tyle ma Malmo, Olimpija ma ich ponad 17, a Żalgiris Wilno 12. Raków jest więc bez szans na granie ze słabszymi przeciwnikami, co zapewniłyby sobie Lech i Legia. Jagiellonia z 13 oczkami raczej nie byłaby rozstawiona.
Tu czekają nas złe wieści: mimo, że częstochowianie są zdecydowanie najmocniejszym klubem spośród nierozstawionych, nie są prognozowani do przejścia tej rundy. Zespoły, takie jak Maccabi, Dynamo Kijów czy Karabach powinny bez problemu poradzić sobie z niżej notowanymi rywalami, z których najmocniejszy poza Rakowem, Pafos i Hajdukiem jest Zrinjski Mostar. Mistrz Polski miałby niemałe szanse gdyby trafił na słabszego z rozstawionych, jednak w starciu z Midtjylland czy Crveną Zvezdą może być bardzo trudno. Odpadnięcie Rakowa w tej fazie oznacza jego przejście do trzeciej rundy Ligi Europy.
W kolejnym etapie Ligi Mistrzów nie dochodzą nowe kluby, a do rozstawienia potrzebne będzie około trzydziestu punktów. Tym bardziej można żałować, że Legia nie potrafiła połączyć gry w Europie i lidze, bo może przekroczyć ten pułap. Nie jest to jednak na tym etapie aż tak istotne, bo poziom jest tu bardzo wyrównany.
W ostatniej fazie walki o najważniejsze klubowe rozgrywki rozstawione będą zespoły z wynikiem powyżej około 38 punktów. Ostatecznie do awansu do nich ze ścieżki mistrzowskiej przewidywane są: Celtic, Bodo, Crvena Zvezda, Midtjylland i Salzburg.
Dziwić może szczególnie ten ostatni klub, biorąc pod uwagę, że od miesięcy słyszymy o jego wielkim kryzysie także w rozgrywkach ligowych. Niestety format austriackich rozgrywek wiele wybacza i w grupie mistrzowskiej z podziałem zdobytych dotąd punktów na pół klub koncernu Red Bull prognozowany jest do zdobycia tytułu.
Ze ścieżki ligowej awans powinny wywalczyć Lille i Feyenoord. Dotąd interesowała ona nas w niewielkim stopniu, ale za półtora roku nasz wicemistrz będzie w niej uczestniczył. W drugiej rundzie próg rozstawienia jest przy zaledwie czterech uczestnikach bardzo płynny i może wynosić równie dobrze dziesięć, jak i ponad dwadzieścia punktów. W kolejnych fazach jest już niebotyczny.
Nasz drugi reprezentant nie będzie tu miał od 2026 roku wielkich szans na awans do elity, ale wygranie jednego dwumeczu gwarantuje Ligę Europy, a żeby nie zagrać w żadnej fazie ligowej, trzeba się bardzo mocno postarać.
Wśród najbardziej interesujących zespołów, które powinny zakwalifikować się bezpośrednio do fazy ligowej, są Nottingham, Newcastle i Slavia. Aż pięciu reprezentantów miałaby w niej liga angielska.

W tabeli poniżej prezentuję prognozowane progi rozstawienia w każdej z rund wszystkich pucharów. Pierwsza liczba w komórce oznacza najwyższy ranking zespołu nierozstawionego, a liczba po myślniku – najniższy ranking drużyny rozstawionej. W Lidze Konferencji są one często równe – próg dzieli zespoły z taką samą liczbą punktów, a decyduje wówczas wynik ostatniego sezonu.
Przewidywane progi rozstawień:
| Runda: | 1. | 2. | 3. | 4. (play-off) |
| LM ścieżka mistrzowska | 8-8,5 | 12-14,5 | 24-32 | 37,5-38 |
| LM ścieżka ligowa | 9,5-23 | 33-47,25 | 66-70,25 | |
| LE ścieżka mistrzowska | 9-10 | |||
| LE ścieżka główna | 5,5-5,507 | 13,43-15 | 16,5-19 | 20 |
| LK ścieżka mistrzowska | 5-5,5 | 6-6,5 | 6-8 | |
| LK ścieżka ligowa | 3,5-3,5 | 6,0-6,0 | 9,0-9,0 | 13,5-15 |
Legia nie byłaby zatem rozstawiona tylko w ostatniej fazie eliminacji Ligi Mistrzów, Lech także w trzeciej rundzie oraz w play-off o Ligę Europy. Jagiellonia na rozstawienie może liczyć tylko w pierwszej rundzie Ligi Europy i trzech rundach Ligi Konferencji oraz gdyby spadła ze ścieżki mistrzowskiej do gorszych pucharów, ale tam nie ma ono większego znaczenia.
Raków byłby rozstawiony tylko w pierwszej rundzie Ligi Europy oraz dwóch fazach Ligi Konferencji podobnie jak pozostałe polskie kluby.
Pokazuje to, jak wielkie jest znaczenie dbania o współczynnik UEFA, ale także łączenia gry w Europie z zajmowaniem czołowych lokat w lidze krajowej.
Liga Europy 2025/26
Do Ligi Europy ze ścieżki mistrzowskiej Ligi Mistrzów prognozowany jest spadek: Malmo, Maccabi, Steauy, Karabachu i Servette, a ze ścieżki ligowej: Fenerbahce, Rangers, Genku, Basel, Sparty i Sturmu.
Eliminacje tych rozgrywek są najtrudniejsze do prognozowania, bo obejmują typowanie zdobywców krajowych pucharów, które może wygrać każdy z pozostałych w nich uczestników. Jak już wcześniej wspomniałem, Legia dzięki tytułowi Chelsea przeskakuje tutaj do drugiej rundy. W pierwszej jednak do rozstawienia wystarczy raptem sześć punktów, zatem miałaby je nawet Puszcza i Ruch. Rywale, poza może Lewskim i Hammarby, są też w ich zasięgu. Z kazachskim Aktobe, fińskim Ilvesem Tampere czy Milsami Orgiejów z Mołdawii powinny sobie radzić nawet zespoły z pogranicza 1. ligi i Ekstraklasy. Teoretycznie mogłyby tu wystąpić Raków, Lech bądź Jagiellonia, ale konieczna do tego byłaby podwójna korona Legii lub Pogoni, na co się zdecydowanie nie zanosi, więc pomijam tę możliwość.
Legia startuje jednak w drugiej rundzie. Wśród potencjalnych przeciwników są wprawdzie Utrecht czy Banik, ale ze zdecydowaną większością pozostałych (Rijeka, Aberdeen, Maribor, Trnava, Puskas, czy Aris Limassol) powinna sobie bez problemu poradzić nawet Pogoń. Dla Ruchu i Puszczy to raczej byłby koniec przygody.
Warszawiacy utrzymują rozstawienie także w kolejnej fazie, jednak poziom przeciwników nieco wzrasta. Są nimi bowiem: Panathinaikos, Fredrikstad, Austria, Hapoel Beer Szewa, Besiktas, AEK i Brann. Szanse Legii na ich przejście to 52%, zatem zaczynają się schody, jednak wciąż jest prognozowana do przejścia tego etapu.
I teraz najciekawsze: w rundzie play-off poziom rywali… spada. Nierozstawieni są w niej słabsi niż nawet w… drugiej rundzie. Łączą się tu bowiem ścieżki ligowa i mistrzowska, a w tej drugiej dołączają zespoły na naprawdę niskim poziomie, takie jak RFS Ryga, Kuopio czy Zrinjski Mostar. Nawet najtrudniejsi możliwi rywale nie budzą jakichś wielkich obaw: Samsunspor, Hibernian, Utrecht, Hajduk, Pafos, Slovan Bratysława, Olimpija Lublana.
Szanse Legii na przejście tej rundy, jeśli do niej dotrze to aż 73%. Będziemy mieli zatem klub w Lidze Europy jeśli Legia wygra na Narodowym i przebrnie przedostatnią (!) fazę eliminacji. To w uproszczeniu dwa najważniejsze czynniki.
W trzeciej rundzie dołączy też przegrany mistrz – Raków. Rozstawienie przy spadku do „gorszego” pucharu odbywa się na podstawie rankingu słabszego z uczestników par Ligi Mistrzów, a więc trudno będzie je wywalczyć. Jednak w spadkowej ścieżce mistrzowskiej nie ma ono takiego znaczenia, jak w normalnej ligowej. Poza Hajdukiem i Pafos, dla wyżej notowanych rywali Raków jest tu zdecydowanie poza zasięgiem. Kosowska Drita, islandzki Breidablik, walijski TNS, północnoirlandzki Linfield, czy nawet armeński Noah wyglądają jak szansa na dwa łatwe zwycięstwa. Pamiętajmy, że ich wyeliminowanie to już gwarancja jakiejś fazy ligowej!
W ostatniej fazie zespół Marka Papszuna też nie będzie rozstawiony, a jego potencjalnymi rywalami mogą być: Viktoria Pilzno, Saint Gilloise, Young Boys, Braga, Kopenhaga, Anderlecht, AEK, Dynamo Kijów, ale też: Ferencvaros, Ludogorec czy Sheriff. Częstochowianie są zdecydowanie najsilniejszym zespołem z wszystkich nierozstawionych i żaden z wyżej wymienionych nie będzie chciał ich wylosować. Szanse Rakowa na przejście tej rundy to jednak minimalnie poniżej 50%. Są po prostu jak rzut monetą. Prognoza wskazuje, jednak że częstochowianie spadną do fazy grupowej Ligi Konferencji, co nie jest też kiepskim scenariuszem, ale pamiętajmy, że równie dobrze mogą skończyć jednak w Lidze Europy. Mało tego – wcale nie gorzej będzie, gdy mistrzostwo wywalczy Lech lub Jagiellonia.
Ostatecznie do awansu do fazy grupowej Ligi Europy przewidziane są także: Braga, Kopenhaga, Pilzno, Ferencvaros, Union St Gilloise, Young Boys, Legia, Anderlecht, Ludogorec, Dynamo Kijów, Utrecht i AEK, zaś grę w niej bez eliminacji powinny wywalczyć: Szachtar, Chelsea, Porto, Lazio, Alkmaar, Betis, Lyon, Freiburg, Brighton, Celta, Bolonia, Nicea i Mainz.

Taki skład oznacza wiele niezwykle ciekawych meczów Legii, często przeciwko klubom z reprezentantami Polski w składzie, ale jednocześnie zupełnie realnym scenariuszem jest jej awans do rundy pucharowej. Wystarczy przecież zająć do tego dwudzieste czwarte miejsce. W tym tygodniu w Pucharze Polski oraz w majowym finale zdecyduje się zatem czy wyślemy do Ligi Europy przedstawiciela, który spokojnie może dotrwać w niej do gry wiosną, czy takiego, który prawdopodobnie odpadnie już w drugim dwumeczu.
Pogoń nie jest obecnie klubem ocenianym dużo niżej od Legii (jeśli w ogóle jest od niej słabsza), ale ze względu na brak rozstawienia oraz konieczność startu o rundę wcześniej od warszawiaków, jej szanse na fazę ligową są drastycznie mniejsze. Już na pierwszym etapie mogłaby się mierzyć ze szwedzkim Hammarby, w drugiej z Kopenhagą lub Partizanem, w trzeciej z Bragą lub Anderlechtem, a w ostatniej z Viktorią Pilzno lub AEK-iem. Przejście całej tej ścieżki wydaje się znacznie trudniejsze od łatwiejszej drogi, która stoi przed Legią.
„Spadek” do Ligi Europy powinien dotknąć poza Rakowem: Slovana Bratysława, Sheriffa, Olimpiję, Pafos, RFS, Hajduka, Zrinjskiego, Kuopio, Banika, Samsun i Hibernian, a ze ścieżki mistrzowskiej: Shelbourne, Dinama Mińsk, Iberię, Kairat i Noah Erywań.
Liga Konferencji 2025/26
W najpiękniejszych ostatnio dla polskiego kibica rozgrywkach, dwaj przedstawiciele Ekstraklasy zaczynaliby od drugiej rundy, w który próg rozstawienia (sześć punktów), przekraczają wszystkie nasze zespoły, nawet Cracovia, Górnik, czy Motor. Najtrudniejsi z rywali na tym etapie to: Dinamo Mińsk, Shelbourne, Kajrat, Sarajewo, Niemen Grodno, Żylina, czy Ołeksandrija, ale oprócz nich jest kilkudziesięciu przeciwników, z którymi poradziłaby sobie cała czołówka Ekstraklasy.
W trzeciej rundzie próg to dziewięć punktów i tu mamy olbrzymią korzyść z delegowania do rozgrywek Jagiellonii i Lecha, które go przekraczają. Dzięki temu mogą zmierzyć się z zespołami, z których najsilniejsze to: Jablonec, turecki Eyupspor, Pjunik Erywań, Rosenborg, Aris, Dundee United, Aarhus, Luzerm, Craiova, AIK, Partizan lub Hammarby, a poza nimi dwudziestu bardzo przeciętnych rywali. Mała jest szansa, by do tych rozgrywek wskoczyła Cracovia lub Górnik, ale gdyby tak się stało, musiałyby się mierzyć z drużynami na poziomie nawet Vitorii Guimaraes, Dinama Zagrzeb czy Twente.
Ćwierćfinaliści Ligi Konferencji nie powinni mieć problemu na tym etapie. W decydującej fazie próg rozstawienia będzie mieścić się prawdopodobnie w przedziale od 13,5 do 15 punktów. Jagiellonia ma ich obecnie trzynaście, zatem walkę o fazę ligową przyszłorocznej edycji stoczy już tej wiosny! Jeden remis z Betisem może przynieść przekroczenie progu, a jedna wygrana – nawet przy odpadnięciu – prawie je zagwarantuje! Oznacza to, że wraz z Lechem mogłaby trafić na takie zespoły jak: austriacki Wolfsberger, Jablonec, Viking Stavanger, Rosenborg, Aarhus, Paksi, Rijeka, Maribor, CFR Cluj czy Brann Bergen. Drodzy państwo. To nie jest przeszkoda nie do przeskoczenia. To rywale, na których dwaj nasi reprezentanci spoglądaliby z góry.
Szanse przebrnięcia ostatniej rundy, jeśli do niej dotrą, wynoszą zarówno dla Lecha, jak i Jagiellonii prawie 60%! Zapowiada się nam zatem coś absolutnie niesamowitego: nie tylko Legia w Lidze Europy, ale Raków, Jagiellonia i Lech w Lidze Konferencji!!! Cztery kluby w fazie ligowej. Mało tego: rywale w Lidze Konferencji są na poziomie, który pozwala znów marzyć o kolejnych jej ćwierćfinałach! Ale o tym za chwilę. Zresztą, nawet gdyby cały kwartet zajął miejsca w okolicy 25. lokaty, oznaczającej brak awansu do fazy pucharowej, to taki wynik spokojnie wystarczyłby do umoszczenia się w okolicach 13. miejsca w rankingu, a z pewnością zapewniłby utrzymanie pięciu miejsc w pucharach, z czego dwóch w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Gdyby Jagiellonia nie wywalczyła z Betisem rozstawienia, albo w rundzie play-off wystąpił Górnik lub Cracovia, to do grona potencjalnych rywali dochodzą: Aston Villa, Milan, Mallorca, Borussia Monchengladbach i Strasbourg. Choć trzeba zaznaczyć, że liczni pozostali przeciwnicy są znacznie słabsi. Ostatecznie do awansu do Ligi Konferencji poza wymienioną piątką przedstawicieli najlepszych lig przewidziani są: Dinamo Zagrzeb, PAOK, Gent, Djurgarden, Rapid, Lech, Guimaraes, Hajfa, Jagiellonia, Twente, Lugano, Panathinaikos, Hapoel Beer Szewa i Besiktas.

W takim gronie polski tercet oceniany byłby na poziomie mniej więcej dziesiątego miejsca. Oznacza to, że praktycznie pewny byłby awans do fazy pucharowej, w której zagrają przecież aż dwadzieścia cztery zespoły. Mało tego – w grę wchodzi nawet otarcie się o pierwszą ósemkę dającą miejsce bezpośrednio w 1/8 finału. A stąd już tylko o krok od ćwierćfinału i powtórzenia tegorocznych sukcesów.
Czy czeka nas zatem złoty czas polskiej piłki klubowej w Europie, od 2026 roku wzmocniony jeszcze dodatkowymi reprezentantami, w tym duetem w eliminacjach Ligi Mistrzów? To bardzo możliwe, ale wszystko cały czas wisi jednak na włosku. Cały misterny plan może zawalić się po wygraniu Pucharu Polski przez drużynę z drugiego szczebla, albo niespodziewanym potknięciu jednego z zespołów na którymkolwiek z etapów. W wielu z nich przecież losowanie może nas skierować na bardzo trudnego rywala. W co najmniej kilku ligach niekorzystne rozwiązania na zakończenie sezonu mogą popsuć sytuację naszych drużyn.
Kibice pamiętający nie tak dawne czasy, gdy w sierpniu (!) nasze zespoły kończyły europejską przygodę, muszą cały czas trzymać gardę z pokory. Jednak według stanu na dziś pokaźna reprezentacja polskich klubów w fazie ligowej to jest to, czego kibice mogą oczekiwać.
WIĘCEJ NA WESZLO NA TEMAT POLSKICH KLUBÓW W PUCHARACH:
- Poprzednia analiza z grudnia
- Czas na zmiany w Pucharze Polski. Panie Kulesza, do dzieła!
- Wymarzone 15. miejsce Polski w rankingu UEFA – czyja to zasługa?
- Jakie są szanse na polski finał Ligi Konferencji we Wrocławiu?
Fot. Newspix.pl