Reklama

Raheem Sterling – ukochany przez Southgate’a, trudny do kochania dla reszty

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

10 lipca 2021, 15:19 • 11 min czytania 19 komentarzy

Mogła śpiewać Tina Turner, że ona i jej lud nie potrzebują kolejnego bohatera. Lecz angielscy kibice i angielska reprezentacja nie są bohaterami Mad Maxa pod Kopułą Gromu, dla nich wydostanie się z tej budowli to zbyt mało. Na Euro 2020 musieli znaleźć kogoś, kto byłby bohaterem właśnie. Padło na wybór nieoczywisty, wszak został nim Raheem Sterling. 

[tab]

Nie będzie przesadą, jeśli stwierdzimy, że Anglik to jeden z najlepszych piłkarzy całego turnieju. Właściwie w każdym meczu dawał swojej drużynie coś, co miało przełożenie na bezpośredni wynik. Dotyczy to także tego nieszczęsnego półfinału, gdzie padając w polu karnym przyczynił się do sędziowskiej pomyłki. Gdyby nie jego drybling, gdyby nie ciągłe sprawianie kłopotów Joakimowi Maehle, tej jedenastki po prostu by nie było.

Abstrahując jednak od ostatnich wydarzeń, gdzie docenienie Sterlinga może być trudne, jeśli nie niemożliwe, warto skupić się nad tym, co działo się od pierwszego meczu w grupie aż po ćwierćfinałowy mecz z Ukrainą:

  • Chorwacja – gol
  • Szkocja – pusty przelot
  • Czechy – gol
  • Niemcy – gol
  • Ukraina – asysta

Jasne, nie jest to dorobek Leo Messiego na Copa America, lecz jak na standardy Euro, a przede wszystkim swojej reprezentacji, 26-latek wykręcił wynik cokolwiek dobry. Więcej razy do siatki trafiał jedynie Harry Kane, lecz napastnik Tottenhamu przebudził się dopiero niedawno. Wcześniej – właśnie w tych trzech pierwszych spotkaniach, które były znaczące dla dalszych losów Anglików – to Sterling wiódł swoich kolegów na barykady.

Sprawdź ofertę zakładów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!

Trafienia z Chorwacją oraz Czechami były jednymi golami w meczu. Nie da się oczywiście stwierdzić, że gdyby nie zawodnik Manchesteru City, to Anglia by tych meczów nie wygrała, lecz właśnie dzięki skrzydłowemu takich dylematów udało się uniknąć.

To o tyle zaskakujące, że jeszcze przed startem Euro 2020, wielu kibiców – nie tylko wywodzących się z Wysp – pukało się w głowę, widząc personalne decyzje Southgate’a. Raheem Sterling był o tyle wdzięcznym celem, że miał za sobą bardzo przeciętny sezon pod względem indywidualnym. Ze składu w klubie wygryzł go Riyad Mahrez. Uważano, że jego kosztem winien grać Grealish, Saka, Sancho. Znów okazało się jednak, że to selekcjoner Synów Albionu świetnie zna się na futbolu. Postawił na swoim, a wybór pomógł mu osiągnąć finał wielkiego turnieju.

Coś, na co Anglia czekała od 1966 roku.

Raheem Sterling – najlepszy uciekinier Euro 2020

Chociaż po minionych rozgrywkach Premier League trudno było to przewidzieć, na Euro Raheem Sterling wszedł w tryb znany z kompilacji na YouTubie. Bierzesz kilkanaście sekund z niezłymi z dowolnego meczu i nawet z największej piłkarskiej miernoty jesteś w stanie skleić coś porządnego. W takim sosie Ekstraklasa przygotowała materiał pożegnalny dla Egy’ego Maulany z Lechii Gdańsk. Nawet gdy Indonezyjczyk tracił w rzeczywistości piłkę, to na materiale wideo wyglądało to na całkiem zręczny drybling.

W wypadku Anglika do takich sztuczek uciekać się nie trzeba. De facto każdy jego jeden mecz jest małym dziełem sztuki i brutalnym testem dla obrońców rywala. Weźmy takiego Maehle, wspominanego na początku tekstu. Wahadłowy reprezentacji Danii był – bardzo słusznie zresztą – uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy na Euro. Tymczasem przyjechał Raheem Sterling i zrobił z niego (oraz Strygera Larsena) przeciętniaków gry obronnej. Przez 120 minut meczu zaliczył aż dziewięć udanych dryblingów. Żaden z zawodników rywala nie miał nawet tylu prób.

Jednak nawet nie te efektowne przejścia między kilkoma przeciwnikami są czymś, co może budzić największą grozę. Samym dryblingiem nikt jeszcze gola nie strzelił. Na Euro 2020 Sterling wykazuje się czuciem gry na najwyższym możliwym poziomie. Jego przeniknięcia ze środka boiska do pola karnego rywala, jego nagłe zrywy, to może być coś, co niebywale zaboli Włochów w niedzielę. Nie ma dzieła przypadku w tym, że jeden z najbardziej nieskutecznych graczy Premier League mógł właściwie zdobyć na tym turnieju sześć bramek.

Poza trzema trafieniami wpisanymi do kajetu, 26-latek miał jeszcze:

  • słupek z Czechami
  • przegrany pojedynek ze Schmeichelem
  • Kjaera, który zabrał mu gola wyrównującego

Właściwie tylko jedną z tych okazji spartolił, resztę naprawdę można zrzucić na karb pecha. Co jednak dla Southgate’a ważne, to sposób, w jaki Sterling do tych okazji dochodził. Coś, co zażarło w meczu z Chorwacją, okazuje się dobrze funkcjonować także na kolejnych etapach turnieju.

Cała akcja Synów Albionu była oparta na dziewięciu podaniach, z czego większość miała na celu skanowanie ternu. Anglicy doskonale szukali wolnych przestrzeni w środku pola Chorwacji, co było o tyle łatwe, że tercet Zlatko Dalicia nie miał najlepszego dnia. Istotne w tej akcji są dwa elementy, na które uwagę zwrócił zresztą Michael Cox. Po pierwsze – podanie Walkera do Phillipsa, które otwiera przed pomocnikiem mnóstwo miejsca. Po drugie – zachowanie Raheema Sterlinga, który we wczesnej fazie schodzi z lewej strony boiska do środka, ucieka kryjącemu na alibi Marcelo Brozoviciowi, a w momencie, gdy piłkarz Leeds United zabiera się z piłką, skrzydłowy właściwie czeka już na podanie w polu karnym.

Ten ruch, to nagłe zerwanie się, umknięcie Brozoviciowi oraz Vrslajko, który nie zdążył do Anglika zbiec – to zrobiło tę akcję i pozwoliło Anglii objąć prowadzenie, nawet jeśli samo wykończenie Sterlinga pozostawiało wiele do życzenia.

Później działo się to samo:

  • trafienie w słupek z Czechami – Sterling atakuje ze środka boiska, wybiegając rywalom znikąd
  • gol z Niemcami – Sterling atakuje ze środka boiska, wybiegając rywalom znikąd
  • samobójcze trafienie Kjaera – Stering atakuje ze środka boiska, wybiegając rywalom znikąd

Biedny Stryger Larsen naprawdę nie miał pojęcia, co się dzieje za jego plecami. Piłkarz Udinese nie był w stanie kontrolować pozycji 26-latka na tyle, by uchronić swoją reprezentację przed narastającym ciągle niebezpieczeństwem. Na dostępnym skrócie TVP nie widać tego idealnie, lecz:

W ciągu dwóch sekund Sterling zdołał przemieścić się z miejsca oznaczonego wierzchołkiem strzałki do pozycji, w której Stryger Larsen oglądał jego plecy. Gdy Kane posyłał prostopadłe podanie, piłkarz Manchesteru City już ruszał do przodu. Gdy Bukayo Saka wdarł się w pole karne, Sterling czynił to niemal równocześnie.

Cashback bez obrotu do 500 PLN? Sprawdź bonus na start w Fuksiarz.pl

W teorii brzmi to bardzo prosto, lecz mówimy o intensywności i presji półfinału Euro. Mówimy o piłce na najwyższym poziomie, gdzie takie czucie gry jest absolutnie niezbędne do tego, by rzeczony poziom osiągnąć.

Sterling – niezależnie od tego, jak kuleje jego wykończenie – taką czutkę posiada. Rozstrzygnięcie, czy jest najlepszym zawodnikiem tego turnieju jest trudne, być może niemożliwe, zanim nie poznamy wyniku finałowego spotkania. Nie ulega jednak wątpliwości, że nikt inny nie potrafi zmylić rywala w taki sposób, z dziecinną wręcz łatwością przemknąć mu przed twarzą.

A jednak wielu osobom zdają się umykać jego dokonania, wszyscy namolnie wracają do rzutu karnego z Dania. Zapomina się o tym, jak Sterling grał wcześniej. Zapomina się o tym, że sama Dania też ma trochę za uszami – pierwszy gol z Czechami był efektem niesprawiedliwie przyznanego rzutu rożnego. Czyni się z 26-latka wroga publicznego numer jeden, karząc go bardziej niż Makkeile, w nosie mając to, że sam Mikkel Damsgaard, którego pół Europy chce nosić na rękach – sam zaliczył obrzydliwą symulkę. Szkoda, bo – jak sami pewnie wiecie – ten Sterling wcale nie jest zły, niech no tylko karne gwiżdżą rozsądniej.

Niezależnie od podejścia – 26-latek jest najlepszym uciekinierem i wreszcie nie biegnie przed demonami przeszłości.

Spod Wembley na Wembley

Nie byłoby obecnej rodziny Anglii bez imigrantów. W końcu nawet Harry Kane ma irlandzkiego ojca, w jego żyłach nie płynie tylko angielska krew. Nie ma chyba jednak bardziej dramatycznego przypadku niż ten Raheema Sterlinga. Trzykrotny mistrz Premier League, 67-krotny reprezentant kraju przyjechał na Wyspy dopiero w 1999 roku, chociaż pewnie wolałby pozostać w swojej ojczyźnie i swoich rodziców – na Jamajce.

Po 1996 nie było to jednak możliwe. Jako dwuletnie dziecko, Raheem Sterling stracił ojca. Został on zamordowany w Kingston na oczach przyszłego Syna Albionu. Powody śmierci Phillipa Slatera dalej nie są jasne. Sam Sterling nie ma zapewne odpowiedniej wiedzy, wszak był wówczas maleńkim chłopcem. Istnieją jednak podejrzenia, zgodne ze stereotypowym myśleniem o Jamajce lat 90.. Ojciec Raheema miał związki z lokalnymi gangami, a jego śmierć była jedną z wielu w tamtym okresie. Na obecnym finaliście Euro odcisnęła jednak piętno.

Nie trzeba być specjalistą z zakresu psychologii, by zauważyć związek. W końcu nawet seria Hannibal opiera swoją fabułę na tym, co wydarzyło się przed poznaniem głównej historii. Tutaj – zachowując wszelkie konteksty i odpowiednią perspektywę – było podobnie. Raheem Sterling nie był łatwym dzieckiem, przede wszystkim dla swoich nauczycieli. Czy dlatego, że był niegrzeczny? Czy może dlatego, że wkrótce po wielkiej tragedii opuściła go także matka, która wyjechała do Londynu, bo inaczej nie byłaby w stanie zapewnić środków do utrzymania rodziny, a sam Sterling dołączy do niej, gdy będzie miał pięć lat i każdego ranka przed pójściem do szkoły będzie wraz z siostrą czyścił hotelowe kible i zmieniał brudne pościele, wyrywając się tym samym z otoczenia, które znał i wkraczając w zupełnie nowy świat, który wcale nie rzucał mu płatków róż pod nogi?

Załóż konto w Fuksiarz.pl i sprawdź ofertę zakładów!

Koniec końców Sterling został umieszczony w specjalnej grupie, nad którą pieczę sprawowało trzech nauczycieli. Szkołę udało mu się jakoś skończyć, jednak jego głowa od jedenastego roku życia była zajęta czymś innym. Trafił wówczas do akademii QPR – stołecznego klubu, który – podobnie jak Arsenal – dostrzegł talent jamajskiego chłopca. Sterling zachłysnął się futbolem, ale czy mogło być inaczej, skoro niemal całe swoje dzieciństwo spędził w cieniu Wembley?

On dosłownie mieszkał pod tym stadionem. Codziennie, gdy tylko wychodził na podwórko, mógł dostrzec tę imponującą kopułę. Zanim jednak na niej zagrał musiało upłynąć mnóstwo wody w Tamizie i – jak sam przyznał dla The Players Tribune – paliwa w podlondyńskich autobusach. Każdego dnia od 15:15 do 23:00 podróżował ze swoją siostrą tylko po to, by móc uczęszczać na treningi QPR. Jest to zatem kolejny dowód na to, że sukces często ma nie tylko wielu ojców, ale równie wiele matek. W końcu Kalvina Phillipsa – innego reprezentanta Anglii – też nie byłoby w takim kształcie, gdyby nie wpływ pewnej kobiety.

Siostra Raheema nie mogła oczywiście kalkulować, że wszystko skończy się na Liverpoolu, Manchesterze City, kadrze Synów Albionu i domu, który piłkarz sprezentuje swojej rodzinie. Postawiła swoje nastoletnie życie na szali, pomagając swojemu młodszemu bratu. To wyrzeczenie, na które wiele osób po prostu nie byłoby gotowe. To wyrzeczenie, które po tych kilkunastu latach wcale nie rezonuje z taką mocą, jak można się tego spodziewać.

Mimo tego, że 26-letni piłkarz przeszedł niezwykłą drogę i spod Wembley dostał się na Wembley, gdzie jego AK-47 wytatuowane na prawej nodze przyczyniło się do wyrzucenia Niemców z wielkiego turnieju, Anglicy wcale nie zachłysnęli się jego postawą, tak, jak uczynili z Rashfordem albo Jackiem Grealishem, wyglądającym, jakby Damon Albarn przed sekundą wypchnął go z teledysku do Girls and Boys.

Twarz walki z rasizmem

Powód jest dość prosty, choć cholernie bolesny. Raheem Sterling stara się być sumieniem angielskiego narodu, przynajmniej w kwestii walki z rasizmem. The Athletic nie ma wątpliwości, że jego misja jest słuszna. Carl Anka zauważa, że to właśnie dzięki 26-latkowi udało się doprowadzić dyskusję na ten temat do takiego poziomu, na jakim figuruje ona obecnie.

Tylko, że Sterling dalej płaci za to frycowe.

Gdyby Anglik ograniczał się tylko do wpisów od wielkiego dzwonu, pewnie jego postawa przeszłaby bez takiego echa. Tutaj jest jednak inaczej. On bezustannie podgryza. Piętnuje wszystkie przejawy rasizmu, nie tylko wobec niego, ale także innych osób. Szczególnie zaangażował się po śmierci George’a Floyda, stwierdzając nawet, że jego stała praca jest teraz mniej istotna niż postawa:  –  Naprawdę nie myślę o mojej pracy, gdy zdarzają się takie rzeczy. Myślę o tym, co jest słuszne, jak powinienem się zachować. To się dzieje od setek lat i ludzie są już zmęczeni. Ludzie są też gotowi na zmiany. Wciąż będę to powtarzał. Ta sprawa wymaga jednak czegoś więcej, niż tylko rozmowy. Potrzebne są konkretne działania – mówił dla BBC.

Obstawiaj na Fuksiarz.pl

W tej kwestii nie rzucał słów na wiatr. Jeszcze w 2018 roku poszedł na wojnę z angielskimi mediami, zauważając, że dziennikarstwo prasowe znacznie częściej czepia się osób czarnoskórych niż reszty społeczeństwa. Jako przykład podał rozwiązły tryb życia dwóch młodych piłkarzy – obaj żyli ponad stan, obaj w młodym wieku dorobili się fortuny, kupili posiadłości. Po głowie dostał jednak tylko jeden z nich. Zachowanie czarnoskórych sportowców bywało skrajnie rozdmuchiwane, co – w opinii piłkarza – przyczyniło się do utraty wzorców. Podobnie sprawę postrzega były szkoleniowiec Brighton – Chris Hughton: – Poprzez utrzymywanie stereotypów, pozbawiamy się szansy na skuteczny dialog. Szkoda, że dzieje się tak nawet w tak dogodnej do tego epoce – wyznał CNN.

Najlepszym dowodem na trudność w pokochaniu Sterlinga stanowią dwa skrajne przykłady. Z jednej strony królowa Elżbieta II, która przyznała mu tytuł MBE w zasłudze za walkę z rasizmem. Z drugiej zaś kibice Manchesteru City, którzy dostali zakaz stadionowy, ponieważ… obrażali 26-latka na tle rasistowskim. Ta historia dobrze pokazuje, że Sterling ma rację, co do braku skuteczności akcji, w które oczywiście wciąż się angażuje. Ta historia jest również dowodem na to, że Raheema ciężko się kocha nie tylko poza Anglią.

Pytanie, czy na to zasłużył.

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

19 komentarzy

Loading...