Niewiarygodne zwroty akcji w starciu Turcji z Chorwacją w 2008 roku. Kapitalna wymiana ciosów pomiędzy Czechami i Holendrami na Euro 2004. Nieoczekiwane finałowe triumfy Czechosłowacji i Danii. Złoty gol Davida Trezegueta, Ricardo odbijający decydujący rzut karny bez rękawic. Stworzyliśmy ranking 30 najlepszych meczów w historii mistrzostw Europy. Zapraszamy do lektury. Po ćwierćfinałowym szaleństwie z udziałem Szwajcarów, Francuzów, Chorwatów i Hiszpanów dokonaliśmy pewnych zmian w zestawieniu.
30 NAJLEPSZYCH MECZÓW W HISTORII EURO
Co rozumiemy przez „najlepsze” mecze? Cóż, staraliśmy się, żeby na potrzeby tego rankingu uczynić to pojęcie jak najbardziej pojemnym. Braliśmy więc pod uwagę spotkania spektakularne, z dużą liczbą bramek, ale również mecze o wielkim ciężarze gatunkowym, dramaturgii albo zakończone sensacyjnymi rezultatami. Nie docenialiśmy jednak wyłącznie ofensywnych wyczynów – staraliśmy się zmieścić w zestawieniu również kilka spotkań wielkich pod innymi względami. Sprawdźcie zresztą sami, jak to poukładaliśmy.
30. CZECHY 1:0 PORTUGALIA (1996)
Są takie mecze, które stają się klasykami futbolu za sprawą jednego momentu. Ułamka sekundy. Do tej kategorii niewątpliwie można zaliczyć konfrontację reprezentacji Czech i Portugalii na Euro 1996, uświetnioną legendarnym lobem autorstwa Karela Poborskiego.
Czytaj także: Najpiękniejsze gole w historii Euro. Najlepsze brami [ranking]
29. FRANCJA 5:0 BELGIA (1984)
Belgowie w latach 80. byli naprawdę mocną reprezentacją. Jedną z najsilniejszych na świecie. Regularnie występowali na wielkich imprezach – w 1986 roku dotarli aż do półfinału mundialu, a na Euro 1980 polegli dopiero w finale. Jednak na mistrzostwach Starego Kontynentu w 1984 roku wpadli pod francuski walec. Michel Platini poczęstował ich hat-trickiem, a „Trójkolorowi” wygrali w fazie grupowej aż 5:0.
Popis futbolu w wykonaniu gospodarzy. A zwłaszcza ich lidera. Dla Platiniego nie był to zresztą jedyny hat-trick na tych mistrzostwach.
28. WŁOCHY 1:1 JUGOSŁAWIA (1968)
Podczas mistrzostw Europy w 1968 roku Dragan Dżajić naprawdę robił co mógł, by poprowadzić Jugosławię do końcowego sukcesu. Olśniewał przede wszystkim dryblingami, dynamiką i przeglądem pola. Ale jak trzeba było, to i bramkę potrafił zdobyć. Najpierw jego trafienie pozwoliło wyrzucić za burtę turnieju Anglików, ówczesnych mistrzów świata. Potem strzał reprezentanta Jugosławii zapewnił bałkańskiej ekipie prowadzenie w finałowym meczu z Włochami. Gospodarze turnieju zdołali jednak wyrównać w końcówce starcia. Wtedy rzutów karnych jeszcze nie rozgrywano (Włosi do finału awansowali po rzucie monetą), więc obie drużyny wybiegły na murawę Stadionu Olimpijskiego w Rzymie raz jeszcze, po dwóch dniach. Wówczas Dżajić został już przez gospodarzy powstrzymany.
Emocji było znacznie mniej niż w pierwszym starciu. Squadra Azzurra zwyciężyła 2:0, a tytuł mistrzów Europy przeszedł Jugosłowianom koło nosa. Sęk jednak w tym, że do drugiego meczu – przynajmniej zdaniem jugosłowiańskich zawodników – w ogóle nie powinno dojść. Dżajić i spółka w pierwszym finałowym starciu byli bowiem od faworyzowanych przeciwników o klasę lepsi. Ponoć zostali po prostu skręceni. – Sędzia Gottfried Dienst był dwunastym zawodnikiem Włochów – żalił się po latach Dżajić. – W eliminacjach poradziliśmy sobie z reprezentacją Niemiec Zachodnich, potem rozbiliśmy Francuzów 5:1, a już na turnieju pokonaliśmy Anglię. Doskonałe drużyny nie dawały sobie z nami rady. Jednak w rywalizacji z gospodarzami byliśmy bez szans. Tylko dlatego nasza generacja nie zdobyła złota.
27. FRANCJA 2:1 ANGLIA (2004)
Zinedine Zidane. Tyle na ten temat.
26. NIEMCY 1:1 k. 6:5 WŁOCHY (2016)
Antonio Conte wycisnął właściwie wszystkie soki z reprezentacji Włoch podczas mistrzostw Europy we Francji. Potencjał kadrowy Squadra Azzurra był wówczas naprawdę ograniczony, żeby przypomnieć zestawienie drugiej linii i ataku na ćwierćfinałowe spotkanie z Niemcami: Alessandro Florenzi, Stefano Sturaro, Marco Parolo, Emanuele Giaccerini, Mattia De Sciglio, Graziano Pelle, Eder. W porównaniu z ekipą, jaką obecnie dysponuje Roberto Mancini, ten skład wygląda wręcz kuriozalnie. Porównania do mistrzów świata z 2006 roku z litości sobie darujemy.
Niemniej, Italia we wspomnianym ćwierćfinale postawiła Niemcom bardzo twarde warunki. Poległa, ale nie bez walki. Dopiero po rzutach karnych, które zresztą miały przebieg tak zwariowany, że nie moglibyśmy o tym starciu zapomnieć w naszym zestawieniu.
25. HISZPANIA 3:2 DANIA (1988)
Rywalizacja Hiszpanów z Duńczykami to jeden z nieco zapomnianych klasyków lat 80. Te dwie nastawione na ofensywę ekipy regularnie wpadały na siebie na wielkich turniejach i na ogół zapewniały widzom mnóstwo wrażeń. Podobnie było na Euro 1988. W fazie grupowej podopieczni Miguela Munoza po niesamowitej wymianie ciosów zwyciężyli 3:2, choć tak naprawdę mogło w tym meczu paść nawet dwa razy więcej bramek.
Jazda bez trzymanki.
24. DANIA 1:2 BELGIA (2020)
Niesamowita atmosfera na kopenhaskim stadionie Parken. Duńczycy grający dla Christiana Eriksena i tłamszący faworyzowanych Belgów przez pierwszą część spotkania. A potem mordercza riposta ze strony „Czerwonych Diabłów”, na czele z Kevinem De Bruyne i Romelu Lukaku. Fenomenalne widowisko.
Z rozmaitymi podtekstami, ale przede wszystkim genialne tak po prostu, czysto piłkarsko.
23. HOLANDIA 1:4 ANGLIA (1996)
Po tym spotkaniu Anglicy uwierzyli, że mistrzostwo Europy w 1996 roku będzie należało do nich. I właściwie trudno się dziwić. Między 51. a 62. minutą „Synowie Albionu” strzelili Holendrom aż trzy bramki i z przytupem rozbili „Pomarańczowych”, przy okazji wygrywając także swoją grupę. Jak się jednak miało później okazać – był to najlepszy (choć nie najbardziej elektryzujący) występ gospodarzy na mistrzostwach.
22. HOLANDIA 3:0 WŁOCHY (2008)
Osiem lat później Holendrzy okazali się znacznie skuteczniejsi podczas konfrontacji z Włochami. W fazie grupowej Euro 2008 podopieczni Marco van Bastena zmietli ówczesnych mistrzów świata z powierzchni ziemi, triumfując aż 3:0. Potem „Pomarańczowi” dołożyli także wysokie zwycięstwo nad Francją i wydawało się, że są głównymi kandydatami do złota na mistrzostwach. Były to jednak pochopne opinie.
Potencjał ofensywny Holendrów był w 2008 roku tak wielki, że Robben, van Persie i Huntelaar zasiedli na ławce rezerwowych.
21. TURCJA 3:2 CZECHY (2008)
Pozostajemy przy fazie grupowej Euro 2008. Turcy zaczęli turniej od porażki z Portugalią, potem wyszarpali zwycięstwo z gospodarzami ze Szwajcarii. Wydawać się mogło, że w ostatnim starciu z Czechami ekipa dowodzona przez Fatiha Terima nie ma większych szans na sukces. I rzeczywiście, nasi południowi sąsiedzi pewnie kroczyli po awans do fazy pucharowej. Na kwadrans przed końcem prowadzili 2:0.
Potem zaczęły się na boisku wyczyniać cuda. A to przecież ledwie przedsmak tureckich popisów w fazie pucharowej turnieju. Ostatecznie podopieczni Terima wygrali 3:2, choć mecz kończyli z piłkarzem z pola między słupkami.
20. ANGLIA 1:1 k. 5:6 NIEMCY (1996)
Anglicy w 1966 roku wywalczyli swoje jedyne mistrzostwo świata. Zdobyli je u siebie, w finale pokonując reprezentację Niemiec. Jeżeli kibicom z wysp wydawało się jednak, że trzydzieści lat później „Synowie Albionu” analogiczny sukces odniosą podczas rozgrywanych u siebie mistrzostw Starego Kontynentu, to gorzko się przeliczyli. Futbol może i wrócił do domu, lecz angielscy piłkarze okazali się tym razem nazbyt gościnni dla Niemców. Po trzymającym w napięciu spotkaniu polegli w serii rzutów karnych, choć co najmniej kilka razy się wydawało, że to oni wyjdą górą z tej potyczki.
Decydującą jedenastkę zmarnował obecny selekcjoner Anglików, Gareth Southgate. – Karne to nie kwestia szczęścia lub pecha. To umiejętność radzenia sobie z presją – przyznał po latach. – Każdy indywidualnie może pracować nad nimi na swój sposób. Znaleźć własną ścieżkę.
19. JUGOSŁAWIA 2:4 NIEMCY (1976)
Jugosłowianie po trzydziestu minutach spotkania prowadzili z Niemcami 2:0 i wydawało się, że słynny Dragan Dżajić ponownie poprowadzi swoją reprezentację do finału mistrzostwo Europy. Jednak podopieczni Helmuta Schona okazali się ulepieni z twardej gliny. Przetrwali jugosłowiańską nawałnicę, doprowadzili do dogrywki, a tam wykończyli zrezygnowanych przeciwników.
Hat-trickiem popisał się w tym starciu Dieter Mueller. Wieloletni gwiazdor Bundesligi, który w drużynie narodowej rozegrał zaledwie 12 spotkań, strzelając w nich… aż 9 bramek. Nie było łatwo dopchać się do wyjściowej jedenastki Die Mannschaft w latach 70.
18. ZWIĄZEK RADZIECKI 2:0 WŁOCHY (1988)
Legendarny Gianni Agnelli tak się zachwycił występem reprezentacji Związku Radzieckiego przeciwko Włochom w półfinale Euro 1988, że natychmiast postanowił ściągnąć do Juventusu jedną z gwiazd sowieckiej ekipy, Ołeksandra Zawarowa. I my się w ogóle „Adwokatowi” nie dziwimy. Ekipa ZSRR na tamtym turnieju grała futbol naprawdę najwyższych lotów. Walery Łobanowski raz jeszcze potwierdził, jak doskonałym jest szkoleniowcem.
17. ROSJA 3:1 HOLANDIA (2008)
Holendrzy w fazie grupowej Euro 2008 prezentowali futbol tak ofensywny i spektakularny, że naprawdę niewielu przewidywało, iż podopieczni Marco van Bastena mogą mieć jakiekolwiek kłopoty w ćwierćfinałowej konfrontacji z reprezentacją Rosji. A jednak Guus Hiddink raz jeszcze potwierdził reputację wybitnego taktyka. Zneutralizował atuty swoich rodaków i poprowadził Sborną do jednego z najważniejszych zwycięstw w XXI wieku.
Gol na 3:1, gdy piłka przemknęła pomiędzy nogami van der Sara, był nad wyraz symboliczny. Holendrom ewidentnie wymknęła się bowiem szansa na drugi w dziejach triumf na Euro. Mieli ku temu potencjał, lecz dali się zaskoczyć.
16. HISZPANIA 4:3 JUGOSŁAWIA (2000)
- 90+3′ – Jugosławia prowadzi z Hiszpanią 3:2, Hiszpanie wracają do domu już po fazie grupowej Euro 2000
- 90+4′ – Hiszpanie wyrównują na 3:3
- 90+5′ – Hiszpanie strzelają na 4:3 i wygrywają swoją grupę
Nieprawdopodobny finisz.
15. WŁOCHY 2:1 NIEMCY (2012)
Czy Mario Balotelli miał potencjał, by zostać jednym z najlepszych napastników swoich czasów? Prawdopodobnie tak. Z różnych przyczyn zmarnował swoją szansę, ale jednego mu nikt nigdy nie odbierze – podczas Euro 2012 to on przekreślił nadzieje Niemców na triumf w turnieju.
Ten półfinał to był po prostu popis Balotellego.
14. WŁOCHY 0:0 k. 3:1 HOLANDIA (2000)
Spotkanie zakończone bezbramkowym remisem i rozstrzygnięte serią jedenastek aż na 12. pozycji w rankingu? Otóż tak. Bo starcie Włochów z Holendrami na Euro 2000 to niewątpliwy klasyk. Gospodarze dysponowali niesamowitą potęgą w ofensywie i wydawało się, że po zmiażdżeniu Jugosławii zmierzają jak burza do finału, a jednak Italii udało się powstrzymać ekipę „Pomarańczowych”, choć od 34. minuty grała w dziesiątkę.
Francesco Toldo w tym spotkaniu… Klasa. Siła spokoju. Szczęście mu sprzyjało, no ale pechowi golkiperzy nie przechodzą do legendy.
13. DANIA 2:0 NIEMCY (EURO 1992)
Duńczycy nie pojechali na Euro 1992 prosto z plaży. To mit. Nie byli też tak słabi kadrowo, jak zwykło się ich z perspektywy lat przedstawiać, by podkreślić wymiar sensacji, jaką sprawili na turnieju. Ale nie ma wątpliwości co do tego, że nikt o zdrowych zmysłach nie wymieniał tej reprezentacji w gronie faworytów do triumfu na imprezie. Zwłaszcza że w składzie Danii zabrakło największego gwiazdora – Michaela Laudrupa. Dwubramkowe zwycięstwo w finale nad Niemcami to był jednak w wykonaniu Duńczyków popis taktycznej rzetelności, organizacji gry i skuteczności.
Podobnie jak w przypadku Greków, trudno mówić tutaj o efektownym zwycięstwie. Ale pokonanie reprezentacji Niemiec w takim stylu musi budzić największy respekt. Ówcześni mistrzowie świata dostali w finale turnieju surową lekcję pokory.
Peter Schmeichel? Czarodziej.
12. PORTUGALIA 2:2 k. 6:5 ANGLIA (2004)
Ależ to była batalia.
Obie ekipy na Euro 2004 wystawiły skład złożony z uznanych gwiazd światowego futbolu, a także dopiero wschodzących gigantów. Portugalczycy z jednej strony mieli w wyjściowej jedenastce Luisa Figo, a z drugiej Cristiano Ronaldo. U Anglików w ofensywie straszył Michael Owen, ale grał tam też Wayne Rooney. Ta mieszanka doświadczenia i młodzieńczego entuzjazmu okazała się naprawdę wybuchowa. Podstawowy czas gry zakończył się wynikiem 1:1, w dogrywce obie ekipy dały sobie jeszcze po razie (co nie było takie proste w dobie srebrnego gola).
Wreszcie o wyniku ćwierćfinałowego starcia musiały zadecydować rzuty karne. Kultowe rzuty karne. Naturalnie z uwagi na osobę Ricardo – portugalskiego golkipera, który odbił uderzenie Dariusa Vassella gołymi rękami, a potem osobiście wykonał wyrok na „Synach Albionu”.
11. HISZPANIA 4:0 WŁOCHY (2012)
Ostatni wielki triumf Hiszpanów w erze tiki-taki. Demonstracja siły.
10. PORTUGALIA 3:2 ANGLIA (2000)
Jedno starcie Portugalczyków z Anglikami już się w naszym rankingu pojawiło, czas na kolejne. Pierwsze spotkanie fazy grupowej Euro 2000 w wykonaniu tych zespołów okazało się fenomenalnym widowiskiem. Anglicy zaczęli doskonale, lecz zostali wyhamowani przez portugalskie „złote pokolenie”. Choć trzeba przyznać, że gdyby ten mecz zakończył się wynikiem – dajmy na to – 6:6, to żadna ze stron nie mogłaby mieć pretensji. Sytuacji bramkowych było tyle, że można by nimi obdzielić kilka innych faz grupowych na wielkich turniejach w całości.
9. HISZPANIA 5:3 CHORWACJA (2020)
Absurdalny samobój. Spektakularna kontrofensywa reprezentacji Hiszpanii. Nieoczekiwana odpowiedź Chorwatów w końcówce. Odkupienie Alvaro Moraty w dogrywce. W tym meczu wydarzyło się właściwie wszystko. Szkoda tylko nieskuteczności obu ekip, bo wynik, tak na oko, 10:6 dla Hiszpanii był jak najbardziej w zasięgu. Obie ekipy w pewnym momencie po prostu zapomniały o taktyce i bawiły się w futbol. A widzowie bawili się wraz z nimi.
8. FRANCJA 4:5 JUGOSŁAWIA (1960)
Dziewięć bramek. Nie najgorszy meczyk jak na pierwszą edycję mistrzostw Europy.
7. FRANCJA 3:3 k. 4:5 SZWAJCARIA (2020)
W tym meczu było tak wiele zwrotów akcji, że do teraz trudno jest nam w to uwierzyć. Nawet w realiach podwórkowych rzadko zdarzają się starcia o tak zwariowanym przebiegu. Najpierw wszystko wskazywało przecież na to, że Szwajcarzy wyrzucą mistrzów świata za burtę turnieju. Zmieniło się to w momencie, gdy Ricardo Rodriguez sknocił rzut karny. „Trójkolorowi” na widok niepowodzenia rywali otrzymali taki zastrzyk wiary we własne możliwości, iż zanosiło się na pogrom w drugą stronę. Ale szwajcarska ekipa pokazała niesamowitą wręcz wolę walki: wygrzebała się ze stanu 1:3, przetrwała dogrywkę i koniec końców przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść w konkursie jedenastek. Choć przecież właśnie zmarnowany karny zagmatwał im wcześniej sytuację.
Decydujący strzał zepsuł Kylian Mbappe, który na mistrzostwach miał zapracować na Złotą Piłkę. Kolejny z gigantów futbolu, który ma na swoim koncie zmarnowany strzał z wapna w kluczowym momencie turnieju. Inna sprawa, że te mistrzostwa i tak nie należały do napastnika PSG.
6. CZECHY 3:2 HOLANDIA (2004)
– Czujemy się chorzy, złamani, nieszczęśliwi. Przegrać w ten sposób, po tym, jak wspaniale graliśmy to… to… jakiś koszmar, szaleństwo – rozpaczał Ruud van Nistelrooy po porażce z Czechami w fazie grupowej Euro 2004. W zupełnie odmiennym nastroju był naturalnie Pavel Nedved, którego wypowiedź cytował na gorąco po spotkaniu Michał Pol. – To byl pikny većer i fantastićky mecz! Świetny do oglądania – non stop coś się działo. Odrobić taką stratę w meczu z takim rywalem jak Holandia to wielka rzecz. Jesteśmy w ćwierćfinale, jako pierwsza drużyna na Euro 2004. To dobrze, ale to jeszcze żadne osiągnięcie. Tak miało być. Wspinamy się powoli w górę, teraz kolejne stopnie.
„Pomarańczowi” prowadzili 2:0 po dwudziestu minutach, by ostatecznie przegrać 2:3 po golu straconym w 88. minucie. Polegli, choć rozegrali naprawdę kapitalne zawody. Czesi po prostu byli tego dnia jeszcze lepsi, a poprzeczka wisiała na najwyższym z poziomów.
5. CZECHOSŁOWACJA 2:2 k. 5:3 NIEMCY (1976)
Ten finał to nie tylko Antonin Panenka i jego kultowy rzut karny. Naprawdę. To dużo, dużo więcej.
4. CHORWACJA 1:1 k. 1:3 TURCJA (2008)
Przedostatni mecz na naszej liście, który nie jest finałem Euro. Ale emocji zagwarantował więcej niż parę finałów razem wziętych. 20 czerwca 2008 roku w Wiedniu reprezentacje Turcji i Chorwacji urządziły nieprawdopodobne show, a końcówka dogrywki to był już w wykonaniu jednych i drugich absolutnie zwariowany rollercoaster. Chorwaci – grający wówczas w gwiazdorskim składzie, z Modriciem, Rakiticiem, Oliciem czy Srną – wyszli na prowadzenie w 119 minucie meczu za sprawą rezerwowego, Ivana Klasnicia. Napastnik trafił do siatki po serii błędów 35-letniego Rustu Recbera, rezerwowego golkipera Turków, który zastępował pauzującego za czerwoną kartkę Volkana Demirela.
Wydawało się, że jest po meczu. Chorwaci też tak myśleli, bo celebracja gola przerodziła się w ich wykonaniu de facto w celebrację awansu do półfinału mistrzostw. Jednak turecka ekipa na tamtym turnieju potrafiła się wydostać nawet z najgorszej kabały. Semih Senturk wyrównał w ostatnich sekundach dogrywki, a w rzutach karnych załamani Chorwaci kompletnie się rozsypali. Modrić i Rakitić nie trafili w bramkę, Rustu z winowajcy przerodził się w bohatera. Slaven Bilić prawie dostał zawału.
Rany, co za meczazo.
3. FRANCJA 3:2 PORTUGALIA (1984)
Michel Platini podczas Euro 1984 to – jak mawiał klasyk – jakiś zupełnie inny poziom. Dziewięć strzałów w pięciu meczach. Nie ma cienia szansy, by Francja wyszła obronną ręką z półfinałowej wymiany ciosów z Portugalią, gdyby nie pomocnik Juventusu. Ostatecznie „Król” powiódł swój zespół do zwycięstwa 3:2, ale łatwo – delikatnie rzecz ujmując – nie było. Portugalska ekipa zawiesiła gospodarzom poprzeczkę ekstremalnie wysoko.
Gdyby wszystkie dogrywki wyglądały tak jak ta, nie domagalibyśmy się zniesienia ich.
2. FRANCJA 2:1 WŁOCHY (2000)
Włosi już to mieli.
Już byli w ogródku, już witali się z gąską. Ale uderzenie Sylvaina Wiltorda w czwartej minucie doliczonego czasu gry przełamało dłoń Francesco Toldo i wpadło do siatki. A potem David Trezeguet wpakował piłkę do bramki w dogrywce, zapewniając swojej drużynie automatyczny triumf zgodnie z zasadą złotego gola. Trezeguet, czyli bodaj… największy niezadowolony w ekipie „Trójkolorowych”.
– Wbrew pozorom nasza drużyna była mocniejsza niż w 1998 roku – pisał Trezeguet w swojej autobiografii. – Do Euro przystąpiliśmy świadomi swojej wartości i potencjału. Doświadczenia sprzed dwóch lat zaprocentowały. Ale ja nie zagrałem ani w pierwszym meczu z Danią, ani w drugim z Czechami. Pojawiłem się na boisku dopiero w trzeciej kolejce fazy grupowej, w starciu z Holandią, gdy awans do kolejnej rundy był już zapewniony. Paradoksalnie – grałem znacznie mniej niż podczas mundialu. Oglądanie kolejnych meczów z ławki rezerwowych okazało się dla mnie znacznie trudniejsze i bardziej bolesne niż występowanie w nich. Na ławce czułem dojmującą niemoc. Cierpiałem jak nigdy dotąd.
– Kiedy udało nam się wyrównać w ostatniej akcji finału z Włochami, nabraliśmy poczucia, że mistrzostwo Europy już się nam nie wymknie – wspominał dalej Trezeguet. – W dogrywce nasze ataki z minuty na minutę wyglądały na coraz bardziej niebezpiecznie. W końcu, tuż przed końcem pierwszej połowy dogrywki, Robert Pires wdarł się w pole karne i dograł mi piłkę z lewego skrzydła. A ja umieściłem ją w siatce strzałem z woleja, potężnym jak wystrzał z katapulty. Cała akcja trwała zaledwie dziesięć sekund. Dziesięć sekund wystarczyło nam, by napisać historię. Dziesięć sekund, które pozwoliły mnie samemu zyskać zupełnie nowy status. Stałem się wielkim napastnikiem. Czasami są takie chwile, które mijają w mgnieniu oka, a kompletnie odmieniają twoje życie. To była jedna z takich chwil.
1. ZWIĄZEK RADZIECKI 0:2 HOLANDIA (1988)
Z jednej strony – jeden z najwybitniejszych i najważniejszych piłkarskich myślicieli Europy Zachodniej – Rinus Michels. Z drugiej jedna z największych legend radzieckiego sportu – Walery Łobanowski. Wystarczy wskazać na nazwiska selekcjonerów reprezentacji Holandii i reprezentacji Związku Radzieckiego, by zdać sobie sprawę, jak dużego kalibru konfrontacją był finał mistrzostw Europy w 1988 roku. Samo spotkanie nie zawiodło. Toczone było na niesamowitym poziomie, zarówno pod względem taktycznym, jak i patrząc pod kątem indywidualnych możliwości poszczególnych zawodników. No i to tempo gry… Niemalże wyprzedzające epokę. Oba zespoły imponowały przygotowaniem atletycznym i motorycznym.
Ostatecznie Holendrzy wygrali 2:0, sięgając po swój pierwszy i jak dotąd jedyny triumf podczas dużej imprezy. Genialnie dysponowany w tamtym czasie Hans van Breukelen obronił rzut karny, a Marco van Basten zdobył jedną z najsłynniejszych bramek wszech czasów.
Futbol totalny. Po obu stronach.
A wy jakie spotkania mistrzostw Europy najczęściej wspominacie?
fot. NewsPix.pl