Reklama

Mundial 2014 – wielka klęska Anglików i Włochów

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

11 lipca 2021, 14:08 • 15 min czytania 4 komentarze

– Zabraliśmy do Brazylii 72-osobowy sztab. Był w nim psychiatra, dietetyk, a nawet specjalista od murawy. Jedyne, czego zabrakło, to punkty na mundialu – tak “Guardian” podsumował Mistrzostwa Świata 2014 w wykonaniu “Lwów Albionu”. – Drugi raz z rzędu odpadamy w grupie. To poważna i wstydliwa katastrofa. Z mundiali wyrzuciły nas Urugwaj i Kostaryka, które mają razem mniej mieszkańców niż Lombardia – to z kolei podsumowanie występu Squadra Azzurra w wykonaniu “La Gazzetta dello Sport”. Siedem lat temu Anglia i Włochy, finaliści EURO 2020, były na dnie. Skompromitowani, ośmieszeni i przegrani.

Anglia, Włochy, Urugwaj, Kostaryka. Ćwierćfinalista EURO, wicemistrz Europy, czwarta drużyna poprzednich mistrzostw świata (i mistrz Ameryki Południowej). Grupa D na mundialu w Brazylii wyglądała poważnie. Fakt, może jeszcze lepsza ekipa zebrała się w grupie B (Hiszpania, Holandia, Chile, Australia), ale nie ma co – rywalizacja zapowiadała się kozacko. Oczywiście Europa patrzyła na wszystkich z góry.

Jeśli ktoś myśli, że nie możemy wygrać mistrzostw świata, grubo się myli – zapowiadał Roy Hodgson, selekcjoner reprezentacji Anglii. – Lecimy do Brazylii z przekonaniem, że będą to dla nas niezapomniane mistrzostwa – mówił z podniesioną głową Cesare Prandelli.

Cóż, jedni i drudzy faktycznie napisali historię. Anglicy zaliczyli najgorszy mundial w historii, zdobywając tylko jeden punkt. Włosi pierwszy raz w dziejach drugi raz z rzędu nie wyszli z grupy.

Anglia na Mistrzostwach Świata 2014 w Brazylii

To najlepiej zorganizowana operacja, jaką widziałem w swojej karierze – stwierdził Steven Gerrard zapytany o to, jak Anglia szykuje się do gry w Brazylii. Angielska federacja zaklepała drużynie narodowej najlepszą bazę treningową w Rio De Janeiro. “Guardian” do wyliczanki pracowników, którzy zostali zatrudnieni po to, żeby przychylić “Lwom Albionu” nieba, dorzuca nawet “gościa, którego praca polegała chyba na tym, żeby psikać wodą zawodników, kiedy będzie im za gorąco”.

Reprezentacja miała kolesia, który chodził ze spryskiwaczem za piłkarzami. Najbardziej absurdalna robota ever.

Federacja zaprosiła do współpracy naukowców z Loughborough University, którzy badali to, jak pocą się poszczególni piłkarze. Dzięki temu każdy z zawodników otrzymał indywidualnie dopasowane napoje, które uzupełniały utracone mikroelementy. Zamówiono wentylatory i komory klimatyczne do regeneracji. Wyczerpano wszelkie pomysły, które miały sprawić, że drużyna będzie właściwie przygotowana do turnieju – pisała angielska prasa.

Wyobrażacie sobie, jak wielkie musiało być rozczarowanie, kiedy okazało się, że wszystkie te nowinki i wynalazki przełożyły się na punkt zdobyty z Kostaryką po bezbramkowym remisie? Tak, dokładnie, w Anglii mówiono o kompletnej katastrofie. Reprezentacja mogła pakować się po tygodniu, wspomniany remis z Kostaryką był już tylko meczem o honor. Nawet w nim tak wyśmienicie przygotowanej kadrze zabrakło Bartosza Bosackiego, który walnąłby bramkę głową i pozwolił wygrać chociaż jedno spotkanie. Żartowano, że drużyna Hodgsona była poza imprezą zanim ukończyła tygodniową kurację lekami przeciwko malarii. Ale był to śmiech przez łzy.

Parę tygodni temu, kiedy jechałem do Brazylii, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Teraz czuję się kompletnie odwrotnie, to najgorszy moment mojej kariery. Na pewno sporo będzie się o tym mówiło, analizowało. Mogę tylko powiedzieć, że bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność – komentował załamany Gary Cahill.

A potem zaczęło się polowanie na winnych.

Rooney zawalił mundial?

Wayne Rooney. Co ten gość w ogóle robi w kadrze? Hodgson musiał się zmierzyć z tym pytaniem wiele razy. Zdaniem opinii publicznej ‘Roo’ był już po drugiej stronie rzeki. Nie pomagał kadrze, był zbyt wolny, zbyt samolubny i ograniczony. Brzmi to dziwnie, gdy mówimy o piłkarzu tej klasy. Zwłaszcza że Wayne miał udział przy obydwu bramkach Anglików – w meczu z Włochami asystował Sturridge’owi, w meczu z Urugwajem sam wpisał się na listę strzelców. Z drugiej strony faktycznie było w tym sporo racji. Rooney marnował sytuacje – on i Sturridge zaliczyli najwięcej niecelnych uderzeń w angielskiej ekipie.

Przed mundialem cała uwaga byłą skupiona na nim. Wiele osób domagało się odstawienia go od gry i dopuszczenia do drużyny świeżej krwi. Hodgson jednak mu zaufał i mocno się zawiódł. Rooney nie pasuje do tego zespołu. Kiedy grał na lewym skrzydle, był leniwy i nieefektywny. Kiedy przeszedł do środka, spowalniał grę i przeszkadzał kolegom z zespołu – analizowały angielskie media po turnieju.

RAHEEM STERLING – UKOCHANY PRZEZ SOUTHGATE’A

‘Roo’ był za wolny, bo Anglia chciała grać nowocześnie. Szybciej, inspirując się Hiszpanami. Za to akurat Hodgson był chwalony. “Guardian” zaznaczał, że reprezentacja gra lepiej niż na EURO 2012. Że w końcu da się na to patrzeć z radością, że drużyna otwiera się na świat i da się lubić. Ba, po pierwszym meczu, kiedy Anglicy przegrali z Włochami, mówiono wręcz o niesprawiedliwej porażce i wróżono temu projektowi sukces. Włosi odczytywali swoje zwycięstwo inaczej. – Szybko stało się jasne, że to prawe skrzydło posłuży nam do zdobywania bramek i tak właśnie się stało – analizował Alfredo Giacobbe, zaznaczając, że Włosi dobrze przygotowali się na ten mecz i wykorzystali braki rywala, a ten miał w zasadzie jedną groźną sytuację.

Późniejsze mecze pokazały, że południowcy mieli rację. W drugim meczu Anglików brutalnie sprowadził na ziemię Luis Suarez. Ten sam, który dopiero co wracał po kontuzji. Brytyjskie media gorzko zauważały, że Urugwajczyk jest tak dobry, jak w klubie, mimo braku Stevena Gerrarda u boku, z kolei kapitan Liverpoolu nie potrafi przełożyć formy na kadrę. A nawet przeciwnie: że tu też asystuje Suarezowi, bo to on popełnił błąd przy pierwszym golu dla drużyny z Ameryki Południowej. Twierdzono też, że Hodgson się pomylił, próbując grać o pełną pulę, co skończyło się porażką.

Byliśmy zbyt naiwni. Powinniśmy bronić wyniku 1:1 z Urugwajem. Dzięki temu wszystko rozstrzygnęłoby się w ostatnim meczu, mielibyśmy otwartą drogę do awansu. Zmarnowaliśmy szansę na taki scenariusz. Jedyny pozytyw jest taki, że zawodnicy zyskali bezcenne doświadczenie – oceniał Rio Ferdinand.

I wylądował…

Premier League nie pomaga Anglikom?

No właśnie, doświadczenie. Roy Hodgson zabrał na turniej wielu młodych piłkarzy. Aż sześciu z nich miało maksymalnie 22 lata. Luke Shaw i Raheem Sterling nie mieli jeszcze dwudziestki na karku. Była to w pewnym sensie odpowiedź na zarzuty o to, że liga angielska jest zdominowana przez obcokrajowców, a po “Złotej Generacji” (która niczego nie wygrała), Wyspy nie mają już tak wielkich talentów w zanadrzu. Z drugiej strony selekcjoner sam tonował nastroje, mówiąc, że musi korzystać z piłkarzy, którzy wcale nie są liderami swoich zespołów.

To nie są piłkarze, którzy grają w wyjściowych składach swoich zespołów. Kiedyś to byłoby nie do pomyślenia. W latach mojej młodości w reprezentacji Anglii nie mogli grać zawodnicy, którzy nie byli gwiazdami swoich drużyn. Pamiętajmy, że jesteśmy w okresie przejściowym. Naszym młodym piłkarzom nie jest łatwo, bo muszą na co dzień rywalizować z najlepszymi zagranicznymi zawodnikami, którzy trafiają do Premier League – zauważał Hodgson.

Dziennikarze go jednak kontrowali, mówiąc, że skoro młodzież rywalizuje z najlepszymi, to może się też od nich wiele nauczyć. A poza tym, skoro tę rywalizację wygrywa, to musi charakteryzować się dużą jakością. Po remisie z Kostaryką szczegółowych analiz już nie było. Był tylko lament nad ogólnym stanem angielskiego futbolu. Narzekano, że wciąż mówimy o drużynie, w której każdy gra dla siebie. – Kostaryka zwyciężyła, bo zagrała zespołowo. Była zmotywowana i zdyscyplinowana, tworzyła coś więcej niż zlepek pojedynczych elementów, które do siebie nie pasują – analizowało “Sky Sports”.

Nieszczęście Anglików polegało na tym, iż myślano, że para Henderson – Gerrard zrozumie się tak jak w Liverpoolu. Tyle że tam mieli do pomocy trzeciego zawodnika, który zabezpieczał tyły. Gerrard nie potrafił tego zrobić, a Henderson nie umiał utrzymać się przy piłce. Wystarczyło dokonać lekkiej zmiany, dorzucić kogoś, kto uczyni drugą linię “bardziej Liverpoolową” i wyglądałoby to inaczej. A tak mecz z Urugwajem mógł nawet zakończyć karierę Gerrarda w kadrze. Co więcej, Hodgson wystawił w defensywie dwóch naturalnych prawych środkowych obrońców, więc jeden z nich zawsze był w niedogodnej dla siebie pozycji – wyliczały błędy selekcjonera angielskie media.

Wyniki sprawiają, że wszystko nabiera kolorów. Myśleliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani, ale zawiedliśmy. Naprawdę liczyliśmy na wiele, chcieliśmy sprawić, że będziecie z nas dumni. Jestem rozbity, załamany i zdewastowany – mówił Roy Hodgson, a jego twarz dokładnie oddawała wszystkie te odczucia.

Jesteśmy najlepsi w robieniu meksykańskiej fali na trybunach i podbijaniu plażowych piłek. Szkoda tylko, że na boisku brakuje nam tego entuzjazmu i pomysłowości – podsumował występ Anglików “Daily Mail”.

No tak. Na boisku było tak.

Włochy na Mistrzostwach Świata 2014 w Brazylii

Ale to nie reprezentacja Anglii spadła z najwyższego konia w grupie D. Jeśli jedziesz na turniej po tym, jak podniosłeś drużynę po – zdawałoby się – największej klęsce w XXI wieku, jeśli jesteś wicemistrzem Europy, to wiedz, że oczekiwania będą wysokie. Squadra Azzurra Cesare Prandellego miała być dowodem na to, że nie wszystko co dobre we włoskiej piłce w tym wieku skończyło się na 2006 roku. Ekipa pełna asów starego pokolenia, uzupełniona bohaterem EURO 2012 – Mario Balotellim, w którym widziano lidera drużyny. ‘Balo’ był pewny swego, przed meczem z Anglią zapowiadał wygraną Włochów, a potem chełpił się przed dziennikarzami, że przewidział sukces swojej drużyny.

To klasyczny przykład na to, że pycha kroczy przed upadkiem.

NAUKOWIEC WYCHOWANY PRZEZ SOUSĘ – FEDERICO CHIESA

Włoskie media po meczu z Anglikami oczywiście były już w siódmym niebie. Drużyna otrzymała wysokie noty, a decyzje Prandellego uznano za trenersko-taktyczny geniusz. Pompka pracowała na pełnych obrotach. Kiedy zestawimy te peany z tym, co działo się ledwie tydzień później, wygląda to komicznie. Bo tydzień później:

  • wytykano i piętnowano błędy selekcjonera
  • Prandellemu zarzucano, że zmarnował miliony z publicznych pieniędzy
  • Balotellego, gracza meczu z Anglią, próbowano wykopać z kadry w trybie natychmiastowym

Wygrana z Anglikami była iluzją. Nie ma żadnych wymówek dla tej drużyny. Nie potrafiliśmy oddać prawdziwego, groźnego strzału na bramkę przez dwa mecze. Nawet nie sprawialiśmy wrażenia drużyny, która jest w stanie wygrać – grzmiała “La Gazzetta dello Sport”.

Kiedy to wszystko się tak spieprzyło, cytując klasyka? Odpowiedzi i przyczyn jest kilka. Pierwszą z nich jest miękkość Prandellego. – Pierwsze dwa mecze Włosi zagrali czwórką z tyłu. Potem przestawili się na trójkę, próbując skopiować to, co grał Juventus. Zespołowi zabrakło chemii i stabilności, ciągłe zmiany taktyki i pomysłów, zbyt duże rotacje w drugiej linii: takie zabiegi nie wypalą, kiedy przeprowadzasz je w trakcie turnieju – pisał “Bleacher Report” a Włosi tym słowom wtórowali.

Niepotrzebnie ulegał presji ze strony opinii publicznej. Miał pomysł na tę drużynę, który się sprawdzał, więc powinien się go trzymać, pokazać, że w niego wierzy, a nie próbować wszystkich zadowolić. Skakał od pomysłu do pomysłu, próbował zadowolić wszystkich i jednocześnie dawał argumenty swoim krytykom – oceniał Fulvio Paglialunga.

Włosi i Anglicy skończyli mundial upadając

Błędy Prandellego

Faktycznie w grze Włochów brakowało stabilizacji. Wystarczy spojrzeć na jedenastki z każdego ze spotkań.

  • Anglia: Sirigu – Darmian, Barzagli, Paletta, Chiellini – de Rossi – Candreva, Verratti, Pirlo, Marchisio – Balotelli
  • Kostaryka: Buffon – Abate, Chiellini, Barzagli, Darmian – de Rossi – Candreva, Motta, Pirlo, Marchisio – Balotelli
  • Urugwaj: Buffon – Chiellini, Barzagli, Bonucci – Darmian, Verratti, Pirlo, Marchisio, de Sciglio – Immobile, Balotelli

W żadnym meczu nie zagrała ta sama linia defensywna, ani ci sami środkowi pomocnicy. Na lewej stronie defensywy zobaczyliśmy trzech różnych piłkarzy. Role poszczególnych zawodników sprawiały, że na boisku widać było mnóstwo nieporozumień. – Atakowaliśmy zbyt małą liczbą graczy, ze zbyt niskim środkiem ciężkości. Zbyt wielu zawodników truchtało w środkowej strefie boiska, a za mało angażowało się w ataki w ostatniej tercji boiska – analizował portal “L’ Ultimo Uomo”, który zaznaczał też, że klasycznym obrazkiem dla Włochów na mundialu w Brazylii było notoryczne ustawianie się za linią piłki, a pomysł z duetem napastników na ostatni mecz był absurdalny, bo Immobile i Balotelli wykluczali się na boisku.

CZY REPREZENTACJA WŁOCH MA PROBLEM Z NAPASTNIKIEM?

Mimo wszystkich tych błędów Włosi byli dziewięć minut od awansu do fazy pucharowej. Wystarczyło zremisować z Urugwajem, ale i tego nie byli w stanie zrobić. Italia popełniła szkolny błąd: zabrakło jej piłkarzy do krycia rywali przy rzucie rożnym. Mistrzowie defensywy zostali zaskoczeni w sytuacji 7 vs 5. Co gorsze: dwójką, której brakowało krycia, okazali się Diego Godin i Luis Suarez. Najgroźniejsi piłkarze Urugwaju. Absolutny blamaż.

Porażka i odpadnięcie z Kostaryką przejdą do historii. Porównywalny nokaut zaliczyliśmy tylko w 1966 roku, przegrywając z Koreą Północną na mundialu w Anglii i w 2010 roku, kiedy nie wyszliśmy z grupy z Nową Zelandią, Słowacją i Paragwajem – napisała “La Gazzetta dello Sport”.

To obraz rozpaczy. Przed nami lato pełne pytań o Azzurrich i całą naszą piłkę. Jak głęboki jest podział w grupie? Jaka to w ogóle drużyna? Dlaczego młodzież nie dogadała się z liderami? – zastanawiała się “La Repubblica”.

Ten cholerny Balotelli

W klęsce włoskiej ekipy nie chodziło jednak tylko o to, jakie błędy popełniał Cesare Prandelli i komu zabrakło krycia przy decydującym rzucie rożnym. Jeśli chodzi o atmosferę wewnątrz drużyny, ta kadra wisiała na włosku i rozpadła się z hukiem właśnie w Brazylii. – Mario Balotelli to toksyczna osoba, która nie ma dla nikogo szacunku. Nigdy nam w niczym nie pomógł, powodował, że chciało mu się przywalić – napisał Giorgio Chiellini w swojej autobiografii, nawiązując do finału Pucharu Konfederacji z 2013 roku. Można było więc wywnioskować, że konflikt między grupą starszych piłkarzy a Mario był żywy jeszcze przed wylotem do Brazylii. Tak też było, tyle, że z Balotellim jest jak w kalejdoskopie.

WZLOTY I UPADKI MARIO BALOTELLEGO

Początkowo wszystko układało się świetnie. Mario żartował, był w dobrym nastroju i formie. Już w Brazylii oświadczył się swojej dziewczynie, za co kumple z kadry bili mu brawo. Mówili, że zmądrzał. Długo to nie trwało. W drugim meczu fazy grupowej Anglicy liczyli na pomocną dłoń od Włochów i wygraną z Kostaryką. To wtedy Balotelli rzucił słynny tekst o tym, że jeśli strzeli bramkę w tym spotkaniu, królowa powinna dać mu buziaka. A potem zmarnował dwie “setki”. Anglicy odpowiedzieli mu okładką z podpisem “dzięki za nic”.

To nie wszystko. Po pierwsze – zaręczyny zamiast spokoju, przyniosły mu burzę. Mario podczas turnieju miał kłócić się ze swoją kobietą, co zajmowało mu głowę i sprawiało, że kompletnie nie skupiał się na tym, co dzieje się na boisku. Po drugie – wrzutka niewinnego zdjęcia, z albumem Panini wyklejonym własnymi zdjęciami, okazało się kolejnym zapalnikiem.

Dwaj winni porażki na mundialu?

Potrzebujemy prawdziwych facetów na boisku, a nie na naklejkach w albumie. Jeśli nie masz w sobie tyle ambicji co my, nie możesz z nami grać – mówił po porażce w Brazylii Daniele de Rossi, ewidentnie pijąc do postawy Balotellego.

Tylko senatorowie (po włosku – starszyzna szatni) pokazują, że im zależy – dorzucał do pieca Gianluigi Buffon.

W meczu z Kostaryką Balotelli dotknął piłkę zaledwie 25 razy. Mniej niż rezerwowy Insigne, który spędził na boisku 30 minut. Trzy razy mniej niż Mario. Pojawiły się więc głosy, że może warto zostawić napastnika na ławce i spróbować czegoś innego. Prandelli zaufał jednak Mario i zawiódł się jak nigdy. W przerwie meczu z Urugwajem doszło do trzęsienia ziemi w szatni włoskiej drużyny.

Mario, nie przejmuj się niczym. Graj z drużyną, nie sam. Ufam ci, ale musisz grać z nami – tłumaczył napastnikowi trener, ale ‘Balo’ nie pokazał pokory. Zaczął protestować i szukać wymówek. Wtedy starszyzna powiedziała mu, żeby się zamknął. Balotelli kontynuował swój wywód, narzekając na kolegów. Podobno nawet rzucił krzesłem o ścianę. Pozostali nie wytrzymali. Leonardo Bonucci przycisnął Mario do ściany.

BONUCCI I CHIELLINI, OBROŃCY Z HARVARDU

Idioto, zamknij się i spieprzaj stąd – miał rzucić Bonu do swojego kolegi z szatni. Balotelli nie wyszedł już na drugą połowę. Niedługo potem Włosi grali w “dziesiątkę”, bo zagotował się Claudio Marchisio. Wszystko się posypało i właśnie w szatni miały leżeć przyczyny słabej postawy Italii po przerwie. Później Matteo Salvini, znany włoski polityk, kazał piłkarzowi przestać zgarniać krytyki na kolor swojej skóry, bo “nie oceniają go za bycie czarnym, tylko za brak poświęcenia na boisku”.

John Foot, autor książki “Calcio” stwierdził, że Włosi musieli wskazać na kozła ofiarnego, a Mario zawsze był najłatwiejszym celem ataku. Faktem jest jednak to, że Balotelli był zgniłym jabłkiem w szatni. Na sam koniec potwierdził to symboliczną sceną – kiedy Andrea Pirlo przed kontrolą dopingową poprosił drużynę, żeby poczekała na niego w szatni, bo chciał wygłosić pożegnalną mowę (miał zakończyć reprezentacyjną karierę), zostali w niej wszyscy oprócz Mario, który ostentacyjnie przeszedł przez mixed zonę ze słuchawkami na uszach.

Daniele de Rossi miał ponoć ochotę spuścić mu solidny łomot za ten brak szacunku.

FINAŁ EURO 2020

W Fuksiarz.pl obstawisz zwycięzcę, strzelców bramek, kartki, rogi i wiele innych. Czekają na was także zakłady specjalne!

2014 – rok, który rozpoczął zmiany

Porażkę Włochów i Anglików w 2014 roku łączy jedno – w obu krajach momentalnie rozpętała się dyskusja o tym, że futbol stoi w miejscu. W Serie A i Premier League jest zbyt wielu obcokrajowców, a kuleje szkolenie młodzieży. Nie mamy zdolnych trenerów. Skupiamy się na pieniądzach, zapominając o dumie narodowej. “La Gazzetta dello Sport” zapowiedziała, że swoimi publikacjami wymusi zmiany, pisała o porażce całego systemu. “Corriere dello Sport” opublikowało na okładce pięciopunktowy plan, który uzdrowi włoski futbol (swoją drogą absurdalny, bo zawierał np. wizyty legend futbolu w szkołach w całym kraju, żeby zachęcić dzieci do tego sportu). “Guardian” punktował FA i wyliczał, w jaki sposób zaniedbano podstawy. “The Sun” przejechało się po Premier League i systemie szkolenia trenerów. “The Times” pisało, że ostatnie 20 lat w angielskiej piłce było podtrzymywaniem pozorów.

Ból był zrozumiały. Przed turniejem szanse Kostaryki na awans z grupy wyceniano na 50:1. Gdyby jeszcze do fazy pucharowej dostał się jeden z wielkich – byłoby to do przełknięcia. Ale Kostaryka, której gwiazdą był Joel Campbell, gość, który odbił się od Arsenalu… Cóż, tego było za wiele. “LGdS” pisała, że trzeba pójść drogą Niemców, którzy odgórnymi decyzjami doprowadzili swoją kadrę na szczyt. Brać przykład z lepszych, nie bać się odważnych przemian.

WHAKAPAPA, CZYLI JAK ANGLICY ZNALEŹLI WŁASNĄ TOŻSAMOŚĆ

Oczywiście nie wszystko zmieniło się od razu. Nie było też tak, że wszystko wywrócono do góry nogami, choć zmiany faktycznie nastąpiły. Anglicy ruszyli do przodu trochę szybciej, nie przeżyli czegoś tak bolesnego, jak Squadra Azzurra i porażka w barażach o mundial 2018.

Ale w obydwu przypadkach możemy z przekonaniem stwierdzić, że bez kompromitacji w Brazylii, nie byłoby dziś takiego finału, jaki zobaczymy na Wembley.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
6
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

4 komentarze

Loading...