Reklama

Czas na Christmas Day w NBA! Święto koszykówki w Stanach

redakcja

Autor:redakcja

25 grudnia 2021, 12:30 • 9 min czytania 4 komentarze

Nadeszły święta Bożego Narodzenia. Dla wielu kibiców oznacza to czas spędzony w gronie najbliższych, w którym można odetchnąć od codziennego zgiełku. Takiej przerwy nie obchodzą największe gwiazdy NBA. One moment wytchnienia mają tylko 24 grudnia. Dzień później wybiegają na parkiet, zapewniając emocje fanom koszykówki na całym świecie.

Czas na Christmas Day w NBA! Święto koszykówki w Stanach

ŚWIĘTA, CZYLI WIELKIE SHOW

Boże Narodzenie w NBA, czyli popularny Christmas Day, to amerykańska tradycja trwająca już 74 lata. Pierwsza edycja meczów rozgrywanych w pierwszy dzień świąt miała miejsce już w drugim sezonie ligi. Przez lata doszliśmy do sytuacji, w której lista świątecznych meczów jest jednym z pierwszych punktów terminarza, jaki interesuje kibiców przed rozpoczynającym się sezonem. NBA przyzwyczaiła bowiem, że 25 grudnia na parkiet wybiegają największe gwiazdy, a kibice dostają do obejrzenia najbardziej wyczekiwane pojedynki.

Wiąże się z tym oczywiście szereg pobocznych okoliczności. W tym dniu liga nie zwykła mieć konkurencji na sportowym rynku telewizyjnym. Istnieje sztywny podział, według którego Święto Dziękczynienia jest szczególnym dniem dla kibiców NFL, podczas gdy Boże Narodzenie należy do NBA. W tym roku ma akurat miejsce jedna z nielicznych sytuacji, gdy w tym dniu będziemy mogli obejrzeć również dwa spotkania futbolu amerykańskiego. Specjalnej konkurencji nie ma natomiast na arenie międzynarodowej. Większość rozgrywek sportowych na świecie zatrzymuje się na kilka dni w okresie świątecznym, a mecze z gwiazdorską obsadą w NBA wybijają się 25 grudnia na nagłówki większej liczby serwisów.

To także 25 grudnia wystartuje głosowanie na zawodników, którzy wezmą udział w Meczu Gwiazd następnego roku. To oczywiście celowy zabieg marketingowy, z którego NBA słynie na całym świecie. Zgromadzenie większej publiczności pozwala lidze automatycznie rozpromować swój kolejny produkt, jakim jest cały Weekend Gwiazd.

Reklama

Nie ma też przypadku w planowaniu godzin rozgrywania kolejnych spotkań. O ile każdego dnia w NBA mecze nakładają się na siebie i nie ma możliwości, by ktoś obejrzał je wszystkie na żywo, to w trakcie Bożego Narodzenia przed ekranem można spędzić ponad dwanaście godzin bez większej przerwy i przyjąć każdą minutę rozgrywki. Coś dla siebie znajdą nawet europejscy kibice, bo pierwszy mecz rozpocznie się już o 18 czasu polskiego, a bez zarywania nocki damy radę obejrzeć także spotkania o 20:30 i 23. Reasumując – jest to wielkie święto koszykówki w najlepszym wydaniu.

GRANIE W ŚWIĘTA TO NAGRODA

Z roku na rok świąteczna tradycja w NBA coraz bardziej się rozbudowuje. Jej znaczenie zmieniało się jednak przez lata. Były nawet sezony, gdy seria meczów 25 grudnia nie różniła się niczym od spotkań z listopada, czy lutego. Największy przełom nastąpił na początku lat 90., gdy do gry w Boże Narodzenie zaczęły być wywoływane największe gwiazdy, które miały stawać na przeciwko siebie. Nie dziwi więc, że właśnie w tamtych czasach szczególnie zapracowani w święta byli Chicago Bulls z Michaelem Jordanem na czele.

Od sezonu 2008/09 przyjęło się, że w Boże Narodzenie kibice mogą obejrzeć serię pięciu meczów. Czy istnieje jakiś konkretny klucz, według którego ustala się terminarz na ten wyjątkowy dzień? Nie. NBA stara się po prostu wyjść naprzeciw oczekiwaniom kibiców i dać im to, co ci najbardziej chcą obejrzeć. W trakcie swojej kariery spokojnych świat nie mógł mieć więc Kobe Bryant, z kolei ostatnio w tym okresie w gąszczu obowiązków znajduje się LeBron James. Obecny gwiazdor Lakers będzie mógł w tym sezonie wyrównać rekord Kobego pod względem liczby występów w Boże Narodzenie. Obaj wystąpiliby wtedy po szesnaście razy w tym wyjątkowym dniu.

Kolejną kwestią, do której wszyscy zdążyli się przyzwyczaić, jest organizowanie spotkań w najbardziej widowiskowych halach, które znajdują się w największych miastach w Stanach Zjednoczonych. Dzięki temu najwięcej spotkań rozegranych 25 grudnia w historii NBA ma drużyna New York Knicks, która najczęściej gości rywali w swojej Madison Square Garden. Na brak wolnego mogą też narzekać koszykarze Los Angeles Lakers i Boston Celtics, którzy zdobyli najwięcej tytułów mistrzowskich w historii NBA, co automatycznie wywołuje ich do tablicy w czasie Christmas Day.

To właśnie zdobycie mistrzostwa jest jedną z nielicznych dróg, która gwarantuje w dzisiejszej NBA udział w świątecznym meczu. Jeśli weźmiemy przykład drużyny, która jest z małego miasta na uboczu Stanów, a do tego nie ma w swoim składzie żadnej gwiazdy, to ma ona jedynie iluzoryczne szanse na trafienie do świątecznej rozpiski. W tym momencie warto odwołać się do przykładu Milwaukee Bucks, którzy kilka miesięcy temu założyli na palce mistrzowskie pierścienie, a w święta będą gościć u siebie Boston Celtics. Nikt nie wyobraża sobie świąt w NBA bez panujących mistrzów.

Reklama

Tego samego nie można z kolei powiedzieć o zdobywcy nagrody MVP w poprzednim sezonie. Wydawało się naturalnym, że najlepszy koszykarz sezonu musi mieć okazję pojawić się w blasku fleszy w trakcie Bożego Narodzenia. W tym roku będziemy jednak mieć pierwszą od 2008 roku sytuację, w której taki zawodnik będzie mógł objadać się w święta sernikiem i mecze oglądać jedynie w telewizji. Nikola Jokic nie jest najbardziej medialną postacią ligi, Denver Nuggets nie są faworytami do mistrzostwa, więc ekipa z Kolorado została wykolegowana ze świątecznego towarzystwa.

Magnesem przyciągającym kibiców, co automatycznie zwraca uwagę ligi, jest również posiadanie w składzie młodych gwiazd, które dopiero zaczynają rozkręcać swoją karierę. Można było się więc domyślać, że 25 grudnia zaangażowani do gry zostaną Dallas Mavericks, w których składzie na co dzień – choć dziś może go zabraknąć – występuje Luka Doncić. Słoweniec w Boże Narodzenie będzie mógł zagrać już drugi raz w karierze, a liga nie bagatelizuje pewnie również jego pochodzenia. Młoda gwiazda przyciągnie przecież kibiców z Europy.

NAJCIEKAWSZE RYWALIZACJE

W historii Christmas Day mogliśmy oglądać wiele historycznych rywalizacji. Swoimi wyborami liga prowokuje wydarzenia, które zapadają kibicom w pamięci na kolejne lata. W 1995 roku pierwszy raz w trakcie świąt rozegrano pojedynek zespołów, które kilka miesięcy wcześniej rywalizowały w wielkim finale. Później zabieg ten powtarzano wiele razy, przez co w latach 2015-2017 w Boże Narodzenie stawali na przeciwko siebie LeBron James i Stephen Curry, którzy przyzwyczaili wówczas wszystkich do zażartej walki o pierścienie pomiędzy Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors.

Mecz świąteczny nie ma być przecież dla gwiazd spacerkiem, a sprawdzeniem się w rywalizacji z zawodnikami na najwyższym poziomie. Pojedynki między zeszłorocznymi finalistami są najczęściej pierwszymi takimi w sezonie. Liga celowo nie ustawia meczów pomiędzy nimi w październiku czy listopadzie, by wszyscy czekali na taką batalię w Boże Narodzenie.

W związku z meczami 25 grudnia Amerykanie prowadzą oczywiście szereg statystyk. Znamy ich uwielbienie do podliczania wszystkich możliwych sytuacji parkietowych. Z tego względu wiemy, że Bernard King rzucił w 1984 roku najwięcej punktów w jednym świątecznym meczu, a jego dorobek z tamtego wieczoru dobrnął do 60 oczek. Z kolei w łącznej liczbie punktów zdobytych indywidualnie 25 grudnia prowadzi Kobe Bryant. Wystarczy jednak, że LeBron James zdobędzie w tym roku 13 punktów w starciu z Brooklyn Nets i wyprzedzi tym samym legendę Lakers.

LeBron jest też w czołówce wielu innych klasyfikacji. Zajmuje drugie miejsce pod względem liczby asyst i trafionych rzutów z gry podczas Christmas Day. Jest też trzeci w przechwytach, dziewiąty w blokach i dziesiąty w zbiórkach. Ma również najwięcej rzuconych trójek w trakcie świąt. To między innymi dlatego, że mecze świąteczne nie sprzyjają Stephowi Curry’emu. Jego skuteczność zza łuku w spotkaniach rozegranych 25 grudnia wynosi zaledwie 20,4% i Curry sam przyznał, że nie przepada za świątecznymi meczami, bo po prostu mu one nie wychodzą.

TEGOROCZNY TERMINARZ

Co w takim razie w tym roku zaproponowała nam liga w Boże Narodzenie? Już o 18 będziemy mogli wybrać się do Madison Square Garden, gdzie gospodarze podejmą Atlantę Hawks. Będzie to rewanż za pierwszą rundę playoffs w poprzednim sezonie. Wówczas kibiców w najbardziej popularnej hali koszykarskiej na świecie uciszał Trae Young. Tym razem młodej gwiazdy Hawks zabraknie na parkiecie ze względu na uraz kostki. Tym samym rywalizacja obu drużyn dużo traci, a osłabieni goście będą mieli przed sobą strome schody w walce o zwycięstwo. Zaraz po zakończeniu pierwszego spotkania na parkiet w Milwaukee wybiegną koszykarze Bucks i Celtics.

Ostatnim meczem, który zdąży rozpocząć się przed północą naszego czasu, będzie pojedynek dwóch najmocniejszych w tym sezonie drużyn konferencji zachodniej. Phoenix Suns zagrają więc z Golden State Warriors, a dla obu ekip będzie to trzecia konfrontacja w tym sezonie. Poprzednie dwie padały łupem gospodarzy. Najpierw Suns odnieśli zwycięstwo w Arizonie, a kilka dni później Warriors zakończyli serię osiemnastu zwycięstw Słońc. W świątecznym spotkaniu ze szczególną uwagą będziemy mogli obserwować epicką rywalizację na pozycji rozgrywającego, gdzie zmierzą się Chris Paul i Stephen Curry.

Najbardziej prestiżowym starciem bożonarodzeniowej nocy będzie jednak mecz Los Angeles Lakers z Brooklyn Nets. Gdyby przed sezonem kibic NBA miał powiedzieć na jakie spotkanie czeka najbardziej, z pewnością najczęstszą odpowiedzią byłoby właśnie postawienie naprzeciwko siebie gwiazd z obu drużyn. Problem w tym, że wielu z nich w Christmas Day może zabraknąć. Mecz może być bowiem storpedowany przez panującą pandemię i zawodników masowo wysyłanych na izolację. To zresztą największy obecnie problem, z jakim zmaga się NBA. W ostatnim świątecznym meczu zmierzą się Utah Jazz z Dallas Mavericks.

PANDEMIA MOŻE STANĄĆ NA DRODZE

W ostatnich tygodniach z uwagi na pozytywne wyniki testów zawodników lub kontakt z osobami zakażonymi COVID-19 przełożono już siedem meczów. Wielu koszykarzy omija niektóre spotkania z uwagi na wprowadzenie wobec nich zasad protokołu bezpieczeństwa. Składy wielu zespołów w ostatnich tygodniach zwykły znacznie odbiegać od najmocniejszych możliwych konfiguracji. Kluby na potęgę ściągają zawodników z G-League i podpisują ich na 10-dniowe kontrakty, aby ci mogli zapełnić skład i sprawić, by drużyna mogła wystawić minimalną liczbę wymaganych zawodników.

Informacje o kolejnych absencjach spływają masowo każdego dnia, przez co do ostatnich chwil nie będzie wiadomo, jakimi składami wyjdą drużyny w meczach na Boże Narodzenie. Nie wiadomo również, czy wszystkie się odbędą, bo informacja o ewentualnym odwołaniu któregoś z nich może nadejść w każdej chwili. Na ten moment wszystkie mają rozpocząć się planowo, ale na parkietach zabraknie kilku zawodników o statusie gwiazd.

Z uwagi na protokół bezpieczeństwa w związku z pandemią wykluczony jest występ Kevina Duranta. To oznacza, że w hitowym starciu dzisiejszej nocy będziemy mogli ekscytować się jedynie pojedynkiem LeBrona Jamesa z Jamesem Hardenem. Lakers będą z kolei osłabieni brakiem Anthony’ego Davisa, który leczy kontuzję. Z powodów covidowych zabraknąć ma również Luki Doncicia. Są też jednak pozytywne informacje, bo sporą szansę na występ ma za to Giannis Antetokounmpo.

Mamy nadzieję, że tradycja nie zostanie w żaden sposób zaburzona, a zespoły nie będą zmuszane do wykorzystywania koszykarzy z samego końca ławki rezerwowych. Nie po to wszyscy czekają na starcie między Lakers i Nets, by potem oglądać w grze graczy z G-League, którzy zostali podpisani dzień wcześniej. Podczas Christmas Day NBA skupia uwagę większej liczby kibiców na całym świecie, więc zadziałałoby to wyjątkowo na jej niekorzyść, gdyby akurat w tym dniu doszło do eskalacji wirusa i radykalnych decyzji.

Czytaj także:

Fot. Newspix

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Inne sporty

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Komentarze

4 komentarze

Loading...