Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI
Ojciec sąsiada opieprzał mnie ze swojego balkonu, gdy kolejną godzinę z hukiem obijałem metalową bramę naszego podwórka. Grało się na długiej wąskiej uliczce dojazdowej, choć też starszyzna przeganiała nas raz, drugi i piętnasty, bo może ucierpieć płot. W lesie zrobiliśmy boisko, gdzie grało się między sobą po Tsubasie, grało ze starszymi o sześć lat, ale też grało się z kumplem z klasy na jego starszego brata. Całą naszą miejscowość […]
redakcja
• 6 min czytania
52