Reklama

Dyrektor sportowy Sturmu: Raków pytał, jak ściągać dobrych napastników [WYWIAD]

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

21 lutego 2024, 08:18 • 8 min czytania 34 komentarzy

Czterdzieści milionów euro. Tyle Sturm Graz zarobił na sprzedaży trzech młodych napastników. Austriacki klub wyspecjalizował się w transferach młodych piłkarzy – ściąga ich za grosze i wypuszcza w świat z dużą przebitką. Andreas Schicker, dyrektor sportowy klubu, tłumaczy nam, jak wygląda ten proces od kulis, dlaczego do Sturmu trafił Szymon Włodarczyk i jak rywalizuje się w lidze z potęgą pokroju Red Bull Salzburg. Zapraszamy.

Dyrektor sportowy Sturmu: Raków pytał, jak ściągać dobrych napastników [WYWIAD]

Pierwsze tygodnie 2024 roku nie są dla Szymona Włodarczyka idealne. Polak pełnił rolę rezerwowego i grał ogony w ostatnich meczach ligowych Sturmu Graz. Czy to oznacza, że powinniśmy się martwić, zwłaszcza że zimą Austriacy wzmocnili atak, ściągając kolejną młodą perłę? Andreas Schicker tłumaczy plan na eks-piłkarza Górnika Zabrze i przybliża jego sytuację.

***

Jak ocenia pan pierwsze miesiące Szymona Włodarczyka w Sturmie Graz?

Przed startem rozgrywek mieliśmy jasno określony profil napastnika, którego szukamy — chodziło o klasyczną dziewiątkę, zawodnika od strzelania bramek. Szymon Włodarczyk pasował do niego idealnie, świetnie czuje się w polu karnym, ma instynkt i nosa do bramek. Różni się od piłkarzy, którzy grali u nas na tej pozycji w przeszłości, bo zwykle stawialiśmy na szybkich napastników, którzy wychodzili po piłkę poza pole karne, ale taki był cel.

Reklama

Spisuje się dobrze, pierwsze tygodnie były nawet bardzo dobre. Myślę, że w późniejszym okresie problemem był natłok występów, do którego nie był przyzwyczajony. W Górniku Zabrze rozgrywał jedno spotkanie na tydzień, tutaj gramy co trzy dni, więc pod koniec rundy zaczęło mu się to dawać we znaki. Jestem jednak pewien, że to dobry napastnik. Po prostu znalazł się w trudniejszym okresie, co jest typowe dla młodych piłkarzy. Na koniec roku miał jednak 26 meczów i dziewięć bramek — to dobre liczby.

Chce pan powiedzieć, że był zmęczony?

Trochę tak. Myślę, że transfer nowego napastnika, Miki Bieretha, może mu pomóc, bo zyska na obecności drugiej dziewiątki o innym profilu. Biereth, tak jak Seedy Jatta, jest szybkim piłkarzem, dzięki któremu Włodarczyk może mieć więcej miejsca na boisku.

Czyli to nie tak, że sprowadziliście kogoś, kto ma grać kosztem Włodarczyka?

Mam nadzieję, że będzie mu pomagał. Zawsze gramy na dwóch napastników, w nadchodzących tygodniach czeka nas wiele spotkań, więc potrzebujemy szerokiej kadry i dobrych napastników.

Jaki w zasadzie jest wasz sekret, jeśli chodzi o wyszukiwanie napastników? Rasmus Hojlund, Emanuel Emegha, Kelvin Yeboah — wasze trzy najdroższe sprzedaże to dziewiątki.

Reklama

Mamy klarowny pomysł na to, jak Sturm ma grać w piłkę, co jest bardzo istotne w procesie skautingu. Dzięki temu, że wiemy, jak chcemy grać, możemy stworzyć konkretny profil piłkarza na każdą pozycję, także jeśli chodzi o atak. Poza tym nasz dział skautingu robi świetną robotę w kontekście wyszukiwania młodych piłkarzy, zwłaszcza ofensywnych. Mamy więc dwa składniki, a kolejnym jest to, że dzięki jasnej idei dotyczącej stylu gry, możemy szlifować zawodników na miejscu, pomóc im w postawieniu kolejnego kroku w rozwoju. To cały sekret!

Gdzie zaczyna się wasz proces obserwacji zawodnika?

Szymona Włodarczyka oglądaliśmy już półtora roku czy nawet dwa lata przed transferem. Trzykrotnie pojechaliśmy do Polski, żeby zobaczyć go na żywo w akcji. Skauting wideo obejmował wszystkie spotkania, używaliśmy do obserwacji również analizy danych. W naszym klubie pracuje skaut, który ma za zadanie tylko pracę analityczną, z danymi. Pomaga w pracy pierwszej drużyny, ale też w skautingu. Ważne jest to, żeby nasze obserwacje pokrywały się z tym, co mówią liczby. Wszystko musi się zgadzać, żeby zminimalizować ryzyko błędu.

Jak duża konkurencja panuje na rynku, gdy mówimy o młodych napastnikach? Panuje duże zapotrzebowanie na dziewiątki, każdy, kto się wyróżnia, jest rozchwytywany.

Nie tak duża, ale właśnie dzięki temu, że poszukujemy konkretnego typu piłkarza. Poza tym nasz główny cel na rynku to piłkarze młodzi, którzy często nie ukończyli jeszcze 20. roku życia, nie każdy tak działa.

Dobry, młody napastnik powinien kosztować fortunę. Wasze zakupy mieszczą się w widełkach 1-3 miliony euro za zawodnika.

W tym tkwi szkopuł — chcemy drogo sprzedać piłkarza i część zysku zainwestować w nowego zawodnika, niekoniecznie nawet napastnika, choć akurat wiemy, że na rynku najwięcej zarabia się na piłkarzach ofensywnych, zwłaszcza napastnikach. Bramkarzy tak drogo się nie sprzedaje.

Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!

Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!

  • Postaw kupon singiel za min. 2 zł na zakład z oferty przedmeczowej na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem (typ zakładu: Arsenal Strzeli Gola – tak lub Arsenal – Liczba Goli – powyżej 0.5)
  • Jeśli typ okaże się poprawny, otrzymasz bonus 300 PLN!
  • Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund

Kod promocyjny

SUPERWESZŁO

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.


Jakie warunki oferujecie piłkarzom na miejscu, dlaczego tak dobrze się u was rozwijają?

Nasz sztab szkoleniowy pracuje z zawodnikami indywidualnie, kilka razy w tygodniu. Mówimy nie tylko o zajęciach na boisku, na których poprawiamy konkretne detale, ale też o analizie wideo, która pomaga dostrzec elementy wymagające pracy, a potem wdrożyć je w życie. Wszystko dzieje się w zgodzie z naszą filozofią i planem. Pokazujemy piłkarzom, jak zachować się w konkretnych sytuacjach. Kiedy zejść po piłkę niżej, kiedy wykonać ruch na bliższy słupek. To bardzo dużo szczegółów, ale tak to musi wyglądać.

Pozostając przy temacie Szymona Włodarczyka — tak jak mówiłem, jest to piłkarz o innym profilu niż nasze pozostałe dziewiątki, natomiast nie oznacza to, że jest zamknięty na wiedzę, którą im przekazujemy. Wręcz przeciwnie, chce poznawać nowe rzeczy, adaptować się do naszego stylu gry, rozwijać się w pressingu i pozostałych elementach.

Szturm po napastników. Szymon Włodarczyk na taśmie produkcyjnej

W procesie transferowym zwykle mało mówi się o tym, czy istotne jest także dobry wybór następnego klubu dla waszego piłkarza. Jeśli sprzedacie kogoś, kto w kolejnym miejscu pokaże się z dobrej strony, wasze szanse na kolejny duży transfer wychodzący rosną.

To bardzo, bardzo ważne. Naszym pierwszym dużym transferem napastnika było sprzedanie Kelvina Yeboaha do Genoi. Wówczas był to ostatni zespół w tabeli Serie A. W mojej opinii lepszym wyborem dla zawodnika byłoby zostanie z nami, ale pieniądze były na tyle duże, że nie chciał odrzucić tej oferty. Na pewno to, że Emanuel Emegha i Rasmus Hojlund odnaleźli się w kolejnych klubach, a Rasmus zapracował już na duży transfer, robi nam dobrą reklamę.

Czyli następne transfery będą jeszcze większe.

Oby!

To będzie Szymon Włodarczyk?

Chciałbym, ale kluczowe jest to, żeby Szymon myślał o tym, co jest teraz, nie o kolejnym transferze. Jest w dobrym miejscu i w dobrym momencie kariery. Może zapracować na wiele.

2012 rok – Andreas Schicker i Miroslav Radović w europejskich pucharach

Wszyscy pytają was o napastników, ale chyba robicie też inne ciekawe transfery?

Nawet gdy graliśmy z Rakowem Częstochowa, działacze klubu pytali mnie o to, jak znaleźć napastnika! (śmiech) Ale tak, nie chcemy ograniczać się tylko do tej pozycji. Ciekawym przykładem jest skrzydłowy Alexander Prass, którego sprowadziliśmy z drugoligowego klubu, a który dziś jest wyceniany na osiem milionów euro. Zarówno Prass, jak i Jusuf Gazibegović (prawy obrońca) oraz David Affengruber (środkowy obrońca) trafili do nas z Red Bull Salzburg. Naszym celem jest odniesienie sukcesu na boisku, nie tylko na rynku transferowym.

Pańska praca w Sturmie zaczęła się trzy lata temu od rewolucji. To dobre określenie?

Jak najbardziej. Latem 2020 roku byliśmy w fatalnym położeniu — przegraliśmy dziewięć z dziesięciu spotkań. Z drugiej strony nie mogło być lepszej okazji, żeby coś zmienić. Postanowiliśmy obrać nową drogę. Ułożyliśmy nową strategię, zmieniliśmy trenera, rozpoczęliśmy cały proces. Na pewno pomogły nam trafione transfery na starcie — Gregory Wuetrich, Jon Gorenc Stanković. Byli nieco bardziej doświadczeni i pomogli młodszym od siebie. Stawialiśmy kolejne kroki, które pozwoliły nam dojść do obecnego miejsca. Wiemy jednak, że nie jest łatwo odnosić sukces za sukcesem. Cieszymy się, że od kilku lat gramy w pucharach, zdobywamy wicemistrzostwo.

Zaskakują pana kulisy pracy w roli dyrektora sportowego? Wcześniej był pan szefem skautingu.

Nie, niekoniecznie. Nadal chodzi o to, żebym znalazł jak najlepszych piłkarzy. Po prostu teraz podejmuję więcej decyzji. Spodziewałem się, jak to może wyglądać. Więcej ode mnie zależy, muszę dbać o balans budżetu, bo mamy nie tylko pierwszy zespół, ale też akademię, drużynę kobiet. Siedemdziesiąt pięć procent czasu poświęcam jednak na pierwszy zespół Sturmu.

Jak bardzo zmienił się wasz budżet na przestrzeni lat? Od czego zaczęliście, a gdzie jesteście teraz?

W 2020 roku byliśmy w trakcie pandemii koronawirusa, więc sytuacja finansowa była trudna. Na pewno pomogło nam to, że po pół roku sprzedaliśmy Kelvina Yeboaha za 6,5 miliona euro. To był dla nas duży zysk — kupiliśmy go za 600 tysięcy euro, więc pieniądze ze sprzedaży mogliśmy przeznaczyć na kolejne ruchy. Kupiliśmy za nie Rasmusa Hojlunda, wskoczyliśmy na karuzelę, nasz budżet pozwalał na coraz więcej, choć jeśli chodzi o budżet płacowy, nie szalejemy. Obecnie nasze warunki finansowe pozwalają nam na transfery rzędu 1,5 – 2 milionów euro.

Do uruchomienia maszyny potrzeba więc jednego dużego transferu?

Finansowo — tak. Zliczmy premię z UEFA za awans do fazy grupowej Ligi Europy, to bardzo dobre pieniądze, oraz pieniądze z transferów. To świetna podstawa do budowania klubu.

Ciężko jest budować zespół w lidze, w której jest ktoś taki, jak Red Bull Salzburg? Macie niewielkie szanse na tytuł.

Ostatnia dekada pokazuje, że nie jest to łatwe, ale jest też druga strona medalu. Red Bull Salzburg zdobył w tym czasie mnóstwo punktów do rankingu UEFA, które teraz pozwalają wicemistrzowi Austrii na grę w eliminacjach Ligi Mistrzów. Mamy prosty cel: z roku na rok zmniejszać dystans do Salzburga. Wiemy, że to ambitne i trudne wyzwanie, jednak gdy masz mocny zespół, jesteś w stanie z nimi rywalizować. A kolejny mocny zespół podnosi też jakość całych rozgrywek. Bundesliga przez lata wiele zyskała na obecności Red Bull Salzburg.

Mistrzostwa im jednak nie obiecacie!

Mamy dobre przeczucia na przyszłość. Red Bull Salzburg jest faworytem, natomiast ten sezon pokazuje, że szanse na tytuł są. Cały czas widzę u nas progres. Faza grupowa Ligi Europy nie była w naszym wykonaniu idealna, ale pozwoliła nam zostać w Lidze Konferencji na wiosnę. W lidze mamy niewielką stratę do Salzburga, rywalizujemy też o Puchar Austrii. To już trzy szanse na jakiś tytuł, nie tak źle!

Jak duża jest różnica finansowa pomiędzy Red Bull Salzburg a resztą ligi?

Salzburg ma więcej pieniędzy niż wszystkie pozostałe kluby w lidze razem wzięte, więc… Chyba nie muszę dodawać więcej? Ich przewaga finansowa nad drugim zespołem w stawce jest większa niż drugiej drużyny nad ostatnią. Różnica jest więc ogromna, natomiast doceniam ich pracę. Potrafią sprzedawać piłkarzy za wielkie pieniądze, mają świetny skauting. Szanuję to, co robią.

WIĘCEJ MATERIAŁÓW O KULISACH DZIAŁANIA EUROPEJSKICH KLUBÓW:

fot. Newspix, FotoPyK,SK Sturm/Sebastian Atzler

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Komentarze

34 komentarzy

Loading...