Reklama

Costly jest legendą, Rengifo strzelał Argentynie. Ligowi snajperzy w reprezentacjach

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

24 września 2022, 14:37 • 9 min czytania 4 komentarze

Ekstraklasa napastnikami stoi. Nie wierzycie? Wystarczy zerknąć na powołania do drużyn narodowych. Co prawda w kadrze biało-czerwonych snajperów z rodzimej ligi nie ma, za to coraz częściej sięgają po nich selekcjonerzy innych reprezentacji. Na wrześniowe zgrupowania wyjechało aż siedem „dziewiątek” znad Wisły, dlatego postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się losom naszych zagranicznych strzelb.

Costly jest legendą, Rengifo strzelał Argentynie. Ligowi snajperzy w reprezentacjach

Czy mieliśmy kiedyś sytuację, w której Ekstraklasa mogła pochwalić się powołaniem dla dwóch zawodników do tak silnych drużyn narodowych jak Chile (29. miejsce w rankingu FIFA) i Szwecja (20. miejsce)? Wątpliwe, zwłaszcza jeśli uwzględnimy fakt, że obaj grają w ataku. Oczywiście ani Angelo Henriquez, ani Mikael Ishak nie będą głównymi postaciami swoich drużyn narodowych (piłkarz Miedzi nie zagrał ani minuty w pierwszym spotkaniu), natomiast sam fakt zwrócenia na nich uwagi przez selekcjonerów jest dla nas czymś nowym.

Mimo że obaj napastnicy mieli już jakąś historię w drużynach narodowych, obaj na dłuższą chwilę zniknęli z radarów i wrócili na nie dzięki dobrej postawie w polskich klubach albo na ligowym podwórku (pięć trafień Henriqueza), albo w pucharach (siedem goli Ishaka, łącznie z eliminacjami).

Jeśli któryś z nich zaliczy występ w kadrze, lista zagranicznych napastników, którzy będąc piłkarzami polskiego klubu wystąpili w narodowych barwach, wydłuży się do 42 nazwisk.

Reklama

Zagraniczni napastnicy z Ekstraklasy w reprezentacjach kraju – ranking

Fakty są zresztą takie, że liczba reprezentantów wzrosła jeszcze zanim Henriquez czy Ishak mieli okazję wybiec na boisko. Adam Zrelak, który wrócił do reprezentacji Słowacji po dwuletniej przerwie, został 41. piłkarzem na wspomnianej przez nas liście, bo wszedł na boisko w meczu Ligi Narodów z Azerbejdżanem. To o tyle ciekawe, że mimo iż Ekstraklasa jest stałym przystankiem dla słowackich czy piłkarzy, rzadko gościliśmy w niej „dziewiątki” naszych południowych sąsiadów. Do tej pory mogliśmy się pochwalić ledwie dwoma reprezentantami Czech i Słowacji, którzy przyjeżdżając na kadrę prosto z polskich boisk, odgrywali w swoich zespołach narodowych marginalne role.

  • Tomas Pekhart – 5 występów, 104 minuty
  • Roman Gergel – 2 mecze, 100 minut
  • Michal Hubnik – 3 spotkania, 80 minut
  • Samuel Mraz – 1 mecz, 35 minut

Żaden z nich nie trafił do siatki, choć przy nazwisku króla strzelców Ekstraklasy z Legii Warszawa można postawić plus w postaci wyjazdu i występu na wielkim turnieju. Dzięki temu wyczynowi Pekhart wdarł się do wąskiego grona zaledwie pięciu napastników polskich drużyn, którzy zagrali na imprezie rangi mistrzowskiej na swoim kontynencie. Na tej liście znajdują się:

  • Carlo Costly (Gold Cup 2007, 2009) – 9 meczów, 660 minut, 5 goli,
  • Prejuce Nakoulma (Puchar Narodów Afryki 2012, 2013) – 5 meczów, 367 minut,
  • Jose Kante (Puchar Narodów Afryki 2019) – 2 mecze, 67 minut,
  • Nemanja Nikolics (EURO 2016) – 2 mecze, 39 minut, asysta,
  • Tomas Pekhart (EURO 2020) – 1 mecz, 15 minut,

Powyższe nazwiska są argumentem za tym, dlaczego powołania dla Ishaka i Henriqueza to duża rzecz — kiedy już dorabiamy się w lidze armaty na miarę reprezentacji kraju, zwykle chodzi o egzotyczną przygodę. Z drugiej strony: żadna to ujma, skoro Nakoulma był o krok od mistrzostwa Afryki (porażka w finale z Nigerią 0:1), a i Costly dotarł do półfinału Gold Cup, strzelając przy tym kilka bramek.

Przypadek Carlo Costly’ego

Tym, którzy nie sięgają pamięcią do czasów walki GKS-u Bełchatów o mistrzostwo Polski, warto przypomnieć, co to był w ogóle za ananas. Legendą stała się historia, według której Honduranin przybył nad Wisłę, bo usłyszał, że sponsorem bełchatowskiej drużyny jest kopalnia złota. Dopiero na miejscu okazało się, że chodzi o polskie złoto, czyli węgiel. Costly na warunki jednak nie narzekał — poza tym, że nikt w zespole nie umiał hiszpańskiego.

Lubiłem sobie z nim pogadać. Ja ni w ząb po hiszpańsku, on po polsku, więc mieliśmy naprawdę świetny kontakt — mówił nam swego czasu Paweł Magdoń.

Reklama

Facet z innej bajki i z innego świata. Najważniejsze dla niego było słońce, zabawa, uśmiech. Do wszystkiego dodawał tabasco. Do rosołu, do ziemniaków, do indyka. Wszędzie tylko to tabasco. I to tak dużo, że mnie pewnie wypaliłoby usta. A on nic. Szczęśliwy — dodawał Rafał Grodzicki.

Honduranin demonem skuteczności nie był (14 trafień w cztery rundy), ale w ojczyźnie jest absolutną legendą. Wystarczy wspomnieć, że w XXI wieku jego kraj dwa razy pojechał na mundial, strzelając tylko jednego gola. Jego autorem był rzecz jasna eksgracz GKS-u, który w 31. minucie meczu z Ekwadorem otworzył wynik spotkania. Niestety koledzy prowadzenia nie dowieźli i Los Catrachos nie doczekali się historycznego zwycięstwa na mistrzostwach świata.

Carlo Costly pozostaje jednak czwartym najlepszym snajperem w dziejach honduraskiej kadry narodowej (a po 2010 roku najlepszym) z 32 trafieniami na koncie. Ponad 1/3 z nich (11) uzbierał jako piłkarz ekstraklasowego klubu z Bełchatowa. Wszystko to sprawia, że w rankingu „dziewiątek”-reprezentantów z naszej ligi nie ma sobie równych pod względem dorobku bramkowego. Nie jest jednak liderem, jeśli chodzi o liczbę gier w kadrze i minut spędzonych na boisku.

W poszukiwaniu takiego musimy wrócić do Europy, na bardzo dobrze znane nam tereny.

Carlo Costly doczekał się kompilacji swoich bramek dla Hondurasu

Litwa i Łotwa – to tam wysyłamy snajperów na kadrę

Sześciu snajperów litewskiej drużyny narodowej. Cztery „dziewiątki” kadry łotewskiej. Nie ma wątpliwości, że to u naszych wschodnich, biedniejszych sąsiadów najczęściej znajdujemy napastników rangi międzynarodowej. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie jest to najwyższa reprezentacyjna półka, ale co poradzić: odpowiada ona położeniu naszej ligi. Poza wspomnianymi krajami więcej niż jednego kadrowicza dostarczyliśmy jedynie Albanii (czterech), Gruzji, Macedonii, Słowenii (po dwóch) i wymienionym wcześniej Czechom oraz Słowakom. Nie jest to koncert mocarstw, ale w przypadku Łotyszy czy Litwinów możemy chociaż dostrzec gwiazdy drużyn narodowych, a nie tylko postaci z drugiego planu, jak u naszych południowych sąsiadów.

  • Vladislavs Gutkovskis: 37 meczów, 10 goli, 3 asysty
  • Dervydas Sernas: 27 spotkań, 4 gole
  • Denis Rakelss: 19 meczów, gol, asysta
  • Artjoms Rudnevs: 14 gier, gol
  • Grażvydas Mikulenas: 8 występów, gol
  • Robertas Poskus: 7 spotkań, asysta
  • Eduards Visnakovs: 11 meczów
  • Tamas Ramelis: 5 spotkań, 2 gole
  • Tadas Labukas: 5 gier
  • Deivydas Matulevisiu: 4 mecze

Gutkovskis ma na rozkładzie San Marino, Andorę, Gibraltar, Azerbejdżan, Mołdawię czy Liechtenstein. Jasne, znów nie mówimy o potęgach, natomiast dla reprezentacji Łotwy są to po prostu w miarę równorzędni rywale, a to dzięki dubletom napastnika Rakowa z Mołdawią i Liechtensteinem jego drużyna jest liderem grupy w Lidze Narodów. To miła odmiana, bo jeszcze do niedawna Łotyszom szło średnio, o czym zresztą wspominał nam sam zainteresowany.

Nie wiem, jak to nazwać, brakuje nam stabilizacji. Zmiany na ławce trenerskiej, zmiany w federacji, zmiany prezesów. Nie da się zwalać wszystko na to, że nie możemy w spokoju pracować, że cały czas są rotacje, ale na pewno w jakiś sposób to na nas wpływa. Inna sprawa, że tak już jest, że przede wszystkim musimy wymagać od siebie. Dla kadry mogę zrobić wszystko. Oddać wszystko. Czego nam brakuje? Może trochę ognia w szatni. Nie chodzi o jakość piłkarską. Na mecze musimy wychodzić jak w ogień, jak na wojnę. Pokazywać wszystko, co mamy, co umiemy.

W klasyfikacji wszech czasów łotewskiej piłki Gutkovskis wciąż jednak goni innego znanego z polskich boisk piłkarza: Valerijsa Sabalę, który w narodowych barwach ma 12 bramek. Cztery z nich (w tym z Turcją i Islandią) zdobył przyjeżdżając na kadrę prosto z naszych boisk. Czemu więc nie uwzględniamy go w zestawieniu? Bo to o tyle ciekawy przypadek, że Sabala strzelał w reprezentacji jako piłkarz klubów z zaplecza Ekstraklasy, a jak ustaliliśmy na początku: zajmujemy się tylko najwyższą klasą rozgrywkową.

Swojsko robi się także, gdy spojrzymy na zestawienie najlepszych strzelców w historii reprezentacji Litwy, bo drugie miejsce zajmują w nim ex aequo Arvydas Novikovas i Fedor Cernych. Drugiego z piłkarzy moglibyśmy podciągnąć do zestawienia, ale jednak nie jest on typowym napastnikiem, więc pozostaniemy przy wzmiance na jego temat.

Zagraniczni napastnicy z Ekstraklasy w reprezentacjach kraju. Costly i Gutkovskis najskuteczniejsi

Do czołówki klasyfikacji strzelców w swoim kraju dobija się także Rauno Sappinen. Estończyk w Piaście Gliwice rozczarowuje, ale w ojczyźnie wciąż jest synonimem skutecznego napastnika. Sappinen, Benjamin Kallman i Luka Zahović uzupełniają listę siedmiu powołanych snajperów z Ekstraklasy, ale jak do tej pory to Rauno najwięcej zdziałał w narodowych barwach, strzelając bramkę reprezentacji Malty. Tym samym został on 22. napastnikiem polskiego klubu, który trafił do siatki podczas zgrupowania. Połowę tej grupy stanową „jednostrzałowcy”.

  • Kalu Uche (1 mecz; 90 minut)
  • Filip Ivanovski (5; 161)
  • Rauno Sappinen (3; 247)
  • Mirko Ivanovski (6; 418)
  • Nika Kaczarawa (10; 440)
  • Roman Bezjak (9; 486)
  • Władimer Dwaliszwili (13; 523)
  • Grażvydas Mikulenas (8; 582)
  • Artjoms Rudnevs (14; 1037)
  • Denis Rakelss (19; 1087)

Sappinen: Celem Estonii jest awans na EURO [WYWIAD]

Ciekawostką jest fakt, że żadnego gola dla drużyny narodowej w czasie gry w Ekstraklasie nie zdobył Nemanja Nikolić, który w każdej lidze, w której grał, błyszczał skutecznością. W reprezentacji Węgier były napastnik Legii Warszawa ma jednak na koncie tylko dziewięć trafień. Niko niepowodzenia nadrabiał asystami, bo w 10 występach zanotował trzy ostatnie podania, w tym to najważniejsze, które dało jego drużynie punkt w meczu z Islandią i pomogło wyjść z grupy na EURO 2016.

– Od początku mieliśmy świetną atmosferę w drużynie i nie nakładaliśmy na nasze barki zbyt wiele presji. Przyjechaliśmy tu, by cieszyć się piłką i poczuć klimat turnieju. Czekaliśmy od 1966 roku na awans do następnej fazy mistrzostw. To jest właśnie klucz – brak presji. A dwa – świetna grupa – mówił nam w trakcie turnieju.

W zestawieniu najskuteczniejszych napastników powoływanych do kadr narodowych z Ekstraklasy Nemanja ustępuje jednak np. Armando Sadiku, którego przygoda w Legii nie była nawet w niewielkim procencie tak udana, jak to, czego dokonał Nikolić. Klasyfikacja najlepszych snajperów wygląda tak:

  • Carlo Costly – 33 mecze, 11 goli, 2 asysty
  • Vladislavs Gutkovskis – 37 meczów, 10 goli, 3 asysty
  • Hernan Rengifo – 15 meczów, 5 goli
  • Christian Gytkjaer – 8 meczów, 5 goli
  • Dervydas Sernas – 27 meczów, 4 gole
  • Edgar Cani – 9 meczów, 3 gole, asysta
  • Armando Sadiku – 4 mecze, 2 gole, 2 asysty
  • Prejuce Nakoulma – 16 meczów, 2 gole
  • Jose Kante – 13 meczów, 2 gole
  • Sergej Chyżniczenko – 6 meczów, 2 gole
  • Tamas Ramelis – 5 meczów, 2 gole

Wraz z tym zestawieniem pojawia się pytanie, które dręczy myśli albańskich kibiców od lat. Gdzie byłaby kadra Albanii, gdyby selekcjonerzy nie trzymali Ferrari w garażu? Sadiku w naszym kraju dał się poznać głównie dzięki temu kuriozalnemu porównaniu (w mniejszym stopniu dlatego, że strzelił kiedyś gola na EURO, w jeszcze mniejszym — że jest kuzynem Xhaków, z tych Xhaków), ale w tym samym czasie potrafił poprowadzić reprezentację do wygranej z Turcją (3:2, 2 gole i asysta).

To chyba najlepszy występ zagranicznego napastnika z Ekstraklasy w drużynie narodowej, chociaż pod tym względem można wyróżnić także tego, który bramki nie zdobył wcale. Luka Zahović w konfrontacji z Gibraltarem zanotował jednak trzy asysty, co także zasługuje na podziw. Swego czasu regularnością zasłynął Duńczyk Gytkjaer, który na przestrzeni kilku miesięcy zdołał strzelić pięć bramek w ciągu nieco ponad 350 minut na boisku, ale jeśli szukamy w kimś przykładu dla Henriqueza czy Ishaka, trzeba zwrócić uwagę na Hernana Rengifo. Były snajper Lecha Poznań potrafił posadzić na ławce słynnego Paolo Guerrero i strzelał bramki w kilku ciekawych spotkaniach.

  • gol na 1:0 z Kostaryką
  • bramka na 1:1 z Hiszpanią (Hiszpanie wygrali dopiero w doliczonym czasie gry)
  • bramka na wagę wygranej 1:0 z Urugwajem w walce o mundial
  • gol na 1:1 z Argentyną
  • bramka dająca wygraną 2:1 z Hondurasem

Rengifo mógł tylko żałować, że rok po odejściu z Lecha nie znalazł się w składzie na Copa America, gdy Peru sięgnęło po brązowy medal. Niemniej jednak był członkiem ekipy, która plasowała się na 55. czy 54. miejscu w rankingu Elo. Dla porównania w tej samej klasyfikacji Szwecja jest dziś na 31., a Chile na 32. miejscu, więc ekspiłkarz Kolejorza byłby w czołówce, gdyby ułożyć powołanych z Ekstraklasy według siły drużyn narodowych. Liderem tego zestawienia byłby wspomniany wyżej Gytkjaer, który strzelał bramki dla 16. najlepszej kadry świata.

WIĘCEJ O MIĘDZYNARODOWEJ PIŁCE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...