Przez większość życia przeszedł niezauważenie. Pomijali go trenerzy, skauci i nauczyciele. Ostatnie dwa lata są jednak dla Randala Kolo Muaniego jak sen. Stał się gwiazdą Nantes, teraz podbija Bundesligę w Eintrachcie Frankfurt, a niebawem może zadebiutować w reprezentacji Francji. I to dwa miesiące przed mundialem.
Urodził się w tym samym szpitalu w Bondy, co Kylian Mbappe. Dorastał w skromnych warunkach pod Paryżem w domu kongijskich emigrantów. Do 15. roku życia nikt nie poznał się na jego talencie, dlatego często grał na ulicy, rezygnując ze szkoły. Później miał problem z chodzeniem przez martwicę piszczela. Dopiero Nantes wyciągnęło rękę do Randala Kolo Muaniego, którą napastnik niemal odtrącił. Wpadł w wielki świat, często imprezował. Uratowało go wypożyczenie do prowincjonalnego Boulogne. Dzięki niemu teraz podbija Bundesligę i otrzymał powołanie do zespołu mistrzów świata – Francuzów na ostatnie zgrupowanie przed mundialem.
Randal Kolo Muani: kim jest napastnik Eintrachtu Frankfurt i reprezentacji Francji?
11Freunde napisało o nim, że ma umiejętność kontroli piłki godną Kyliana Mbappe, sylwetkę Petera Croucha, a niekonwencjonalne ruchy niczym Thomas Mueller. W każdym z tych określonej jest ziarno prawdy. Patyczakowaty napastnik już w pierwszych meczach Bundesligi zdobył sympatię kibiców Eintrachtu. W ataku gra kosztem Rafela Borre – bohatera finału Ligi Europy bądź rewelacji poprzedniego sezonu – Ansgara Knauffa, co pokazuje, że jest groźny zarówno jako wysunięty napastnik, jak i skrzydłowy. Na równi z Jesperem Lindstroemem pozostaje najszybszym zawodnikiem w zespole Orłów. Wygrał najwięcej pojedynków w Eintrachcie. Zanotował najwięcej asyst w Bundeslidze. Zdobył również dwie bramki, w tym jedną przeciwko Bayernowi Monachium. Musi pracować jeszcze nad regularnością, ale ma zadatki na piłkarza światowego formatu, co podkreśla jego były szkoleniowiec.
Trafił do raju
– To piłkarz z krwi i kości. Ma wszystko: szybkość, powtarzalność, chęć pracy, jest wysoki, a do tego technicznie bardzo, bardzo dobrze usposobiony. Do poprawy pozostaje gra tyłem do bramki, ale gdy to dopracuje stanie się jeszcze bardziej zabójczym napastnikiem w polu karnym. Jego wielką zaletą jest jego wszechstronność. Potrafi zajmować wszystkie pozycje z przodu, dostosowuje się do okoliczności. Nie jest samolubny. Gra dla drużyny. Powiem nawet więcej: w skomplikowanej sytuacji, kiedy był w ostatnim roku kontraktu, mając już podpisaną umowę z innym klubem, mógł odstawiać nogę, by uniknąć kontuzji. Nie robił tego. To prawdziwy wzór, dlatego podziwiam go zarówno jako piłkarza, jak i mężczyznę – stwierdził Antoine Koumbare, trener Nantes w rozmowie z Ouest France.
To Nantes dało szansę Muaniemu rozwinął skrzydła. Choć jego początki nie należały do najłatwiejszych. Przyszedł do klubu Ligue 1 z amatorskiego US Torcy bez żadnej wiedzy taktycznej, z wyraźnymi brakami w edukacji, grając po godzinach na ulicy, z chorobą Osgood-Schlattera (martwica guzowatości piszczeli), powodującą ból w kolanie przy intensywniejszym ruchu. W rodzinie zawodnika, która wyemigrowała do Francji z Demokratycznej Republiki Konga, się nie przelewało. Urodził się w podparyskim Bondy, a wychowywał w mieścinie Villepinte. Przez większość czasu snajper był zdany na siebie, dlatego często łupał w piłkę z kolegami na ulicach. Żaden klub nie dostrzegł jego talentu. W końcu mając już 17 lat przeniósł się do Nantes. Klub wiele ryzykował, pozyskując napastnika, dlatego przed podpisaniem kontraktu skrupulatnie sprawdził środowisko, z którego się wywodzi, a także odwiedził jego rodzinny dom, a nie jest to zwyczaj wśród skautów.
– Wpadłem w to bezgranicznie. To był mój raj. Moja ostatnia szansa. Stojąc przed stadionem powiedziałem sobie, że czy w Nantes, czy też z innym zespołem, ale zagram na tym stadionie – opowiadał 23-latek cytowany przez 11Freunde.
Imprezy, zesłanie, transfer
Świat wielkiej piłki szybko go pochłonął. Pierwsze mecze w Ligue 1 pociągnęły za sobą pierwsze wypady do klubów. Napastnik imprezował mocno i regularnie, dlatego Kanarki zdecydowały się wypożyczyć go po 10 miesiącach od debiutu do znajdującego się na trzecim poziomie rozgrywkowym Boulogne. Tam również mógł szybko przekreślić swoją karierę. W drugim meczu otrzymał dwie żółte kartki w odstępie 10 minut i wyleciał z boiska. Zapobiegawczo trener Laurent Guyot posadził go na ławce w czterech kolejnych spotkaniach. Po powrocie zaliczył dwa obiecujące występy, natomiast w trzecim ponownie otrzymał czerwony kartonik za wślizg wyprostowaną nogą. Nie załamał się. Wrócił do składu Boulogne, skupiając się wyłącznie na futbolu.
– Boulogne skierowało mnie z powrotem na właściwą ścieżkę: znałem tylko dwie drogi – z domu na boisko, z boiska do domu. Po powrocie do Nantes chciałem wyrównać rachunki. Postawiłem wszystko na jedną kartkę. Albo gram z pierwszą drużyną, albo odchodzę – zaznaczył napastnik.
Już w pierwszym sezonie po powrocie wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie, a swoimi 10 bramkami i dziewięcioma asystami wydatnie pomógł Kanarkom w walce o utrzymanie. Zaczęły się zgłaszać po niego pierwsze kluby m.in. Eintracht Frankfurt czy AC Milan. Również Nantes walczyło o przedłużenie kontraktu z napastnikiem, który w kolejnym sezonie wykręcił jeszcze lepsze statystyki – 13 goli i siedem asyst, przyczyniając się do zdobycia Pucharu Francji. Najbardziej skuteczni byli jednak działacze Orłów, a w szczególności ówczesny dyrektor sportowy Fredi Bobic i Ben Manga – dyrektor działu piłkarskiego. Podpisali z nim wstępny kontrakt już jesienią 2020 roku, gdy wciąż obowiązywała go umowa z Nantes. Choć klub z Ligue, którym zarządza Waldemar Kita walczył jeszcze o Kolo Muaniego, to nieskutecznie.
Żale Kity
– Randal zamierza odejść i bardzo żałuję, że tak się dzieje. Były dwa punkty, które zrealizowaliśmy z trenerem Antoine Kombouare, aby nie odchodził. Rok temu starałem się podpisać kontrakt z jego ojcem, oferując mu dużą podwyżkę. Mógł zarabiać więcej niż we Frankfurcie, ale Eintracht prowadził z nim rozmowy od dwóch lat, mimo że obowiązywał go kontrakt z nami. To bardzo dobry chłopak, dlatego żałuję, że jego ojciec nie przyjął mojej, tak dobrej oferty. Żałuję, że dzieciak, którego przyjęliśmy w wieku 15 lat, nakarmiliśmy, zakwaterowaliśmy, wykształciliśmy i daliśmy profesjonalny kontrakt, nawet nam nie podziękował. I jego odejście nie ma tu już nic do znaczenia – powiedział w Radiu RMC Waldemar Kita, właściciel Nantes.
Kolo Muani wybrał jednak ofertę Eintrachtu. Zdaniem Bobicia zaufał w projekt, ludzi i rodzinną atmosferę panującą we Frankfurcie. To właśnie te czynniki zdeterminowały jego decyzję bowiem po okresie imprez znacznie się wyciszył i skupił się na innych wartościach. Zaangażował się w działalność charytatywną. Za każdym razem, gdy wraca do macierzystego Villepinte, przywozi dzieciom z sąsiedztwa torbę sprzętu sportowego i odzieży, które zbiera podczas sezonu. O swoim powrocie informuje ich SMS-ami. W taki sposób wiele osób dowiedziało się o jego powołaniu do dorosłej reprezentacji Francji. Didier Deschamps zaskoczył wszystkich wyborem, dając możliwość Kolo Muaniemu debiutu w kadrze Les Bleus już podczas wrześniowego zgrupowania.
Wszystko jest możliwe
– Nie pracuję w czwartki. Po przejechaniu 90 mil zdrzemnąłem się, a mój telefon nadal wibrował, więc w pewnym momencie spojrzałem na niego. Dostałem SMS-a od Sama [Samuel Fenillat, szef akademii Nantes), od Aureliena Capoue i od wielu innych osób. Byłem zaskoczony, widząc go na liście powołanych, ale nie zaskoczony jego poziomem. Cieszę się za niego. Jestem szczęśliwy, ponieważ od razu pomyślałem o wszystkich rodzicach, którzy martwili się, gdy ich dziecko nie znalazło się na radarze klubów w wieku 12-13 lat. Randal to kolejny przykład dzieciaka, który nie został zauważony i który osiągnął wysoki poziom, a teraz nawet reprezentacyjny. Jest dowodem, że wszystko jest możliwe – powiedział Matthieu Bideau, kierownik skauting Nantes w rozmowie z Ouest France.
– O jego powołaniu dowiedziałem się od trenera przygotowania fizycznego. Trochę mnie to zdezorientowało. Nawet jeśli przypuszczałem, że w przyszłości dostanie się do kadry, to nie sądziłem, że nastąpi to tak szybko. Spędziłem z nim trzy lata stale go motywując, rzucając kolejne wyzwanie, popychając i pomagając mu rozwoju. Byłem dla niego niemal jak ojciec. To jest cudowne, ogromne szczęście i dużo dumy – zdradził w Ouest France Pierre Aristouy, trener napastnika w Nantes.
W zaledwie dwa lata Kolo Muani przeszedł drogę od trzeciej ligi francuskiej do powołania do reprezentacji Francji na dwa miesiące przed mundialem. Nie wiadomo jeszcze czy dla Les Bleus zadebiutuje, ale jasne jest, że Eintracht Frankfurt wyciągnął z Nantes perełkę, która w krótkim czasie może podbić Bundesligę i zapewnić Orłom wiele milionów euro.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Red Bull bez tauryny. Dlaczego zwolniła ekspansja Lipska?
- Wyszarpać marzenia. W roli głównej Rafał Gikiewicz
- Trzeci sezon, kolejne problemy. Augsburg nie pomaga w rozwoju Gumnego
Fot. Newspix