Reklama

Korona górą w starciu z Radomiakiem, bo “meczem” tego nie nazwiemy

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

27 sierpnia 2022, 14:52 • 3 min czytania 102 komentarzy

Mimo sporego bagażu emocjonalnego, jakie mają starcia Radomiaka z Koroną, można było spodziewać się, że nie będzie to wielkie widowisko. Zakładaliśmy, że kielczanie będą wybijać gospodarzy z rytmu, szarpać to spotkanie korzystać z faktu, że ekipie Lewandowskiego brakuje kluczowego Nascimento w środku pola. I tak też się stało, a Korona też dzięki tej taktyce sięgnęła po trzy punkty.

Korona górą w starciu z Radomiakiem, bo “meczem” tego nie nazwiemy

Radomiak Radom – Korona Kielce. Katastrofa gospodarzy

Ofiary takiego stanu rzeczy? Radomiak, ale i postronni widzowie. Ogólnie oglądanie Ekstraklasy w słoneczną sobotę o 12:30 podchodzi pod masochizm, ale oglądanie Radomiaka z Koroną o tej porze to już masochizm na innym poziomie. Efektywny czas gry – 41 minut, 50 sekund. Oznacza to więc tyle, że przez ponad połowę starcia oglądaliśmy jak ktoś leży, jak kogoś boli, jak ktoś się zastanawia, czy wrzucić z tego wolnego, czy może jednak też wrzucić, ale na pałę (częściej to drugie).

Tak, cierpieliśmy.

Niemniej skoro cel uświęca środki, to Korona taką taktykę po prostu zaorała Radomiaka, który był dziś cienki jak sik węża. Jeden celny strzał. Z wolnego, pod koniec spotkania, niespecjalnie groźny. To jest statystyka podopiecznych Lewandowskiego. U siebie. Z Koroną. Nie będziemy się nawet bawić w jakieś porównanie, bo przecież to mówi samo za siebie.

Jedynym pomysłem Radomiaka były stałe fragmenty gry – przede wszystkim rzuty rożne, rzadziej wolne. No, ale nawet jak udało się dojść do strzału po wrzutce, to zmieszczenie futbolówki w tym przeklętym prostokącie przerastało piłkarzy trenera Lewandowskiego. Niezłą okazję miał choćby Rossi, ale kto to widział z pięciu metrów trafić w bramkę. Z kolei z rzutu wolnego spróbował Alves, ale trafił tylko w boczną siatkę.

Reklama

Radomiak nie miał żadnego pomysłu na tę rywalizację. Wyglądał jak przypadkowa zbieranina, która czekała na autobus na przystanku i ktoś podjechał z hasłem – „gracie”? No to zagrali, ale wbrew tytułowi filmu Herberta Rossa, nie napiszemy „zagraj to jeszcze raz, Radomiaku”.

Pewną gwiazdkę sobie tutaj jednak zostawimy, bo chętnie przyjrzelibyśmy się wejściu w Mauridesa z drugiej połowy w polu karnym. Bartosz Frankowski dość szybko tę sytuację odpuścił, analiza VAR nie trwała długo, a powtórka jaką otrzymaliśmy, nie rozwiewała wątpliwości. Nie potrafimy więc wykluczyć tego, że Radomiakowi jednak należał się rzut karny.

Radomiak Radom – Korona Kielce. Goście po swoje

A Korona – jeśli ktoś jej nie lubi, powie, że była wręcz ordynarna w tym swoim pomyśle, ale jeśli ktoś ją ceni, to stwierdzi, że była pragmatyczna. Wybić z (marnego) uderzenia rywala, a potem wyjść z konkretnym ciosem. Po jednym na połowę.

Wynik otworzył Śpiączka, który wykorzystał dośrodkowanie Takaca. Zwraca uwagę zachowanie Łukasika, który najpierw dał się nabrać rywalowi na prosty zwód, a potem blokował dośrodkowanie z entuzjazmem kogoś, kto sięga po pilota, ale ma miskę z chipsami na brzuchu. Drugi gol – głupia strata Radomiaka, szybka akcja i uderzenie z dystansu Błanika. Ciekawy chłopak, robi wiatr, gdy wchodzi z ławki – tydzień temu wywalczył rzut karny, teraz załadował ładną bramkę.

No, ale koniec o tym evencie. Trzy tysiące znaków to bowiem z 20 minut pisania, czyli niewiele mniej niż grano dziś w piłkę.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia

Szymon Piórek
0
Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia
Ekstraklasa

Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Jakub Radomski
1
Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Ekstraklasa

Inne kraje

Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia

Szymon Piórek
0
Chińska potęga utopiona w korupcji. Kłamstwa, zastraszanie i dożywocia
Ekstraklasa

Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Jakub Radomski
1
Chciała go Legia, on wreszcie błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”

Komentarze

102 komentarzy

Loading...