Już dziś dowiemy się, ile polskich drużyn awansuje do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Znając naszych pucharowiczów na wylot, jesteśmy w stanie uwierzyć w każde rozstrzygnięcie, ale mamy nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
W przypadku Rakowa wydaje się, że awans to tylko formalność, ale gorzej jest w przypadku Lecha, który skompromitował się na Islandii i przy Bułgarskiej będzie musiał odrabiać straty. John van den Brom mówi jednak, że jego drużyna awansuje na sto procent, więc pozostaje mu wierzyć.
Raków Częstochowa – Spartak Trnawa. Zrobić swoje i myśleć o kolejnej rundzie
Raków Częstochowa pokazał przed tygodniem, że ta przygoda w europejskich pucharach, może być jeszcze lepsza od tej z minionego sezonu. Wtedy awansować się nie udało, ale teraz wszystko wskazuję na to, że podopieczni Marka Papszuna są gotowi na rywalizację nawet z lepszymi drużynami od siebie. Oczywiście trudno nazwać Spartaka lepszą drużyną od Rakowa, szczególnie patrząc na to, jak wyglądał czwartkowy mecz. Częstochowianie wyglądali fantastycznie, dali się wyszumieć rywalowi na początku spotkania, ale z czasem stopniowo przejmowali inicjatywę. W ich grze można było znaleźć kilka mankamentów, ale zwycięstwo w Trnawie nawet przez chwile nie było zagrożone.
Oczywiście zupełnie inaczej wyglądał ten Raków z ligowego spotkania w Zabrzu. Wiadomo, że Częstochowianie nie wystąpili przy Roosevelta w swoim najsilniejszym składzie. Największa gwiazda i bohater czwartkowego spotkania w Trnawie Ivi Lopez pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie, ale nawet on nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na korzyść wicemistrzów Polski. Europejskie puchary to jednak coś innego. W dzisiejszym spotkaniu Marek Papszun pośle na boisko swój niemal najsilniejszy skład. Zabraknie w nim bowiem Bena Ledermana i Vladana Kovacevicia, ale to nie powinno splątać nóg pozostałym zawodnikom.
To oczywiście nie wszystkie absencje, bo już od dłuższego czasu kontuzjowani są Marcin Cebula, Andrzej Niewulis i Tomasz Petrasek. Kontuzji ręki w spotkaniu ze Stalą Mielec doznał także Igor Sapała. Ale bez względu na to w Częstochowianach pokładamy nadzieje na awans do Ligi Konferencji. Oczywiście jak mawia selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz, wynik 2:0 to jeden z tych najniebezpieczniejszych, więc nie można skreślać Spartaka. Podopieczni Michala Gasparika na pewno tanio skóry nie sprzedadzą. W pierwszym meczu potrafili pokazać, że również mają sporo jakości, a były piłkarz Górnika Zabrze pracujący dziś w Trnawie jako szkoleniowiec ma pomysł na ten zespół.
– Spodziewamy się, że Spartak zaatakuje. Nie ma nic do stracenia, tak zaczął zresztą w pierwszym meczu. Jak jednak Spartak nie zacznie to my jesteśmy na każdy sposób przygotowani – kwestią otwartą jest realizacja założeń. Po słabszym meczu z Górnikiem liczę, że Raków wróci do “formy codziennej” i rozegra dobry mecz – powiedział Marek Papszun na przedmeczowej konferencji prasowej.
Lech Poznań- Vikingur Reyjkiavik. Nie zrobić Stjarnan 2.0
Wszyscy doskonale pamiętamy tamtą kompromitację. Kiedy wydawało się już, że polskie zespoły w europejskich pucharach nie są w stanie nas już niczym zaskoczyć, nadszedł ten dzień- 31 lipca 2014 roku. Myśleliśmy wtedy, że Kolejorz leci na Islandię raczej po to, żeby podziwiać wulkany, a dopiero przy okazji zagrać w piłkę i wywalczyć awans do czwartej eliminacji Ligi Europy. Ale Poznaniacy chyba za bardzo skupili się na zwiedzaniu i zapomnieli, że skoro mają też zagrać w piłkę, to przydałoby się wygrać. Tak się jednak nie stało. Lech skompromitował się doszczętnie, przegrywając 0:1. A to jeszcze nie koniec, bo tydzień później przy Bułgarskiej poznaniacy wcale się nie spięli i nie odrobili start, tylko zremisowali 0:0. Awansu nie było.
Do niedawna wydawało się, że nie da się tego powtórzyć. Jednak Lech po ośmiu latach postanowił udowodnić, że się da. Znów pojechał na Islandię i znów przegrał 0:1. Czy był to najgorszy występ Kolejorza w tym sezonie? Możliwe, ale trudno to jednoznacznie stwierdzić, ponieważ pomimo tego, że jest dopiero sierpień, to jeżeli chodzi o wpadki drużyny Johna van den Broma, jest z czego wybierać. Czy Lech jest w stanie powtórzyć na Bułgarskiej tamto 0:0 ze Stjarnan? Na pewno, bo nie dość, że poznaniacy są w katastrofalnej formie, to piłkarze Vikingura pokazali, że wcale nie są jakimiś tam amatorami. W pierwszym meczu Lech nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Idealnym podsumowaniem występu mistrza Polski w Reykjaviku jest najlepsza akcja Kristoffera Velde w tamtym spotkaniu, czyli ta kiedy potyka się o własne nogi i upada na murawę.
Krwawe żniwo sztucznej murawy. Może i piłeczka chodzi, gorzej z nogami Velde. pic.twitter.com/htVtV3RFju
— Mateusz Czekaj (@MateuszCzekaj) August 4, 2022
Niestety po tym co zobaczyliśmy przed tygodniem, każdy wynik w dzisiejszym spotkaniu weźmiemy w ciemno. Oczywiście trzeba mieć nadzieję, ale czy przez ten tydzień sytuacją Lecha znacząco się zmieniła? Otóż nie. Jedyne co się zmieniło to to, że obrońca tytułu mistrza Polski w końcu zapunktował w Ekstraklasie. Lechitom udało się zremisować na wyjeździe z Zagłębiem Lublin, choć już przegrywał. Całe szczęście udało się wywalczyć rzut karny, który pewnie wykorzystał Michael Ishak. Sytuacja zdrowotna drużyny van den Broma zbytnio się nie poprawiła. Problemy w obronie jak były, tak są, bo w dalszym ciągu leczą się Antonio Milić i Bartosz Salamon. Do tego wciąż niedostępny jest Ariel Ba Loua.
Całe szczęście w Poznaniu wciąż są ludzie myślący pozytywnie. – Jutro jest niezwykle ważne spotkanie, dla nas, dla kibiców i całego klubu. Jeśli przegramy, jesteśmy poza Europą, dlatego wiemy, co mamy zrobić. Jestem przekonany na sto procent, że jutro awansujemy do kolejnej rundy, bo mamy więcej jakości, niż nasz przeciwnik. Mówiłem o tym już przed pierwszym meczem i nadal tak uważam – powiedział John van den Brom na przedmeczowej konferencji prasowej.
Czytaj więcej:
- „Polskie kluby lekceważą drużyny z Islandii. Dystans się skraca”
- Powrót syna marnotrawnego. Werner ponownie przyprawia sobie rogi
- Dobre wieści z Radomiaka – Filipe Nascimento i Damian Jakubik wracają do zdrowia
Fot. 400mm.pl