Joanna Jędrzejczyk w nocy z sobotę na niedzielę zakończyła swoją karierę w MMA. Była mistrzyni UFC napisała wspaniałą kartę w historii polskich sportów walki, zatem nie pozostaje nam nic innego, jak stworzyć listę najważniejszych momentów Polski w największej organizacji MMA na świecie.
Spis treści
Podpisanie kontraktu z UFC
Był 2014 rok. UFC coraz śmielej wchodziło w MMA w wydaniu kobiet, zatem poczyniło mocne wzmocnienia przy przejęciu aż jedenastu zawodniczek z kategorii słomkowej z organizacji Invicta. Jędrzejczyk trafiła do federacji nieco później po tych posiłkach i została tym samym pierwszą Polką w strukturach organizacji.
Co ciekawe – gdy czyta się newsy z tamtego czasu o podpisaniu kontraktu z UFC, to wielu polskich kibiców było bardzo optymistycznie nastawionych do przyszłości Jędrzejczyk w federacji. Choć jesteśmy przyzwyczajeni do sceptycyzmu wobec naszych zawodników i zawodniczek przypuszczających atak na szczyty światowego sportu, to wówczas panował spory entuzjazm w związku z krokiem JJ. – Poprawiła parter, widać duży progres, materiał na przyszłą mistrzynię – nie brakowało wówczas takich głosów.
Z ciekawostek finansowych – za pierwszą walkę Jędrzejczyk według doniesień mediów zarobiła osiem tysięcy dolarów za wyjście do klatki oraz drugie tyle za pokonanie Juliany Limy.
Zdobycie pasa
Po walce i budowaniu emocji przed samym starciem z Claudią Gadelhą UFC poznało marketingowy potencjał Polki. Ale to dopiero starcie z Carlą Esparzą było pieczątką na stylu walki, który Jędrzejczyk mogła sprzedać w oktagonie. Po wygraniu dwóch walk w federacji zawodniczka z Olsztyna stanęła do walki o pas kategorii słomkowej. I zdobyła go w spektakularnym stylu.
Gdy dziś ogląda się tamto starcie, to nie ma żadnych wątpliwości, że UFC zrobiło słusznie przyznając Polce bonus za występ wieczoru. Polka potrzebowała niespełna dwóch rund, by zdobyć pas mistrzowski. I zrobiła to na swoich warunkach. Znakomicie wyglądała w stójce, przybijała Esparzę plecami do klatki i zasypywała ją seriami wyniszczających ciosów. Zaprezentowała bogactwo asortymentu – świetnie uderzała prawym prostym, dokładała do tego kolana w tajskim klinczu i jeszcze zaprzęgała uderzenia łokciami. W stójce zdeklasowała Esparzę, a tę stać było tylko na desperackie próby sprowadzenia walki do parteru. Sędzia na 45 sekund przed końcem drugiej rundy przerwał to starcie i uchronił tym samym ustępującą mistrzynię przez jeszcze większymi obrażeniami.
– If you don’t know, now you know – można zacytować Danę White’a, szefa UFC. Świat MMA dowiedział się teraz naprawdę kim jest “Boogie Woman”.
Pierwszy main-event
Ledwie miesiąc po walce z Esparzą Polka ponownie wyszła do oktagonu. Przy zdobyciu pasa nie nabawiła się niemal żadnych obrażeń, więc od razu była gotowa do jego pierwszej obrony. I UFC przyznało jej pierwszy (i jak się później okazało – ostatni) main event. W walce wieczoru olsztynianka zmierzyła się z Jessicą Penne i był to jeden z najbardziej jednostronnych występów JJ w oktagonie UFC.
204 do 88 w znaczących uderzeniach, 126 do 25 w znaczących uderzeniach celnych. 61% celności przy 28% rywalki. Dominacja w klinczu, dominacja w dystansie i półdystansie. Z każdą kolejną rundą Jędrzejczyk zwiększała tempo i sprawiała, że twarz Penne zaczęła przypominać mielonkę wyciągniętą z puszki. Marc Goddard wreszcie zlitował się nad Amerykanką i pod koniec trzeciej rundy przerwał tę walkę toczącą się do jednej bramki. Polka zanotowała pierwszą z pięciu obron pasa kategorii słomkowej.
Wojna polsko-polska
Być może nigdy już nie zobaczymy dwóch zawodników lub zawodniczek z polski bijących się o pas mistrzowski UFC. Dwie niepokonane do tej pory wojowniczki, legendarna hala Madison Square Garden, spięcia na konferencjach i podczas ważenia, karta walk naszpikowana znanymi nazwiskami (m.in. McGregor, Alvarez, Thompson, Woodley, Romero, Weidman, Tate, Nurmagomedow, Edgar).
Być może od tamtego momentu do Jędrzejczyk przylgnęła łatka zawodniczki, którą trudno polubić – to ona była agresywniejszą stroną w budowaniu medialnego napięcia wokół starcia z Karoliną Kowalkiewicz. W pewnym sensie wyklarował się tutaj konflikt między tą “dobrą” i tą “złą”. Ale trzeba zrozumieć jak działa medialna machina UFC. Zresztą obie zawodniczki pogodziły się, a Kowalkiewicz nie szczędziła miłych słów – również dotyczących sfery prywatnej i osobistej – dla Jędrzejczyk po jej ostatniej walce w MMA.
Starcie wygrała Jędrzejczyk i to bardzo wyraźnie. Obie zawodniczki dały jednak show, do którego polscy kibice mogą od czasu do czasu wracać.
Dwubój z Namajunas
Najbardziej legendarne starcie w UFC Jędrzejczyk stoczyła z Zhang Weili (o tym zaraz), ale prawdziwym nemezis dla Polki była Rose Namajunas. To ona zabrała olsztyniance tytuł po niespodziewanym zwycięstwie w 2017 roku na UFC 217. Amerykanka już po trzech minutach pierwszej rundy mogła cieszyć się ze zdobycia pasa po znokautowaniu Polki w stylu… jędrzejczykowym.
– Nie mogłam dać z siebie wszystkiego tamtej nocy. Byłam cieniem samej siebie. Była w świetnej formie, ale ścinanie wagi mnie zabiło. Zapłaciłam najwyższą cenę – mówiła Jędrzejczyk. Stanęła do rewanżu, razem z Namajunas dały świetne show, ale i tym razem Polka musiała uznać wyższość rywalki. Napięcie wokół obu tych starć było bardzo duże i znów to JJ była w roli tej “złej”. Wycofana, bardzo wyciszona, introwertyczna “Thug Rose” stała w opozycji do agresywnej i prowokującej Jędrzejczyk.
Można powiedzieć, że od tych dwóch walk rozpoczął się nowy etap historii kategorii słomkowej. Po dominacji Jędrzejczyk przyszedł czas na rywalizację Namajunas, Andrade, Weili czy powrót Esparzy.
Walka roku z Zhang Weili
Najlepsza walka 2020 roku, najlepsza walka mistrzowska w historii walk kobiet w UFC i jedna z najlepszych walk mistrzowskich w historii federacji bez podziału na kategorie. Blisko 800 ciosów wyprowadzonych przez obie zawodniczki na przestrzeni 25 minut walki. Niewiele klinczu czy walki parterowej, czysta naparzanka w stójce. Starcie spod znaku znanego hasła “just bleed”. Na kartach dwóch sędziów Chinka wygrała 48-47, jeden z arbitrów w takich samych rozmiarach punktował zwycięstwo Polki. Nie udało się Jędrzejczyk odzyskać pasa, ale walka ta na stałe trafiła do kanonu najlepszych starć MMA w historii. Nie, nie “kobiecego MMA”, tylko MMA bez podziału na płeć.
Koniec kariery
– Mówiłam wielokrotnie, w wielu wywiadach, że jestem z siebie dumna. Nawet z tego powrotu, ludzie często nie widzą całej włożonej w to pracy. […] Nie spodziewałam się, że Zhang będzie aż tak twarda. Dziękuję swojemu teamowi za przygotowania i za wsparcie. Dana, przepraszam, że cię zawiodłam. Kocham was wszystkich, wszystkich pracowników organizacji oraz fanów. Walczyłam przez 20 lat. W tym roku będę obchodzić 35. urodziny. Chcę być mamą, chcę działać w biznesie – powiedziała Jędrzejczyk po przegranym rewanżu z Weili. A następnie odłożyła rękawice na macie oktagonu.
Stało się jasne, że jedna z najlepszych zawodniczek kategorii słomkowej w UFC postawiła kropkę w swojej długiej historii występów dla federacji. Nie udał się powrót po dwóch latach nieobecności, ale to nie tak, że Jędrzejczyk kończy karierę jako zawodniczka przegrana. Swoim dorobkiem, wkładem w rozwój WMMA i MMA w Polsce, całą karierą potwierdza, że może, a nawet powinna być z siebie dumna.
Czytaj więcej o MMA:
- Jazda po pijaku, doping i wiele innych, czyli Jon Jones i wszystkie jego odpały
- Rasista, człowiek Trumpa i świetny zapaśnik. Colby Covington, zły chłopiec UFC
- Gdzie jest sufit Mateusza Gamrota?
- Dana White. Oto najpotężniejszy człowiek w świecie MMA
- Israel Adesanya – błąd w Matrixie, postać z kreskówki, pan żywiołów