Jakiś czas temu Byron Castillo wyzłośliwił się na Instagramie, że chilijską reprezentację czeka kontemplowanie katarskich mistrzostw świata w telewizji. Niewykluczone jednak, że dwudziestotrzyletniego ekwadorskiego (?) prawego obrońcę czeka konieczność zmierzenia się ze złowrogą prawdą powiedzenia „ten się śmieje, kto się śmieje ostatni” i to jego ekipa zmuszona zostanie do śledzenia najważniejszego turnieju piłkarskiego globu na szklanym ekranie, mimo że przecież Ekwador nie tylko zapewnił sobie miejsce na mundialu, ale też został już nawet rozlokowany w grupie z Katarem, Senegalem i Holandią.
Mundial w 2022 roku nie będzie normalny. Za dużo gotówki przepłynęło przez fifowskie gabinety. Za dużo ropy naftowej i gazu ziemnego opyliła katarska gospodarka. Zbyt wielu robotników z krajów trzeciego świata zginęło przy budowie stadionów nad Zatoką Perską. Zbyt wielu zwykłych ludzi spotkała tam kara za poglądy, wyznania i orientacje. Ba, koronawirus opóźniał eliminacje pod każdą szerokością geograficzną, ekipy z Oceanii występowały w Dosze, barbarzyńska Rosja została wydalona z baraży, a zaatakowana Ukraina – wraz ze Szkocją i Walią – swoje mecze fazy play-off rozegra dopiero w czerwcu. Nikogo dziwić nie powinien więc fakt, że dzieje się też w Ameryce Południowej, gdzie niedługo może dojść do obrócenia eliminacyjnych rozwiązań do góry nogami.
Latynoska draka
Eliminacje strefy CONMEBOL zakończyły się w następującej kolejności tabeli:
- Brazylia – 45 punktów,
- Argentyna – 39 punktów,
- Urugwaj – 28 punktów
- Ekwador – 24 punkty,
- Peru – 24 punkty,
- Kolumbia – 23 punkty
- Chile – 19 punktów,
- Paragwaj – 16 punktów,
- Boliwia – 15 punktów,
- Wenezuela – 10 punktów.
Sprawa wyglądała prosto i nieskomplikowanie. Brazylia, Argentyna, Urugwaj i Ekwador zapewniły sobie bezpośredni awans na mistrzostwa świata. Peru czekało na jeszcze jedno spotkanie – ze zwycięzcą pojedynku między Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Australią w strefie azjatyckiej. Reszta musiała zaś przełknąć gorzką pigułkę i liczyć na powodzenie w kwalifikacjach na północnoamerykański czempionat. Ale cóż, Ameryka Łacińska to Ameryka Łacińska. Nie ma tak łatwo. Musiała rozpętać się wielka draka.
Przełomowe oświadczenie wydała federacja Chile: „Informujemy, że 4 maja wysłaliśmy skargę do Komisji Dyscyplinarnej FIFA na zawodnika Byrona Davida Castillo Segurę i Ekwadorski Związek Piłki Nożnej z powodu użycia fałszywego aktu urodzenia, fałszywego oświadczenia o wieku oraz fałszywej narodowości wspomnianego gracza. Na podstawie wszystkich zebranych informacji i dokumentów stwierdzamy, że sprawa musi zostać zbadana przez FIFA, bo fakty są poważne i nie mogą zostać zlekceważone.
Istnieją niezliczone dowody na to, że gracz urodził się w Kolumbii, w mieście Tumaco, 25 lipca 1995 roku, a nie 10 listopada 1998 roku, w ekwadorskim mieście General Villamil Playas, jak twierdzi Ekwadorski Związek Piłki Nożnej. Przeprowadzone na ekwadorskiej ziemi śledztwo – w tym raport prawny Krajowej Dyrekcji Stanu Cywilnego, czyli najwyższego organu w tej sprawie w tym kraju – stwierdziło istnienie niezgodności w przedstawionej przez zawodnika metryce urodzenia i poinformowało, że dokument ten nie istniał w ich wewnętrznych aktach. Śledztwo wykazało też inne braki w dokumencie i stwierdziło, że akt mógł być fałszywy. Ponadto komisja śledcza Ekwadorskiego Związku Piłki Nożnej, mająca na celu wyjaśnienie istniejących nieprawidłowości w ewidencji zawodników przed tą federacją, stwierdziła, że zawodnik był Kolumbijczykiem. Ekwadorski Związek Piłki Nożnej doskonale zdawał sobie sprawę z takiego stanu rzeczy. Świat futbolu nie może przymykać oczu na taką praktykę w przypadku świadomego niezgodnego z przepisami działania w rozgrywkach międzynarodowych. Zachowujmy się fair play na boisku i poza nim”.
Oto dokument, który rzekomo potwierdza, że Byron Castillo urodził się w Kolumbii.
Chwilę później Komisja Dyscyplinarna FIFA wszczęła postępowanie przeciwko Byronowi Castillo i Ekwadorowi. I na dobre zaczęła się awantura.
Kim jest Byron Castillo?
Przeszłość Byrona Castillo owiana jest tajemnicą. Czystość jego korzeni podważano już, kiedy w ekwadorskim futbolu wybuchł skandal po wspólnej akcji Ekwadorskiego Związku Piłki Nożnej z Urzędem Stanu Cywilnego, który przyjrzał się dokumentom prawie trzech tysięcy tamtejszych piłkarzy, których dane wzbudzały mniejsze lub większe „podejrzenia”. Efekt tamtego przedsięwzięcia? Posypały się kary, posypały się wykluczenia, a powołanie Castillo do reprezentacji Ekwadoru, który nie został wymieniony z imienia i nazwiska, ale którego narodowości nie dało się jednoznacznie określić, zostało odłożone w czasie.
Nad jego sylwetką niezmiennie unosiły się wątpliwości natury etnicznej. Kolumbijczyk czy Ekwadorczyk? Ekwadorczyk czy Kolumbijczyk? Oto było pytanie, tym bardziej, że Tumaco, w którym – wedle tej gorszej wersji zdarzeń – miał przyjść na świat, leży bardzo blisko kolumbijskiej granicy z krajem marynowanych krewetki i świeżutkich owoców, na domiar złego archiwa tamtejszego Urzędu Stanu Cywilnego wykazują narodziny takiego a takiego pana, z takimi a takimi rodzicami w dniu 25 lipca 1995 roku…
Dlatego też ekwadorskie środowisko piłkarskiej najzwyczajniej w świecie obawiało się, że trójkolorową reprezentację spotkają przepisowe nieprzyjemności, jeśli tylko Byron Castillo nagle zacznie popylać sobie w jej barwach bez uprzedniego załatwiania kwestii prymarnych.
– Unikamy problemów, to kwestia bezpiecznej gry, choć bez dwóch zdań Castillo jest dobrym piłkarzem. Gdyby to zależało ode mnie, nie powoływałbym go do reprezentacji Ekwadoru. Nie podjąłbym takiego ryzyka. Nie zaryzykowałbym przekreślenia wszystkiego, co robimy i co już udało nam się zrobić – mówił Carlos Manzur, wiceprezes ekwadorskiej federacji piłki nożnej, w marcu 2021 roku.
Minęło jednak zaledwie pół roku i Byron Castillo, prawy obrońca Barcelona SC, otrzymał powołanie do kadry La Tricolor, żeby za chwilę stać się jej podstawowym graczem. Wtedy wiceprezes Manzur trochę zmienił swoją narrację i przekonywał, że istnieją wiarygodne papiery potwierdzające przynależność piłkarza do ekwadorskiego piłkarza.
Do tej pory sam zainteresowany wystąpił w ośmiu meczach, wszystkie odbywały się w ramach eliminacji do katarskich mistrzostw świata: 90 minut z Paragwajem (2:0), 33 minuty z Chile (0:0), 90 minut z Urugwajem (0:1), 49 minut z Boliwią (0:3), 90 minut z Wenezuelą (1:0), 90 minut z Chile (2:0), 90 minut z Paragwajem (1:3), 82 minuty z Argentyną (1:1). W międzyczasie Ekwador zapewnił sobie awans na mundial, ale też zaryzykował. I choć mógł przypuszczać, że zrobi się gorąco, to chyba nie spodziewał się, że aż na taką skalę.
Czas wielkich przetasowań
Ekwador wciąż utrzymuje, że Byron Castillo jest Ekwadorczykiem, ale robi to w sposób coraz mniej nachalny i przekonujący, dlatego linia obronny tamtejszej federacji salwuje się dwoma kolejnymi argumentami, przemawiającymi na własną korzyść: a) żaden z rywali nie złożył protestu w tej sprawie w ciągu regulaminowych czterdziestu ośmiu godzin od rozegranego bezpośredniego spotkania, b) Castillo mieszka w Ekwadorze od wielu lat, czuję się Ekwadorczykiem, identyfikuje się z Ekwadorem.
Chile poczuło jednak krew i postuluje o zweryfikowanie rezultatów wszystkich meczów, w których udział brał Castillo, na walkowery. Oznaczałoby to, że tabela eliminacji strefy CONMEBOL przekręciłaby się w następujący sposób:
- Brazylia – 45 punktów,
- Argentyna – 41 punktów,
- Urugwaj – 31 punktów
- Chile – 24 punkty,
- Peru – 24 punkty,
- Kolumbia – 23 punkty
- Paragwaj – 22 punkty,
- Boliwia – 18 punktów,
- Wenezuela – 13 punktów,
- Ekwador – 8 punktów.
Chile, które sromotnie przerżnęło finisz eliminacji (0:4 z Brazylią i 0:2 z Argentyną) i przekreśliło szanse swojego złotego pokolenia na ostatni mundialowy taniec, wbiłoby się na mistrzostwa świata tylnymi drzwiami, od zakrystii. Jak można się domyślać – powstałyby komplikacje, maszyna znaków zapytania dopiero ruszyłaby na dobre. Ot, chociażby dlatego, że Ekwador do swojej grupy na MŚ wylosowany został z czwartego koszyka, a Chile – gdyby awansowało po bożemu – wyciągane byłoby z trzeciego koszyka, więc przy podmianie obu reprezentacji powstaje mini-rozgardiasz organizacyjny.
Ba, to jeszcze nie koniec, bo w swoim oświadczeniu Komisja Dyscyplinarna FIFA poprosiła o ustosunkowanie się do całej sprawy Peruwiańskiego Związku Piłki Nożnej, co należy interpretować następująco: równocześnie Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej rozważa scenariusz, w którym Ekwador zostaje całkowicie zdyskwalifikowany z eliminacji w trybie wstecznym, a wtedy:
- Peru przesuwa się na miejsce czwarte i cieszy się bezpośrednim awansem na mistrzostwa świata,
- Kolumbia przesuwa się na miejsce piąte i szykuje się do starcia z Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi lub Australią o awans na mundial,
- Chile przesuwa się na miejsce szóste i wciąż pozostaje z niczym.
Sprawa jest rozwojowa. FIFA – bełkotliwie, bo bełkotliwie – informuje, że „dalsze szczegóły zostaną podane w odpowiednim czasie”. A mundialowa draka trwa w najlepsze i dostarcza kolejnych dowodów na to, że we współczesnym futbolu rozgrywka na największą skalę potrafi rozgrywać się poza boiskiem.
Czytaj więcej o mistrzostwach świata w Katarze:
- Na rok przed Katarem. Studium bezsilności
- Jak mogę być dumny z sukcesów Bayernu? Pieniędzy z Kataru trzeba się wstydzić
- Kto panem, kto sługą. Piekło mundialu w Katarze
- Czy Polska powinna zbojkotować mundial w Katarze?
Fot. Newspix