Po pierwszych meczach fazy play-off w PlusLidze pachniało niespodziankami. Ostatecznie jednak udało się ich uniknąć – bo zarówno Jastrzębski Węgiel, jak i PGE Skra Bełchatów obroniły się przed naporem niżej notowanych zespołów. W półfinałach siatkarskich rozgrywek zmierzą się zatem ze sobą. A w drugiej parze zobaczymy Aluron CMC Wartę Zawiercie oraz Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn Koźle. Faworyt do mistrzostwa? Oczywiście ta ostatnia drużyna.
Jak masz mocne skrzydła w postaci dwóch czołowych zawodników PlusLigi (Torey DeFalco oraz Karol Butryn), to możesz celować wysoko. Z takiego założenia wyszedł AZS Olsztyn, który tydzień temu ograł w czterech setach Skrę. Miłośnicy klubu z Bełchatowa mogli obawiać się, że ich ulubieńcy odpadną już w ćwierćfinałach. Ale ci obronili się w znakomity sposób. Najpierw wyrywali zwycięstwo na terenie AZS-u, a wczoraj dopięli swego, triumfując 2:1 w serii do dwóch wygranych.
Dzisiaj podobnie jak Skra chciał zaprezentować się Jastrzębski Węgiel, który również znajdował się na krawędzi. W pierwszym meczu fazy play-off przegrał na własnym terenie (po tie-breaku) z Treflem Gdańsk, który rzutem na taśmę w ogóle wywalczył do niej awans. I musiał odrabiać straty. Jastrzębianie zrobili to jednak z łatwością. Mecz w Gdańsku w sobotę? Skończył się szybkim trzy do zera. Dzisiaj było podobnie – łatwo, szybko i przyjemnie (25:17, 25:16, 25:18). To ekipa Michała Winiarskiego została odesłana na wakacje.
Siatkarskie delicje
Jastrzębski Węgiel wciąż zatem zachowuje nadzieję na to, że jego sezon nie zakończy się rozczarowaniem. Bo nie ma co ukrywać – humory w ekipie mistrza Polski jeszcze ze dwa miesiące temu były znacznie lepsze. Najpierw ekipa Jastrzębia gładko przegrała jednak w finale Pucharu Polski z ZAKSĄ, potem ten sam klub zmiótł ją z parkietu w półfinale Ligi Mistrzów, aż w końcu, po porażce z Treflem, prezesowi Adamowi Gorolowi puściły nerwy. I ze stanowiska pierwszego trenera zwolniony został Andrea Gardini.
Włoski szkoleniowiec miał na swoją obronę to, że jego zespół dotknęły problemy zdrowotne. Przed meczami z ZAKSĄ kilku podstawowych zawodników bowiem zachorowało, a poważniejsze kontuzje wykluczyły z gry Juriego Gładyra (już wrócił) oraz Trevora Clevenota (pozostaje poza grą). Prezesa Gorola jednak widocznie to nie przekonało. – Nie zgadzam się z decyzjami personalnymi trenera z pierwszego meczu z Treflem. To wszystko razem z wcześniejszymi problemami się skumulowało i wpłynęło na moją decyzję – tłumaczył w rozmowie ze “Sport.pl”.
No i cóż – na razie sytuacja została uspokojona. Bo Jastrzębski Węgiel wygrał dwa mecze z rzędu z Treflem i jest już w półfinale. Ale czy zdoła pokonać Skrę, która w fazie zasadniczej miała tylko jedną porażkę więcej? To się okaże. Na pewno na korzyść bełchatowian działa to, że ich skład nie jest w żaden sposób osłabiony.
Jak zresztą spisywał się wielokrotny mistrz Polski w starciu z AZS-em? Poza porażką w pierwszym meczu – całkiem nieźle. Mówimy o zespole, który jest oparty przede wszystkim na mocnej zagrywce. Jeśli ona funkcjonuje jak należy, wynik też zazwyczaj jest korzystny dla bełchatowian. Trzeba jednak przyznać, że raz, fantastyczne spotkanie we wtorek rozegrał Kacper Piechocki (70% pozytywnego i 42% perfekcyjnego przyjęcia!), a dwa, do żywych wraca Aleksandar Atanasijević. Siatkarz, który ma jedno z największych nazwisk w PlusLidze, w ubiegłych miesiącach generalnie rozczarowywał. Ale forma powoli zaczęła mu dopisywać.
Trudno zatem powiedzieć, żeby Jastrzębski Węgiel, który jeszcze niedawno bił włoską potęgę w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów, był zdecydowanym faworytem do awansu do finału PlusLigi. Kibiców polskiej siatkówki czeka zapewne pasjonująca rywalizacja.
Zaskoczyć dominatorów
Czy podobnie będzie w przypadku drugiego z półfinałów? Niekoniecznie. Bo co prawda Aluron CMC Warta Zawiercie znajduje się na fali wznoszącej – w swoim ćwierćfinale pewnie ograła Asseco Resovię Rzeszów – ale jednak ZAKSA… to wciąż ZAKSA.
Kiedy kilka zespołów zmagało się ze swoimi demonami, kędzierzynianie w ćwierćfinale z GKS-em Katowice potwierdzili wysoką formę. W dwóch meczach stracili łącznie jednego seta (można powiedzieć: wypadek przy pracy). A poza tym byli tą samą maszyną co w ubiegłych tygodniach. Odnotować warto choćby kapitalne spotkanie Norberta Hubera w poniedziałek (22 punkty, 15/20 skończonych ataków).
Teraz natomiast ZAKSA zmierzy się z Wartą Zawiercie. Jak wyglądały starcia między tymi drużynami w fazie zasadniczej? Pierwsze zakończyły się wygraną kędzierzynian w trzech setach. Drugie… również. Choć należy pamiętać, że jeszcze w listopadzie zawiercianom brakowało Urosa Kovacevicia. Wiadomo, że bez lidera zespołu trudno im było – nawet na własnym parkiecie – stawić czoła triumfatorom Ligi Mistrzów. Tu znajduje się właśnie promyk nadziei dla Warty – może w pełnym składzie nie będą aż tak odstawać od ZAKSY?
Mimo wszystko, o ile w meczach Jastrzębskiego Węgla i Skry powinniśmy oglądać “walkę na noże”, najbardziej prawdopodobny scenariusz w przypadku pary Warty i ZAKSY jest taki, że faworyci stosunkowo łatwo awansują do finału PlusLigi. Choć oczywiście wolelibyśmy się zaskoczyć. I do końca sezonu w siatkarskiej ekstraklasie doświadczać wyłącznie wielkich emocji.
Fot. Newspix.pl
Czytaj więcej o siatkówce: