Wiosną Lech Poznań rywalizuje ze zmiennym szczęściem. Po mocnej jesieni oczekiwano od zespołu Macieja Skorży równie dobrej wiosny, ale pomimo zimowych wzmocnień i braku osłabień nie wszystko idzie zgodnie z planem. Miało być kolorowo, ale zbyt często pojawia się szarość, która negatywnie odbija się na walce o mistrzostwo. Klub z Bułgarskiej stale sobie ją utrudnia, ale z poznańskiego obozu płyną sygnały sugerujące, że żarty się skończyły i nikt nie zamierza odpuszczać. Dziś Lech rozegra we Wrocławiu mecz ze Śląskiem i postara się wysłać mocny przekaz reszcie stawki.
Lech Poznań. Odzyskać serię zwycięstw
Brzmi dość enigmatycznie, ale jeśli przyjrzeć się wynikom poznaniaków w 2022 roku można się szybko połapać, o co tak naprawdę chodzi. Nie jest tajemnicą, że wiosną Lech Poznań ma problemy z seryjnym wygrywaniem spotkań. Ba, już nawet nie chodzi o serie składające się z trzech, czterech lub więcej meczów. Kolejorz w tym roku nie potrafił wygrać dwóch następujących po sobie ligowych spotkań:
- Cracovia 3:3 Lech Poznań,
- Lech Poznań 5:0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza,
- Lechia Gdańsk 1:0 Lech Poznań,
- Pogoń Szczecin 0:3 Lech Poznań,
- Lech Poznań 0:1 Raków Częstochowa,
- Wisła Kraków 1:1 Lech Poznań,
- Lech Poznań 3:0 Jagiellonia Białystok.
Nie zawsze wszystko funkcjonuje tak, jak powinno w drużynie walczącej o tytuł mistrzowski. Czasem wkłada kij między własne szprychy. Jednak wyniki z tego sezonu pokazują, że zawodników Macieja Skorży stać na wygrywanie kilku następujących po sobie spotkań. Jesienią Lech trzykrotnie zanotował dłuższe serie wygranych. Od drugiej do piątej, od dziesiątek do dwunastej i od piętnastej do siedemnastej kolejki. Musi tylko przypomnieć sobie o prawie serii.
Tuż przed przerwą na kadrę Kolejorz poradził sobie z Jagiellonią. Rozkręcał się powoli, ale zdołał pewnie i wysoko wygrać. Tego wieczoru po prostu nie wypadało zepsuć swoim kibicom. Świętowanie 100-lecia klubu. Ponad 40 tysięcy ludzi na trybunach. Rywal bez formy i na dodatek osłabiony. Dość łatwa misja została zakończona sukcesem. Wieczorem kolejna, nieco trudniejsza.
Dzisiejszy przeciwnik również ma sporo problemów. Piotr Tworek chciałby grać trójką środkowych obrońców, ale wieczorem nie będą mogli zagrać między innymi Wojciech Golla i Diogo Verdasca, co mocno komplikuje sprawę, a skład Śląska pozostaje zagadką. Nowy trener wrocławian próbuje szybko poukładać drużynę na swoją modłę, która wcześniej była pogrążona w poważnym letargu.
W ostatniej kolejce po dziewięciu meczach niemocy (trzy remisy, sześć porażek) Śląsk Wrocław wreszcie odniósł zwycięstwo i powiększył rów dzielący go od strefy spadkowej, który wcześniej wrocławianie uporczywie zasypywali. Na ten moment należy to traktować w kategorii przebłysku. Z takim rywalem Lech musi sobie po prostu poradzić.
Jesienią dobra seria rozpoczęta właśnie od Śląska
Od tego czasu wiele się zmieniło, choćby sam fakt, że do tamtego meczu Śląsk grał miły dla oka futbol i dawał przesłanki ku temu, że chce zakończyć sezon w okolicach podium. Jednak w Ekstraklasie wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Dla obu zespołów jesienne starcie było przełomowe. Od niego Śląsk mocno spuścił z tonu, natomiast Lech nabrał wiatru w żagle. Kolejorz rozpoczął wówczas serię ośmiu spotkań bez porażki, z czego w sześciu wywalczył komplet punktów.
Przewaga Lecha była niepodważalna. Przewalcowali rywala, bili i tylko sprawdzali, czy puchnie. A puchło i napuchło do rozmiarów 4:0. W zasadzie wszystko wychodziło poznaniakom, podczas gdy wrocławianie wyglądali jak zawodnicy z amatorskiej ligi, których odziano w stroje Śląska i za karę zmuszono do wyjścia na murawę.
Pomimo dobrych wspomnień z tamtego starcia Maciej Skorża podchodzi do dzisiejszego spotkania bardzo poważnie:
– Bardziej niż na Śląsku skupiam się na naszej drużynie, bo wiem, że jesteśmy zespołem, który stać na zwycięstwo we Wrocławiu, cokolwiek by to miało nie znaczyć. Dla nas jest to mecz z nożem na gardle. Drużyna podchodzi do niego bardzo poważnie i jestem przekonany, że od pierwszej minuty będziemy dyktowali warunki gry, bez względu na to, czy Śląsk jest po wygranej, czy przegranej. To my musimy być stroną dominującą, inaczej będziemy mieć kłopoty.
Szybko wygrać i czekać na Puchar Polski
Łatwo się mówi, ale plan jest możliwy do zrealizowania. Odpowiednie gospodarowanie siłami na tym etapie sezonu jest kluczową kwestią. Szczególnie gdy mowa o drużynie, która walczy na dwóch frontach. Lech swój ligowy mecz rozgrywa już dziś, bo w środku tygodnia powalczy z Olimpią Grudziądz o finał Pucharu Polski.
Wtorkowy rywal może nie jest z najwyższej półki, ale kibice z Poznania nie mają najlepszych wspomnień związanych z wiceliderem jednej z grup III ligi. Na początku sezonu 2012/13 Lech w jednym tygodniu odpadł z Ligi Europy i z Pucharu Polski. W europejskich pucharach lepszy okazał się AIK Solna, w krajowym pucharze właśnie Olimpia Grudziądz. Wielu zawodników z obecnej kadry Kolejorza może nawet nie pamiętać o tym spotkaniu, ale sympatycy Lecha wciąż kojarzą nieszczęsny mecz w Grudziądzu. Awans do finału pozwoli zmazać starą plamę.
Po meczu pucharowym Lech podejmie u siebie Legię. Tydzień temu poznański klub poinformował, że na to spotkanie już rozeszło się ponad 25 tysięcy wejściówek. Byłoby dobrze przystąpić do takiego szlagieru z nadzieją przedłużenia serii zwycięstw do czterech spotkań.
WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ I ŚLĄSKU WROCŁAW:
- Czy i jak zaboli Lecha brak Salamona?
- Lech zaczął od wody i paluszków, frykasy wjechały po przerwie
- Przełamanie Exposito, przełamanie Śląska
Fot. NewsPix