Weekend już za nami, szybko minął poniedziałek, więc dziś wraca Liga Mistrzów, w której liczymy na ciekawe starcia. Wieczorem Chelsea zmierzy się z Lille a Villarreal podejmie Juventus. Obrońcy tytułu, aktualni mistrzowie Francji, hiszpański zespół z prowincji i już nie taki mocny włoski zespół. Taki zestaw powinien zapewnić nam sporą dawkę emocji.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Zapowiedź wtorkowych spotkań Ligi Mistrzów. Czy Wojciech Szczęsny zachowa czyste konto?
Końcówka lutego to okres, w którym już co najmniej od kilku miesięcy nie mamy możliwości śledzenia poczynań polskich zespołów w europejskich pucharach. Dlatego szukamy substytutów i rzucamy okiem na zespoły, które mają w swoich składach Polaków i nie są tam tylko w Primaverach lub innych Juvenilach.
Robert Lewandowski dziś odpoczywa, ale jego kolega z kadry będzie miał robotę do wykonania. Juventus zmierzy się na wyjeździe z Villarrealem, który w 2022 spisuje się bardzo dobrze i z pewnością tanio skóry nie sprzeda. Ostatnio Żółta Łódź Podwodna nabrał rozpędu, więc będzie dobrym miernikiem jakości obecnego Juventusu.
Weź udział w konkursie i wygraj bilety na rewanż Real – PSG!
Tym bardziej należy zadać pytanie, czy Polak zachowa czyste konto. W fazie grupowej bronił w pięciu meczach. W trzech pierwszych nie wpuścił gola. Później było nieco gorzej, więc pewnie chciałby odwrócić trend. Wojciecha Szczęsnego z pewnością stać na to.
W lidze włoskiej nieco brakuje mu szczęścia. W dwóch ostatnich spotkaniach wpuścił po golu, a Juventus remisował kolejno z Atalantą Bergamo i Torino. Nie jest to z pewnością już ten zespół, który potrafił pragmatycznie wygrywać po 1:0 i być do bólu skutecznym w fazie bronienia. Czas ich nie oszczędził, podobnie idei Massimiliano Allegriego. Stara Dama zajmuje w tym momencie czwarte miejsce w Serie A. Lata dominacji na własnym podwórku już za nimi.
A ten Villarreal to faktycznie taki mocny?
I tak, i nie. Wymijająca odpowiedź, ale gdy poznacie szerszy kontekst, zrozumiecie to podejście. Początek sezonu mieli naprawdę kiepski. Do tego stopnia, że w pewnym momencie utknęli w drugie części ligowej stawki. W Lidze Mistrzów też nie było kolorowo, ale ostatecznie rzutem na taśmę wyszli z drugiego miejsca.
Możliwe, że najgorsze już za nimi. Teraz prezentują się zdecydowanie lepiej. Do gry powrócił Arnaut Danjuma, który w weekend zdobył hat-tricka w starciu z Granadą, ale wciąż nie ma Gerarda Moreno. Dziś Hiszpan bardzo by się przydał, ale Unai Emery będzie musiał sobie poradzić bez niego.
O tym, że Bask potrafi wygrywać trudne mecze o stawkę, przekonaliśmy się nie raz. Taktykiem jest wybitnym. Czasem przekombinuje, ale na ogół jego pomysły się sprawdzają. Wachlarz możliwości ma spory. Od pragmatycznego futbolu, po piekielnie skuteczną ofensywę. Co przygotował na Juventus? Przekonamy się wieczorem.
Wcześniej wspominaliśmy o udanym początku roku w ich wykonaniu. W siedmiu ligowych meczach zdobyli czternaście punktów. Może ten wynik nie rzuca na kolana, ale gdy dodamy do tego, że w tych spotkaniach zdobyli szesnaście bramek i tylko cztery stracili, to brzmi już znacznie lepiej. Dużo strzelają, mało tracą.
Z pewnością podejdą do dwumeczu z włoskim zespołem bez kompleksów. To ich pierwszy raz w fazie play-off Ligi Mistrzów od rozgrywek 08/09. Nie mają nic do stracenia. Mogą tylko zyskać. Niech Stara Dama się martwi.
Czy Lille jest się w stanie chociaż postawić?
Lille zakończyło rozgrywki grupowe z podniesioną głową. Pierwsze miejsce w grupie robi wrażenie bez względu na fakt, że losowanie było dla nich bardzo korzystne. Skorzystali ze słabej formy Wolfsburga i dziadowania Sevilli, która wszystkie swoje słabości postanowiła zaprezentować w najbardziej prestiżowych rozgrywkach. Bywa i tak.
Lille w lidze idzie zdecydowanie gorzej. Mówimy przecież o obrońcach tytułu mistrzowskiego, a na tym etapie sezonu zajmują jedenastą lokatę. Średnia 1,44 punktu na mecz tylko podkreśla zjazd tego zespołu. Najsłabszym punktem tej drużyny jest obsada bramki. Jeśli chcemy zobaczyć chociaż w miarę wyrównane widowisko, to musimy liczyć na to, że Jocelyn Gouvernnec się zlituje i postawi na Leo Jardima.
Jeśli będzie bronił Ivo Grbic, to nie wróżymy im najlepiej. Chorwat w pierwszej części sezonu bronił kiepsko. W 2022 roku broni fatalnie. Dokonał pewnej sztuki. W meczu z PSG zawinił właściwie przy każdej z pięciu wpuszczonych bramek, przez co z czystym sumieniem dziennikarze L’Equipe mogli wystawić mu notę 1.
Czy będzie się chciało Lukaku?
O Belgu pisaliśmy już wielokrotnie. Najpierw bardzo chciał wrócić do Chelsea, potem luźno rzucił w wywiadzie, że chciałby w niedalekiej przyszłości wrócić do Włoch. Na moment został odsunięty od zespołu, ukorzył się, a Thomas Tuchel zgodził się na przywrócenie go do składu.
Na ten moment Belg nie zachwyca. W Premier League nie strzelił od grudnia, co jest żenującym dokonaniem jak na snajpera tej klasy. Część win odkupił w klubowych mistrzostwach świata, ale jego powrót na Stamford Bridge to wciąż spory zawód.
Mówimy przecież o gościu, który we Włoszech ładował gola za golem. Po zmianie barw zdobył łącznie zaledwie dziesięć bramek we wszystkich rozgrywkach, czyli mniej więcej tyle, ile Robert Lewandowski ma w połowie września.
Romelu Lukaku w tej edycji Ligi Mistrzów zdobył dwie bramki. Jego rekord w tych rozgrywkach to pięć goli z sezonu 17/18. Wówczas grał jeszcze w Manchesterze United. Wypadałoby zbliżyć się do tego wyniku. Przyzwoitość tego wymaga. Lepszego rywala do nabicia statystyk w tej edycji Ligi Mistrzów już nie dostanie.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Najwięksi przegrani fazy grupowej Ligi Mistrzów
- 12 rzeczy o hiszpańskich drużynach w fazie grupowej tegorocznej Ligi Mistrzów
- Robert Lewandowski, czyli nowy „Mr. Champions League”
- Manchester City faworytem do zdobycia Ligi Mistrzów. To wreszcie sezon Guardioli?
Fot. Newspix